Ostatnim z zaproponowanych przeze mnie miejsc, wartych moim zdaniem odwiedzenia, jest Sanok. To z pozoru niewielkie – bo zamieszkiwane przez zaledwie 38-tysięczną społeczność miasto – jest najbardziej wysuniętym na południowy wschód ośrodkiem, zwanym czasem „bramą Bieszczad”.
Kopalnia Węgla Kamiennego Guido w Zabrzu, to kolejny obiekt, który wywarł na mnie ogromne wrażenie. Nazwa tej kopalni – dziś też już nieczynnej, pochodzi od imienia potentata finansowego, hrabiego Guido Henckel von Dennersmarcka (dysponującego potężnym – szacowanym na 300 milionów marek – majątkiem). To dzięki niemu w 1855 roku, powstała kopalnia.
Osoby, które lubią podróże i poznawanie nowych miejsc, ale także te, które jeszcze nie wiedzą, że to lubią (ponieważ dotychczas nie miały okazji poznać smaku wyjazdów, np. z powodu braku takich tradycji w rodzinie, albo obawiają się, że ograniczenia wzrokowe uniemożliwiają im udział w takich aktywnościach), chciałabym zachęcić do pozostawienia wszelkich lęków w domu, i wyruszenia, mimo wszystko „w świat”.
Ostatnie lata to niebywały wprost rozwój technologii informacyjno-komunikacyjnych. Świat wirtualny i przestrzeń Internetu stały się paradoksalnie „naturalnym” środowiskiem, w którym żyje dzisiejszy człowiek. Wydawać by się mogło, że spostrzeżenie to odnosi się zwłaszcza do młodzieży, ale to niezupełnie prawda – dzisiejsi 40-, 50-latkowie są tak samo użytkownikami czy raczej uczestnikami życia w cyberprzestrzeni. Pociągnęło to za sobą przeobrażenia kulturowe, a także zmiany stylu życia – niejednokrotnie więcej czasu spędzamy przed komputerem niż w realnych relacjach z ludźmi. Dzięki Internetowi świat stał się globalną wioską, chcemy być przez 24 godziny na dobę w kontakcie ze wszystkimi i to w kontakcie natychmiastowym. Można powiedzieć metaforycznie, że dzisiaj człowiek w sieci rodzi się, uczy, zawiera znajomości, kocha, a nawet umiera. I nie jest to przesada.
Coraz częściej w placówkach kulturalnych, takich jak muzea czy galerie, pracowników opowiadających o ekspozycjach zastępują audioprzewodniki. Ma to swoje dobre i złe strony, zwłaszcza w aspekcie dostępności kultury dla osób z dysfunkcją wzroku. Tradycyjny przewodnik odpowie na pytania i wątpliwości, opowie anegdotę, ale niekiedy też da się ponieść dygresji. Z kolei audioprzewodnik wypunktuje wszystko to, co najważniejsze, w zależności od stopnia szczegółowości, opisze mniej lub bardziej dokładnie obraz czy rzeźbę, choć zrobi to sucho i beznamiętnie.