Treść strony

Podaruj nam 1,5 procent swojego podatku

 

Człowiek na miarę czasów - Jerzy Ogonowski

              W dniu 26 stycznia br. odszedł na zawsze Józef Mendruń, wieloletni pracownik i działacz na rzecz niewidomych. Człowiek na miarę czasów.

              Przypadło Mu w udziale pracować w okresie przemian ustrojowych, które pociągały za sobą konieczność modyfikacji wielu kwestii dotyczących osób niepełnosprawnych, w tym również osób z dysfunkcją wzroku. Kiedy rozpoczynał pracę w Polskim Związku Niewidomych, organizacja ta funkcjonowała jeszcze na starych zasadach. Władze kraju chętnie przekazywały problematykę niewidomych i słabowidzących Związkowi, bo nie musiały prowadzić analiz zadań i innych niezbędnych działań. Józef Mendruń odnalazł się w tym bardzo dobrze, bo – niezależnie od wymaganych preferencji na rzecz klasy robotniczej – nie rezygnował z nowoczesnych i skomplikowanych urządzeń umożliwiających pełną integrację niewidomych. W tych czasach właśnie przyznano mi urządzenie zwane Optacon, dzięki któremu zapoznałem się bardzo dokładnie z rodzajami czcionek, ich wielkością i krojem oraz uzyskałem pełny dostęp do każdego tekstu. Potem przyszła era komputerów i Optacony zniknęły, bo było to urządzenie bardzo drogie, trudne w użyciu i wymagające dużej precyzji, tak więc amerykańskiemu producentowi przestało się opłacać je produkować.

               Jeszcze na samym początku ustrojowych przemian PZN był organizacją, w której władze kraju zasięgały opinii co do potrzeb niewidomych. Stąd, kiedy ubiegałem się o ustanowienie tłumaczem przysięgłym, Ministerstwo Sprawiedliwości zwróciło się do tej organizacji. Józef Mendruń pokierował opiniowaniem tak, aby wzmocnić te moje starania i uzyskałem tytuł tłumacza przysięgłego z adnotacją, że posiadam odpowiednie kwalifikacje i predyspozycje do pełnienia tej funkcji.

              Józef Mendruń podczas swej długoletniej pracy w Zarządzie Głównym PZN dbał o to, by utrzymać prestiż tej organizacji. Trzeba zaznaczyć, że godzenie starych dobrych zasad działania na rzecz i dla dobra osób niepełnosprawnych ze względu na wzrok z wymaganiami dostosowania się do nowych warunków było trudne i trzeba było w to włożyć wiele wysiłku oraz okazać czasem niemały spryt. Za dostosowywaniem się do nowej sytuacji społeczno-politycznej szły bowiem konkretne pieniądze i dotacje, które przecież dla tego rodzaju działań są niezbędne. Jednocześnie rosły liczne maleńkie fundacyjki, organizacyjki, zajmujące się jakimiś bardzo konkretnymi, ale wąskimi odcinkami społecznej działalności.

               A gdy już przewaga tych małych organizacji i fundacji okazała się nie do pokonania, Józef Mendruń znalazł dla siebie miejsce, zakładając wraz z innymi Fundację Polskich Niewidomych i Słabowidzących „Trakt”. W jej ramach podejmowane są różne przydatne niewidomym działania dotyczące takich spraw, jak np. publikacje, mapy dostępne dla osób niewidomych, czy aktywizacja zawodowa i społeczna. Na dzień przed niespodziewaną śmiercią Józef Mendruń obmyślał jeszcze różne nowe plany co do kolejnych przedsięwzięć.

               Teraz stajemy przed pytaniem, czy znajdziemy kogoś na Jego miejsce, kto zechce podjąć trud zarządzania Fundacją i kontynuować Jego działania. „Myślę już niekiedy – mówił mi niedawno – że może już dosyć tej roboty. Ale z drugiej strony, czy nie byłoby szkoda zostawić tego wszystkiego, czemu poświęciłem tyle czasu…”

              Kiedy nowa forma ustroju społeczno-ekonomicznego utrwalała się na dobre, wiele osób podejmowało działania na rzecz niewidomych od nowa. Ludziom tym wydawało się, że odkrywają Amerykę, a ta Ameryka już dawno była odkryta. Trzeba było tylko dostosować ją do nowych warunków, a doświadczenie innych warto było wykorzystać. Część z tych znających się na rzeczy działaczy odeszła w niepamięć, bo nie umiała znaleźć sobie miejsca w nowych warunkach. Józef Mendruń swoje doświadczenie w pracy fizycznej przed rozpoczęciem studiów, jak również wiedzę zdobytą podczas studiów psychologicznych, wykorzystał w pełni i do końca w pracy na rzecz niewidomych. Znaliśmy się od czasu zamieszkiwania w tym samym domu akademickim podczas studiów i wiem, jak wiele w życiu zrobił.

              Bardzo trudno jest ująć w jednej okolicznościowej publikacji różnorodność działań i poczynań tego, którego dziś żegnamy, każde rozwiązanie bowiem nie będzie do końca pełne. I stąd też sądzę, że warto do tej postaci powracać w późniejszym czasie przy wielu innych przedsięwzięciach, jeżeli takie nastąpią i jeżeli znajdzie się ktoś, kto zechciałby ten trud podjąć i kontynuować. Co i jak będzie, życie pokaże, my zaś powinniśmy szczegółowo pochylić się nad długoletnią działalnością Józefa Mendrunia przy wielu okazjach, czego się spodziewam i do czego ja sam, jako długoletni przyjaciel Zmarłego, dołożę wszelkich starań.

Jerzy Ogonowski

 

Błąd: Nie znaleziono pliku licznika!Szukano w Link do folderu liczników


Artykuł publikowany w ramach projektu „TYFLOSERWIS 2018–2021 INTERNETOWY SERWIS INFORMACYJNO-PORADNICZY", dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.