Treść strony

 

O przestępczości osób z dysfunkcją wzroku - Piotr Braun

Jednym z problemów nękających ludzkość od początku jej istnienia jest przestępczość. Przestępstwo w rozmaitych kulturach oraz okresach historycznych zawsze było tematem rozlicznych dysput i rozważań. Uwagę poświęca się nie tylko samym sprawcom czynów zabronionych, ale także ofiarom tych przestępstw. Nie trudno się domyślić, że bardzo łatwo może stać się nią osoba niepełnosprawna; w tym niewidoma lub słabowidząca. I właśnie w takiej roli postrzegani są ci ludzie. Człowiek, który nie może posługiwać się zmysłem wzroku, narażony jest na większą agresję ze strony innych.

Może zostać znieważony, pobity, okradziony itp. Znaczna liczba przestępców deklaruje swoje współczucie dla niepełnosprawnych oraz pogardę dla sprawców przestępstw przeciwko osobom z niepełnosprawnością. Mimo to wciąż mają miejsce przestępstwa, których ofiarami padają niepełnosprawni, w tym również osoby z dysfunkcją wzroku, na przykład są okradani, nawet gdy mają przy sobie białą laskę.

Wykorzystywanie słabszych przez silniejszych nie jest niczym niezwykłym. W niniejszym tekście chciałbym jednak zwrócić uwagę na mniej standardowy problem. Chodzi mianowicie o osoby z dysfunkcją wzroku, które same stają się przestępcami, wchodząc tym samym w rolę, jakiej zwykle nikt po nich się nie spodziewa. Łatwo bowiem wyobrazić sobie niewidomą kobietę, której ktoś wyrywa torebkę albo niewidome dziecko dręczone przez jego pełnosprawnego rówieśnika na przerwie w szkole. Zupełnie inaczej rzecz wygląda, gdy popatrzymy na nią z drugiej strony. Niewidomy na ławie oskarżonych?, za więzienną kratą? – to dla wielu wydaje się być niemożliwe. Należy jednak mieć na uwadze, że również i ci ludzie popełniają podobne przestępstwa jak osoby pełnosprawne.

Ktoś może poddać w wątpliwość zdolność do niezgodnego z prawem zachowania się osoby, która ze względu na swoje kalectwo wydaje się niezdolna do takich czynów. Pamiętać należy jednak, że samo usiłowanie dokonania przestępstwa (zgodnie z prawem karnym, przy wymierzaniu kary), traktowane jest jak tożsame z popełnieniem tego czynu. Odpowiednia kara przewidziana za napad spotka, przykładowo, słabowidzącego mężczyznę, który wraz z widzącym kompanem zaplanował i usiłował dokonać napadu w jednym z bydgoskich banków we wrześniu 2010 roku. Napastnikom nadano przydomek „polski gang Olsena”, a przestępstwo to określono mianem jednego z najgłupszych, jakie miały wówczas miejsce. Wspomniany „bohater” miał bowiem za zadanie stać na czatach i pilnować wejścia do banku, podczas gdy drugi z przestępców działał wewnątrz. Napad okazał się totalną „klapą” z uwagi na nieudolność obu mężczyzn. Wada wzroku pilnującego okazała się na tyle duża, że jego uwadze uszli ludzie wchodzący do budynku. Pełnosprawny partner napastnika także nie był w stanie przestraszyć kasjera, od którego usiłował wydobyć pieniądze. Wszystkie te okoliczności nie mają jednak wpływu na wymierzenie kary sprawcom. Częściowa ślepota, która miała niewątpliwy wpływ na niepowodzenie przedsięwzięcia, nie może być okolicznością łagodzącą. Zamiarem tego człowieka było wszak dokonanie napadu, a wynik działania przestępcy to zupełnie inna sprawa. Pełnosprawny czy niepełnosprawny – wobec prawa posiada taką samą odpowiedzialność.

Całą Polskę obiegła także wiadomość o zabójstwie, jakiego dopuścił się jeden z mieszkańców Łodzi w 2010 roku. Mężczyzna żył z konkubiną, której powierzał kartę bankomatową, ponieważ sam, z powodu poważnej wady wzroku, nie był w stanie wypłacać pieniędzy. Pewnego dnia, gdy kobieta wróciła do domu z pustymi rękami, informując partnera, że zgubiła kartę, skatował ją tak mocno, iż w wyniku odniesionych obrażeń zmarła. Było to wyjątkowo brutalne przestępstwo. Sprawca długo bił i kopał leżącą na ziemi ofiarę, wyżywając się na niej.

