Jedną z kwestii, która milionom kierowców w naszym kraju spędza sen z powiek, jest problem zaparkowania samochodu. U posiadaczy czterech kółek powoduje on gwałtowne skoki ciśnienia, wpływa na znacznie częstsze używanie wulgaryzmów oraz generuje inne nieprzyjemne sytuacje. Mimo licznych kampanii społecznych miejsc parkingowych w wielu polskich miastach jest wciąż jak na lekarstwo, a samochodów przybywa. Część podróżnych przesiada się do komunikacji miejskiej, ale nie wszyscy mogą sobie na to pozwolić. Dodatkowo trwająca pandemia przyczyniła się do rezygnacji z transportu zbiorowego z obawy o swoje zdrowie. Jednym słowem, kto ma samochód, ten raczej woli się nim przemieszczać.
W tym roku, dokładnie 22 stycznia, obchodziliśmy setną rocznicę urodzin warszawskiego poety, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Należał do tzw. „pokolenia Kolumbów”, czyli pierwszego pokolenia urodzonego w wolnej Polsce. Niestety, marzenia i aspiracje tych młodych ludzi nie miały się spełnić. W ich życie, w ich młodość z całym okrucieństwem wkroczyła historia – II wojna światowa tragicznie napiętnowała ich losy. Poeci musieli stać się żołnierzami, a wielu z nich z całym heroizmem oddało Ojczyźnie swoje życie, tak jak Baczyński.
Popularna ostatnio zooterapia nie jest tak naprawdę niczym nowym, jej pewne formy stosowano u osób ociemniałych już po pierwszej wojnie światowej. Dla żołnierzy, którzy stracili wzrok, organizowano zajęcia z psami, a nawet żółwiami. W Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Laskach odbywają się zajęcia z hipoterapii (o których już pisałam), ale także z dogoterapii, zwanej bardziej poprawnie kynoterapią.
„Śmierć zawsze jest nie na miejscu i zawsze nie w porę – za szybko, za rano, za nagle. Dopada po pracy, przed kąpielą, po obiedzie. Przychodzi w czwartek, a przecież mogłaby w sobotę. Nie pyta, nie uprzedza, nie dyskutuje. Przychodzi i zostawia ból. Ból, który ukoić mogą tylko wspomnienia…”
Dziś, kiedy piszę te słowa, minęło ledwie parę dni od śmierci Józefa Mendrunia – prezesa Fundacji „Trakt”. Trudno nam – współpracownikom, przyjaciołom, a najbardziej rodzinie – wyobrazić sobie rzeczywistość bez Niego, bez Jego codziennej fizycznej obecności. Zawsze nam będzie brakować Jego ojcowskiej troski, niezwykłej siły oddziaływania, twórczych pomysłów, konkretnych zawodowych dyspozycji czy cennych życiowych rad…
Józefa Mendrunia, prezesa Fundacji „Trakt”, poznałam w bardzo trudnym dla mnie czasie. Byłam po rozwodzie, dwa lata bez stałej pracy, stan moich oczu się pogarszał. Dziesiątki CV rozsyłanych bezskutecznie. I nagle pojawił się człowiek, który powiedział „Dam pani pracę!” Nie mogłam uwierzyć. Bardzo się bałam, wieloletnia praca w szkole ukształtowała we mnie fałszywe przekonanie, że umiem być tylko nauczycielką. Miałam 45 lat. Fundacja dla niewidomych? Nic o tym nie wiedziałam, mimo własnych kłopotów ze wzrokiem żyłam z dala od tego środowiska. A jednak Pan Prezes zdecydował się dać mi szansę.