Ani pandemia, ani pogoda nie sprzyjają ostatnio spacerom, za którymi wszyscy tęsknimy. Dzięki inicjatywie Fundacji Kultury bez Barier można jednak wybrać się, i to zupełnie bezpłatnie, na bardzo ciekawą wirtualną wycieczkę po Starym Mieście pod hasłem „Smaki przeszłości – filmowy spacer po Warszawie”. Naszą przewodniczką jest pani Katarzyna Szafrańska z Muzeum Warszawy. Jest to spacer zarówno w przestrzeni, jak i w czasie, bo omawiając niektóre zagadnienia, cofamy się w głąb historii naszego miasta, nawet do XIV wieku.
Każdy, kto kiedykolwiek zakosztował śpiewania w grupie, przyzna chyba, że jest to nie lada przyjemność, która daje satysfakcję i podobno służy zdrowiu. Bywają chóry duże i małe, profesjonalne i amatorskie, na głosy równe i mieszane. Zdarzają się też, chociaż chyba coraz rzadziej, nieformalne grupki osób, które spotykają się między innymi po to, aby wspólnie coś zanucić, choćby kanon albo piosenkę ludową czy wojskową. Mam znajomych, z którymi imieninowe spotkania kończymy zwykle wspólnym śpiewem. Wspominam też czasy moich młodzieżowych obozów sportowo-rehabilitacyjnych, kiedy cała grupa przemierzająca dłuższą trasę wyśpiewywała z zapałem różne piosenki: wędrowne, biesiadne albo wymyślane na poczekaniu przez maszerujących. Teraz większość młodych chodzi ze słuchawkami na uszach. Dużo słuchają, raczej rzadko sami śpiewają.
Od zawsze kochałam czytać i trochę podejrzliwie patrzę na tych, którzy od książek stronią. Oczywiście – nie wymagam od nikogo, aby literaturę chłonął pasjami, maniakalnie, ale naprawdę wierzę, że przeczytanie choćby kilku pozycji w ciągu roku nie jest żadnym wyzwaniem. Zdradzę Wam jednak, że w ogóle nie interesuje mnie to, w jakiej kategorii gustuje czytelnik. Naprawdę. Wzniosłe traktaty filozoficzne, lekkość romansu, zagmantwane historie kryminalne, reportaż, biografie… To nie ma znaczenia. Czytajmy! Bo kto czyta książki, ten zyskuje dodatkowe życie i czasem ta podróż w głąb cudzych historii przynosi ulgę w trudnych dla nas momentach. Zgodzicie się?
„Logos”
Andrzej Chutkowski
Spadł na mą głowę bezbolesną chłostą
jak słoneczna ulewa, co napełnia tętnem
chlorofilowych mikrodzbanów nieprzebrane chaszcze,
by w tym, co po przewlekłej suszy
Jego powieści kryminalne zyskują coraz większą popularność, a sam autor zaczyna się coraz bardziej liczyć w literackim świecie. Przed utratą wzroku wielką pasją Tomasza Wandzla były góry i wspinaczka, teraz, jak sam mówi: „Pisanie to pasja i lekarstwo na nudę”. Nie uważa się za zawodowego pisarza, ale przyznaje, że pisanie stało się swego rodzaju uzależnieniem. Wydał już kilka powieści, inne dopiero układają się w głowie.