Treść strony
Trening pozytywnego myślenia – Małgorzata Gruszka
„Trzeba myśleć pozytywnie!” – oto jedna ze wskazówek, której udzielają nam mentorzy, terapeuci, coachowie, słowem – najróżniejsi spece od dobrego i udanego życia. W niniejszym artykule wyjaśniam, czym w istocie jest myślenie pozytywne i jak wpływa na naszą jakość życia. Piszę o tym, dlaczego myśleć pozytywnie nie jest łatwo i podpowiadam, jak zacząć stosować i trenować myślenie pozytywne na co dzień. A wszystko to w kontekście sytuacji, które przydarzają się osobom z dysfunkcją wzroku.
Czym jest myślenie pozytywne?
„Wszystko będzie dobrze!” – oto najsłynniejsza fraza kojarzona z myśleniem pozytywnym, przez którą wielu z nas odrzuca ideę takiego myślenia. Odrzuca, bo zawarte w niej przesłanie jest po prostu nieprawdziwe. Rzeczywistość, w której „wszystko jest dobrze”, czyli układa się po naszej myśli i tak, jak sobie tego życzymy, po prostu nie istnieje. Nie istnieje taka przeszłość, teraźniejszość ani przyszłość. Tymczasem myślenie pozytywne nie jest wiarą, że wszystko, z czym mamy do czynienia, w jakiś magiczny sposób i samo z siebie wyprostuje się i ułoży tak, że będziemy zadowoleni i szczęśliwi. Nie jest też założeniem, że wszystko ma być takie, jakie chcemy, żeby było. Myślenie pozytywne jest świadomym wyborem zauważania, doceniania i wzmacniania doświadczanych przez nas wszelkich pomyślności życiowych. Zauważanie to po prostu dostrzeganie, że właśnie zdarzyło się coś miłego, dobrego, korzystnego, pozytywnego. Docenianie to odczuwanie i wyrażanie wdzięczności za spotykające nas pomyślności życiowe. Wzmacnianie to przechowywanie w pamięci owych pomyślności, wracanie do nich w myślach i dzielenie się z innymi ludźmi.
Oto różnice między „wszystko będzie dobrze” a proponowanym przeze mnie myśleniem pozytywnym. „Wszystko będzie dobrze” jest miłą dla ucha, ale uogólnioną i niepopartą faktami wizją przyszłości. Naprawdę nie wiemy, jakie to wszystko będzie.
Myślenie pozytywne dotyczy teraźniejszości; oparte jest na rzeczywistych pomyślnych zdarzeniach i okolicznościach. Wiemy, co się zdarzyło i umiemy to nazwać. Myślenie pozytywne – w przeciwieństwie do „wszystko będzie dobrze” – jest solidną podstawą do optymistycznego i pełnego nadziei patrzenia w przyszłość. Skoro tu i teraz doświadczam różnych dobrych i pomyślnych dla mnie okoliczności, istnieje duże prawdopodobieństwo, że doświadczę ich jutro, pojutrze, za miesiąc, za rok… a więc w przyszłości.
Myślenie pozytywne nie jest oszukiwaniem samego siebie ani zaklinaniem rzeczywistości. Napisałam wyżej, że jest świadomym wyborem zauważania, doceniania i wzmacniania spotykających nas pomyślności życiowych. Świadomy wybór budowania wizji życia w oparciu o to, co pomyślnego i dobrego nam przynosi, nie eliminuje zauważania i reagowania na zdarzenia i okoliczności, których przebieg i efekt jest dla nas niepomyślny. Nie eliminuje, ale sprawia, że rzeczywistość nie jawi nam się jako tylko i jedynie negatywna, trudna i niesprzyjająca, a więc taka, w której nieprawdziwemu „wszystko będzie dobrze” przeciwstawiamy równie nieprawdziwe „wszystko jest niedobrze”.
