Treść strony

 

Po co nam audiodeskrypcja?

Do rozważań nad audiodeskrypcją zainspirował mnie III Tydzień Kultury Bez Barier i wizyta w warszawskim Teatrze Powszechnym na inscenizacji „Lilli Wenedy”. Był to mój pierwszy kontakt z opisem tego rodzaju i nie wiedziałam tak naprawdę, czego mogę po nim oczekiwać jako osoba słabowidząca. Postanowiłam więc poszperać i pogłębić swoją wiedzę na ten temat.

Sam wyraz pochodzi od dwóch słów łacińskich: „audio, audire” – słyszeć oraz „descriptio” – opis, nakreślenie. Audiodeskrypcję możemy zdefiniować jako technikę, która dzięki dodatkowym opisom słownym umożliwia osobom z deficytem wzroku odbiór wizualnej twórczości artystycznej, pozwala osobom niewidomym czy słabowidzącym poznawać widzialny dorobek kulturowy z zakresu sztuki plastycznej, teatralnej czy filmowej. Podczas audiodeskrypcji opisywane są werbalnie znaczące informacje wizualne takie jak: język ciała, mimika, przebieg akcji, scenografia, stroje, światło.

Lapidarne opisy scen pozwalają osobie niewidomej podążać za wątkami, wyobrazić sobie i zrozumieć, co dzieje się na scenie, ekranie czy obrazie. Umożliwiają pełniejsze spotkanie ze sztuką osobom z dysfunkcją wzroku.

Warto chyba zerknąć na historię audiodeskrypcji, gdyż jest ona zjawiskiem stosunkowo niedawnym, powiązanym z rozwojem nowych technologii. Pierwszy system narracji opisowej dla niewidomych został zaprezentowany w waszyngtońskim teatrze Arena Stage w 1981 roku. Lata 80. ubiegłego stulecia rozpowszechniły audiodeskrypcję w Anglii, m.in. w Windsor Theatre. Weszły wtedy w użycie miniaturowe odbiorniki, podobne do tych, których używa się w tłumaczeniach symultanicznych. W następnej dekadzie audiodeskrypcja „zaanektowała” takie obszary jak: telewizja California region phone , wideo, DVD, kino, muzea i galerie oraz widowiska sportowe.

W Polsce w 2006 roku miał miejsce pierwszy pokaz filmu z audiodeskrypcją. Byli to „Statyści” wyświetlani w białostockim kinie „Pokój”. Od 2007 roku TVP zaczęła nadawać popularny serial „Ranczo” z opisem audiodeskrypcyjnym. W tym samym roku transmitowano z opisem narracyjnym mecz piłki nożnej rozegrany między polskimi klubami w Białymstoku. W 2008 roku wydano na DVD słynny „Katyń” Andrzeja Wajdy opatrzony audiodeksrypcją. W 2008 roku Fundacja Dzieciom „Zdążyć z Pomocą” zapoczątkowała projekt „Kino Poza Ciszą i Ciemnością”, który przerodził się w powołanie Fundacji „Kultura bez Barier” i realizowanie stałych przedsięwzięć. W 2009 roku po raz pierwszy zastosowano ją w muzeum, rok później stworzono opis werbalny do „Panoramy Racławickiej”. Od 2010 roku zaczęto używać audiodeskrypcji w filmach dokumentalnych. Polski Związek Niewidomych na przykład walczy o to, aby audiodeskrypcja nie była sprawą jednorazowych wydarzeń, ale obowiązującym systemem. PZN wystosował w tej sprawie pismo do Instytutu Sztuki Filmowej, TVP i kilku telewizji prywatnych. Aktualnie coraz więcej instytucji podejmuje ten temat, dlatego wspominam tylko o pierwszych historycznych wydarzeniach.

Niestety, ubolewać należy, że wciąż zasięg audiodeskrypcji jest zbyt wąski, a pokazy filmów i spektakli mają charakter niszowy.

Joel Snyder, założyciel Audiodescription Associates, uznaje audiodeskrypcję za rodzaj działalności dydaktycznej, w której niezbędny jest talent i precyzja. Mówi także o trzech regułach audiodeskrypcji:

  • opisz, co widzisz;
  • nie podawaj subiektywnej wersji tego, co widzisz;
  • nie opisuj żadnych dźwięków, dialogów czy komentarzy.

Język audiodeskrypcji powinien funkcjonować w sposób zwięzły, obiektywny, precyzyjny, ogólny, ale też barwny i poruszający wyobraźnię. Może operować metaforą i paradoksem, ale konieczny też jest estetyczny minimalizm. Snyder nie bez racji porównuje ten język do haiku – tworzy on jak gdyby szkic pewnego wycinka świata, oddając przy tym jego atmosferę i emocje.

Te wszystkie postulaty spełniał opis audiodeskrypcyjny, z którym miałam kontakt w Teatrze Powszechnym. Ciepły, męski baryton nie powiedział ani jednego słowa za dużo. Dyskretne „urządzonko” w ręku z subtelną słuchawką dodawało mi pewności siebie, gdy jako słabowidząca osoba nie byłam w stanie z dziesiątego rzędu dostrzec czegoś na scenie. Mogę sobie tylko wyobrażać, jakie znaczenie ma audiodeskrypcja dla osoby w pełni niewidomej, a takich osób było w teatrze niemało. Dla mnie jednak, jako dla filologa, to doświadczenie miało jeszcze jeden wymiar – wśród otaczającej nas kultury piktograficznej przywracało utraconą rangę słowu mówionemu.

Izabela Galicka, filolog polski i kulturoznawca, pracownik Fundacji „Trakt”

Błąd: Nie znaleziono pliku licznika!Szukano w Link do folderu liczników


Artykuł publikowany w ramach projektu TYFLOSERWIS - INTERNETOWY SERWIS INFORMACYJNO-PORADNICZY dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.