Równie bezwzględny i agresywny był całkiem niewidomy 71-letni mężczyzna dwukrotnie skazywany za brutalne pobicia osób, które oskarżał o okradanie go. Mimo ciężkiego kalectwa człowiek ten tak masakrował wspomnianych ludzi, że ofiary obu przestępstw, doznały wielu poważnych obrażeń ciała. Napastnik poprzez uderzanie głową ofiary o ziemię czy okaleczanie jej wymierzał w swoim mniemaniu sprawiedliwość. Jednego z mężczyzn zmasakrował tak dotkliwie, że jego żona miała trudności, aby go później rozpoznać.

Wymienione przykłady pokazują, jak zdemoralizowani i bezwzględni potrafią być ludzie, których ułomność wydaje się uniemożliwiać im takie postępowanie. Opisane osoby to jedynie część z grupy niewidomych i słabowidzących sprawców przestępstw w Polsce. Potrafią oni być groźni zarówno dla osób pełnosprawnych, jak i dla ludzi z podobnymi problemami zdrowotnymi. Potwierdzeniem tego są incydenty brutalnych zachowań wśród niewidomych. Problem ten występuje, choć niewiele się o tym mówi, na przykład w szkołach i ośrodkach dla dzieci i młodzieży z dysfunkcją wzroku, które nie różnią się pod tym względem od szkół ogólnodostępnych. Należy pamiętać, że takie czyny zabronione jak akt przemocy, psychiczne i fizyczne znęcanie się, kradzieże czy oszustwa, popełniane nawet wśród młodych ludzi także klasyfikuje się jako przestępstwa, albo, z uwagi na młody wiek danego sprawcy, przejawy demoralizacji.

Problemem jest także wykorzystywanie przez wspomnianych sprawców swojej niepełnosprawności do zjednywania sobie ludzi. Dotyczy to zarówno samych ofiar, jak i przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Większość z przestępstw popełnianych przez niewidomych i słabowidzących agresorów dokonywana jest wobec mniej lub bardziej bliskich osób. Ofiarami bywają członkowie rodzin, sąsiedzi lub inni często niczego niespodziewający się ludzie. Podczas postępowania przygotowawczego bądź samego procesu bywa niejednokrotnie, że podejrzany czy oskarżony dopiero wtedy przypomina sobie o swoich dolegliwościach. Wzrok jest wtedy słabszy, sprawność ciała mniejsza, a wiek tak zaawansowany, że – przynajmniej według samego podejrzanego lub oskarżonego – właściwie uniemożliwia popełnienie przez niego przestępstwa i poniesienie odpowiedzialności. Jest to o tyle zabawne, że wszyscy ci „cierpiętnicy” w trakcie łamania prawa czuli się całkiem „nieźle”.

Osoby niepełnosprawne, w tym niewidome lub słabowidzące, coraz częściej stanowią także „klientelę” zakładów karnych. Dawniej niewidomy więzień to głównie osoba, która poprzez „modne” wówczas samookaleczanie uszkodziła sobie wzrok. Był to popularny sposób na zmianę swojej sytuacji w więzieniu. Decydujący się na taki krok ludzie mieli dużo większą szansę na przeniesienie do innej celi, innego szpitala, a nawet na wypuszczenie na wolność. Dziś incydentów samookaleczenia jest mniej, ale ciągle w jednostkach penitencjarnych można spotkać więźniów, którzy samodzielnie uszkodzili sobie wzrok w celu zwiększenia swoich szans na otrzymanie przerwy w odbywaniu kary pozbawienia wolności lub nawet na warunkowe przedterminowe zwolnienie, co nierzadko okazuje się dla nich „sukcesem”. Abstrahując od głupoty tych ludzi, wymieniony przykład uwidacznia jak swoją niepełnosprawnością można manipulować innymi ludźmi.

