Treść strony

 

Teatr to dobre wyjście – Beata Dązbłaż

– Może Pan Bóg ma jakiś plan wobec mnie, dlatego nie widzę. Może inni mają gorzej ode mnie… Ale widzę inaczej, oczyma duszy… – mówi Natalia Lewandowska, aktorka krakowskiego Teatru Exit. – Dzięki pracy w teatrze nauczyłem się wielu nowych rzeczy, choć przede wszystkim jestem muzykiem – dodaje drugi niewidomy aktor Teatru Exit Ryszard Waligóra.

Być jak lew i lis – Paweł Wrzesień

Nie wszyscy w dzisiejszych czasach potrafią sobie wyobrazić, że niewidomy może stanąć na czele państwa i rządzić nim sprawnie, aby rosło w siłę, a ludziom żyło się dostatniej, jak mawiał klasyk. Wśród tych obdarzonych wyobraźnią i otwartym umysłem wielu znajdzie się takich, którzy nie uwierzą, że niepełnosprawny polityk pokierował osobiście wyprawą wojenną swego kraju i przyczynił się do jego zwycięstwa. Co najdziwniejsze, w epoce, w której żył, nikt nie słyszał jeszcze o integracji społecznej i wyrównywaniu szans, a w przypadku niepełnosprawności fizycznej, drogę na szczyty władzy trzeba było zdobywać siłą intelektu. Enrico Dandolo, bo o nim mowa, rządził Wenecją od 1192 roku, aż do swojej śmierci w roku 1205, a umierając liczył sobie aż 98 lat. Słynął z pobożności, sił witalnych i przebiegłości. Aby zrozumieć, na czym polegał jego fenomen i co sprawiło, że zaszedł tak wysoko, warto wspomnieć o specyfice Wenecji epoki średniowiecza.

Gra w orkiestrze była moim marzeniem – rozmawia Radosław Nowicki

Adam Jamróz, niewidomy flecista, pochodzi z Chojny, niewielkiej miejscowości w województwie zachodniopomorskim. Mimo że jest osobą niewidomą, to stara się nie rezygnować ze swoich marzeń. Idzie pod prąd w dziennikarstwie i muzyce, czyli dziedzinach, w których ważną rolę odgrywa wzrok. Obecnie jest studentem trzeciego roku instrumentalistyki w Akademii Sztuki w Szczecinie. W wywiadzie dla Tyfloserwisu opowiada o swoich muzycznych początkach, o szansie, którą dostał od losu, o emocjach, które towarzyszyły mu podczas pierwszych występów z orkiestrą, a także snuje plany na przyszłość.

Trudna sztuka audiodeskrypcji – Tomasz Matczak

Od czasu gdy audiodeskrypcja na dobre zadomowiła się w naszym słowniku pojęć co najmniej przydatnych (nie mam pewności, czy wszyscy jednakowo ją oceniają i doceniają, więc nie będę silił się na hurraoptymistyczne zwroty) upłynęło już sporo wody w Wiśle. Dla mnie był to przełom. Nie zapomnę nigdy pierwszego filmu z audiodeskrypcją, jaki udało mi się obejrzeć, i wrażenia, jakie na mnie wywarł. Nie będę ukrywał, że podchodziłem do tematu sceptycznie. Może dlatego, że kiedyś widziałem i wiem, jak ważna w kinematografii jest warstwa wizualna? Mój sceptycyzm jednak prysł z chwilą, kiedy pierwszy raz obejrzałem film z tą dodatkową ścieżką dźwiękową. Dziś mogę śmiało powiedzieć: chwała temu, kto wpadł na ten pomysł! Dzięki audiodeskrypcji znów oglądam filmy, które niegdyś zacząłem uważać za utraconą melodię przeszłości. Niestety, do dziś nie przekonałem się do audiodeskrypcji dzieł sztuki, ale to temat na zupełnie inną opowieść.

Poznaj, a nie tylko zobacz – Rozmawia Radosław Nowicki

– Chodziło mi o to, aby pokazać, że niewidzenie i kobiecość są wspólne dla wszystkich bohaterek książki, a jednocześnie, że każda z tych kobiet rozgrywa te elementy w inny sposób. Nie chciałem budować opowieści na tym, że to są superbabki czy heroski: ile one robią, jakie mają fajne życie, jakie są samodzielne. Stąd też wzięło się mówienie także o codziennych, zwykłych rzeczach z ich życia, a nie podkreślanie, jak to bardzo są zrehabilitowane – mówi Kamil Pietrowiak, autor książki „Do zobaczenia. Opowieści niewidomych kobiet”.