Treść strony
O dostępności słów kilka... - Piotr Komoda
Temat dostępności co jakiś czas powraca na internetowe listy dyskusyjne i fora, pojawiają się na ten temat obszerne wpisy na blogach. Dostępność jest tematem dość drażliwym i spornym, a osoby skupione wokół tej problematyki podzieliły się na dwa obozy: zwolenników i przeciwników. Ostatnio zaczął obowiązywać kolejny z zapisów ustawy o dostępności stron internetowych podmiotów publicznych, a więc można się spodziewać, że dyskusje na nowo odżyją.
Czym tak właściwie jest dostępność cyfrowa i o co toczą się spory?
W powszechnej opinii dostępność cyfrowa polega na dostosowaniu treści cyfrowych, takich jak np. strona internetowa czy aplikacja mobilna, do potrzeb osób niepełnosprawnych. Jest to daleko idące uproszczenie, które nie oddaje całego obrazu zagadnienia. Po pierwsze, nie chodzi o dostosowanie, a po drugie, problem nie dotyczy jedynie osób niepełnosprawnych. Ale po kolei.
Istnieją cztery główne rodzaje niepełnosprawności: wzroku, słuchu, niepełnosprawność ruchowa, a także niepełnosprawność umysłowa. Każda z tych niepełnosprawności powoduje inne utrudnienia w życiu, w tym także podczas obsługi telefonu komórkowego i komputera. Przy czym problem z obsługą urządzeń, niczym ogr z filmu Shrek, posiada kilka warstw.
Pierwszą warstwą jest sprzęt. Komputer i telefon powinno dać się obsłużyć w sensie fizycznym, co udało się jako tako zrealizować. Istnieją akcesoria komputerowe, które można podłączyć przewodowo lub bezprzewodowo do komputera lub telefonu.
Drugą warstwą jest system operacyjny, czyli najważniejsze oprogramowanie, bez którego nie da się uruchomić programów takich jak: przeglądarka internetowa, klient poczty elektronicznej czy gra komputerowa. To właśnie za sprawą systemu operacyjnego mamy dostęp do zapisanych na urządzeniu dokumentów, filmów, zdjęć i muzyki. Ten problem również w większości udało się rozwiązać – istnieje specjalistyczne oprogramowanie, często wbudowane w system operacyjny, dzięki któremu osoby z niepełnosprawnością mogą korzystać z komputera i telefonu.
Trzecią warstwą są aplikacje, które uruchamiamy na urządzeniu. I tu zaczynają się schody, bo co z tego, że np. iPhone ma wbudowany program VoiceOver, dzięki któremu osoby niewidome i słabowidzące mogą obsługiwać telefon – skonfigurować go, dzwonić, czytać i pisać SMS-y – jeśli nie mogą np. sprawdzić rozkładu jazdy czy kupić biletu, ponieważ aplikacja do tego służąca nie współpracuje z programem VoiceOver?
Ostatnią warstwą, czwartą, jest treść, czyli zawartość stron internetowych, dokumentów, materiałów multimedialnych. To właśnie ten temat budzi najwięcej kontrowersji. Z jednej strony konfliktu mamy osoby niepełnosprawne, np. niewidome i słabowidzące, które złoszczą się, bo co prawda mogą obsłużyć komputer i telefon, ale mają problem z przeczytaniem artykułu, zrobieniem zakupów czy załatwieniem sprawy urzędowej.
Na czym konkretnie polega problem? Wszystkie liczące się systemy operacyjne na rynku są dostępne. Windows 10 od Microsoftu, MacOS oraz iOS od Apple oraz Android od Google mają wbudowane oprogramowanie, które czyta na głos treści wyświetlane na ekranie. Każdy z tych systemów posiada również oprogramowanie powiększające lub zmieniające kontrast. Ponadto istnieje oprogramowanie od innych producentów, które można zakupić lub zainstalować za darmo. Wszystkie liczące się na rynku przeglądarki internetowe, takie jak Chrome, Firefox, Safari czy Edge również są dostępne.
Problemem jest zawartość stron internetowych, a konkretnie sposób ich tworzenia i projektowania. Jeśli stronę internetową tworzy ktoś młody, sprawny fizycznie, bez problemów ze wzrokiem i słuchem, łatwo jest temu komuś popełnić błąd poznawczy i uznać, że jeśli coś działa dla niego lub dla niej, to będzie działać dla wszystkich. Tak niestety nie jest. Strona stworzona tak, by można ją było obsługiwać za pomocą myszki, będzie sprawiała problemy komuś, kto korzysta z komputera, używając klawiatury. Strona zaprojektowana pod jedną rozdzielczość ekranu będzie nieczytelna dla osoby niedowidzącej, która korzysta z programu powiększającego i widzi tylko fragment ekranu. Rozwijane menu lub dymek z podpowiedzią (tzw. Tooltip), które pojawiają się tylko po najechaniu na nie kursorem myszy i znikają po jego przesunięciu, nie zadziałają lub będą sprawiały problemy zarówno w przypadku osób niewidomych, niedowidzących, jak i w przypadku osób niepełnosprawnych ruchowo. Komunikat, który pojawia się na ekranie tylko na kilka sekund, może zostać niezauważony lub niezrozumiany, ze względu na zbyt krótki czas potrzebny na zapoznanie się z jego treścią. Takich przykładów mógłbym podawać wiele.
