Treść strony

 

Wakacje z psem przewodnikiem

Wraz z Wenecją przemierzyłyśmy kawałek Polski. Spotkałyśmy wielu świetnych ludzi. Dziś opowiem Ci, Drogi Czytelniku, o naszym wyjeździe wakacyjnym. Miejscem docelowym była mała miejscowość nadmorska o nazwie Łazy, położona około dwudziestu kilometrów od Koszalina. Żeby dojechać do Łaz, przebyłyśmy kilkaset kilometrów pociągami. Miałyśmy jedną przesiadkę w Gdańsku Oliwie. Z Koszalina do Łaz pojechałyśmy busem. Oczywiście każda taka wyprawa z psem przewodnikiem to nie tylko zwykła podróż w nieznane. To przede wszystkim podróż po nowe doświadczenia, po nowe reakcje otoczenia, które bardzo często po raz pierwszy widzi osobę niewidomą w asyście psa. To także podróż z niezaplanowanym przesłaniem, pewnego rodzaju niezaplanowany rodzaj edukowania społeczeństwa, łamania barier, stereotypów.

Moje dotychczasowe doświadczenia są bardzo pozytywne. Nie myśl, że pragnę ubarwić tą opowieścią faktyczną sytuację w naszym społeczeństwie. Wszystko, co przelewam na papier, jest wynikiem prawdziwych zdarzeń.

Pierwszą sprawą, która mnie urzekła, był stosunek otoczenia do mnie i psa. Dziękuję pracownikom kolei polskich, kierownikom pociągów, ochronie, jak i napotkanym pasażerom. Wszyscy oni bowiem z ogromnym zaangażowaniem służyli mi pomocą podczas wchodzenia czy wychodzenia z pociągów, poszukiwania kolejnego peronu. Muszę tu opowiedzieć, jak wygląda w praktyce podróżowanie z psem.

Przede wszystkim należy pamiętać o:

  1. Praktycznym sposobie spakowania bagażu. Myślę, że to istotne podczas wsiadania czy przesiadania się do różnych środków lokomocji. Poza tym z doświadczenia wiem, że psy boją się wchodzenia do pociągów. Gdy mamy wolne ręce łatwiej nam będzie zachęcić psiaka do wejścia lub będziemy w stanie pomóc mu wejść do wagonu. Moja Wenia wskakuje sama, ale daje przy tym takiego susa, że gdyby drzwi z drugiej strony wagonu były otwarte, prawdopodobnie udałoby jej się nimi przeskoczyć na drugą stronę peronu. To oczywiście drobny żart, jednakże z odrobiną prawdy. Gdy wchodziłyśmy do wagonu niskopodłogowego, problemu praktycznie nie było. Jednak przy okazji tego typu pociągów trzeba pamiętać o innym zagrożeniu. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jaka odległość istnieje między peronem a wagonem. Niestety, poruszając się z psem przewodnikiem bez białej laski – a zazwyczaj tak właśnie się dzieje – nie wiemy, czy stopień wagonu znajduje się na tym samym poziomie co peron lub czy odległość dzieląca nas od pociągu jest mała.
  2. W zależności od tego jak często podróżujemy z psem, uczymy się coraz lepiej jego nawyków i zachowań. Jednak nigdy nie będziemy w stanie przewidzieć na sto procent, co będzie, gdy…

Gdy na przykład nasz pies się przestraszy. Obojętnie czego, a to pani w kapeluszu z szerokim rondem, osoby na wózku inwalidzkim, wrzasku i rumoru na dworcu, a to natłoku ludzi spieszących się każdy w swoją stronę. Moja Wenia z reguły nie szczeka, ale potrafiła zaskoczyć mnie już w tylu sytuacjach, że traktuję każdą podróż w jej towarzystwie jako nowe doświadczenie. Pies przewodnik zazwyczaj śpi lub grzecznie siedzi w trakcie podróży. Nie interesują go pasażerowie siedzący obok, ale może się zdarzyć, że przestraszy go i zdenerwuje pan z wagonu restauracyjnego ciągnący korytarzem wózek z napojami, lub konduktor wchodzący z impetem do przedziału celem sprawdzenia biletów. W podobnych sytuacjach mój pies zaczął szczekać. To z kolei wywołało zdziwienie na twarzach sąsiadów, którzy żyli w przekonaniu, że psy przewodniki nie szczekają. O tak, one też potrafią szczekać! Przecież w taki sposób wyrażają swoje emocje. Ja osobiście nie spotkałam się z miauczącym psem. Oczywiście takie zachowanie nie jest nagradzane, jednak daje informacje właścicielowi, iż należy popracować z psem nad owym zachowaniem, by w przyszłości nie miało ono miejsca. Pies przewodnik to wysoce wykwalifikowany towarzysz osoby niepełnosprawnej. Umiejętność prowadzenia niewidomego pies zdobywa na przełomie dwóch pierwszych lat swojego życia, a następnie przez kolejne lata pracy ze swoim niewidomym właścicielem. Pamiętajmy więc, że pies przewodnik to nie zwyczajny czworonóg dający łapę, ale wyjątkowy przyjaciel, który jak twierdzi wielu posiadaczy psów przewodników dodaje im pewności siebie w szybkim przemieszczaniu się.

