Treść strony

 

Pokochać czy pokonać stres – Małgorzata Gruszka

Stres to termin psychologiczny, którym posługujemy się na co dzień. Mówimy „mam dużo stresu”, „coś mnie stresuje”, „jestem w stresie” itp. Ale czym właściwie jest ten stan i jak się do niego odnieść? Zainteresowanych odpowiedzią na pytanie „pokochać czy pokonać stres?” zachęcam do lektury artykułu, który pozwoli zapoznać się z podstawową wiedzą na temat tego zagadnienia i podpowie, jak je traktować.

Być jak lew i lis – Paweł Wrzesień

Nie wszyscy w dzisiejszych czasach potrafią sobie wyobrazić, że niewidomy może stanąć na czele państwa i rządzić nim sprawnie, aby rosło w siłę, a ludziom żyło się dostatniej, jak mawiał klasyk. Wśród tych obdarzonych wyobraźnią i otwartym umysłem wielu znajdzie się takich, którzy nie uwierzą, że niepełnosprawny polityk pokierował osobiście wyprawą wojenną swego kraju i przyczynił się do jego zwycięstwa. Co najdziwniejsze, w epoce, w której żył, nikt nie słyszał jeszcze o integracji społecznej i wyrównywaniu szans, a w przypadku niepełnosprawności fizycznej, drogę na szczyty władzy trzeba było zdobywać siłą intelektu. Enrico Dandolo, bo o nim mowa, rządził Wenecją od 1192 roku, aż do swojej śmierci w roku 1205, a umierając liczył sobie aż 98 lat. Słynął z pobożności, sił witalnych i przebiegłości. Aby zrozumieć, na czym polegał jego fenomen i co sprawiło, że zaszedł tak wysoko, warto wspomnieć o specyfice Wenecji epoki średniowiecza.

Różni podróżni – standardy obsługi

Na stronie Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych możemy zapoznać się ze standardami obsługi osób ze szczególnymi potrzebami, w tym osób z niepełnosprawnościami, w kolejowym i drogowym transporcie zbiorowym.

„Naprawiacze” we Wrocławiu

Czy można zrobić stół z drzwi lub sukienkę z krawatów? Do czego może posłużyć stara opona? To tylko niektóre z pytań, jakie pojawią się w trakcie oprowadzania po wystawie „Naprawiacze” w Muzeum Etnograficznym we Wrocławiu. Wydarzenie, które odbędzie się 23 stycznia o g. 14:00, adresowane jest do osób z dysfunkcją wzroku.

Hulaj dusza, hulajnogo! – Tomasz Matczak

Chciałem zacząć swój wywód, parafrazując klasyka: hulajnoga jaka jest, każdy widzi, ale sęk w tym, że w kontekście niewidomych zabrzmiałoby to dość prowokacyjnie. Nigdy nie zastanawiałem się, jak wygląda ów znienawidzony przez naszą społeczność pojazd. Z grubsza, i owszem, wiem, bo dwa nieduże koła, wąska platforma, na której stoi kierowca, i kierownica przypominająca rogi. Gdzieś tam jeszcze akumulator i silnik, ale gdzie, nie wiem.

Hulajnogi elektryczne szybko zyskały sympatyków wśród członków mobilnego społeczeństwa aglomeracyjnego. Trudno się dziwić, bo jedzie toto samo, pedałować nie trzeba, a i oszczędność względem taksówki znaczna. Na głowę może kapać, to fakt, no i prędkość mniejsza niż samochodu, lecz biorąc pod uwagę drogowe korki w godzinach szczytu, do celu można tym ustrojstwem dotrzeć czasami nawet szybciej. Tyle że dla nas, niewidomych, jako środek transportu odpada.