Treść strony

 

Zły sen - Iza Galicka

Kiedy byłam dzieckiem, często przychodził do mnie w nocy pewien sen, zawsze ten sam. Idę przez nieznane miasto, w którym czuję się obco i dziwnie. Wiem, jaki jest cel wędrówki, gdzie mam dojść i do pewnego momentu wszystko jest dobrze. Jednak w końcu gubię się w gąszczu nieznanych ulic i uliczek, nie wiem zupełnie, gdzie jestem, tracę nad wszystkim kontrolę. Przerażona budzę się.

Jako dziecko oczywiście nie rozumiałam tego snu, a już zupełnie nie łączyłam go z wadą wzroku i trudnościami w orientacji przestrzennej. Dopiero niedawna rozmowa z również niedowidzącą koleżanką otworzyła mi oczy (że tak to ujmę) na podłoże mojego snu z dzieciństwa. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że wszystkie osoby z dysfunkcją wzroku mają kłopoty, gdy znajdą się w nowym, nieznanym otoczeniu. Myślałam zupełnie naiwnie, że to tylko moja przypadłość.

My, słabowidzący, wolimy miejsca już oswojone, zaadaptowane przez naszą pamięć. Dają nam one poczucie komfortu psychicznego i względnej normalności. Dlatego na przykład wybieramy znane trasy, choć bywa, że jest to droga okrężna. Ja osobiście zauważyłam, że ponieważ mam słabą orientację w terenie, wybieram chodzenie po drogach wytyczonych prostopadle i równolegle do siebie, jakiekolwiek skosy i skróty wytrącają mnie wyraźnie z równowagi… i rzeczywiście, nie wiem wtedy, gdzie się znajduję.

Dużym problemem jest podróż do innej miejscowości czy choćby do nieznanej nam dzielnicy własnego miasta. Oczywiście, trzeba wówczas przełamać barierę wstydu i pytać, pytać, pytać. Prosić o pomoc, kiedy jest to potrzebne. Ale i to może okazać się niewystarczające, bo co z tego, że ktoś nam wytłumaczy, jak znaleźć odpowiednie miejsce, skoro my nie zobaczymy pewnych punktów orientacyjnych. Na przykład przystanku po drugiej stronie szerokiej ulicy, co dla mnie jako krótkowidza jest sytuacją nagminną.

Co można wobec tego zrobić, aby ułatwić sobie życie? Na pewno mieć przy sobie mapę miasta i dobrą lupę. Warto też wcześniej opracować sobie potrzebną trasę od A do Z, sprawdzić, jak jeżdżą autobusy i jakie. W ostateczności wziąć taksówkę – przyznaję się bez bicia, że sama uciekam się do tej konformistycznej metody. Oczywiście, najlepiej byłoby mieć przy sobie przewodnika ze świetnym wzrokiem, ale nie zawsze jest to przecież możliwe. Poza tym dążmy jednak do samodzielności, nie dając się pokonać przeszkodom, jakie stawia nam dysfunkcja wzroku. Nie bacząc na sny z dzieciństwa o dziwnych miastach, pokonujmy z odwagą własne obawy i lęki.

Izabela Galicka, filolog polski i kulturoznawca

Błąd: Nie znaleziono pliku licznika!Szukano w Link do folderu liczników


Artykuł publikowany w ramach projektu „TYFLOSERWIS 2018–2021 INTERNETOWY SERWIS INFORMACYJNO-PORADNICZY", dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.