Przykład: Kiedy myślimy pozytywnie, na pytanie: „co u ciebie”, nie odpowiadamy: „nic ciekawego, stara bieda”, lecz: „dziękuję, jest OK i oby tak zostało”.
„Nie martw się!” – to kolejna fraza zwyczajowo kojarzona z myśleniem pozytywnym. Wszyscy wiemy, że towarzyszy jej dobra intencja poprawienia czyjegoś nastroju. Wiemy też, że – zamiast polepszać samopoczucie – fraza ta działa irytująco na kogoś, kto właśnie jest zatroskany, komu jest ciężko na duszy. Myślenie pozytywne w momencie, gdy się czymś martwimy, polega na zadaniu sobie pytania: „co mogę w tej sytuacji zrobić” i zaplanowaniu działań mających na celu niedopuszczenie do niekorzystnego zdarzenia lub ograniczenie skutków czegoś, co już zaszło.
Przykład: Jeśli pod wpływem martwienia się o zdrowie zaczynamy zdrowiej jeść i częściej się ruszać, to czynność ta spełniła swoją pozytywną funkcję. Jeśli natomiast pozostajemy przy zadręczaniu się, jeśli wciąż jedynie myślimy i mówimy o tym, jak martwimy się o zdrowie, to nie tylko go nie poprawiamy, ale wręcz pogarszamy przez wzmacnianie stanu przygnębienia wizją marnego zdrowia.
Myślenie pozytywne a jakość życia
Myślenie pozytywne nie zmienia życia jako takiego. Nie jest sposobem na uniknięcie wszelkich trudności, bólu i cierpienia. W życiu każdego z nas zdarzały się, zdarzają i zdarzać się będą różne niełatwe sytuacje. Wpływ pozytywnego myślenia na jakość życia polega na tym, że umiejąc zauważać, doceniać i wzmacniać doświadczane pomyślności życiowe, odczuwamy i wzmacniamy zadowolenie z faktu, że istnieją. Współczesna wiedza psychologiczna podpowiada, że to, co częściej zauważamy, na czym się skupiamy, o czym myślimy i mówimy, rośnie w nas, staje się silniejsze i działa na nasze samopoczucie i zachowanie.
Klasycznym przykładem takiego wpływu jest nastrój, jaki mamy po tym, gdy przez jakiś czas, w jakimś towarzystwie narzekamy i utyskujemy na co się tylko da. Już po kilku minutach takiego marudzenia zaczynamy głośno wzdychać i odczuwać przygnębienie, chociaż nie odczuwaliśmy go na początku, a w międzyczasie nie zdarzyło się nic, co mogłoby zepsuć nam nastrój. Nic, oprócz tego, na czym sami się skupiliśmy i co sami wzmocniliśmy.
Nie pamiętam już, gdzie przeczytałam, że życie składa się z miliona małych szczęść i kilku wielkich tragedii. Myślenie pozytywne to umiejętność zauważania, doceniania i wzmacniania owych szczęść, by cieszyć się codziennością, a przez to gromadzić siły do radzenia sobie w obliczu małych kłopotów i wielkich tragedii, które są częścią życia i mogą dotknąć każdego z nas.
Czy kiedy dotyka nas tragedia, możemy myśleć pozytywnie? Możemy! Udowadniają to ludzie będący w naprawdę trudnych sytuacjach i mówiący o tym, jakiej pomocy doświadczyli ze strony różnych służb i jak bardzo są za nią wdzięczni. Pomoc ta nie zmieniła ich sytuacji, ale myśl o tym, że w tragicznej chwili był obok ktoś, kto okazał zainteresowanie, zrozumienie i wsparcie, bywa tą, której można się uchwycić i dzięki niej przetrwać najgorsze chwile.
