Treść strony

Podaruj nam 1,5 procent swojego podatku

 

Koszalińskie motyle - Renata Nowacka-Pyrlik

W dniach 4-7 września 2019 roku w Koszalinie odbył się XVI Europejski Festiwal Filmowy „Integracja Ty i Ja”. Dwa pierwsze takie Festiwale miały miejsce w Kołobrzegu, natomiast począwszy od 2003 roku, wszystkie następne były już organizowane w Koszalinie.

Koszalin to około stutysięczne miasto, położone w północno-zachodniej części Polski nad rzeką Dzierżęcinką oraz nad jeziorami: Lubiatowo Północne i Jamno. Atrakcyjność tej miejscowości dodatkowo podnosi bliskość plaż Bałtyku – z centrum Koszalina do morza jest zaledwie jedenaście kilometrów. Miasto może poszczycić się bogatą przeszłością – pierwsze wzmianki o nim sięgają XI wieku, natomiast prawa miejskie uzyskało już w XIII wieku.

Koszalin urzekł mnie zwłaszcza zielenią – dużą ilością kwiatów, pięknymi starymi drzewami rosnącymi w miejskich parkach (wiele z tych wspaniałych okazów to pomniki przyrody) oraz malowniczo połyskującymi w słońcu rzekami i strumieniami. Spodobała mi się też starówka koszalińska, katedra, ratusz. Przechodziłam obok Muzeum historycznego oraz Muzeum Włodzimierza Wysockiego „wielkiego barda wolności”, ale, niestety, obydwa były w tym czasie zamknięte.

Z pewnością warto byłoby poświęcić temu miastu i okolicom znacznie więcej czasu i uwagi. Tym bardziej że w Koszalinie znajduje się wiele udogodnień dla osób z różnymi niepełnosprawnościami (jest tu sporo podjazdów dla wózków, przejść z sygnalizacją dźwiękową, oznakowań kolorystyczno-dotykowych dla osób z dysfunkcją wzroku czy „mówiących” autobusów).

Jednak dziś przede wszystkim chciałabym się podzielić wrażeniami z tegorocznego Europejskiego Festiwalu Filmowego „Integracja Ty i Ja”. Jest to jedno z najważniejszych wydarzeń kulturalnych Koszalina. Jego organizatorami są: Koszalińskie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne i Koszalińska Biblioteka Publiczna im. Joachima Lelewela.

Trafiłam na to wydarzenie dość przypadkowo, za pośrednictwem „Integracji”, magazynu adresowanego do osób z różnymi niepełnosprawnościami, wydawanego przez Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji i Fundację Integracja w Warszawie. A ponieważ jedną z moich pasji są filmy, od razu zapragnęłam się tam znaleźć. Nie zastanawiając się długo, wsiadłam do pociągu i wkrótce znalazłam się na terenie Biblioteki Publicznej, przy Placu Polonii 1.

To właśnie tam – ale nie tylko wewnątrz gmachu Biblioteki, gdzie znajduje się między innymi kino „Alternatywa”, ale także na dużym placu przed budynkiem oraz w specjalnie zorganizowanym namiocie – corocznie we wrześniu odbywa się, organizowana z ogromnym rozmachem i zaangażowaniem wielu osób, wspaniała impreza. Gromadzi i integruje tłumy uczestników: mieszkańców Koszalina i przyjezdnych (także zza granicy), w tym osoby zdrowe – na czele z niezastąpionymi wolontariuszami, jak i te, z różnego rodzaju niepełnosprawnościami.

Każdej edycji Festiwalu przyświeca inna myśl przewodnia. W tym roku była nią: „Praca. Życie. Scenariusz dla każdego”. Dyrektorem i pomysłodawcą wydarzenia jest Barbara Bielińska-Jaroszyk – kobieta niezwykle zaangażowana w mnóstwo przedsięwzięć kulturalno-społecznych, odznaczona wieloma tytułami i nagrodami. Natomiast Dariusz Pawlikowski – na co dzień dyrektor Biblioteki Miejskiej – pełni funkcję dyrektora programowego. Podczas tegorocznej, uroczystej gali otwarcia zostali nagrodzeni statuetką i tytułem „Anioła, który jest wśród nas”. W ten sposób Zarząd Towarzystwa Przyjaciół Dzieci nagrodził ich pracę i zaangażowanie.

