Treść strony

 

(Nie)dostępność usług ginekologicznych dla kobiet z niepełnosprawnościami - Dorota Koprowska, Joanna Koprowska

Jak wynika z raportu badania „Przychodzi baba do lekarza. Dostępność usług ginekologicznych dla kobiet z niepełnosprawnościami”, opublikowanego przez Fundację Kulawa Warszawa, niepełnosprawne kobiety doświadczają barier i dyskryminacji praktycznie na każdym etapie korzystania z usług ginekologicznych.

Z raportu Fundacji dowiadujemy się, że dostęp do opieki i korzystanie ze świadczeń ginekologicznych przez kobiety niepełnosprawne – delikatnie mówiąc – kuleje. W najgorszej sytuacji są w szczególności kobiety z niepełnosprawnościami ruchowymi, słuchowymi, wzrokowymi oraz intelektualnymi. Obecnie „standardem” opieki ginekologicznej nad niepełnosprawnymi kobietami w Polsce są nieprzystosowane gabinety lekarskie, brak wiedzy personelu medycznego na temat specyfiki różnorodnych dysfunkcji oraz niewłaściwa, bardzo często lekceważąca postawa lekarzy i innych pracowników medycznych względem osób niepełnosprawnych. Z perspektywy kobiet z niepełnosprawnością wzrokową barierą jest niedostosowana placówka medyczna, wypraszanie psa przewodnika, nieodpowiednie traktowanie pacjentki w trakcie badania czy brak informacji o wynikach badania.

Raport to pierwszy krok

Raport „Przychodzi baba do lekarza” dotyczący dostępności usług ginekologicznych dla kobiet z niepełnosprawnościami powstał pod patronatem Rzecznika Praw Obywatelskich. Jego wyniki, opublikowane w marcu 2019 roku, szokują. Badania przeprowadzono na grupie 23 kobiet z różnymi rodzajami niepełnosprawności. O swoich barierach, problemach i potrzebach w zakresie opieki ginekologicznej opowiedziało 5 kobiet niewidomych, 5 kobiet z niepełnosprawnością ruchową, 8 kobiet z niepełnosprawnością intelektualną, 2 kobiety głuche oraz 3 kobiety słabosłyszące – wszystkie zamieszkujące województwo mazowieckie. Analizie poddano osiem etapów procesu korzystania z usług ginekologicznych, tj. decyzję o pójściu do ginekologa, wybór lekarza lub lekarki, rejestrację wizyty, dotarcie do placówki, przebieg wizyty u ginekologa, sposób przekazywania informacji zwrotnej przez lekarza, odbiór wyników oraz wsparcie asystenckie. Badanie nie obejmowało usług położniczych.

Autorkami raportu są: Justyna Dubanik, Magdalena Kocejko, Milena Trojanowska, Agnieszka Wołowicz i Katarzyna Bierzanowska – koordynatorka całego projektu, która przeprowadziła wcześniej test dostępności gabinetów na mniejszą skalę – na terenie Lublina. Wymienione osoby to działaczki i badaczki społeczne, pychoterapeutki, socjolożki, ekspertki organizacji pozarządowych, trenerki antydyskryminacyjne – sojuszniczki osób z niepełnosprawnościami. Ich działania są kamieniem milowym i szansą na realne zmiany, ponieważ – jak udowadnia lektura raportu – brak rozwiązań systemowych i skala zaniedbań w tym obszarze jest duża, a świadomość potrzeb niepełnosprawnych kobiet – zaskakująco niska.

