Treść strony

 

Wspólna droga feministek i osób z niepełnosprawnościami – Jowita Gromysz

Czy wiecie, co to znaczy być dyskryminowanym lub dyskryminowaną? Spotkaliście się z tym, że ktoś potraktował Was gorzej tylko przez to, kim jesteście? Kobiety, a stanowimy trochę ponad połowę ludzkości, doznają często niesprawiedliwości tylko ze względu na płeć – problem zatem dotyka co drugiego człowieka na świecie.

Feminizm to pojęcie, które pochodzi od łacińskiego słowa „femina”, czyli kobieta. Jest to ruch społeczny, który opowiada się za równością ludzi bez względu na płeć i większym udziałem kobiet w życiu społecznym i publicznym, choć wcale nie takim, jak z przymrużeniem oka usiłuje przedstawić nam kultowy film „Seksmisja”. Feministyczny projekt zawiera w sobie wiele postulatów, istotną sprawą jest to, aby kobiety miały prawo do określania swojej tożsamości, ról, jakie chcą pełnić czy zadań, jakich chcą się podejmować. Niestety, ale obecnie część z tych rzeczy definiują za nie inni – rządzący, mężowie, stereotypy czy dominująca kultura. Feministki (ale i feminiści) pragną świata sprawiedliwego, równego dla wszystkich pod względem ekonomicznym, politycznym, społecznym. Nikogo nie wykluczają, nie chcą, by ludzie byli dyskryminowani z uwagi na płeć, kolor skóry, wyznanie czy niepełnosprawność, przy czym nie chodzi o dążenie do identyczności, ale o równość.

Feminizm pokazuje nie tylko, że jako kobiety jesteśmy dyskryminowane, ale również analizuje, kiedy i dlaczego dochodzi do takich sytuacji. Jak to się dzieje, że wciąż powielamy stereotypy i dajemy sobie wmówić, że to naturalne, że kobieta będzie zarabiać mniej od mężczyzny zatrudnionego na tym samym stanowisku, że kobietę każdy i zawsze może zapytać, kiedy planuje dzieci, że osoba z niepełnosprawnością nigdy nie znajdzie dobrej pracy, bo zawsze będzie ją wykonywała gorzej od pełnosprawnego kandydata?

Przyjrzyjmy się kilku przykładom, jak jesteśmy uczeni tego, że takie zachowania są dla nas ciągle normalne.

Odgrywamy role
Już w dzieciństwie dziewczynki uczone są, że mają: siedzieć cicho, nie kłócić się, ładnie wyglądać, wciągać brzuch, być pomocne innym, empatyczne oraz troskliwe. Rodzice zachęcają swoje córki do zabawy lalkami, w szkołę, w dom (gotowanie, sprzątanie), aby odtwarzały tym samym te role społeczne, które wykonują ich matki. Już kilkulatki zachwycają się długonogą szczupłą Barbie, która ma piękne suknie, konie, domy, samochody. Chłopcy natomiast nie bawią się lalkami w dom, a mogliby odgrywać przecież rolę taty. Oni dostają zabawki, które przygotowują ich do bycia konstruktorami (klocki), maszynistami (kolejki elektryczne), kierowcami (auta, koparki, traktory). Która z nas nie usłyszała przed imieninami u cioci: „musisz ładnie wyglądać i grzecznie się zachowywać”? Ale czy myślisz, że powiesz synkowi, że dziś „musi ładnie wyglądać”? Oczywiście trudno to sobie wyobrazić, bo zadania, jakie od dziecka stawiamy przed chłopcami są inne.

Dziewczynki dostają różowe ubranka, sukieneczki, krótkie spódniczki, spinki i opaski, podczas gdy chłopcy ubierani są w wygodne spodenki z kieszeniami, koszulki, bluzeczki (bez dodatkowych wstążek, falbanek, cekinów, guziczków czy aplikacji). Dziewczynki, żeby zgrabnie wyglądać, noszą swoje rzeczy w torebeczkach, podczas gdy chłopcy swobodnie wypychają sobie kieszenie spodni przydatnymi drobiazgami.

