Temida także nie widzi – Paweł Wrzesień
„Pawełku, a kim chciałbyś zostać, kiedy dorośniesz?” – na to pytanie zwykle odpowiadałem, że prezydentem. I nawet trochę wierzyłem, że jest to do zrobienia. Jako nastolatek nie byłem już tak pewny siebie, a gdy w wieku trzynastu lat przestałem na dobre widzieć, znacznie ograniczyłem swoje aspiracje. W szkole szło mi zawsze dobrze i byłem ambitnym uczniem, a potem studentem. Samoocenę jednak miałem niską, a na myśl o przyszłości odczuwałem lęk. Pod koniec piątego roku studiów politologicznych zastanawiałem się coraz głębiej, do czego ktoś taki jak ja może być przydatny przyszłemu pracodawcy. Byłem gotowy podjąć każde zajęcie, aby tylko nie siedzieć w domu bez przydziału. Przystąpiłem do programu aktywizacji zawodowej koordynowanego przez Dział ds. Absolwentów ośrodka w Laskach. Zapytano mnie, czy nie chciałbym skontaktować się z jednym z warszawskich sądów, który poszukuje chętnych do pracy urzędniczej. Od razu dostałem gęsiej skórki, bojąc się, że to zbyt wysokie progi na moje nogi. Grzechem byłoby jednak nie spróbować, więc bez wielkiej wiary w powodzenie, umówiłem się na spotkanie z panią kierownik jednego z działów.