Treść strony
Wynalazcy koła
Wydawać się może, że w dzisiejszych czasach nie jest łatwe tworzenie wynalazków a szczególnie tych doniosłych, na miarę wynalazku koła. Okazuje się, że jest inaczej. Regularnie co kilka miesięcy dowiadujemy się z mediów o nowych, niezwykle innowacyjnych rozwiązaniach, które dzięki błyskotliwości swoich twórców zmienią nasze życie w pasmo sukcesów a wszelkie trudności dnia powszedniego staną się jedynie przedmiotem rzewnych opowiadań naszych przodków
Pierwszy telefon
Czy pamiętają Państwo rozgłos, jaki towarzyszył stworzeniu pierwszego w świecie telefonu dla niewidomych w projekcie „See You Phone”? Jeśli nie, to przeczytajcie o tym na stronach Ministerstwa Gospodarki: http://www.mg.gov.pl/node/17200. Prasa, radio i telewizja wychwalały pod niebiosa polską innowacyjność. Ja zastanawiałem się, o co w tym wszystkim chodzi. Przecież mój wysłużony telefon, którym po omacku posługiwałem się bez poczucia, że dotykam cudu techniki, miał już wówczas przynajmniej siedem lat. Fakt, nie mogłem wydawać mu poleceń głosem ale czy to naprawdę jest wyróżnikiem pozwalającym powiedzieć: „to jest telefon dla niewidomych”? Co ciekawe, ten epokowy wynalazek kosztować miał grubo więcej, niż ekskluzywny sprzęt oznaczony nadgryzionym jabłkiem w którym idea dostępności jest cechą niemal „genetyczną”, zaszytą w systemie operacyjnym.
Okazuje się jednak, że wrzawa wokół epokowego polskiego wynalazku nie dotarła wszędzie. Kilkanaście miesięcy później, w maju 2014 roku, na stronie internetowej „Komputer Świat” (http://www.komputerswiat.pl/nowosci/smartfony/2014/20/powstal-pierwszy-telefon-dla-niewidomych-jak-to-dziala.aspx) ukazała się kolejna rewelacja: pierwszy na świecie telefon przyjazny osobom niewidomym… Podobnych projektów było więcej, każdy z nich był pierwszym. Magiczna moc słowa „pierwszy” jest trudna do przecenienia.
Asystent na odległość
Zróbcie, proszę, mały eksperyment. Niech idąca obok Was osoba przeprowadzi Was przez zatłoczony chodnik pełen przechodniów, klombów, słupków, potykaczy i innych przedmiotów. Niech Was nie dotyka, Wy również nie łapcie jej za łokieć. Niech udziela wskazówek kierujących Waszymi krokami. Niech Wam podpowiada: „trochę w lewo”, „trochę w prawo”, „stój!!!”. Niech mówi cokolwiek, co miałoby sprawnie Wami kierować. Czy Waszym zdaniem zadziała to dobrze mimo, że ma ona znakomity ogląd sytuacji?
Przynajmniej kilka projektów obecnie realizowanych lub już zakończonych polega na umożliwieniu osobie niewidomej przekazania obrazu z trzymanego przez nią telefonu asystentowi, którego zadaniem miałoby być udzielanie wskazówek na jego podstawie. Aplikacje „4 Navis” oraz „Be My Eyes” to dwa przykłady do znalezienia w kilka minut w Internecie. Tuziny pracowników marketingu obnośnego nawiedzają organizacje pozarządowe, zachwalając takie innowacyjne technologie. Ich istota to zatrudnienie dla dziesiątek osób czekających, aż ktoś zechce pokazać im co ma przed sobą. Zastępy osób, które wezmą na siebie odpowiedzialność za zdalne, bezpieczne poprowadzenie nas do celu. Dobrze mieć takiego anonimowego asystenta, ale tylko wówczas, gdy z powodów, o których nie chcę pisać w szczegółach, jest niezręczne pokazanie tego obrazu bliskim poprzez znane i powszechnie wykorzystywane aplikacje Skype lub FaceTime… Funkcja połączeń wideo nie jest przecież nowa. Aplikacji realizujących takie połączenia jest wiele, jednak nadal powstają nowe, podobno bardziej niż inne przyjazne osobom niewidomym. Każda z nich, zdaniem ich autorów, jest „pierwsza” i „wyjątkowa”.
