Treść strony

 

Wstęp do Tyflopedii

Biografie prasowe ludzi zasłużonych dla dobra niewidomych w Polsce

Moją wypowiedź rozpoczynającą niniejsze opracowanie zacznę od tego, iż wdzięczny jestem losowi, że umożliwił mi kilkunastoletnią współpracę na niwie zawodowej i społecznej z tak wybitnymi ludźmi, jak dr Włodzimierz Dolański, kpt Jan Silhan, Józef Buczkowski, czy prof. Kazimierz Szczepański. To właśnie oni i setki im podobnych przyczynili się w sposób zasadniczy do wyrwania niewidomych w Polsce ze społecznego niebytu i sprowadzenia ich na drogi normalnego życia. Prawie przy każdym spotkaniu dr Dolański podkreślał, że należy jak najczęściej pokazywać ludzi odważnych, którzy burzą bariery i ze wszystkich sił służą sprawie niewidomych, otwierając nowe, jasne perspektywy. Nie mogę się oprzeć chęci zacytowania fragmentu jego wypowiedzi: „Pochodnia”, czerwiec 1964, w której kreśli smutny obraz niewidomych w dawniejszych czasach:
„Wy młodzi w czasach dzisiejszych zupełnie nie macie wyobrażenia, jak traktowano niewidomego w okresie przedwojennym. Ogólnie uważano, że nie może on być jednostką samodzielną, może być natomiast tylko i wyłącznie przedmiotem opieki ze strony ludzi widzących. Takiego zdania byli nawet ci, którzy pracowali na rzecz niewidomych. Panowało przekonanie, że ślepota zawsze powiązana jest z upośledzeniem umysłowym.
Ci szczęśliwcy, którym udało się skończyć szkołę specjalną, przeważnie wracali do swych rodzin, gdyż nie było dla nich pracy. Nieliczna garstka pracujących była wyzyskiwana w sposób wielokrotnie większy, niż ludzie widzący. Istniało kilka związków regionalnych (mowa tu o związkach niewidomych cywilnych), ale te, nie porozumiewając się wzajemnie, nie koordynując swojej działalności, wysuwały często sprzeczne ze sobą postulaty, które były wyrzucane przez władze do kosza. W tych warunkach nie mogło być mowy o jakimkolwiek postępie i uregulowaniu sytuacji niewidomych.
Rewolucyjne zmiany, jakie zaszły we wszystkich dziedzinach w Polsce Ludowej, stanowiły moment sprzyjający dla właściwego rozwiązania naszych spraw. Natychmiast po wyzwoleniu, w roku 1945, wystosowałem memoriał do władz centralnych, w których ująłem potrzeby i postulaty niewidomych. Jego myśl przewodnią stanowiło hasło: „Nic o nas bez nas”. Zdawałem sobie sprawę, że jednostka zrobi niewiele, że musi powstać ogólnokrajowa organizacja niewidomych, która upomni się skutecznie o prawa swoich członków. Władze państwowe wyraziły zgodę na utworzenie takiej organizacji”.

Taki był początek doniosłych przemian, które utorowały niewidomym drogi do pracy, nauki, kultury, do godnego życia. Nie stało się to jednak automatycznie, bez wielkiego wysiłku, trudu i zmagań. Największy ciężar wzięli na swe barki niewidomi i ich oddani przyjaciele. Dr Dolański przy każdej okazji podkreślał, że to ludzie są naszym największym skarbem, ich zaangażowanie, chęć pomagania innym, ambicje osiągania czegoś wielkiego, są źródłem naszych osiągnięć. O nich należy mówić i pisać jak najczęściej.

