Treść strony

Podaruj nam 1,5 procent swojego podatku

 

Poezja w duszy i w życiu - z Teresą Aliną Ławecką rozmawia Izabela Galicka

Teresa Alina Ławecka to niewidoma poetka i dziennikarka, która od wielu lat aktywnie działa na rzecz osób z niepełnosprawnościami. Chociaż jest związana ze Słupskiem, jej aktywność społeczna wykracza poza granice regionu Pomorza, a jej wiersze wzruszają czytelników w całym kraju. Od 1999 roku w Zarządzie Powiatowego Kola PZN w Słupsku pełniła liczne funkcje. Natomiast od 2007 roku działa w Miejskiej Społecznej Radzie ds. Osób Niepełnosprawnych przy Prezydencie Miasta Słupska, a od 2011 roku jest wiceprezesem Stowarzyszenia Arcus. Współpracuje także z fundacją Lex Humana, Radius i Edukadis. Jest laureatką wielu nagród za swoją działalność zarówno społeczną, jak i poetycką, m.in. Srebrnego Krzyża Zasługi, który otrzymała w 2012 roku.

Z fotografii zamieszczonej na okładce tomiku poetyckiego „Lalki nie płaczą” patrzy na mnie dystyngowana dama, elegancka, w kapeluszu i perłach. Jej twarz wyraża refleksję i radość. Potwierdza się to w naszej pierwszej rozmowie telefonicznej, ponieważ jest to osoba niezwykle otwarta, szczera – właściwie, co chwila rozbrzmiewa jej śmiech. Kolejne rozmowy ujawniły wielką wrażliwość na ludzi, pogodę ducha, ale również stanowczość i nieugięte dążenie do celu. Prawdziwie renesansowa postać, dlatego nie zdziwiło mnie, że otrzymała Główną Nagrodę Marszałka Okręgu Pomorskiego im. Krystyny Bochenek w konkursie „Lady D.” w kategorii kultura i sztuka. Ucieszyłam się bardzo, gdy udało mi się ją namówić na wywiad.

Izabela Galicka: – Czy piszesz „od zawsze”, czy może Twoja twórczość jest związana z jakimś przełomem, wydarzeniem w życiu?

Teresa Alina Ławecka: – W liceum byłam w klasie matematyczno-fizycznej, potem studiowałam biologię, ale studia przerwałam. Wtedy nie pisałam, ale zawsze bardzo lubiłam czytać. Właściwie moja przygoda z poezją rozpoczęła się, gdy pracowałam w „Gazecie Mówionej”. Od 2008 roku byłam jej redaktorką naczelną. Był tam kącik literacki, gdzie zamieszczaliśmy wiersze osób niepełnosprawnych lub mówiące o niepełnosprawnościach. We wrześniu 2008 roku zabrakło nam wiersza z okazji Międzynarodowego Dnia Białej Laski – wówczas napisałam swój pierwszy wiersz. Za nim poszły następne. Dzisiaj mam w swoim dorobku trzy tomiki poetyckie: „Oddaj moją twarz”, „Ogród niezapominajek” oraz „Lalki nie płaczą”. Moje utwory zamieszczono także w trzynastu antologiach.

– Gdzie bije źródło Twojej poezji, gdzie szukasz inspiracji?

– Nie chcę powielać czyjejś twórczości, piszę o tym, co mnie porusza. Czasami coś usłyszę, ktoś coś powie, co staje się impulsem do napisania wiersza. Koloryt natury natomiast przywołuję z pamięci. Ale ważne jest, by zachować indywidualizm. Moje wiersze poruszają różne tematy, od niepełnosprawności do miłości. Pierwszy tomik wyrastał z tęsknoty za widzeniem, w drugim pisałam o tym, o czym powinniśmy pamiętać, trzeci wreszcie jest o miłości – takiej uniwersalnej, do ludzi, do miejsc, do świata w ogóle, bo przecież miłość jest początkiem wszystkiego.

Ból kwarcu

Słońce osusza łzy nieba

Bezradne dłonie kradną uśmiech

Plecy przygniata wór życia

Wypełniony ludzkimi drobinami piasku

Rozsypywane

Po bezdrożach nadziei

– Jak zmieniło się Twoje życie po utracie wzroku?