Co ważne, raport to dopiero początek. To jedynie punkt wyjścia – pierwszy krok w projekcie „Przychodzi baba do lekarza”. Jak deklarują autorki, ma to być plan zakładający długofalowe działania na rzecz zwiększenia dostępnosěci usług ginekologicznych dla kobiet z niepełnosprawnościami. Projekt w założeniu ma być wieloletnim działaniem Fundacji Kulawa Warszawa. W pierwszej kolejności ma objąć poznanie potrzeb kobiet z tej grupy docelowej, które doświadczyły wykluczenia w tym obszarze, a następnie weryfikację dostępnosěci poszczegoělnych ośrodków medycznych, opracowanie zestawu dobrych praktyk czy listy placoěwek z opisem stosowanych tam rozwiązaně. Projekt obejmuje też akcje informacyjne, w tym również edukację obecnego i przyszłego personelu medycznego oraz kadry administracyjnej.

Natomiast sam raport autorki adresują do szerokiego grona odbiorcoěw, choć w pierwszej kolejności do decydentoěw na poziomie administracji rządowej, w szczegoělnosěci do Ministerstwa Zdrowia i Biura Pełnomocnika Rządu ds. Osoěb Niepełnosprawnych, a także wykładowców uczelni medycznych, działaczy organizacji pozarządowych czy samorządowców. Działania podjęte przez wszystkich adresatów raportu mogą przyczynić się do zmiany obecnych warunków.

Trzeba mieć świadomość, że raport Kulawej Warszawy pokazuje tylko pewien wycinek rzeczywistości – dotyczy bowiem Warszawy i województwa mazowieckiego. Jak wygląda sytuacja w skali kraju – nie wiadomo, można się tylko domyślać.

Pierwszy etap – chcieć a móc

Ankietowane kobiety przyznają, że problemy zaczynają się już na etapie planowania wizyty u lekarza ginekologa. Sama decyzja uzależniona jest od wielu zewnętrznych czynników. Znaczenie ma lokalizacja gabinetu, w tym odległość od miejsca zamieszkania (dla kobiet z niepełnosprawnością wzrokową oraz ruchową ważne jest to, by lekarz był blisko domu) oraz szeroko rozumiana dostępność placówki, w której mieści się dany gabinet. Ważna jest nie tylko dostępność architektoniczna, ale i komunikacyjna czy finansowa (w przypadku gdy wizyta jest odpłatna). Ze względu na swoją niepełnosprawność kobieta słabosłysząca, głucha, niewidoma, niepełnosprawna ruchowo lub intelektualnie niejednokrotnie zmuszona jest prosić innych o pomoc. Musi więc poinformować kogoś z rodziny, przyjaciela, znajomego, tłumacza języka migowego lub opiekuna, że chce iść do ginekologa i poprosić, by poszedł z nią. Zwykle w takich sytuacjach niepełnosprawnym kobietom towarzyszy uczucie wstydu, zakłopotania czy zażenowania. Dla niektórych pań jest to czasem na tyle poważna bariera, że ostatecznie rezygnują z konsultacji u ginekologa. Te, które się zdecydują, muszą umawiać wizyty tak, by mógł w nich uczestniczyć asystent. Uzależnione są wówczas całkowicie od dyspozycyjności drugiej osoby.