Od szesnastu lat Festiwal Filmowy „Integracja Ty i Ja” łączy temat niepełnosprawności ze sztuką filmową. Osoby chore – w tym artyści, sportowcy, podróżnicy, dziennikarze – konsekwentnie udowadniają, że „życie można zacząć wiele razy”. Co więcej, prezydent Koszalina Piotr Jedlińskim, otwierając tegoroczne wydarzenie, powiedział: „Festiwal jest nie tylko świętem integracji osób z niepełnosprawnością i tolerancji, ale jest też świętem Koszalina. Jest wydarzeniem, które wpisało się na stałe, nie tylko w mapę kulturalną naszego miasta i regionu, ale też Polski. A znane jest i poza jej granicami”.

Równolegle z koszalińską imprezą, odbywają się tzw. Małe Festiwale „Ty i Ja”. W tym roku miały one miejsce aż w trzydziestu trzech miejscowościach Polski, na terenie, na przykład, domów pomocy społecznej, bibliotek publicznych, ośrodków szkolno-wychowawczych, a nawet zakładów karnych. Natomiast 4-5 września w kinach – w szesnastu miastach, między innymi w Częstochowie, Krakowie, Poznaniu – wyświetlane były wybrane filmy, które prezentowano w tym czasie również w Koszalinie. Co ciekawe, jesienią Festiwal dotrze do Brukseli.

Przyjeżdżając do Koszalina jako turystka, miałam bardzo dużo czasu do wykorzystania. Niestety, niektóre z wydarzeń odbywały się równolegle, dlatego nie mogłam wziąć udziału we wszystkich, które mnie interesowały. Wybierając pokazy filmowe, nie byłam w stanie w pełni uczestniczyć ani w panelach dyskusyjnych, ani w różnego rodzaju warsztatach. To, co mnie cieszyło to to, że – zaglądając do namiotów, podczas krótkich przerw pomiędzy wyświetlaniem różnych ekranizacji w kinie – trafiałam na wydarzenia dotyczące problematyki wzroku. I tak na przykład udało mi się zobaczyć fragment filmu z audiodeskrypcją na temat relacji niewidomego ojca z synem.

Innym razem z kolei – podczas nieco dłuższej przerwy – wzięłam udział w odnoszących się do osób z niepełnosprawnościami zajęciach z savoir-vivre’u. Prowadziła je założycielka Fundacji „Kulawa Warszawa” Izabela Sopalska-Rybak (jako ciekawostkę mogę zdradzić, że podczas tegorocznego Festiwalu, wyświetlono dziewięciominutowy film Moniki Meleń pt. „Fajna babka” na temat właśnie tej pani). Poruszano tam między innymi następujące tematy: Jak pomóc osobie niewidomej w przestrzeni miejskiej? W jaki sposób pełnić rolę przewodnika? Jak się zachowywać w obecności osoby z dysfunkcją wzroku? Z przyjemnością obserwowałam, jak młodzież, inspirowana przez prowadzącą warsztaty, wciela się w role niewidomych czy przewodników. Takie praktyczne zajęcia to strzał w dziesiątkę! Mam nadzieję, że takie inicjatywy będą miały realny wpływ na wzrost liczby osób świadomych problematyki niepełnosprawności.

Łącznie na Festiwalu pokazano trzydzieści osiem filmów konkursowych (szesnaście dokumentalnych, szesnaście fabularnych i sześć amatorskich) oraz sześć pozakonkursowych. Te należące do pierwszej grupy walczyły o „Motyle” w określonych kategoriach. Warto zaznaczyć, że produkcje zostały stworzone przez osoby niepełnosprawne lub przy ich współudziale.