Dziś skazani z dysfunkcją wzroku, przebywający w więzieniach, to w większości osoby niepełnosprawne już w momencie dokonywania przestępstw bądź takie, które podczas popełniania danego czynu zabronionego w całości lub części utraciły wzrok. Mowa tu przykładowo o ludziach, którzy podczas strzelaniny, na skutek odniesionych ran stali się osobami niepełnosprawnymi. W zależności od potrzeb są oni poddani właściwej opiece. Ci, dla których ślepota jest zupełnie nową sytuacją życiową, trafiają do oddziału dla tego typu pensjonariuszy w Zakładzie Karnym w Bydgoszczy – Fordonie. Są tam poddawani terapii, w ramach której przechodzą właściwą rehabilitację umożliwiającą im późniejszą egzystencję na wolności.

Skazani niepełnosprawni wzrokowo mogą również zostać skierowani do oddziałów terapeutycznych, gdzie obok osób z niepsychotycznymi zaburzeniami psychicznymi, upośledzonych umysłowo oraz innych pensjonariuszy wymagających specjalistycznych oddziaływań przebywają przez okres trwania wymierzonej kary. Niejednokrotnie bywa też tak, że niewidomego lub słabowidzącego więźnia umieszcza się w standardowym oddziale. Funkcjonuje on wtedy pośród pełnosprawnych skazanych, którzy pomagają mu w razie potrzeby. Praktyka penitencjarna pokazuje, że nie ma problemu ze znalezieniem chętnych do wspierania niepełnosprawnych współwięźniów w czynnościach życia codziennego.

Więzienie to miejsce, które, z uwagi na specyfikę znajdujących się tam skazanych, generuje wiele problemów. Więźniowie nie są bowiem „łatwymi” ludźmi. Prawie każdy z nich ma dłuższą lub krótszą przeszłość kryminalną. Mogłoby się wydawać, że osoba z niepełnosprawnością wzrokową w tego rodzaju „towarzystwie” skazana będzie na upodlenie i pogardę. Pozycja takiego człowieka wcale nie musi być jednak niska. W dzisiejszych czasach w jednostkach penitencjarnych prymu nie wiedzie ani recydywa, ani siła fizyczna. Wystarczy mieć pomoc z zewnątrz, na przykład rentę, a można podporządkować sobie sporą grupę więźniów poprzez udzielanie im wsparcia materialnego. Właśnie to sprawia, że opisywane w artykule osoby, borykając się ze swoją ułomnością, nierzadko posiadają dobrą pozycję wśród współosadzonych.

Służba Więzienna jest zobowiązana do zapewnienia niepełnosprawnym osadzonym, w miarę możliwości, odpowiednich warunków bytowych. Ci zaś, wiedząc o przysługujących im przywilejach, podobnie jak, niestety, niektórzy niepełnosprawni przebywający na wolności, skrzętnie to wykorzystują. Dla poprawy swojej sytuacji, licząc na pozytywne dla siebie decyzje odnośnie opuszczenia więzienia, domagają się licznych ulg w odbywaniu kary, co sprawia odpowiednim organom wiele problemów.

Przywołane wyżej przykłady w żadnej mierze nie mają za zadanie udowadniać, że niewidomi czy słabowidzący to osoby bardziej podatne na popełnianie przestępstw. Miałem na celu jedynie zasygnalizowanie konieczności wykazywania się ostrożnością i czujnością w kontaktach z opisywanymi ludźmi nie mniejszą niż w przypadku pełnosprawnych osób. Problem ten dotyczy zarówno dzieci, jak i dorosłych, osób mniej lub bardziej wykształconych, majętnych i ubogich.

Przedstawieni w niniejszym artykule ludzie dokonali przestępstw przeciwko życiu, zdrowiu czy mieniu, a więc można by rzec w dość klasycznej postaci. Należy jednak pamiętać, że istnieją także inne czyny zabronione, w których niewidomi i słabowidzący radzą sobie jeszcze lepiej; dobrym przykładem może być przestępczość internetowa.

Podsumowując, należy pamiętać, że posługując się zmysłem wzroku bądź nie używając go, każdy może popełnić przestępstwo, każdy potrafi czynić zło. Nie popadając w przesadę i nie dopatrując się w każdym potencjalnego złoczyńcy, powinniśmy o tym wiedzieć.

Piotr Braun, prawnik, doradca zawodowy

Błąd: Nie znaleziono pliku licznika!Szukano w Link do folderu liczników


Artykuł publikowany w ramach projektu „TYFLOSERWIS 2016 - INTERNETOWY SERWIS INFORMACYJNO-PORADNICZY", dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.