Czasem i dzieci z niepełnosprawnościami doznają ograniczeń wynikających z tego, co rodzice, opiekunowie lub inne osoby z otoczenia myślą na temat ich niesprawności. Często się niestety zdarza, że ograniczają oni samodzielność dzieci i nie pozwalają im na swobodną eksplorację otoczenia. Ale też dają im zabawki niedostosowane do możliwości percepcyjnych (wieloelementowe puzzle dla niedowidzącej dziewczynki, akwarium z rybkami dla niewidomego chłopca, piłkę dla dziecka poruszającego się na wózku), ubierają je tak, by zakryć widoczną niepełnosprawność córki czy syna (mimo protestów dziecka wkładają ciemne okulary, czapkę z daszkiem). Dużo zatem zależy od podejścia rodziców. Mogą wychować dzieci w równości, tak by mogły, bawiąc się, próbować różnych rzeczy. By chłopiec miał szansę nauczyć się, że opieka nad dzieckiem jest męskim zajęciem, a dziewczynka mogła w wygodnym ubranku pobiegać po boisku, grając w piłkę, żeby niewidomemu chłopcu pozwolić samodzielnie przygotować śniadanie, a dziewczynce z zespołem Downa umożliwić swobodną interakcję z innymi dziećmi na placu zabaw bez stałego nadzoru mamy.

Edukacja jest również obszarem nierówności – chłopcy zachęcani są do nauki przedmiotów ścisłych, dziewczynki – chwalone za ładne, staranne pismo. Kiedy uczniowie są niegrzeczni, nauczyciele są skłonni wybaczyć więcej chłopcom niż dziewczynkom. Od płci męskiej wymaga się przecież sprawności fizycznej, bycia twardym i opanowanym, dziewczynki mogą być bardziej emocjonalne.

Kiedy o nas zapominają
Dzieci z niepełnosprawnościami bywają czasami gorzej traktowane niż ich zdrowi rówieśnicy (tylko dlatego, że są inne), na przykład: poświęca się im zbyt mało czasu, nie dostosowuje się dla nich pomocy naukowych, nie włącza w tok lekcji. Z wielu doświadczeń własnych oraz relacji bliskich mi osób wynika, że nauczyciele notorycznie zapominają, że w ich klasie lub grupie znajduje się osoba niewidoma lub słabowidząca. Tylko pierwszego dnia szkoły czytają to, co napisali na tablicy. Następnego dnia o tym dodatkowym obowiązku już nie pamiętają. Na studiach zdarzyło mi się chodzić na semestralne, czyli trwające pół roku, zajęcia, podczas których były trzy kolokwia. Prowadząca, osoba posiadająca doktorat, ani razu nie przyniosła dla mnie kolokwium wydrukowanego powiększonym drukiem, za każdym razem przepraszała za swoją niepamięć. W tym wypadku skończyło się dobrze, bo dzięki zapominalstwu pani doktor kolokwium rozwiązywałyśmy z moją dobrze widzącą koleżanką, z którą jako jedyne w grupie mogłyśmy się szeptem komunikować (w celu czytania pytań, rzecz jasna). Wniosek jednak z tego jest taki, że dyskryminować można nie tylko poprzez jawne, intencjonalne działania, ale również poprzez zapominanie i zaniechanie.

