Treść strony
Dwoje na huśtawce, czyli rzecz o Jadwidze Stańczakowej i Mironie Białoszewskim - Izabela Galicka
„Był maj
moich dziewczyńskich lat
szłam sama
wieczorem
na placu przed Zachętą
wielkie drzewo migotało
zieloną poświatą
dziwna myśl
przeszła mi przez głowę
co jest po tamtej stronie
zieleni?
czy to było przeczucie
mojej ciemności…”
Autorka tego wiersza urodziła się w 1919 roku w zasymilowanej rodzinie żydowskiej. Jej ojciec, Adolf Szwarcman, przed wojną przedstawiciel handlowy, używał też nazwiska Kotarbiński. Jadwiga miała urodę niearyjską, była śliczną blondynką o jasnych oczach. Ukończyła gimnazjum Janiny Tymińskiej w Warszawie i z tym miastem związała właściwie swoje życie. W 1937 roku rozpoczęła studia na Wydziale Finansowo-Ekonomicznym Wyższej Szkoły Nauk Politycznych. Niestety, przerwała je wojna. Mimo wyglądu Jadwiga miała problemy z racji swego pochodzenia, czas od 1940 do 1942 roku spędziła w getcie, jej starszy brat, architekt Jan został rozstrzelany. Wyszła za mąż za kolegę ze studiów, dziennikarza, Zdzisława Stańczaka. Już wówczas zaczęła mieć problemy ze wzrokiem. Zadebiutowała w Lublinie w 1945 roku w „Głosie Ludu” prozą poetycką „Warszawo…”. Jako reporterka przeniosła się z Lublina do Sopotu, a później do Gdańska, gdzie razem z mężem prowadzili rozgłośnię radiową, w której była spikerką. Pracowała także w „Głosie Wybrzeża” jako reporterka i redaktorka kolumny kobiecej. W 1948 roku jej stan wzroku zaczął się gwałtownie pogarszać, w 1951 wstąpiła do Polskiego Związku Niewidomych. W następnym roku po powrocie do Warszawy została redaktorką naczelną „Pochodni”, którą prowadziła do 1967 roku. Swoją twórczość nagrywała już wtedy na magnetofonie, zadebiutowała poetycko w 1958 roku. Pisała również wiersze dla dzieci dla popularnego „Świerszczyka”.
W 1961 roku poznała Mirona Białoszewskiego i to diametralnie zmieniło jej życie. Rozpoczęła się ich wieloletnia przyjaźń, piękna, choć trudna, a zarazem fantastyczna wspólna literacka przygoda.
Miron Białoszewski to poeta, prozaik, aktor i dramatopisarz, także związany z Warszawą. Był znany jako twórca poezji lingwistycznej i zdeklarowany homoseksualista, co nie ułatwiało mu życia i kariery literackiej w czasach komuny. Był związany na stałe z malarzem Leszkiem Solińskim. Debiutował w krakowskim „Życiu Literackim” w 1955 roku. Już pierwsze tomiki, „Obroty rzeczy”, „Rachunek zachciankowy” oraz „Było i było” przyniosły mu duży rozgłos. Pracował jako dziennikarz, m.in. w „Kurierze Codziennym” i „Świecie Młodych”. Razem z Lechem Emfazym Stefańskim założył słynny Teatr na Tarczyńskiej, a później, w swoim mieszkaniu przy pl. Dąbrowskiego – Teatr Osobny. Wystawiał tam swoje sztuki i sam był aktorem.
„Wywód Jestem’u” Miron Białoszewski
jestem sobie
jestem głupi
co mam robić
jak nie wiedzieć
a co ja wiem
co ja wiem
co ja jestem
wiem, że jestem
taki jak jestem
może niegłupi
ale to może tylko dlatego że wiem
że każdy dla siebie jest najważniejszy
bo jak się na siebie nie godzi
to i tak taki jest się jaki jest
Niekonwencjonalną przyjaźń Stańczakowej i Białoszewskiego przedstawia film z 2005 roku „Parę osób, mały czas” w reżyserii Andrzeja Barańskiego. Został on nakręcony na podstawie „Dzienników we dwoje” pisanych przez poetę i jego sekretarkę. W rolę borykającej się przez całe życie z depresją Jadwigi brawurowo wcieliła się Krystyna Janda. Na tle świetnie zarysowanych realiów komunistycznej Polski widzimy dwoje ludzi, którzy muszą zmagać się z codziennością i własną, niełatwą psychiką. Miron, twórczy artysta i jednocześnie jednostka zupełnie niezaradna życiowo, dzięki Jadwidze i jej opiekuńczości ma jakkolwiek zorganizowane życie – dokumenty, rachunki, sprawy urzędowe. Także jedzenie i ubranie… Dla Jadwigi z kolei przyjaźń z Mironem to szansa na uwolnienie się spod wpływu apodyktycznego i nadopiekuńczego ojca; dzięki tej znajomości Stańczakowa staje się samodzielna i przedsiębiorcza. Razem pracują, nagrywając teksty Mirona, ale łączy ich też głęboka więź psychiczna. Mimo to jest to przyjaźń burzliwa, niepozbawiona kłótni. Miron próbował odwieść Jadwigę od pisania poezji, dopiero później ją dopingował, i pomógł w literackim starcie.
Dziwna z nich była para, neurotyczny Białoszewski zabierał Jadwigę na nocne spacery, dyskutowali namiętnie o literaturze, ale Stańczakowa kupowała mu też, np. płaszcze w ulubionych kolorach – sama będąc niewidomą. Niektórzy przyjaciele mówili jej, że jest wykorzystywana, ale Stańczakowa była pod wielkim wpływem intelektualnym Mirona i zdawała sobie na pewno sprawę z wielkości jego talentu.
Sława Białoszewskiego wzrosła jeszcze po wydaniu w 1970 roku „Pamiętnika z Powstania Warszawskiego”, choć nie brakło czytelników oburzonych na deheroizację powstańców. Białoszewski przeprowadził się do mieszkania swojego przyjaciela w bloku na Saskiej Kępie – wkroczył w świat zupełnie nowych doznań literackich. Wydawał kolejne tomiki – „Szumy, zlepy, ciągi” i „Zawał”. Stańczakowa publikowała także, m.in. zbiory opowiadań i poezji „Ślepak”, „Depresje i wróżby”, „Magia niewidzenia” czy „Ziemia-kosmos”. Zafascynowana Dalekim Wschodem, pisała także haiku. Należała do SPP i ZLP, a także do Towarzystwa Psychotronicznego.
Miron Białoszewski zmarł w 1983 roku, po drugim zawale, według legendy właśnie w mieszkaniu Stańczakowej. Stała się ona spadkobierczynią jego „Dzienników”. Stańczakowa odeszła w 1996 roku. Jej córką jest Anna Sobolewska, znany krytyk filmowy.
Stańczakowa jako pierwsza poetka odważyła się pisać o niepełnosprawności – szczerze, bez zakłamania, ale też bez czułostkowości.
„Już wiem
ślepota
widzenie wyobraźnią
poezja
poezja
własny świat
coś ze ślepoty”.
Izabela Galicka
Błąd: Nie znaleziono pliku licznika!Szukano w Link do folderu liczników
Artykuł publikowany w ramach projektu „TYFLOSERWIS 2018–2021 INTERNETOWY SERWIS INFORMACYJNO-PORADNICZY", dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Dodano: 30-07-2020 11:16:15