Ostatni film Wajdy nie jest może dziełem wybitnym, ale na pewno wartym zauważenia. To przede wszystkim hołd oddany przez wielkiego artystę innemu artyście, ale i głos w sprawie zależności sztuki od polityki, a także chyba osobiste credo reżysera dotyczące wierności własnej artystycznej drodze, wbrew wszelkim systemom, naciskom i szykanom.
Twórczość współczesnych artystów bywa często wzniesiona na wysoki poziom abstrakcji. Na tyle wysoki, że przeciętny odbiorca nie do końca ją rozumie. Tak byłoby z pewnością i ze mną, gdybym trafiła na ekspozycję Jarosława Kozakiewicza indywidualnie. Miałam jednak to szczęście, że zetknęłam się z wystawą „Zawrót głowy” w ramach spotkań dla osób z dysfunkcją wzroku, organizowanych co miesiąc przez Zachętę. Panie edukatorki, mimo młodego wieku, z prawdziwym znawstwem i pasją wprowadziły naszą raczej kameralną grupkę w niebanalny świat artysty.
Odważne to przedsięwzięcie zmierzyć się z tekstem dramatycznym z lat 40. ubiegłego wieku, poszukać jego nowych reinterpretacji i znaczeń dla współczesnego odbiorcy. Zwłaszcza, że klasyczne już dzieło francuskiego pisarza utrzymane jest w duchu przebrzmiałego dziś nieco egzystencjalizmu. A jednak reżyserka, Barbara Hass, pokusiła się o nowatorskie, bardzo świeże w swym wyrazie odczytanie utworu, zadziwiająco aktualne, a wręcz zaskakujące widza.
Poezja jest dziś przyjemnością niepopularną, można powiedzieć, że lubianą przez nielicznych. Już Wisława Szymborska w słynnym wierszu “Wieczór autorski” skarżyła się, że na podobne imprezy przychodzą przypadkowi ludzie, bo pada właśnie deszcz. Siódmego lutego deszcz nie padał, a mimo to na spotkanie ze słabowidzącą poetką, Krystyną Łagowską, do Tyflogalerii Polskiego Związku Niewidomych przybył całkiem spory tłumek. Na początku pokrótce przypomniano życiorys nobliwej poetki. Warto go sobie przypomnieć.