Co o sobie sądzę? Jakie cechy mnie określają? Czy lubię siebie? To tylko kilka z wielu pytań, jakie każdy człowiek powinien sobie codziennie zadawać, oddając się na chwilę autorefleksji. Zapewne każdy z nas miał gorszy czas, kiedy czuł się beznadziejny, słaby, niewystarczający. W błyskawicznym tempie życia, nieskończonym natłoku myśli i wpływie wygórowanych poprzeczek social mediów człowiek bardzo często zapomina o swojej wartości. To wszystko ma wpływ na dobrostan psychiczny i różne aspekty naszej postawy życiowej: na pewność siebie, motywację, poczucie własnej wartości itp. Jak można nad tym popracować, aby zadbać o swoje samopoczucie?
„Trzeba myśleć pozytywnie!” – oto jedna ze wskazówek, której udzielają nam mentorzy, terapeuci, coachowie, słowem – najróżniejsi spece od dobrego i udanego życia. W niniejszym artykule wyjaśniam, czym w istocie jest myślenie pozytywne i jak wpływa na naszą jakość życia. Piszę o tym, dlaczego myśleć pozytywnie nie jest łatwo i podpowiadam, jak zacząć stosować i trenować myślenie pozytywne na co dzień. A wszystko to w kontekście sytuacji, które przydarzają się osobom z dysfunkcją wzroku.
Cenić kogoś, znając go tylko z nazwiska, jest ciekawie, ale nawiązać kontakt z tą osobą? Robi się jakoś tak niepewnie. W końcu to Ktoś, kto ma wiedzę, porusza się w wielu obszarach życia zręczniej. Śp. Pana Józefa Mendrunia znałam długo z nazwiska, które przewijało się na łamach czasopism dla niewidomych. Przewijało się w ważnych dla naszego środowiska kontekstach, więc już wtedy, jako nastolatka, rozumiałam, że to osoba, która wie, co mówi.
Właściwie sam nie wiem do końca, dlaczego to piszę. Ale wydaje mi się, że warto dzielić się własnymi doświadczeniami. Z jednej strony po to, by ci, których to nigdy nie dotknie, mogli zrozumieć, a z drugiej – by ci, którzy borykają się z podobnymi problemami, wiedzieli, że nie są sami i to nie wstyd przyznać się do słabości. Do tego, że czasem człowiekowi brakuje sił. Że są dni, w których dusza boli od dźwigania tego bądź co bądź ciężaru. Że bywają momenty, w których ma się dość wszystkiego: ciągłej walki z przeciwnościami, nieustannego lęku, znoszenia upokorzeń ze strony innych ludzi. Czasem tłumaczę się sam przed sobą, że takie wydarzenia jak Międzynarodowy Dzień Białej Laski czy 29. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy to doskonały czas, żeby w kilku słowach opisać proces, jaki zachodzi, gdy stopniowo i nieuchronnie traci się zdolność widzenia. Jednak po dłuższym zastanowieniu przyznaję, że każdy z wyżej wymienionych powodów jest nie bez znaczenia, ale przeważa nad nimi wszystkimi chęć poradzenia sobie samemu z utratą wzroku, a możliwość dzielenia się własnymi doświadczeniami i frustracjami w różnorakich artykułach, wywiadach czy w mediach społecznościowych jest swego rodzaju terapią dla mnie. Możliwością wygadania się komuś, wyrzucenia z siebie tego wszystkiego, co mnie trapi, co leży mi na wątrobie.
Nosi w sobie poetycką duszę barda, bliska mu jest nostalgia wyśpiewana przez Wolną Grupę Bukowina, Stare Dobre Małżeństwo czy Jacka Kaczmarskiego, sam nawet trochę muzykuje. Oprócz tego leży mu na sercu czynienie świata bardziej dostępnym. Z radością poddaje się trudom i wyzwaniom rodzinnym.