Pamiętajmy również, że warto jest mieć pod ręką jakiś przysmak i, oczywiście, wodę dla psa. Wenia nauczyła się pić podczas podróży z różnych pojemników. Niestety, w jej przypadku zaspokajanie pragnienia w drodze kończy się pochlipaniem i obrażoną miną. Ona nie lubi pić w jakimkolwiek pojeździe. Pije więc podczas postojów. Znam inne psy, którym warunki lokomocyjne w żaden sposób nie utrudniają spożywania wody czy posiłku. Przyjmijmy więc, że jest to zależne od psa. Przebywając z psem w najróżniejszych sytuacjach, zdobywamy coraz inne zaufanie. Celowo nie napisałam „większe zaufanie” – lecz „inne”. Mam na myśli fakt, iż bywają momenty, kiedy pies przewodnik potrzebuje naszego wsparcia i podpowiedzi czy pomocy. Nie każdy psiak to prawdziwy tur kroczący pewnie do przodu. Moja Wenka jest bardzo wrażliwa i delikatna. Tak więc najpierw obserwuje nowe otoczenie i stosunkowo wolno przyzwyczaja się do niego, szukając przy tym mojej obecności.

Te kilka dni wspólnego wypoczynku nad morzem przeplatało się z ciężką pracą. Idąc na plażę, do sklepu, na lody, do miejsca zakwaterowania, nauczyłyśmy się nowych tras oraz większego zaufania do siebie. Pierwszego dnia właściciel pensjonatu zaproponował nam pokazanie drogi na plażę. Nie dosyć, że przyjął nas z ogromnym szacunkiem i okazał ogromne serce, zawsze znajdował czas, by nam pomóc, jeśli wymagała tego sytuacja. Po doprowadzeniu nas na plażę podeszliśmy do ratowników i wyznaczyliśmy tam punkt orientacyjny. Panowie ratownicy zaopiekowali się nami. Zostawiałam u nich np. buty, ubrania i wyruszałam na spacer wzdłuż brzegu w kierunku Mielna. Ich zadaniem było zauważyć mnie w drodze powrotnej ze spaceru. Była to świetna metoda i sprawdziła się w każdym calu. Idąc z Wenecją brzegiem morza, mijałam masę ludzi kąpiących się, budujących zamki z piasku czy odpoczywających tak jak ja. Niektórzy z nich, patrząc na uprząż, którą nosiła Wenia, myśleli, że jestem ratownikiem wraz z psem. Jednak większość osób, z którymi miałam okazję rozmawiać, wiedziała o fachowości mojej towarzyszki. Postrzegam to jako ogromną zaletę. Świadczy to bowiem o coraz większej świadomości społeczeństwa. Moje spacery z psem przewodnikiem umacniały wiarę w fakt, że osoba niewidoma faktycznie z pomocą psa świetnie sobie radzi. Z upałem radziłyśmy sobie dobrze. Co jakiś czas wchodziłyśmy do wody. Wenka bardzo dobrze omijała wszelkie przeszkody, dzieci w kołach ratunkowych, ich zabawki.

Poza tym, że spędziłyśmy wspólnie kilka dni nad Bałtykiem, miałyśmy możliwość szlifowania naszych umiejętności.

Oczywiście polecam wyjazdy czy to z psem przewodnikiem, czy z białą laską. Nie bójcie się wychodzenia z domu tylko dlatego, że nie widzicie. Świat można poznawać na wiele sposobów. Przecież nasze otoczenie tworzą ludzie tacy jak Ty. Odkrywanie otoczenia to odkrywanie ludzi, nawiązywanie nowych znajomości, poszerzanie własnych horyzontów. Nie pozwól, żeby dysfunkcja wzroku czy innego organu zdominowała Cię i ograniczyła w realizowaniu siebie.

Napisz do nas o własnym bezwzrokowym odkrywaniu otaczającego Cię świata. Podziel się z nami swoją wiedzą. Być może to, co Ty wiesz, jest tajemnicą dla innych.

Izabela Wasilewska, lingwista, pracownik Fundacji „Trakt”

Błąd: Nie znaleziono pliku licznika!Szukano w Link do folderu liczników


Artykuł publikowany w ramach projektu TYFLOSERWIS - INTERNETOWY SERWIS INFORMACYJNO-PORADNICZY dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.