Postanowiłam napisać na ten temat z kilku powodów.
Sama niedawno uznałam, że nadszedł czas wyrobienia okularów do czytania. Nie było to spowodowane chorobą narządu wzroku, ale zwykłą potrzebą, wynikającą z osłabienia wzroku z racji wieku. Zabierałam się do tego jak do przysłowiowego jeża. Koleżanki napominały – dlaczego nie czytasz w okularach, przecież będzie ci łatwiej. A ja miałam ciągle jakieś wymówki – nie miałam czasu, bo trzeba pójść do okulisty, potem do optyka
A ja abecadła z szyldów się uczyłem
– Artur Oppman
Ja również. Był to bodajże mój pierwszy kontakt ze słowem pisanym. Wielka w tym zasługa mojej babci, która pomagała czterolatce składać litery w poszczególne słowa, omijając proces sylabizowania. Gdy słabowidzące dziecko widzi zamazane kontury i kształty, słowa odgrywają niebagatelną rolę. Oswajają świat, przybliżają go, porządkują, wkładając wycinki rzeczywistości we właściwe miejsca. Litery z szyldów mojego dzieciństwa były wielkie i przyjazne.
Niekiedy tak wiele chciałabym zakomunikować osobom tracącym wzrok, że czasami słowa grzęzną mi w gardle i nie bardzo wiem, jak je cedzić, by wyraziły one wszystkie najcenniejsze informacje.
Od kiedy pamiętam, z moim wzrokiem zawsze było coś nie tak. Dzieciństwo przynosiło feerię kolorów i rozmyte kształty. Także problemy z orientacją w przestrzeni, co znacznie ograniczało możliwość samodzielnego poruszania się.
Artykuł ten jest pisany przez osobę slabowidzącą, ale dedykuję go nie tylko osobom z dysfunkcją wzroku. Także wszystkim tym, którzy świadomie chcą dbać o stan swoich oczu, odprężać je, poprawiać widzenie i koordynację wzroku.