Każdy z nas choć raz w życiu był mniej sprawny, złamał rękę, nogę, skręcił kostkę. Próbowaliście kiedyś używać telefonu albo myszki komputerowej za pomocą niedominującej ręki? Nie twierdzę, że jest to dobra symulacja tego, z czym muszą na co dzień zmagać się osoby niepełnosprawne ruchowo, bo to nieprawda. Podobnie jak zamknięcie oczu nie jest symulacją bycia osobą niewidomą, ale zostawię ten temat na osobny felieton. Niepełnosprawność jest to coś, z czym człowiek uczy się żyć, uczy sobie radzić z ograniczeniami. Niczym prawa fizyki w filmie Matrix, pewne ograniczenia da się nagiąć, inne da się złamać. Chodzi o to, aby zastanowić się chociaż przez chwilę, aby zrobić jakiś krok w stronę zrozumienia. Czy jeśli tworzę coś, do czego dostęp mają wszyscy, to czy nie powinno być tak, że wszyscy powinni być w stanie z tego skorzystać? A jeśli tak, to co może stać ku temu na przeszkodzie? Na jakie trudności mogą natrafić moi użytkownicy i co mogę zrobić, aby temu zapobiec?
Przeciwnicy dostępności często podnoszą problem wysokich kosztów i dużego nakładu pracy, aby zapewnić coś, z czego ich zdaniem skorzysta wąskie grono odbiorców. Częściowo jest to prawdą. Jeśli ktoś posiada już stronę internetową i sprawia ona problemy z dostępnością, dostosowanie jej do wymaganych standardów może wiązać się z dużym nakładem pracy i tym samym z dużym kosztem. Byłoby super, gdyby poprawki wprowadziły osoby, które przygotowały obecną stronę, ale nie zawsze jest to możliwe, a mało kto lubi poprawiać cudzy kod. Sprawy nie ułatwia fakt, że obecnie mało osób tak naprawdę zna się na dostępności, co dodatkowo podnosi koszty. To się oczywiście z czasem zmieni, ponieważ świadomość dostępności nieustannie wzrasta. Im więcej osób będzie się interesowało dostępnością, im więcej osób nabierze doświadczenia w jej wdrażaniu, tym będzie to trwało krócej i będzie tańsze.
Osobną kwestią jest grono odbiorców, które wbrew pozorom nie jest wcale takie małe, ponieważ problem dostępności dotyczy nie tylko osób niepełnosprawnych. Społeczeństwo się starzeje, z wiekiem osłabia się wzrok, słuch, zdolności manualne. Osłabiają się też zdolności poznawcze. Przyswajanie nowych wiadomości nie przychodzi już tak łatwo, podobnie jak kojarzenie ze sobą odrębnych informacji. A świat nie stoi w miejscu, wręcz przeciwnie, pędzi do przodu w szaleńczym tempie. Rzeczywistość staje się coraz bardziej skomputeryzowana. Spójrzmy chociażby na bankowość elektroniczną. Jeszcze nie tak dawno rachunki opłacało się na poczcie, następnie przyszedł czas na bankowość internetową, gdzie przelewy robiło się przez komputer za pomocą strony internetowej banku. Teraz dowiadujemy się, że przelewy przez komputer stają się przeżytkiem, ponieważ coraz więcej osób wybiera aplikacje bankowe na telefonie. Karty płatnicze również odchodzą do lamusa, bo coraz więcej osób płaci za zakupy telefonem lub zegarkiem. Ciężko jest przewidzieć, w jaki sposób będziemy płacili za zakupy, gdy i ta technologia stanie się passé, jednakże całkiem możliwe, że w sklepach nie będzie już wtedy ani kasjerów, ani kas. To nie jest science fiction, to dzieje się już teraz.
Pierwszy samoobsługowy sklep został otwarty 22 stycznia 2018 roku w amerykańskim mieście Seattle, a od tamtej pory powstało kolejnych 26 sklepów na terenie kilku miast w USA. W Polsce pierwszy market tego typu (chociaż uruchomiony przez inną firmę) ruszył we wrześniu 2019 roku. Aby zrobić tam zakupy, niezbędne są trzy rzeczy: po pierwsze musimy założyć sobie konto internetowe w tym sklepie; po drugie musimy podpiąć do tego konta kartę płatniczą; a po trzecie musimy zainstalować na telefonie z systemem Android lub iOS odpowiednią aplikację, która służy do naszej identyfikacji – bez niej nie wejdziemy na teren sklepu. To nie jedyny przykład na to, że bez smartfonu coraz trudniej będzie się obejść. Integrację z telefonem posiada coraz więcej urządzeń domowych, takich jak telewizory, sprzęt audio, pralki, a nawet odkurzacze. Coraz więcej sprzętów zostaje wyposażonych w ekran dotykowy, którego obsługa sprawia problemy osobom starszym i niepełnosprawnym.
Jeśli więc coś się nie zmieni i nie zaczniemy traktować dostępności poważnie, za dekadę może okazać się, że osoby starsze i niepełnosprawne zostaną w dużej mierze wykluczone z życia, a wszystko dlatego, że brak dostępności dotknie ich w większej ilości dziedzin życia, niż ma to miejsce obecnie. Nie chodzi o to, aby coś zmieniać, dostosowywać dla pewnej grupy osób, ale aby projektować urządzenia, strony internetowe i aplikacje w taki sposób, by każdy mógł z nich skorzystać, bez względu na wiek czy poziom sprawności. Każdy powinien mieć zapewniony dostęp do pełnej funkcjonalności strony internetowej oraz do wszystkich informacji na niej zawartych. I nie musi to wcale oznaczać, że strona będzie przez to brzydsza czy uboższa, ale o tym napiszę już w innym materiale.
Piotr Komoda
Błąd: Nie znaleziono pliku licznika!Szukano w Link do folderu liczników
Artykuł publikowany w ramach projektu „TYFLOSERWIS 2018–2021 INTERNETOWY SERWIS INFORMACYJNO-PORADNICZY", dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Dodano: 29-10-2020 18:43:10