Treść strony

 

Wizerunek to podarunek - Anna Kowalska

Wyglądam jak wyglądam. Czym rodzice w genach obdarowali, to jest. Czy myślimy tak o sobie? Pewnie tak, choć różne tam spece od metamorfozy przekonują, że mała myszka może stać się tygrysicą, a szary niepozorny kot po pocętkowaniu będzie lampartem. Czy to jeszcze będę ja? Zwłaszcza jeśli tej metamorfozy nie ocenię wzrokiem. Może gdybym widział, nie zgodziłbym się na takie zmiany? Albo się spodobam taki jaki jestem, albo szukajcie sobie tego Brada Pitta.

Widzę, widzę! - Iza Galicka

Wydawało mi się, że na operację drugiego oka idę zupełnie spokojna, wręcz „wyluzowana”. Przecież już wiem dokładnie, jak to wygląda i co mi będą robić. I jak zwykle, kiedy jesteśmy czegoś zbyt pewni, życie nam mówi: „A zdziwisz się”.

Operacja zaćmy - Izabela Galicka

Operacja miała się odbyć w małej klinice na warszawskim Tarchominie. Byłam przed czasem. Pożerała mnie ciekawość, ale i lęk, mimo że przed wyjściem posłuchałam jeszcze muzyki relaksacyjnej. To wszystko, czyli same przygotowania, trwało strasznie długo.

Mężczyźni widzą oczami, kobiety sercem! - Anna Kowalska

Jeśli tak jest, czy dla mężczyzn, którzy nie widzą, ważne jest to, co widoczne? Pytają o to innych? Świat zewnętrzny na pewno ich ciekawi, bo popularna prawda głosi, że mężczyźni lubią działanie, świat przedmiotów, a także funkcjonowania tych przedmiotów. Lubią wiedzieć, jak działa świat i przyczyniać się do działania tego świata. A oni sami w tym świecie lubią występować jako zdobywcy, przyczyniać się do zmian. Wygląd się do tego przydaje. Nie jest źle planować nowatorskie rozwiązania w przydomowym dresie, ale przedstawiać je warto w dobrze skrojonym garniturze. Świat widzi także twórcę i jego wygląd.

Każdy ma frasunek o swój wizerunek - Anna Kowalska

Lustereczko powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie. No dobrze, powiedz przynajmniej, czy równo ten make-up rozprowadziłam? Niestety, lustra milczą. Trzeba zaufać swoim palcom i wprawie w codziennej pielęgnacji. Warto też mieć w pracy tak odważne koleżanki, które skorygują błędy, których przechodnie na ulicy i współpasażerowie w autobusie nie wskażą. Przesadzam? Naprawdę? Nie zdarzyło się Wam nigdy wyjść z domu z liściem na głowie, czyli w rajstopach innego koloru, niż te dopasowane do sukienki i niby odłożone w konkretne miejsce? Niby miały czekać na jutro. A jakoś tak, poranna bieganina, plątanina i błąd w sztuce wizażu gotowy. Cóż, kiedy lustra są nieczułe i nie pomagają niewidomym w dbaniu o wizerunek, trzeba radzić sobie inaczej. Na przykład pytać. Pytać? Kogo i o co? Jak wyglądam? Mili, sympatyczni, z gatunku tych, co to nie urażą, odpowiedzą ładnie. Nie dodadzą niczego o niedociągnięciach, bo może niewidomego nie wypada krytykować. Jeszcze mu się przykro zrobi. A przecież następnym razem i tak pewnie nie poradzi sobie z odpowiednim doborem kolorów. Tak myślą, ponieważ dla widzących mówienie o świecie barw osobom niewidomym wydaje się czasem nietaktem. Odważniejsi zapytają: „pamiętasz kolory?” Mniej odważni będą kluczyć, żeby tylko nie dotknąć drażliwego ich zdaniem tematu. Przychylni, ci, którzy nas lubią naprawdę, pochylą się nad tematem i wyszukają wiele zalet naszego wyglądu, ale jak tam będzie z obiektywizmem, to już nikt nie wie.