Treść strony

 

„Historia Jakuba” - pytania o tożsamość - Izabela Galicka

Kim jestem? – to jedno z podstawowych egzystencjalnych pytań, na które każdy z nas szuka odpowiedzi, nieraz przez całe swoje życie. W sztuce Tadeusza Słobodzianka wystawianej przez warszawski Teatr Dramatyczny to pytanie jest leit-motivem niebanalnego życiorysu głównego bohatera.

Życie jego jest z pozoru banalne właśnie aż do bólu. Wychowany na prowincji, w prostej rodzinie, w atmosferze zaściankowości i antysemityzmu, wybiera na prośbę rodziców „karierę” księdza – jest to w tych kręgach jedyna droga awansu społecznego dla uzdolnionego chłopca. Jego intelekt jest błyskotliwy, a wiara rzeczywiście głęboka, co boleśnie zderza go z zakłamaną rzeczywistością seminarium. Prawdziwa jednak trauma czeka go jako wikarego na parafii. Musi tu spowiadać swojego proboszcza, który ma romans z gospodynią i ojca molestującego córki. Szybko zasłynie jako świetny spowiednik, jego wiara w Boga i dobroć ludzi każe mu odwoływać się do bożego miłosierdzia, ale osobista cena, jaką za to płaci, jest olbrzymia.

Ucieka wreszcie od tego w studia na KUL- u, a potem wyjeżdża jeszcze dalej, bo do Paryża, żeby tam pisać doktorat o Bergsonie. Tam też, na placu Pigalle poznaje uroczą paryżankę, i pierwszy raz łamie nakazy celibatu. Musi także zmierzyć się z Kościołem jako instytucją i z Urzędem Bezpieczeństwa. Z pełną odpowiedzialnością i straceńczą odwagą odmawia współpracy. Kontakty z siostrami dominikankami owocują jednak niespodziewanym wydarzeniem – ksiądz Marian dowiaduje się, że jest ocalonym z Holocaustu żydowskim dzieckiem, a jego prawdziwe imię brzmi Jakub. Ten fakt wytrąca go z homeostazy i dosłownie wrzuca w wir niespodziewanych wydarzeń, każąc mu zrewidować swoje dotychczasowe poglądy i zadać sobie owo fundamentalne pytanie – kim naprawdę jestem?

Marian – Jakub wyjeżdża do Izraela, gdzie relacje z odzyskaną rodziną układają się nadspodziewanie dobrze. Musi jednak określić sam siebie – czy chce być Żydem i co to znaczy dla niego być Żydem. Żydowskość jednak koliduje z jego katolicką wiarą i powołaniem, bohater zaczyna gubić się w sprzecznościach. Próbuje odnaleźć się w kibucu, ale szybko okazuje się, że to nie jego miejsce, gdy Inez, dziewczyna, z którą ma romans, zdradza władzom kibucu, że Jakub nosi krzyżyk. Następnym krokiem jest pobyt Jakuba w ekumenicznej wspólnocie żydowsko-chrześcijańskiej, co jednak okazuje się kompletnym nieporozumieniem. I lądując z powrotem na lotnisku w Warszawie bohater znów zderza się z pytaniami: Jestem katolickim księdzem czy religijnym Żydem? Kto jest moją prawdziwą rodziną? Gdzie jest moje miejsce? Gdzie kończy się wiara, a zaczyna zwątpienie?

Ondrej Spisak stworzył na deskach Teatru Dramatycznego przedstawienie może bez fajerwerków, za to bardzo kameralne, wręcz intymne w swojej wymowie. Wątpliwości i dylematy bohatera (oklaski dla odtwórcy głównej roli!) są ukazane dyskretnie i przekonująco zarazem. Niekiedy zbyt napiętą sytuację łagodzi czarny humor. Postać Mariana-Jakuba budzi niekłamaną sympatię widzów, a cały spektakl każe nam, odbiorcom zrewidować wiele obiegowych sądów i stereotypów. Zwłaszcza na temat tego, co „nasze” i „obce”, a co może okazać się jednym i tym samym.

Zachęcam do obejrzenia tej bardzo wartościowej moim zdaniem sztuki.

Izabela Galicka, filolog polski, kulturoznawca

Błąd: Nie znaleziono pliku licznika!Szukano w Link do folderu liczników


Artykuł publikowany w ramach projektu „TYFLOSERWIS 2018–2021 INTERNETOWY SERWIS INFORMACYJNO-PORADNICZY", dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.