Początek listopada już za nami. Jesień wyraźnie czuć w powietrzu, najwyższy zresztą na to czas. Wieczorami przymrozki, miejscami już trochę ślisko na ulicy. Za nami dwa święta, które – chyba jak wszystkie inne w tym roku – przebiegły w odmiennej atmosferze. Wszystkich Świętych oraz Dzień Zaduszny zwyczajowo kojarzone są z odwiedzaniem cmentarzy i zapalaniem zniczy na grobach bliskich zmarłych, czy to rodziny, przyjaciół, czy dawnych, lubianych nauczycieli, wychowawców, współpracowników.
Od dłuższego czasu nie mogę znaleźć dla siebie wygodnej nakładki, czyli programu zastępującego ekran główny systemu. Muszę jednak przyznać, że jestem w tym względzie osobą dość wybredną, ponieważ z jednej strony wymagam wielu opcji konfiguracyjnych, z drugiej zaś – wygody użytkowania i dostępności. Testując kolejne rozwiązania, natrafiłam na aplikację Action Blocks prosto od twórcy samego Androida, Google LLC.
Ani pandemia, ani pogoda nie sprzyjają ostatnio spacerom, za którymi wszyscy tęsknimy. Dzięki inicjatywie Fundacji Kultury bez Barier można jednak wybrać się, i to zupełnie bezpłatnie, na bardzo ciekawą wirtualną wycieczkę po Starym Mieście pod hasłem „Smaki przeszłości – filmowy spacer po Warszawie”. Naszą przewodniczką jest pani Katarzyna Szafrańska z Muzeum Warszawy. Jest to spacer zarówno w przestrzeni, jak i w czasie, bo omawiając niektóre zagadnienia, cofamy się w głąb historii naszego miasta, nawet do XIV wieku.
Słowo „przewodnik” kojarzy się większości osób niewidomych i niedowidzących raczej jednoznacznie z kimś, kto pomaga bezpiecznie się przemieszczać. W polszczyźnie rzeczownik ten ma jednak zdecydowanie więcej znaczeń. Odnosi się zarówno do ludzi, jak i przedmiotów. Przewodnikiem określamy osobę oprowadzającą po muzeum czy zabytkowym mieście, kogoś, kto dobrze zna turystyczne szlaki, zawierającą mapy i zdjęcia publikację dla odwiedzających kraj, region lub miasto, a nawet materiał, przez który bez trudu płynie prąd elektryczny.
Japonia, marzec 1967 roku. W malowniczym mieście Okayama zostaje właśnie zainstalowany wynalazek, który w dziesięć lat później będzie obowiązkowy już w całej Japonii, a niedługo potem – znany i stosowany na całym świecie. Nawierzchnie dotykowe (bo o nich tu mowa) nieco ponad 53 lata po tym, jak po raz pierwszy ujrzały światło dzienne, są dziś stałym elementem miejskiego krajobrazu. Przywykły do nich zarówno osoby widzące, jak i niewidome, mało kto jednak pamięta już nazwisko ich twórcy – Miyake Seiichiego. Jemu i jego wynalazkowi będzie poświęcony niniejszy artykuł.