Filmy te pochodziły z siedemnastu krajów, w tym z Polski. Ich tematyka była niezwykle różnorodna i dotyczyła przeróżnych problemów. Ekranizacje poruszały takie kwestie jak: sytuację osób starszych (w tym oswajanie śmierci w hospicjum), choroby cywilizacyjne, trudne i skomplikowane relacje międzyludzkie, ale również terroryzm, niewyobrażalne w naszej kulturze „polowania na albinosy”, leczenia choroby nomo w Nigerii (nigdy wcześniej o niej nie słyszałam ani o potwornych cierpieniach ludzi nią dotkniętych) czy zespołu stresu pourazowego.

Niektóre filmy były opatrzone audiodeskrypcją, tak aby osoby niewidome i słabowidzące mogły również w pełni z nich korzystać. Wystarczyło wziąć od pracowników obsługi specjalne odbiorniki i słuchawki.

Wszystkie filmy zagraniczne na dole ekranu miały napisy po angielsku. Natomiast w czasie wyświetlania konkretnego filmu, lektorka głośno czytała te napisy, przetłumaczone już na język polski.

Po zakończeniu bloku filmowego, składającego się średnio z czterech lub pięciu produkcji różnej długości, proszono widzów o wskazanie tych najlepszych. Na szczęście nie było ograniczeń ilościowych, w przeciwnym razie miałabym problem z wybraniem tego jednego.

Wyboru laureatów tegorocznego Festiwalu dokonało jury w składzie: Jowita Budnik (aktorka), Małgorzata Sobieszczańska (scenarzystka), Marzena Trybała (aktorka), Petro Aleksowski (operator, reżyser, laureat „Motyla 2018”) oraz Piotr Wereśniak (scenarzysta, reżyser). Na wybór nagród wpływ miało również czteroosobowe jury młodzieżowe oraz publiczność.

Zanim jednak przejdę do nagrodzonych filmów, pozwolę sobie przybliżyć trzy produkcje dokumentalne, poświęcone problematyce wzroku.

Pierwszą z nich jest film pt. „Jak opisać wielkość samolotu” w reż. Szymona Jana Sinoffa, przedstawiający historię chłopaka, który wyrusza w swoją pierwszą, a zarazem ostatnią, samodzielną wyprawę rowerową. Młody Przemek cierpi na rzadką chorobę, w wyniku której wciąż pogarsza mu się wzrok, dlatego właśnie żyje w nieustannym lęku przed całkowitą ślepotą. Znacznie trudniejszymi od wyczerpującej i dalekiej podróży okazują się myśli o nieuchronności losu oraz towarzyszące im pytania typu: jak będzie wyglądało dalsze życie po utracie wzroku? czy człowiekowi skazanemu na niewidzenie wolno kochać i wiązać się z drugą osobą? Film jest bardzo smutny w wymowie, pokazuje niezwykle trudną i złożoną sytuację życiową, w której wprawdzie nowe sytuacje, znajomości i przygody są spełnieniem marzeń, wzbogacają codzienne życie, ale nie przynoszą wyraźnej ulgi.

Druga – obraz Aleksandry Maciejczyk „Połączeni” – to historia o dojrzałej miłości i realizowaniu pasji. Bohaterowie to starsze małżeństwo – niewidomy Krzysztof oraz jego żona i przewodniczka Wiola – pasjonujące się narciarstwem zjazdowym. Przygotowują się do wyjścia na narty, wzajemnie pomagają sobie w skompletowaniu koniecznego ekwipunku, włożeniu butów czy przypięciu nart. Nie brakuje również efektownych kadrów pokrytych śniegiem czy spowitych mgłą gór. Film pokazuje w niezwykle subtelny, ciepły, ale i humorystyczny sposób, jak trudnych zadań podjęła się ta dwójka narciarzy.

Z kolei „Zamknij oczy i leć” w reż. Julii Pietrangeli, przedstawia grupkę osób niewidomych, które – w ramach warsztatów organizowanych przez Europejskie Stowarzyszenie Pilotów Niewidomych we Francji – uczą się pilotażu. Jest to niezwykła historia ludzi, którzy, pokonując niepełnosprawność, spełniają swoje marzenia. W chmurach nie ma dla nich żadnych barier.