Drugi etap – wybór lekarza/lekarki

Kolejne schody w podejmowaniu decyzji o wizycie to wybór konkretnego specjalisty. Paradoksalnie lekarzom ginekologom bardzo często brakuje podstawowej wiedzy na temat specyfiki poszczególnych rodzajów niepełnosprawności. Przekłada się to na nieumiejętność przeprowadzenia badania z uwzględnieniem kondycji fizycznej danej pacjentki oraz stereotypowe podejście do jej seksualności jako osoby niepełnosprawnej. Badania ginekologiczne są więc bardzo często niedokładne i niepełne. Ale to jeszcze nic. Nie brakuje również sytuacji, w których lekarz widząc kobietę z niepełnosprawnością, z różnych powodów po prostu odmawia wykonania badania. Wobec takich realiów znalezienie odpowiedniego lekarza ginekologa, który ma doświadczenie w kontaktach z kobietami z niepełnosprawnościami, to jak szukanie igły w stogu siana. Rzecz jasna, nie brakuje kompetentnych ginekologów, ale aby w ogóle do nich dotrzeć, należy wykonać szereg „akcji poszukiwawczych” wśród znajomych bądź na forach internetowych. Dla kobiet z niepełnosprawnościami liczy się nie tylko doświadczenie i to jakim człowiekiem jest dany lekarz względem takich pacjentek. Znaczenie ma również płeć osoby wykonującej badanie. Kobiety z niepełnosprawnością ruchową oraz głuche i słabosłyszące zdecydowanie wolą być badane przez ginekolożki, a nie ginekologów. Zwykle badanie u lekarzy kobiet zwiększa komfort samej wizyty, ale także ułatwia komunikację. Jak podkreśla ankietowana z niepełnosprawnością ruchową: „W moim przekonaniu płeć lekarki ma bardzo duże znaczenie, ponieważ przy poruszaniu się na wózku inwalidzkim muszę być nieskrępowana rozebraniem się i wdrapaniem się na fotel ginekologiczny”. Pacjentka tłumaczy, że obecność kobiety lekarza jest dla niej bardzo pomocna, ponieważ umożliwia jej rozluźnienie. Według niej to właśnie lekarka „poniekąd rozumie całe badanie i całą sytuację”.

Poszukiwania odpowiedniego lekarza ginekologa utrudnia fakt, że obecnie brakuje w Polsce ogólnodostępnej bazy gabinetów ginekologicznych, które są dostosowane do potrzeb kobiet z niepełnosprawnościami oraz czynne w niestandardowych godzinach. Utworzenie takiego rejestru zapowiedziały w styczniu tego roku posłanki klubu poselskiego Nowoczesna.

Raport ujawnił również, że niepełnosprawne panie nie zawsze same decydują o wizycie u ginekologa. Dotyczy to głównie kobiet niepełnosprawnych intelektualnie, które przebywają w instytucjach, gdzie lekarz pojawia się tylko w ustalonym terminie oraz tych, które znajdują się w warunkach ubezwłasnowolnienia lub mieszkają z rodzicami. W ich przypadku wybór lekarza nie jest autonomiczną decyzją.

Trzeci etap – rejestracja wizyty lekarskiej

Na etapie umawiania wizyty również nie brakuje barier – kuleje przede wszystkim komunikacja oraz dostęp do informacji. W przypadku kobiet głuchych telefoniczna rejestracja wizyty czy osobiście, na miejscu, bez pomocy tłumacza jest niemożliwa. Brakuje innych możliwości zapisania się na wizytę takich jak Internet, wiadomości SMS lub e-mail. Nie ma także możliwości skorzystania z darmowego tłumacza języka migowego na miejscu. Kobiety z niepełnosprawnością słuchową muszą zorganizować takiego asystenta we własnym zakresie oraz zapłacić za jego godziny pracy. To dodatkowe, obciążające pacjentkę koszty, bez których wizyta jest niemożliwa.

Niewystarczająca jest również wiedza personelu medycznego już na poziomie pracowników recepcji, dotycząca sposobów komunikacji z osobami z niepełnosprawnościami. W kontaktach z pacjentkami m.in. niepełnosprawnymi intelektualnie pracownicy medyczni używają zbyt skomplikowanego i niezrozumiałego języka, który utrudnia rozumienie sytuacji. Rejestratorzy nie wiedzą również, czy dany budynek jest „dostosowany” do potrzeb osób niepełnosprawnych, bo po prostu nie słyszeli, czym jest owa „dostępność”.

Bariery komunikacyjne na etapie rejestracji to nie wszystko. Problemem jest również organizacja okienek w recepcji. Kobiety z niepełnosprawnością ruchową zauważają, że praktycznie we wszystkich placówkach blat jest za wysoki, co uniemożliwia im swobodną komunikację z rejestratorkami. Z kolei dla kobiet słabosłyszących harmider, jaki panuje w tych miejscach, w poważnym stopniu utrudnia im rozmowę na temat wizyty. Brakuje również, jak podkreśla ankietowana niewidoma „wyraźnych instrukcji i oznaczeń wewnątrz budynku skutkujących trudnościami z orientacją i poruszaniem się, trafieniem do rejestracji, podejściem do okienka, ponieważ nie wiadomo, gdzie ono jest usytuowane”.