O tym, że myślenie pozytywne może nie tylko pomóc przetrwać najgorsze życiowe tragedie, ale także zbudować nowego siebie, przekonują świadectwa osób, które wiele przeżyły i przekuły trudności w osobiste zwycięstwa. Świadczą o tym różne biografie, wśród których wymienić mogę choćby książkę pod tytułem „Wybór. Przetrwać niewyobrażalne i żyć” napisaną przez ocaloną z Auschwitz dr Edith Eger, która opisuje własną tragedię i zwycięstwo. Podobnie jak doświadczona chorobą Heinego-Medina Janina Ochojska, która o swojej historii i pokonaniu braku nadziei mówi w książce Wojciecha Bonowicza „Niebo to inni”, albo Paola Peretti, dzieląca się trudnym doświadczeniem za pomocą lektury pod tytułem „Między mną a czereśnią” (autorka przeformułowuje myślenie o czekającym ją życiu w ciemności z „czego nie będę mogła robić, gdy przestanę widzieć” na „co mogę robić mimo braku wzroku”).
Dlaczego trudno myśleć pozytywnie?
Napisałam wyżej o wpływie narzekania na nastrój i samopoczucie. Z moich obserwacji wynika, że zebranym w grupę ludziom znacznie łatwiej przychodzi narzekanie, czyli zauważanie, akcentowanie i wzmacnianie niekorzystnych okoliczności życiowych, niż mówienie o tym, co jest korzystne, dobre i z czego są zadowoleni. Wydaje mi się wręcz, że osoby nienarzekające na rzeczywistość i mówiące, że są zadowolone z tego, co mają, odbierane są jako lekko niepoważne, naiwne czy oderwane od rzeczywistości. Istnieje wiele teorii wyjaśniających, dlaczego łatwiej nam narzekać na życie, niż je chwalić. Jedna z nich mówi o tym, że mózg podpowiada nam negatywne postrzeganie rzeczywistości, ponieważ przez setki tysięcy lat służył ludziom do wykrywania istniejących zagrożeń i reagowania na nie. Dziś tych zagrożeń już nie ma, ale ewolucyjnie ukształtowany mózg działa po staremu. Zauważanie, akcentowanie i wzmacnianie niepomyślności życiowych nie tylko odziedziczyliśmy po praprzodkach, ale także przejęliśmy je od osób, które towarzyszyły nam w dzieciństwie, w okresie wzrastania i dojrzewania.
Przykładem negatywnego myślenia jest system ocen szkolnych, w którym uczeń dostaje trójkę, bo nie umie na czwórkę czy piątkę, a nie dlatego, że już coś umie. Pozytywnej ocenie umiejętności towarzyszy negatywna ocena samego ucznia: „siadaj, dziś niestety tylko trójka”, zamiast „dostajesz trójkę, bo umiesz… wiesz… nauczyłeś się…”
Przez wiele lat w szkole poddani byliśmy takiemu ocenianiu, przez co słyszeliśmy głównie o własnych brakach, czyli o tym, czego nie umiemy i za co moglibyśmy dostać wyższą ocenę, a nie o osiągnięciach, dzięki którym uniknęliśmy najniższej. Nic więc dziwnego, że w dorosłym życiu naśladujemy dostrzeganie głównie braków i w ten sposób widzimy swoje życie i otaczającą nas rzeczywistość.
Nasze myślenie negatywne ma również charakter zwyczajowy i stadny. Wolimy narzekać, utyskiwać i zrzędzić, bo tak jest w zwyczaju, poza tym nie chcemy różnić się od innych, którzy narzekają i wypaść na tych naiwnych, niepoważnych i nieznających rzeczywistości. Narzekanie bywa też tematem zastępczym, po który łatwo sięgnąć, by przerwać krępującą ciszę.
