Treść strony
Barwy jesieni, czyli poezja Andrzeja Rodysa - Izabela Galicka
10 grudnia 2019 roku w Tyflogalerii mieliśmy okazję spotkać się już po raz kolejny z poezją Andrzeja Rodysa. Klasyczną w formie i wysmakowaną literacko, a jednocześnie bardzo nowoczesną w przekazie.
Andrzej Rodys, urodzony w 1936 roku, jest z wykształcenia ekonomistą i polonistą, z zamiłowania zaś działaczem społecznym i recytatorem. Od 2009 roku jest sekretarzem redakcji „Sekretów ŻAR-u” – pisma udostępniającego swoje łamy zarówno osobom niepełnosprawnym wzrokowo, jak i pełnosprawnym, pisma literackiego, działającego ponad podziałami. To także miłośnik Warszawy i jej folkloru, pisze opowiadania i powieści o naszym mieście. Autor, sekretarz grupy literackiej „Poetica”, debiutował jako poeta w wieku dojrzałym, czyli w roku 2005 tomikiem „Na skrzydłach poezji”, od tego czasu wydał już kilka zbiorów wierszy. Rodys jest nie tylko błyskotliwym i obdarzonym subtelnym humorem autorem, ale też świetnie z aktorskim zacięciem interpretuje własną twórczość. Spotkanie było promocją jego najnowszego tomiku „Randka retro” – zbioru wierszy od kilkudziesięciu lat. I jak to powiedział profesor Eugeniusz Czaplejewicz, autor wstępu do zbiorku i zarazem prowadzący to spotkanie: „Przekornie rozkwitł przed nami barwami jesieni poetycki archipelag Andrzeja”. Przekornie, skrząc się iskrami humoru i błyskotliwej inteligencji, a zarazem wnikliwie sięgając w głąb kulturoznawczej i mentalnej refleksji nad światem. Przewijał się nam jakoś w tym wszystkim motyw starości – ujętej zarówno lirycznie, jak i parodystycznie. Profesor czytał wiersze Szymborskiej, a nawet Goethego, na ten temat – poeta kontrapunktował to swoimi wierszami. Czas, pamięć, przemijanie – to wszystko znajdziemy w twórczości Rodysa. Nie ma tu nic z banału czy czułostkowości, choć jest to poezja ciepła, liryczna w najlepszym tego słowa znaczeniu, trochę to bliskie Gałczyńskiemu, ale refleksja intelektualna nad światem zdecydowanie głębsza.
Andrzej to także miłośnik Warszawy i jej swoistej gwary – genialnie wprost wygłasza monologi, na przykład podpitego warszawskiego taksówkarza, który broni się przed mandatem. Sposób wymowy, leksyka, akcentowanie – to wszystko gwarą warszawską, która już nieuchronnie przemija, i chwała Rodysowi za to, że ją ocala w swoich wierszach. Mnie rzucił na kolana „Eugeniusz Oniegin w wersji Wiecha” – cudowny, parodystyczny monolog Andrzeja. Zastanawiam się zawsze, jakiejż wyobraźni twórczej trzeba, żeby skojarzyć ze sobą dwa tak odległe światy literackie… I połączyć je jeszcze w oryginalną, autentycznie zabawną całość.
Wieczór był raczej kameralny. Mieliśmy silną konkurencję w postaci transmisji z przyznania Nagrody Nobla Oldze Tokarczuk. Ale cieszę się, że spędziłam ten wieczór właśnie tam, w Tyflogalerii, z Andrzejem. Zupełną zaś i niezwykle przemiłą niespodzianką było spotkanie profesora Eugeniusza Czaplejewicza – był on bowiem niegdyś promotorem mojej pracy magisterskiej… Ech, łezka się w oku kręci… Ale na koniec oddajmy jeszcze głos poecie.
Cmentarz
groby milczą
jak milczy historia
wklęta w kamień
i wpisana w ziemię
nad grobami plafon ze śpiewu
gałęzi tak bardzo stuletnich
co będzie gdy tu zamieszkamy
czy będziemy cokolwiek widzieli
czy też cisza wokół nas zaciąży
i będziemy zdrętwiali
zdrewniali
czy ujrzymy wiewiórkę radosną
hasającą w cmentarnej alei
(Wiersz z tomiku „Randka retro”)
Błąd: Nie znaleziono pliku licznika!Szukano w Link do folderu liczników
Artykuł publikowany w ramach projektu „TYFLOSERWIS 2018–2021 INTERNETOWY SERWIS INFORMACYJNO-PORADNICZY", dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Dodano: 19-12-2019 13:47:58