Czwarty etap – dotarcie na wizytę

Kobiety z niepełnosprawnością, chcąc zorganizować sobie dojazd na miejsce wizyty, doświadczają znacznie więcej barier, niż to ma miejsce w przypadku kobiet pełnosprawnych. Jeśli potrzebują pomocy innych osób, muszą poinformować je o swojej wizycie. W takiej sytuacji o braku prywatności oraz niezależności nie ma mowy. Niestety w wielu przypadkach komunikacja miejska (ta na szczęście w coraz mniejszym stopniu) oraz pozamiejska nie spełniają standardów dostępności dla kobiet ze wszystkimi niepełnosprawnościami. Obecnie nie ma formy darmowego transportu na miejsce wizyty, tak więc kobiety muszą same opłacić dojazd taksówką. Niepełnosprawne pacjentki często muszą umawiać transport dużo wcześniej, co stanowi poważny problem w przypadku nagłego pogorszenia się stanu zdrowia czy wypadków.

Piąty etap – wizyta u lekarza

Nie bez powodu niepełnosprawna kobieta idzie do ginekologa z duszą na ramieniu. To właśnie na tym etapie doświadcza najwięcej trudności, braku kompetencji oraz niewłaściwej postawy ze strony lekarza. Większość pacjentek przyznaje, że są infantylizowane, traktowane niezgodnie z ich wiekiem biologicznym. I wcale nie dotyczy to jedynie kobiet niepełnosprawnych intelektualnie. Gabinety ginekologiczne nie są również wolne od stereotypów. To czego kobiety z niepełnosprawnościami doświadczają, to „oczywiste” przekonanie lekarzy o braku ich potrzeb seksualnych oraz reprodukcyjno-rodzicielskich. Lekarze traktują ich seksualność jako niewłaściwą, problematyczną i taką, którą należy ignorować, a nawet eliminować. Pokutuje myślenie, że niepełnosprawność jest zawsze dziedziczona genetycznie, a zatem związki z takim osobami stanowią zagrożenie powielania niepełnosprawności, stąd częste próby wyperswadowania kobietom decyzji o macierzyństwie.

Pacjentki, którym w trakcie wizyt towarzyszy osoba asystująca, zauważają, że w takich sytuacjach są przez lekarza kompletnie pomijane. Doktor zwraca się wówczas tylko do asystenta. Stronie lekarskiej oraz personelowi medycznemu brakuje wiedzy o tym, kim jest osoba towarzysząca, w jaki sposób powinna być traktowana oraz o zasadach komunikacji z pacjentem w jej obecności.

Niestety, wciąż możemy również usłyszeć o przypadkach, kiedy lekarze wypraszają z gabinetów psa przewodnika, który ma przecież prawo towarzyszyć kobietom z dysfunkcją wzroku. Pacjentkom niewidomym przeszkadza też, że ginekolodzy często nie informują ich o kolejnych etapach badania. „Lekarz nie rozumie, że musi mi powiedzieć, co się dzieje, na czym to badanie polega, co się będzie działo. Ja muszę to mówić, ale takie przypominanie jest upokarzające” – skarży się jedna z ankietowanych kobiet z niepełnosprawnością wzrokową.

Brak dostosowania samych gabinetów ginekologicznych do potrzeb osób niepełnosprawnych to kolejna bariera, jaką muszą pokonać pacjentki. Zbyt wąskie drzwi, brak podjazdów dla wózków inwalidzkich, wysokie progi, brak oznakowania graficznego lub dźwiękowego – to norma w wielu placówkach i gabinetach lekarskich. Pacjentki często nie mogą też przygotować się do wizyty w komfortowych warunkach, bo toalety nie są odpowiednio dostosowane do ich potrzeb. Do tego dochodzi brak specjalistycznego sprzętu, takiego jak opuszczany fotel – co pozbawia je poczucia bezpieczeństwa i godności oraz wielokrotnie uniemożliwia wykonanie samego badania. Największych upokorzeń kobiety doświadczają, gdy są badane nie tylko w obecności lekarza, ale także… osoby asystującej im w trakcie wizyty. Niestety, nawet w tym szczególnym momencie niektórzy lekarze nie zapewniają swoim pacjentkom poczucia intymności i komfortu.