Myślenie pozytywne osób z dysfunkcją wzroku
Myślenie pozytywne osób z dysfunkcją wzroku, nie różni się od tego, jakie reprezentują osoby widzące. Częściowy lub całkowity brak wzroku nie wyklucza możliwości świadomego stosowania takiego myślenia na co dzień. Będąc osobą słabowidzącą lub niewidzącą, nie tracimy zdolności zauważania, doceniania i wzmacniania wszystkiego, co pomyślne, korzystne i dobre w naszej codzienności. Podobnie jak osoby dysponujące wzrokiem, możemy decydować o tym, jak chcemy widzieć swoje życie, jak odnosić się do spotykających nas wydarzeń, co w sobie pielęgnować i poszerzać. Oczywiście, nie zachęcam nikogo do udawania, że dysfunkcja wzroku nie powoduje trudności życiowych. Zachęcam natomiast do podjęcia próby przeformułowania myślenia o trudnościach na takie, które wzmacnia i dodaje sił.
Oto przykłady:
Myślenie negatywne: Przez ten okropny śnieg ledwo chodzę. Znowu z trudem dotarłem do domu. Szedłem niezgrabnie, potykając się o grudy. Na pewno wyglądało, jakbym był pijany. Jutro to już chyba nie dojdę.
Myślenie pozytywne: Chociaż jest okropny śnieg, po raz kolejny udało mi się dotrzeć do domu. Zrobiłem to, chociaż było trudniej niż zazwyczaj, bo potykałem się o grudy. Mimo trudności dałem radę. Skoro dziś się udało, to jutro też się uda.
Jak widać, myśląc pozytywnie, nie pomijamy doświadczanych trudności, ale główny akcent kładziemy na to, że mimo ich istnienia dajemy sobie z czymś radę.
Moja osobista praktyka pozytywnego myślenia potwierdza, że po krótkim treningu umysł zaczyna przestawiać się z koncentracji na trudnościach związanych z określoną sytuacją na skupianie się na tym, że poradziliśmy sobie z nimi. Praktyka pozytywnego myślenia nie zmienia naszych doświadczeń, ale sprawia, że w starciu z nimi stajemy się silniejsi, bardziej skuteczni i sprawczy.
Oto przykład z mojego życia:
Będąc na zebraniu wspólnoty mieszkaniowej wraz z innymi lokatorami, musiałam składać podpisy w przeznaczonych do tego tabelkach z małą ilością miejsca. Siłą rzeczy, moje parafki wystawały nieco poza wąskie rubryczki, zahaczając o te, przeznaczone na inne podpisy. Zaprzyjaźniona sąsiadka szepnęła mi do ucha, że uczestnicy zebrania robią niezadowolone miny na widok moich podpisów. Dodała, że to wstyd, bo przecież wiedzą, że pani nie widzi. Ja odpowiedziałam, że nie martwi mnie to, wręcz przeciwnie: jestem wdzięczna im za wyrażanie swojego niezadowolenia w sposób, którego ja nie mogę odebrać. Innymi słowy, nie chcieli zrobić mi przykrości; nic nie powiedzieli, po prostu byli niezadowoleni z samego faktu, że czyjeś podpisy zajęły część miejsca przeznaczonego dla nich, do czego – obiektywnie rzecz biorąc – mieli prawo. Powiedziałam to spontanicznie i dopiero po chwili dotarło do mnie, jak myślenie pozytywne zmieniło moje postrzeganie rzeczywistości. Myśląc negatywnie, wróciłabym do domu przygnębiona myślą, że przez niewidzenie znów zwróciłam na siebie uwagę; zrobiłam coś nie tak; po raz kolejny zachowałam się inaczej i kłopotliwie dla innych. Trening pozytywnego myślenia sprawił, że nie tylko nie przejęłam się zajęciem cudzych rubryczek i minami sąsiadów, ale poczułam do nich autentyczną wdzięczność, za to, że powstrzymali się od słownych uwag i komentarzy.
Od czego zacząć trenowanie pozytywnego myślenia?
