Treść strony

 

Rezylientni – spokojni, silni, szczęśliwi - Anna Kowalska

Nie, nie proponuję Państwu terminu, którym będzie można zabłysnąć w towarzystwie. Chociaż przyznajcie Państwo, że rezyliencja brzmi poważnie. Istotnie może rozszerzyć źrenice rozmówcy, który będzie nas podziwiał za elokwencję. Ale rezyliencja nie tylko jako dumnie brzmiące słowo, ale jako ważna umiejętność może obecnie zrobić karierę. W czasie pandemii otaczający nas świat zmienił się tak bardzo, że to, co jeszcze kilkanaście miesięcy temu było dobre, obecnie jest godne potępienia. Wychwalana, zalecana aktywność obecnie jest na cenzurowanym. „Podstawowa zasada psychologii i medycyny głosi, że droga życiowa człowieka zależy od trzech czynników: tego, jak radzi on sobie z wyzwaniami, jak chroni swoje słabe punkty i jak zwiększa swoje zasoby”. Dzięki pracy nad tymi czynnikami możemy robić w życiu właściwe dla nas rzeczy.

Najprościej: rezyliencja to siła, odporność, elastyczność. Silni jesteśmy wtedy, kiedy nas koronawirus nie pokona, kiedy nasze kości nie są łamliwe i wtedy, kiedy posiadamy zdolność poradzenia sobie z trudnościami życiowymi. Znowu każą nam się motywować? Znowu będzie, że trzeba być silnym, nie poddawać się i iść do przodu. Niekoniecznie. Tym razem pomyślmy o odporności, która nie czyni nas stalowymi. Czyni nas elastycznymi. Pozwala nam doświadczać rzeczywistości. Jesteśmy tym, na czym się koncentrujemy. W życiu każdego pojawia się bagaż doświadczeń. W tym bagażu są przeżycia piękne, lekkie i ulotne, ale także ciężkie i wymagające opatrunku. Nierzadko nie pozwalamy opatrzeć tych ran. Koncentrujemy wokół nich nasze życie. Odnosimy się wyłącznie do nich. Stawiamy je w centrum i nie pozwalamy sobie zauważyć, że w życiu spotkało nas coś więcej. Ta nasza rana jest pewna, stała. Gdybyśmy zobaczyli inne doświadczenia, mogłoby się okazać, że możemy sobie pozwolić na uleczenie, a tym samym na normalne życie. Gdyby nie ta niepełnosprawność. Gdyby nie ten zły nauczyciel. Nierzadko jesteśmy jak sprzęt, który włączają zewnętrzne wydarzenia. R. F. Hansonowie powiedzieliby, że to tryb reaktywny, czyli sposób na szybkie poradzenie sobie z bezpośrednim zagrożeniem, żeby przetrwać, a nie sposób na życie. W odróżnieniu od trybu responsywnego. „Tryb responsywny to nasza baza, nasz dom, zdrowa równowaga ciała i umysłu. Jest to esencja naszego dobrostanu i trwałej rezyliencji.”

Czasem myślimy o ludziach: „Ten to ma siłę. Tyle go spotkało i dał radę. Ta to mocna. Nic jej nie złamało”. Nierzadko dodajemy: „Ja bym sobie nie poradził, nie wytrzymałabym w takim życiu”. Nie zastanawiamy się nad sposobami tej zaradności życiowej, tej siły. Myślimy: ona/on ją mają, daną, uprasowaną i ułożoną w życiu jak koszulki na półkę w szafie. Często my niepełnosprawni słyszymy: „O, ja to panią podziwiam. Gdyby mnie coś takiego spotkało, to bym z domu nie wyszedł”. Takie zachwyty uliczne jednych dotykają, innych skłaniają do tłumaczenia, że gdyby pan musiał, to by pan dał radę. Niepełnosprawność wymaga siły, czyli – uczmy się ładnego terminu – rezyliencji. Słowem, na odporność – witaminy, a na rezyliencję?

Na początek może książka napisana przez Ricka Hansona neuropsychologa i psychiatrę, a także przez jego syna Forresta Hansona pisarza i konsultanta biznesu. Książka nosi tytuł „Rezyliencja. Jak ukształtować fundament siły spokoju i szczęścia”. Owo kształtowanie należy do nas. Zdaniem obu panów mamy wpływ na własne szczęście. Autorzy zwracają uwagę na nasze potrzeby: bezpieczeństwo, satysfakcję, więź.

Wyróżnili 12 sił, które pozwalają nam wieść satysfakcjonujące życie. Owe siły pozwalają być rezylientnym, czyli odpornym, widzącym świat i siebie realnie, znającym swoje emocje, przeszkody, a także zasoby. Panowie Hansonowie nie obiecują, że rezylientny będzie wiecznie młody, zdrowy i bogaty. Mówią jednak, że będzie wiedział, jak ucieszyć się z bogactwa i nie załamać biedą.

Owe wewnętrzne siły, które pomagają żyć, to: uważność, współczucie, siła charakteru, uczenie się, wdzięczność, wiara w siebie, spokój, motywacja, bliskość, odwaga, aspiracja, szczodrość. Policzyłam, jest ich dwanaście, jak dwanaście miesięcy. Może w każdym miesiącu można pracować na jedną. Chociaż nie jestem pewna, czy miesiąc pracy wystarczy? Omawiane siły wewnętrzne najlepiej działają jako całość, więc praca nad jedną będzie służyła pracy nad pozostałymi. Jeśli będziesz wdzięczny, to i o szczodrość będzie łatwiej. Zasoby – jak mięśnie nieużywane – wiotczeją, więc trzeba ich doświadczać, żeby wbudować te doświadczenia w nasz system codziennego funkcjonowania. Zasoby trzeba znać i wiedzieć, kiedy ich użyć.

Autorzy wskazują na te 12 kompetencji, które pozwalają cieszyć się światem i sobą. Najczęściej, kiedy mamy wymienić zasoby, myślimy o językach obcych, obsłudze komputera, ukończonych kursach i studiach. Pewnie, że wyżej wymieniona lista to ważne sprawy. Niech owa lista będzie długa. Jednak to właśnie omawiane przez R. i F. Hansonów siły wewnętrzne pozwalają nabyć te umiejętności, które są udokumentowane dyplomami i zaświadczeniami. Siły wewnętrzne, których może na pierwszy rzut oka nie widać, kierują rozwojem naszych zdolności, a także kierują te zdolności tam, gdzie mogą one zostać dobrze spożytkowane.

Książka R. i F. Hansonów nie jest jedynie teoretyczną wizją. Zawiera także ćwiczenia dotyczące każdej z opisywanych wewnętrznych sił. Proponuję tę pozycję na ten trudny czas, w którym obie odporności – psychiczna i fizyczna – przydadzą się na pewno.

  1. Hanson, F. Hanson, Rezyliencja. Jak ukształtować fundament spokoju, siły i szczęścia, przekład A. Sawicka-Chrapkowicz, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Sopot 2018.

Anna Kowalska

 

Błąd: Nie znaleziono pliku licznika!Szukano w Link do folderu liczników


Artykuł publikowany w ramach projektu „TYFLOSERWIS 2018–2021 INTERNETOWY SERWIS INFORMACYJNO-PORADNICZY", dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.