„Jeżeli sam nie wykażesz się inicjatywą, wszystko zostanie po staremu. To Ty musisz wstać z kanapy i wziąć się do pracy. Samo się nie zrobi ani inni za Ciebie tego nie zrobią. Po prostu nie mogą za Ciebie żyć. Brutalne, ale prawdziwe. Znajdź swój drogowskaz i nie prześpij go na swojej drodze życia. Decyduj sam: albo zawalczysz o siebie, albo czeka Cię powolna agonia przepełniona strachem, żalem i nienawiścią do wszystkich i wszystkiego. Wiem, o czym mówię, bo sam przez to przeszedłem” – te słowa napisał Michał Majchrzak, głuchoniewidomy biegacz, maratończyk. Niewątpliwie te parę zdań motywuje do działania. Warto więc poznać całą historię sportowca, sięgając do wydanej w 2020 r. książki „W ciszy i w ciemności. Życie z Zespołem Ushera”.
Po jednej z morskich wypraw kapitan rejsu wpisała mu w podsumowaniu „dzik morski”. To określenie chyba najlepiej oddaje miłość Darka Borowiaka do morza, szacunek do niego i wielką frajdę z przebywania na wodzie i obcowania z naturą w ciszy pod żaglami.
Na przełomie lat 2020/2021 odbył kolejną morską wyprawę w kilkudniowym rejsie sylwestrowym do Szwecji. To nie była tylko realizacja oryginalnego pomysłu na Sylwestra w dobie pandemii, to przede wszystkim sposób na oddanie hołdu zmarłemu na koronawirusa przyjacielowi ze Śląskiego Yacht Clubu – Jackowi Załuskiemu.
– Trzeba dużo mówić o problemie pracy dla osób niepełnosprawnych, żeby firmy nie bały się ich zatrudniać. Oni też chcą mieć normalne życie. Mieć, za co żyć. Dużo osób z niepełnosprawnością pokazuje swoją siłę i to, że nie można ich oceniać, skreślać, tylko dlatego, że mają jakąś dysfunkcję. Wielu pełnosprawnych nieraz może z nich brać przykład – mówi Mariusz Zimnowłocki. Aby zwrócić uwagę na problem zatrudnienia osób z niepełnosprawnością w Polsce, zorganizował akcję „Wyprawa dla przyszłości”. W ciągu 30 dni przepłynął kajakiem całą Polskę, pokonując 1400 kilometrów.
Biegacze dla biegaczy – to podstawowa idea, która towarzyszy Tomaszowi Chmurzyńskiemu w organizacji imprez biegowych dla osób z niepełnosprawnością wzroku. Na drugim miejscu stoi aktywacja środowiska, a dopiero potem rywalizacja. Chodzi o to, by każdy, kto chce biegać, znalazł przestrzeń dla siebie.
Daje mi poczucie wolności, spełnia moje marzenia o dalekich podróżach oraz uczy współpracy z drugą osobą, czyli pilotem. Poza tym pozwala złapać dystans do świata, kształtuje wytrwałość, pokorę, cierpliwość i wiele innych potrzebnych w życiu cech – za to wszystko kocham rower. Nie mam wątpliwości, że warto na nim przemierzać świat. A może i ty, czytelniku, spróbujesz swoich sił na dwóch kółkach? Może złapiesz tandemowego bakcyla i spotkamy się gdzieś na rowerowym szlaku?