– Miałam trzydzieści cztery lata, kiedy straciłam wzrok. Pracowałam, sama wychowywałam dzieci. Chciałam, żeby synowie jak najmniej odczuli nową sytuację. Miałam więc olbrzymią motywację i cel – trzeba było żyć, walczyć, uczyć się na nowo wielu rzeczy. Chyba jak większość osób niewidomych, musiałam pokonać wewnętrzny opór przed wychodzeniem do miejsc publicznych z białą laską, nie pasowała do moich krótkich spódniczek i sukienek. Ale nauka szła mi bardzo szybko, nauczyłam się właściwie sama dochodzić do miejsca pracy czy potrzebnych instytucji. Nie chodziłam na żadne kursy orientacji przestrzennej. Nie, nie chciałam także psa przewodnika. Nie chciałam przywiązywać swoich dzieci przez dodatkową opiekę nade mną i jeszcze nad psem. Wychodziłam z założenia, że one mają prawo do własnego życia.

– Co Ci daje działalność społeczna?

– Wiesz, ja w swoim życiu spotkałam bardzo wiele życzliwych osób. To trochę spłata swoistego długu wdzięczności. Jeżeli coś potrafię robić, to dzielę się tym z innymi. Zawsze byłam aktywną i pracowitą osobą. Satysfakcję daje mi to, że mogę pomagać ludziom słabszym psychicznie, często „połamanym” przez życie, pokazywać im drogę wyjścia. To takie przekazywanie dobrego hasła: „Podaj dalej”. Jako osoba niewidoma chodzę na przykład do słupskich szkół, żeby młodym ludziom przybliżyć życie osób z dysfunkcją wzroku i innymi niepełnosprawnościami oraz pokazać, w jaki sposób można tym osobom pomóc na ulicy, przystanku itp.

Co uważasz za swój największy sukces?

– Jestem zakochana w swoich synach. Wychowałam ich na porządnych, mądrych ludzi. Kochają mnie bez ograniczeń i troszczą się o mnie, chociaż mieszkamy oddzielnie. To właśnie ich miłość daje mi siłę do działania, pracy, samorealizacji.

– Zmieniając temat, czy lubisz wieczory autorskie?

– Uwielbiam! Sama dopieszczam wiersze i oprawę muzyczną, żeby jak najbardziej zadowolić odbiorców. Wielokrotnie moje wiersze czytali świetni słupscy aktorzy i dziennikarze. Lubię słyszeć reakcję czytelników, to mi daje niesamowitą satysfakcję i wiarę w sens tego, co robię. Nawet jeżeli komuś spodobał się tylko jeden wiersz, to daje mi olbrzymią radość. Nie czuję tremy, może dlatego, że tyle lat działałam społecznie, nie mam problemu z wystąpieniami publicznymi. Innym doświadczeniem było koordynowanie i współprowadzenie programu telewizyjnego „Pod lupą”, ponieważ byłam po drugiej stronie mikrofonu i to ja przeprowadzałam wywiady, a nie robiono je ze mną, jak bywało wcześniej.

– Jakie masz plany na najbliższą przyszłość?

– Och, dużo, nie zdradzę wszystkich. Muszę pochwalić się, że mam w życiu nową miłość – moje wnuczęta. Właśnie z myślą o nich powstał pomysł napisania wierszy dla dzieci. Początkowo odnosiłam się do tego sceptycznie, ale najbliżsi przekonali mnie, że warto.

– Co chciałabyś przekazać naszym czytelnikom?

– Może to, że w życiu nie ma porażek. Powiem coś, co może wydawać się paradoksem, ale jest prawdą. Jestem szczęściarą, że dane mi było poznać dwa światy – ten widzialny i ten pozbawiony światła. Obydwa są inne, ale dopełniają się, niosą coś nowego, nowe możliwości, naukę i wyzwania.

I tak oto zakończyła wywiad ze mną ta niezwykła kobieta społecznica i poetka, której credo brzmi: „Największą nagrodą dla poety jest dotknięcie słowem duszy Czytelnika”. Mojej dotknęła – zwłaszcza tym poniżej zamieszczonym wierszem.

Limes

Ludzka myśl

Przenika ciągłość nieskończoności

Plus i minus

Dobro i zło

Kobieta i mężczyzna

W geometrycznym zapisie

Odnajduje wspólną styczną

Miłości

Błąd: Nie znaleziono pliku licznika!Szukano w Link do folderu liczników


Artykuł publikowany w ramach projektu „TYFLOSERWIS 2018–2021 INTERNETOWY SERWIS INFORMACYJNO-PORADNICZY", dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.