Zgodnie z podanym wyżej schematem, trenowanie pozytywnego myślenia najlepiej zacząć od zauważania pomyślnych wydarzeń i okoliczności w codziennym życiu. Jak to robić? Znajdź chwilę pod koniec dnia i pomyśl o wszystkich dobrych rzeczach, jakie cię spotkały. Dobre rzeczy to, na przykład: czyjaś pomocna dłoń; usłyszany komplement; bliskość z kimś ważnym; autobus, który poczekał; sprzątnięty chodnik zimą; okazujący miłość zwierzak; słońce zamiast zapowiadanej ulewy; wypoczynek z ulubioną książką, muzyką czy filmem; miła pani na poczcie, w przychodni lub urzędzie; krzepiąca rozmowa.
Dobre rzeczy to także te powtarzalne, uważane za oczywiste, przez co niedostrzegalne, takie jak jedzenie, bezpieczeństwo, dach nad głową, środki do życia, możliwość decydowania o sobie czy wolność wyznania. Delektuj i ciesz się tym wszystkim; znajduj czas, by zatrzymać się i pomyśleć: jak dobrze jest być w ciepłym domu, siedzieć przy stole, pić ulubioną kawę, mieć środki na zaspokajanie podstawowych potrzeb i przyjemności, mieć gdzie spać, kochać się, bawić się z dziećmi, modlić się itp. Docenianie pomyślności życiowych trenujesz wówczas, gdy pod koniec dnia myślisz o tym, za jak wiele rzeczy możesz być życiu wdzięczny.
Wzmacnianie pozytywnego myślenia trenujesz poprzez sporządzanie listy pomyślnych wydarzeń i okoliczności z danego dnia i zaczynanie następnego od przejrzenia tej listy. Trenujesz je także wtedy, gdy dzielisz się z innymi ludźmi dobrymi rzeczami z własnego życia i zachęcasz do tego samego, pytając, co u nich dobrego.
Mierząc się z trudnymi sytuacjami życiowymi, trenuj myślenie pozytywne przez wzmacnianie świadomości osiągnięcia zamierzonego celu. Przypominaj sobie, co myślałeś i robiłeś, żeby pokonać trudności. Odpowiedz na pytanie, co z tego, co próbowałeś robić, okazało się najbardziej pomocne i skuteczne. Sformułuj wniosek typu: „w sytuacji, gdy…, pomaga mi…, będę bardziej skuteczny, jeśli… użyteczne dla mnie jest…”.
Trenujesz myślenie pozytywne także wtedy, gdy na skutek negatywnych myśli o jakiejś czekającej cię sytuacji, planujesz, jak sobie z nią poradzisz, świadomie zmieniasz tok myślenia. Myśli negatywne: „Na pewno zabłądzę w drodze do poradni, mam kiepską orientację w terenie, zgubię się i spóźnię się na wizytę”. Myśli pozytywne: „Mogę wyjść wcześniej; tamtędy chodzi dużo ludzi, mogę poprosić kogoś o pomoc; ostatnio doszedłem tam bez problemu”.
Ważne!
Myślenie pozytywne nie oznacza, że nie miewamy złych dni, nigdy nie narzekamy i zawsze jesteśmy zadowoleni i pogodni. Ustawiczny dobrostan jest po prostu niemożliwy. Myśląc pozytywnie, świadomie działamy na rzecz możliwie najlepszego samopoczucia w różnych sytuacjach życiowych.
Czy trzeba myśleć pozytywnie?
Oczywiście nie trzeba! Wybór należy do nas! Jeśli chcemy, możemy pozostać przy powszechnym, ugruntowanym i zwyczajowym budowaniu i wzmacnianiu negatywnej wizji naszego bytu. Można też próbować zmienić ją przez świadome zauważanie, docenianie i wzmacnianie istnienia jasnej strony rzeczywistości. Ja wciąż próbuję i… nie żałuję!
Małgorzata Gruszka
Błąd: Nie znaleziono pliku licznika!Szukano w Link do folderu liczników
Artykuł publikowany w ramach projektu „TYFLOSERWIS 2021–2024 INTERNETOWY SERWIS INFORMACYJNO-PORADNICZY", dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Dodano: 14-03-2022 14:02:30