Szósty etap – informacja zwrotna

Ankietowane kobiety zwróciły również uwagę na problem, jakim jest niejasność otrzymywanych informacji zwrotnych. Nie do końca ufają temu, co usłyszały bądź nie rozumieją, co jest napisane na zaleceniach od lekarza. Dla kobiet z niepełnosprawnością wzroku jest to szczególnie problematyczne, gdy pan lub pani doktor lakonicznie informuje ich o wynikach i leczeniu. Kobiety przyznają, że brakuje im informacji. Muszą szukać jej na własną rękę w Internecie.

Na tym etapie dochodzi także niestety do przykrego lekceważenia pacjentki. „Lekarz rozmawia o mnie z mamą” – skarży się w raporcie ankietowana kobieta z niepełnosprawnością intelektualną.

Siódmy etap – odbiór wyników

Konieczność odbioru wyników w placówce powoduje te same trudności, które kobieta z niepełnosprawnością musi pokonać, gdy organizuje od początku dojazd na wizytę lekarską. Zdarza się również, że w przypadku niektórych pacjentek wyniki nie są im przekazywane bezpośrednio, lecz osobom trzecim. Częściowym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest zamieszczanie wyników w Internecie. Niektóre placówki, głównie prywatne, oferują możliwość sprawdzenia wyników online. Dla niektórych jest to ułatwienie, ale taka droga pozyskiwania informacji wymaga od kobiet, by potrafiły obsługiwać komputer oraz miały połączenie z Internetem, co wcale nie jest wciąż tak powszechne, jak mogłoby się wydawać.

Ósmy etap – wsparcie asystenckie

Niestety, w polskich przychodniach i szpitalach brakuje asystentów osób niepełnosprawnych, którzy wspomagaliby je na miejscu w wielu czynnościach takich jak: rejestracja wizyty, dotarcie do gabinetu czy obecność w trakcie samej wizyty. Brakuje personelu, który zastępowałby wsparcie ze strony rodziny oraz grupy najbliższych znajomych.

Skala problemu

Nie da się ukryć, że obraz, jaki wyłania się z raportu „Przychodzi baba do lekarza” jest mocno przygnębiający. I choć w badaniu wzięły udział kobiety zamieszkujące wyłącznie województwo mazowieckie – trudno jednak spodziewać się, aby sytuacja niepełnosprawnych pacjentek w pozostałych regionach była lepsza. Można podejrzewać, że skoro tak źle jest w centralnej Polsce, to przykładowo na wschodzie kraju może być o wiele gorzej.

Problemy, z którymi niepełnosprawne pacjentki spotykają się w przychodniach, wszędzie są podobne. Powiedzenie, że sytuacja w polskich gabinetach ginekologicznych jest tragiczna, byłoby oczywiście sporym nadużyciem. Z pewnością nie brakuje dobrych praktyk i pozytywnych przykładów, kiedy to personel placówki, czasami mimo braku odpowiedniego wyposażenia, potrafił uczynić wszystko, żeby niepełnosprawne pacjentki mogły bezpiecznie i w miarę możliwości komfortowo odbyć badanie.

