Treść strony

Podaruj nam 1,5 procent swojego podatku

 

Gliniana twórczość - część 1 - Izabela Galicka

17 listopada tego roku wzięłam udział w niezwykle interesujących warsztatach zorganizowanych przez Fundację „Trakt” adresowanych do osób niewidomych i słabowidzących. Były to warsztaty artystyczne, a ich przedmiotem – twórczość z gliny. Dowolna, osobista, dyktowana jedynie prawami wyobraźni i zdolnościami manualnymi.

Spotkałam się z kilkunastoosobową grupą ludzi w różnym wieku. Były tam osoby młode, seniorzy, dzieci, a nawet pies, rozweselający nas wszystkich zabawami z piłką. Spędziliśmy w Ośrodku Księży Orionistów przy ulicy Barskiej 4 kilka cudownych twórczych godzin, pomagając sobie nawzajem i konsultując doświadczenia „rzeźbiarskie”. Herbatę, kawę i ciasteczka roznosili przesympatyczni młodzi wolontariusze z Fundacji PZU.

Nieco niepewni i stremowani zasiedliśmy grupowo przy wielkim, prostokątnym stole. Każdy z nas dostał do rąk sporą grudkę gliny, którą najpierw trzeba było wyrobić. To „dopieszczanie” tworzywa, także przy użyciu wody, pozwoliło nam bardziej zaznajomić się z jej strukturą i plastycznością. Glina stawała się powoli „nasza”, praca rąk uruchamiała wyobraźnię i inwencję. Panie organizatorki uczyły nas, jak z wałeczków formować naczynia, zwierzęta i inne abstrakcyjne kształty. Była to świetna zabawa, choć po paru godzinach ręce bolały… Ale za to jaka satysfakcja, gdy z bezkształtnej bryły zaczyna wyłaniać się upragniony wazonik czy miseczka! Cały stół był zarzucony wałkami, dłutkami i rysikami, podawaliśmy je sobie wzajemnie, zdobiąc nasze dzieła. Z podziwem patrzyłam, jak niewidomy pan Waldek rzeźbi doskonałe, równiutkie naczynie z pokrywką, jak spod palców dziewczyn wychodzą zwierzęta. Ja początkowo chciałam wyrzeźbić siedzącego Buddę – cóż, ambicje duże, ale zdolności nie aż tak bardzo. W końcu wyszedł mi świecznik, płaskie medaliony i aniołek, którego można powiesić na choinkę (on chyba najbardziej się wszystkim spodobał)… Pierwszy raz miałam glinę w ręku – zachwyciłam się nią, jej plastycznością, uległością wobec ludzkich pomysłów. Upaprałam się wprawdzie jak nieboskie stworzenie, no ale cóż – sztuka wymaga ofiar.

To fantastyczna przygoda i już czekam z niecierpliwością na jej drugi etap – szkliwienie i wypalanie. Dużo radosnej pracy jeszcze przed nami!

Izabela Galicka

Błąd: Nie znaleziono pliku licznika!Szukano w Link do folderu liczników


Artykuł publikowany w ramach projektu „TYFLOSERWIS 2018–2021 INTERNETOWY SERWIS INFORMACYJNO-PORADNICZY", dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.