Korzystne przemiany będące rezultatem pracy najbardziej świadomych i aktywnych niewidomych objęły wszystkie dziedziny życia – oświatę, lecznictwo, dostęp do pracy i kultury oraz umożliwiły uczestniczenie w rozwoju kraju. Osiągnięcia te jednak nie byłyby możliwe bez ofiarności i wielkiego zaangażowania setek, a nawet tysięcy, działaczy. To właśnie oni organizowali szkolnictwo i inne formy nauki, budowali zakłady pracy, obiekty socjalne i ośrodki wypoczynkowe, starali się o rozmaite przywileje, uprawnienia rentowe i wszelkie rozwiązania ułatwiające życie. Bez ich mądrości i chęci służenia innym nie byłoby postępu i dzisiejszych szans.

Chcąc zatrzymać w czasie ich szlachetne dążenia i efekty trudnych działań, od ponad dwudziestu lat archiwizuję artykuły zamieszczane w naszej prasie przedstawiające sylwetki ludzi niewidomych i słabowidzących, którzy zasługują na upamiętnienie i naśladowanie, a także ludzi widzących służących z oddaniem naszej sprawie. Temu zadaniu poświęciłem dużo czasu i energii wiążącej się z przenoszeniem publikacji z druku zwykłego na dysk komputerowy, nie mając na ten cel środków finansowych. W ten sposób zgromadziłem ponad trzysta biografii w większości ludzi już nieżyjących. Najwięcej artykułów biograficznych pochodzi z „Pochodni”, ale też z innych czasopism, na przykład z „Magazynu Muzycznego”, „Głosu Kobiety”, „Biuletynu Informacyjnego”.

W moim opracowaniu jest wiele braków i niedoskonałości, trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, że robiłem to wszystko sam, bez pomocy osób widzących, od początku do końca. Nie miałem adresów ludzi przedstawianych, nie mogłem więc nawiązywać z nimi kontaktu, aby swą wiedzę uaktualniać, poszerzać. Są więc jedynie fakty i sytuacje, które były mi dostępne.

Tę pracę traktuję jako początek, sygnał. Wierzę, że znajdą się naśladowcy, którzy będą ją kontynuować, udoskonalać, aby zostało świadectwo po naszych czasach. Zależy mi również na tym, aby ludzie piszący prace naukowe o niewidomych mieli jakieś materiały pozwalające lepiej poznać i naświetlać nasze sprawy. Trudno uwierzyć, że będą chcieli wertować roczniki czasopism sprzed kilkudziesięciu lat. Pracę tę traktuję jako obraz i świadectwo osiągnięć zbiorowego wysiłku setek, a może nawet tysięcy ludzi w ostatnich kilkudziesięciu latach, a zarazem bliskie sercu hobby.

Opracowanie biografii prasowych występuje w dwu wersjach – pierwsza starsza komputerowa. Internet nie zna ograniczeń, więc niektóre biografie mają po kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt stron. Jest to duży zasób wiedzy o ludziach, którzy tworzyli, a wielu spośród nich nadal buduje gmach naszej społecznej rzeczywistości. Druga wersja, skrócona, zawiera biografie nie przekraczające pięciu, sześciu stron maszynopisu. Zawiera ona informacje najbardziej podstawowe, mające niejako charakter sygnalizujący.

Cała praca podzielona została na sześć pięć części, aby łatwiej było wyszukiwać interesujące nas materiały. Podziału dokonałem według czynności zawodowej i społecznej, a więc działacze PZN i spółdzielni niewidomych, ludzie związani z szeroko pojętą kulturą, muzycy, nauczyciele, literaci i dziennikarze, muzycy, nauczyciele i pracownicy naukowi.

Na zakończenie tych najbardziej podstawowych wiadomości chcę powiedzieć, że w niektórych krajach zachodnich z prezentowaniem w druku sylwetek wybitniejszych niewidomych poradzono sobie już dość dawno. I tak na przykład w Wielkiej Brytanii już od ponad czterdziestu lat wydaje się co pewien czas aktualizowaną encyklopedię osób zasłużonych dla niewidomych pod nazwą: Who is Who. Aby znaleźć w niej miejsce, trzeba wnieść określoną opłatę. Takie wydawnictwo spełnia wielorakie zadania. Może i u nas kiedyś znajdzie się sposób podobnej działalności. Józef Szczurek