Smutnym faktem jest jednak niezliczona ilość barier, których kobiety niepełnosprawne doświadczają, chcąc umówić się do ginekologa. Bariery te mają dużo szerszy charakter i dotyczą świadomości personelu medycznego na temat niepełnosprawności, problemów organizacyjno-proceduralnych, komunikacyjnych, dostępu do informacji oraz wsparcia asystenckiego. Od strony infrastrukturalnej jest to niedoinwestowanie i niedostosowanie wielu placówek medycznych do przyjmowania kobiet niepełnosprawnych. Trzeba jednocześnie pamiętać, że sytuacja dotycząca szeroko pojętej dostępności powinna w najbliższych latach ulec poprawie za sprawą realizacji rządowego programu Dostępność Plus. Jednym z jego założeń jest usuwanie barier architektonicznych, które powinno przełożyć się na zwiększenie dostępności placówek medycznych choćby pod kątem osób z niepełnosprawnością wzrokową czy ruchową.

To także brak przygotowania personelu medycznego do celowanej pod kątem potrzeb kobiet niepełnosprawnych opieki ginekologiczno-położniczej. Lekarzom i pracownikom medycznym brakuje wiedzy na temat specyfiki różnych niepełnosprawności, a także właściwego podejścia oraz sposobów komunikacji z takim pacjentem. Brak jasnych wytycznych i standardów zachowania wobec kobiety niepełnosprawnej powoduje, że postępowanie lekarzy i pracowników zwykle jest chaotyczne i intuicyjne.

Działanie na własną rękę

Większość barier, na które kobiety natrafiają, jest zwykle usuwana przez nie same. Działa tu podobny mechanizm jak w przypadku wielu innych pacjentów publicznej służby zdrowia, którzy ratują swoje zdrowie, a nawet życie poprzez zainwestowanie własnych środków finansowych, czyli opłacenie prywatnej wizyty, umożliwiającej im spokojną rozmowę w atmosferze intymności, odpowiednie poinformowanie pacjentki o stanie zdrowia, badanie w odpowiednich warunkach w dostosowanym gabinecie itp. Niestety, jeśli niepełnosprawna kobieta nie ma na to środków, to przyczynia się to do rezygnacji z wizyty ginekologicznej. A jak wiemy – bezrobocie, niska płaca, zasiłek czy brak ubezpieczenia to wciąż rzeczywistość wielu osób z niepełnosprawnościami.

Najgorsze bariery mentalne

Jednak najtrudniejsze do pokonania ze wszystkich barier, na jakie napotykają kobiety z niepełnosprawnością, to te mentalne. Na podstawie przykładów przytoczonych w raporcie, możemy wysnuć wniosek, że etyka lekarska pozostawia wiele do życzenia.

Lekarze i pracownicy bazują na stereotypach, bardzo często krzywdzących i raniących. Zaskoczeniem dla nich jest to, że niepełnosprawne kobiety również mają takie samo prawo do właściwej i rzetelnej opieki ginekologiczno-położniczej jak kobiety pełnosprawne. Pacjentki z dysfunkcjami zwykle postrzegane są przez pryzmat ich schorzenia, a takie kwestie jak szeroko rozumiana seksualność, antykoncepcja, ciąża, zmiany menstruacyjne, menopauza to tematy niewygodne, wręcz tabu. Stres, lęk i upokorzenia, jakich doświadczają w gabinetach ginekologicznych, skutecznie zniechęcają je do regularnych wizyt. I choć po ludzku wydałoby się, że powody, dla których kobiety unikają wizyt lekarskich, są zrozumiałe, to jednak sprawa jest poważna i wymaga pilnych i zdecydowanych działań ze strony rządu. W grę wchodzi bowiem zdrowie, a nawet życie kobiet. Niewykonywana regularnie cytologia, USG ginekologiczne oraz USG piersi wśród tej grupy pacjentek zwiększa coroczny odsetek zachorowań na nowotwór: szyjki macicy, jajnika, piersi. Warto przypomnieć, że ten ostatni to najczęściej występujący wśród kobiet rodzaj raka.