Bardzo ciepło będę wspominać spotkania z wyjątkowymi osobowościami aktorskimi, jakimi są Jowita Budnik, Marzena Trybała oraz Robert Więckiewicz. Ostatni z wymienionych przeze mnie aktorów, wystąpił w produkcji „Jak pies z kotem”, która była prezentowana w kategorii filmów pozakonkursowych.

Zwieńczeniem Festiwalu było uroczyste zakończenie, podczas którego przyznano trzy statuetki „Motyli 2019” oraz wyróżnienia. W kategorii filmu amatorskiego statuetkę otrzymał „Superhero” Dariusza Janiczaka za – jak podkreśliła Marzena Trybała – „wspaniałych bohaterów, błyskotliwy humor i niezwykłą lekkość opowieści oraz prawdziwy suspens”. „Superhero” to historia borykającego się z zespołem Downa Marcina, który dzięki swoim niezwykłym możliwościom, odwadze i determinacji, staje się sławną postacią w rodzinnej miejscowości.

„Motyl 2019” w kategorii filmu dokumentalnego trafił do Aleksandry Maciejczyk, reżyserki wspomnianej już wcześniej ekranizacji „Połączeni”: „za piękną, dowcipną i pełną emocji opowieść o miłości, która pokonuje wszelkie bariery”.

Z kolei „Motyla 2019” w kategorii filmu fabularnego otrzymała rosyjska produkcja „Mam na imię Pietia”, której reżyserem jest Daria Binevskaya. Nagrodę przyznano: „za pełną wdzięku opowieść o słowiańskiej wrażliwości osadzonej w systemowym absurdzie wschodu”. Akcja toczy się w zimnym, sterylnym szpitalu, w którym to matka dwóch małych pacjentek stara się nawiązać kontakt z chłopcem z domu dziecka. To niezwykłe dziecko posiada nieprzeciętne zdolności plastyczne.

Młodzieżowe jury postanowiło nagrodzić po raz drugi Dariusza Janickiego za film „Superhero” za „wyjątkową historię, która w humorystyczny sposób uświadamia nam, że nieważne jest jacy jesteśmy, tylko – co robimy i dla kogo”. Z kolei nagrodę publiczności otrzymał „Rycerz Stefan” w reż. Agnieszki Kozaczki-Gralak. Z programu festiwalowego mogliśmy się dowiedzieć, że „jest to opowieść o dziecięcych dramatach trzyletniego Stefcia, który ma zespół Downa. Chłopiec ma siedmioletnią siostrę Kalinę, z którą kontakt oparty jest nie tylko na wzajemnej czułości, ale też często na okrutnej rywalizacji. W międzyczasie rodzi się druga siostra – Marysia. Z tego powodu Stefek przeżywa dramat, z którym musi się zmierzyć”.

Jury dodatkowo wyróżniło pięć filmów, między innymi kenijską ekranizację „Kolor życia” (reż. Michael Njoroge, Grace W. Matu), za „filmowy manifest przeciwko brakowi tolerancji, okrucieństwu wobec inności oraz przedmiotowemu traktowaniu człowieka”.

W moim przypadku Festiwal Filmowy „Integracja Ty i Ja” był prawdziwą ucztą duchową. Znacząca większość ekranizacji podobała mi się i mogłabym na ich temat długo dyskutować. Tym bardziej, że pokazy często wzbogacano o wypowiedzi reżyserów czy aktorów. Szczerze zachęcam osoby zainteresowane kinem do udziału w następnych festiwalach. Z pewnością nie można się podczas nich nudzić.

Renata Nowacka-Pyrlik

Błąd: Nie znaleziono pliku licznika!Szukano w Link do folderu liczników


Artykuł publikowany w ramach projektu „TYFLOSERWIS 2018–2021 INTERNETOWY SERWIS INFORMACYJNO-PORADNICZY", dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.