Kobiety na drugim planie
Sytuacja osób z niepełnosprawnością jest często podobna do sytuacji kobiet. Przykładowo: wiele dorosłych kobiet decyduje się na urodzenie, a potem wychowania dziecka, często zmuszone są do pełnienia funkcji opiekuńczych np. wobec starszych członków rodziny wymagających opieki i pomocy. Przez to nie zajmują one wysokich stanowisk w pracy, bo są mniej atrakcyjne dla pracodawców (z uwagi na to, że ich dyspozycyjność w pracy może być ograniczona przez urlop macierzyński, zwolnienia brane „na dziecko” czy opiekę nad innymi członkami rodziny). Urlop macierzyński trwa obecnie 20 tygodni (obowiązkowych 14 tygodni). Dla porównania urlop ojcowski w Polsce to 14 dni, czyli 10 dni roboczych. Pracodawcy boją się również zatrudniać osoby z niepełnosprawnościami – zakres ich obowiązków musi być dostosowany do ich możliwości, pracodawca boi się, że osoba z niepełnosprawnością będzie częściej chorowała, a jej wydajność i efektywność w porównaniu do pełnosprawnych pracowników będzie zdecydowanie mniejsza. Jak można się domyślać, w najgorszej sytuacji są kobiety z niepełnosprawnością.

Dla wspólnego dobra
Dlaczego kobiety, a przynajmniej feministki w ramach nurtu, który nazywa się feminizmem inkluzywnym, chcą włączać w walkę o równe prawa również inne wykluczone grupy? Czemu nie walczą tylko o siebie? Odpowiedzi może być kilka. Po pierwsze trudno hasła równości traktować wybiórczo. Jeśli ktoś mówi, że ta wartość powinna być realizowana, żeby nie dochodziło do dyskryminacji, nie da się nie zauważyć innych dyskryminowanych grup, jak choćby osoby niepełnosprawne. Po drugie to na kobietach spoczywa większość pracy opiekuńczej. Żeby podeprzeć się danymi – na urlopie rodzicielskim w roku 2021 przebywało 99 procent kobiet i 1 procent mężczyzn. To kobiety w związku z tym zajmują się pomocą, są opiekunkami, asystentkami. Po trzecie zbiory różnych grup dyskryminowanych często mają wspólnych przedstawicieli – kobieta może być przecież osobą z niepełnosprawnością. Powodów, dla których feministki chcą walczyć o równe prawa dla wielu grup, jest naprawdę sporo, o wiele więcej niż powyżej wymienione.

Feminizm mówi nam, że możemy wspólnie wybrać drogę, która pozwoli nam lepiej funkcjonować w bardziej sprawiedliwym świecie, gwarantującym równość, brak przemocy.

Spróbujmy zatem odwrócić to pytanie: czy jako osoby z niepełnosprawnością możemy walczyć o prawa innych dyskryminowanych grup? Czy niepełnosprawni walczący o przywileje dla swojej grupy myślą o innych wykluczonych? Czy zawsze jest tak, że z windy, podjazdu dla osób poruszających się na wózkach mogą skorzystać też kobiety z dziećmi w wózkach? Czy miejsce parkingowe dla niepełnosprawnych może być przeznaczone dla osoby, która złamała nogę, jest po operacji lub porodzie? Czy nie mamy nic przeciwko, by z toalety dla osób niepełnosprawnych skorzystała kobieta, które musi opróżnić kubeczek menstruacyjny i potrzebuje toalety z umywalką?

Odpowiedzi na te pytania nie są proste. Powody dyskryminacji są naprawdę różne, część interesów poszczególnych grup jest zbieżna, część sobie przeciwstawna. Warto jednak pamiętać, że większa otwartość na problemy innych, zjednoczenie sił w walce o równy dostęp na przykład do rynku pracy, mogą przynieść wiele korzyści dla wszystkich grup i jednostek. A przecież jako jednostka, która wykonuje kilka ról społecznych, bo jest jednocześnie matką, osobą z niepełnosprawnością i pracownicą, przynależymy do kilku grup społecznych. Może więc modne hasło: „przyszłość jest kobietą” (ang. future is female) zmienić na „przyszłość jest kobietą z niepełnosprawnością”? Takie hasło jest ciut dłuższe, trudniejsze do zapamiętania, ale chyba czasami warto pamiętać, żeby nie dyskryminować.

Jowita Gromysz

Błąd: Nie znaleziono pliku licznika!Szukano w Link do folderu liczników


Artykuł publikowany w ramach projektu „TYFLOSERWIS 2021–2024 INTERNETOWY SERWIS INFORMACYJNO-PORADNICZY", dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.