Eksperyment, od którego zacząłem swój wywód, pokazuje, że używanie połączeń wideo podczas poruszania się może być trudne i ryzykowne. Marketing to ładne sceny, uśmiechnięte twarze. To niewidomy omijający slalomem wszelkie przeszkody, pędzący poprzez zatłoczone miasto.
Mikronawigacja
Oto kolejny wielki wynalazek. Telefon nam powie, gdzie jest nasz ulubiony jogurt na półce sklepowej, w jakim kierunku i jak daleko od nas znajduje się wejście do „naszego” sklepu. Wszystko, co nas otacza, jest opisane, z naszymi preferencjami włącznie. Nasz osobisty sufler w słuchawce zaprowadzi nas dokądkolwiek zechcemy, szybko i bezpiecznie. Znowu prasa, radio i telewizja rozpływają się w zachwytach nad rewelacyjnym projektem. Ich zachwyt jest – jak w poprzednich przypadkach – tym większy, im mniejsza jest świadomość specyfiki funkcjonowania osób niepełnosprawnych wzrokowo. Czy dziennikarz musi znać tę specyfikę? Czy musi znać technologię i prawa fizyki, którym ona podlega? Wydaje się, że nie. Od faktów atrakcyjniejsza jest fikcja. Rozbudzone nadzieje weryfikuje rzeczywistość. Genialni inżynierowie-wizjonerzy jakby nie chcą przyjąć do wiadomości, że dla niewidomego słuch jest jedynym zmysłem sprawnym na odległość o kierunkowej właściwości. To za pomocą słuchu lokalizujemy i identyfikujemy obiekty. Wnioskujemy po dźwięku odbitym od przedmiotów. Rozwiązania, w których mamy koncentrować uwagę na poradach płynących ze słuchawki mogą utrudniać naturalny sposób rozpoznawania przestrzeni, a tym samym mogą być niebezpieczne. Nie mogą być przydatne podczas ruchu. O dokładności i powiązanym z nią zaufaniu do wskazówek płynących z telefonu napiszę krótko: są niewystarczające.
Czy chcielibyście poruszać się z laską (lub psem) w jednej ręce a z telefonem w drugiej? Na mrozie, w deszczu, z torbą pełną zakupów?
Czemu projekty o tak niskiej funkcjonalności ogłasza się jako dedykowane szczególnie osobom z dysfunkcją wzroku? Co kryje się za taką właśnie strategią informacyjną?
Na zakończenie
Innowacyjne projekty o fundamentalnym znaczeniu sprowadzają się w większości do kolejnych aplikacji, będących substytutami już istniejących rozwiązań. Nie cieszmy się zatem z obiecanej w nowych wynalazkach nowej jakości. Cieszmy się jedynie z tego, że spośród coraz liczniejszych odpowiedników możemy wybrać ten, który wydaje nam się najprzyjemniejszy w użyciu.
Czujecie w artykule ironię? Dobrze. Jest wiele rozsądnych inicjatyw i dobrych pomysłów ale często publiczne pieniądze wspierają tworzenie pseudowynalazków. Skala tych przedsięwzięć bywa naprawdę duża. Powstają kolejne, nieużyteczne lub nie wnoszące nowej jakości produkty, a ich twórcy zbierają wymierne nierzadko finansowo wyrazy uznania i chwałę dobroczyńców. My, dotknięci dysfunkcją wzroku, jesteśmy w tych przypadkach jedynie pretekstem, nasze istnienie uzasadnia przeznaczanie znacznych sum na innowacyjne według marketingowej propagandy projekty. Z czasem euforia opada, media zapominają, jak miało być, a jak jest. My przełykamy rozczarowanie.
Postęp, choć powolny, cieszy. Bądźmy cierpliwi i nie wyrzucajmy jeszcze na śmietnik białej laski, a także dbajmy o naszego czworonożnego przyjaciela-przewodnika. Pobierajmy lekcje orientacji przestrzennej – nabytych tak umiejętności nie zastąpi żadna technologia. Uczmy się też, jak efektywnie korzystać z tych rozwiązań technologicznych, które są już teraz dostępne i użyteczne. Nie ulegajmy magii słowa „pierwszy”.
Jan Szuster, inżynier elektronik, prezes Firmy „Pirs Creative Lab”
Błąd: Nie znaleziono pliku licznika!Szukano w Link do folderu liczników
Artykuł publikowany w ramach projektu TYFLOSERWIS - INTERNETOWY
SERWIS INFORMACYJNO-PORADNICZY dofinansowany ze środków Państwowego
Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Dodano: 18-08-2015 13:54:33