Na marginesie trzeba wziąć pod uwagę, że osoby pełnosprawne często doświadczają podobnego traktowania ze strony pracowników służby zdrowia. Lekarz, który znajduje dla pacjenta czas, potrafi wszystko wytłumaczyć, skieruje na właściwe badania, omówi dokładnie różne metody leczenia, to wciąż rzadkość. Pacjenci często wychodzą z gabinetów lekarskich z niewielką wiedzą na temat rzeczywistego stanu swojego zdrowia. Można uznać, że wnioski z raportu nie dziwią w kontekście powszechnie znanych problemów w zakresie korzystania ze świadczeń ginekologiczno-położniczych w ramach NFZ. Jeżeli raport osadzić w szerszym kontekście, to długi czas oczekiwania na wizytę u ginekologa, brak odpowiedniej informacji zwrotnej od lekarza to także rzeczywistość pozostałych pacjentek.

Etyka wielu lekarzy wykazana w relacji ankietowanych kobiet budzi spore zastrzeżenia. Dziwi to tym bardziej, że mowa tu o osobach z wykształceniem medycznym, czyli odpowiednimi kompetencjami, w tym znajomością chorób i różnych aspektów niepełnosprawności oraz (przynajmniej teoretycznie) predyspozycjami osobowościowymi do wykonywania zawodu, takimi jak zrozumienie, empatia. Stąd wśród zalecanych działań są postulaty pod adresem środowiska lekarskiego. Konieczne jest jak najszybsze wdrożenie odpowiedniego programu edukacyjnego dla personelu medycznego, ale też administracyjnego, a także dla przyszłej kadry lekarskiej, czyli obecnych studentek i studentów kierunków medycznych.

Gwarancje a rzeczywistość

Jak podkreśla raport, zobowiązania w zakresie ochrony zdrowia niepełnosprawnych kobiet wynikają zarówno z polskiej Konstytucji, jak i z ratyfikowanej przez Polskę w 2012 roku Konwencji ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami. Na obie podstawy prawne powołuje się raport. Artykuł 68 Konstytucji gwarantuje bowiem równy dostęp do ochrony zdrowia. Artykuł 25 konwencji ONZ stanowi natomiast, że osoby z niepełnosprawnościami mają prawo do najwyższego możliwego poziomu zdrowia, a obowiązkiem państwa jest zapewnienie im dostępu do usług medycznych, w tym rehabilitacji zdrowotnej, w środowisku, bez dodatkowych kosztów, z uwzględnieniem świadczeń zależnych od płci. To wystarczające podstawy do oczekiwania przez kobiety z niepełnosoprawnościami pewnych standardów w zakresie opieki ginekologicznej, ponieważ są to wyraźne obowiązki państwa. Do tego dochodzą inne regulacje takie jak ustawa o prawach pacjenta.

Raport pokazuje, że gwarancje prawne w zakresie ochrony zdrowia to jedno, a życie – drugie. Prawa pacjentek pozostają często tylko teorią i pustym zapisem, który trudno wyegzekwować. W rzeczywistości kobiety z niepełnosprawnościami w związku z dostępem do usług doświadczają dyskryminacji, wykluczenia, zachowań urągających ich godności osobistej. Co mogą zrobić pacjentki, zanim doczekają się zmian? Czy w ogóle można coś z tym zrobić, by kobiety nie bały się chodzić do lekarza i badać? Niewiele. Z dostępnych narzędzi pozostaje rodzaj reklamacji przysługujący osobie korzystającej z usługi lekarskiej, czyli skarga do Rzecznika Praw Pacjenta, ale w praktyce mało kto się na nią decyduje. Na razie pozostaje realizować prawo do usług medycznych w obecnych realiach i czekać na efekty projektu.

Dorota Koprowska, Joanna Koprowska

Źródło:

https://www.kulawawarszawa.pl/przychodzi-baba-do-lekarza/

Błąd: Nie znaleziono pliku licznika!Szukano w Link do folderu liczników


Artykuł publikowany w ramach projektu „TYFLOSERWIS 2018–2021 INTERNETOWY SERWIS INFORMACYJNO-PORADNICZY", dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.