„Trzeba myśleć pozytywnie!” – oto jedna ze wskazówek, której udzielają nam mentorzy, terapeuci, coachowie, słowem – najróżniejsi spece od dobrego i udanego życia. W niniejszym artykule wyjaśniam, czym w istocie jest myślenie pozytywne i jak wpływa na naszą jakość życia. Piszę o tym, dlaczego myśleć pozytywnie nie jest łatwo i podpowiadam, jak zacząć stosować i trenować myślenie pozytywne na co dzień. A wszystko to w kontekście sytuacji, które przydarzają się osobom z dysfunkcją wzroku.
Mówi się, że potrzeba jest matką wynalazków. Historia powstania tenisa stołowego dźwiękowego może być doskonałym przykładem na potwierdzenie tych słów. Bo jak inaczej można ją podsumować? Tenis stołowy dźwiękowy nie powstałby, gdyby nie zaistniała taka potrzeba. Jej podłożem była wieloletnia obserwacja uczniów zwolnionych z zajęć wychowania fizycznego, którzy najczęściej całą godzinę lekcyjną lub większą jej część spędzali, siedząc bezczynnie na ławce. Pozostawała im więc rola biernych obserwatorów poczynań kolegów, a zatem pozbawieni byli nie tylko możliwości ćwiczenia, ale również przeżywania tych wszystkich emocji, których dostarcza współzawodnictwo i które uwalniają się podczas aktywności fizycznej.
„Skleroza nie boli, ale…” oto najbardziej znane i najczęściej powtarzane powiedzenie związane z pamięcią, a raczej z tym, że czasem szwankuje. Treść porzekadła zawiera dwie informacje: pierwsza odnosi się do tego, że nazywane sklerozą problemy z pamięcią nie powodują bólu; druga – znacznie krótsza, z jednym, lecz jakże wymownym słowem „ale” – mówi, że nie powodująca bólu, szwankująca pamięć bywa bardzo kłopotliwa. Istotnie, kłopoty z pamięcią zauważalnie wpływają na jakość życia we wszystkich obszarach. Czym jest pamięć? Jakie są rodzaje pamięci? Jak funkcjonuje pamięć osób z dysfunkcją wzroku? Co robić na dobrą pamięć? Na powyższe pytania znajdą Państwo odpowiedzi w poniższym artykule.
„Po co ty w ogóle chcesz tam jechać? Przecież i tak nic nie zobaczysz?” – usłyszałam, kiedy poinformowałam bliską osobę o planach wyjazdu do Albanii. Wbrew pozorom, nad tą kwestią zastanawiają się nie tylko ludzie widzący, ale też niewidomi domatorzy. Po co jeździć gdziekolwiek – twierdzą niektórzy z nich – skoro historię interesującego nas miejsca czy zabytku można przeczytać w Internecie, nie ruszając się z wygodnego fotela, a jeśli zechce się spróbować nieznanych potraw, łatwo można dowolną z nich zamówić do domu z jednej z pobliskich restauracji oferujących rozmaite kuchnie świata? No właśnie. Co zatem ciągnie nas, niewidomych podróżników, w nieznane? Jaką przyjemność znajdujemy w podróżowaniu i czy jesteśmy w stanie osiągnąć to samo, nie ruszając się z bezpiecznego, dobrze poznanego domowego zacisza?
Cenić kogoś, znając go tylko z nazwiska, jest ciekawie, ale nawiązać kontakt z tą osobą? Robi się jakoś tak niepewnie. W końcu to Ktoś, kto ma wiedzę, porusza się w wielu obszarach życia zręczniej. Śp. Pana Józefa Mendrunia znałam długo z nazwiska, które przewijało się na łamach czasopism dla niewidomych. Przewijało się w ważnych dla naszego środowiska kontekstach, więc już wtedy, jako nastolatka, rozumiałam, że to osoba, która wie, co mówi.