Treść strony

Podaruj nam 1,5 procent swojego podatku

 

Niezbędnik przyszłego poligloty – Kinga Łaniak

Istnieje wiele sposobów nauki języków obcych: jedni uczą się ich po prostu w szkołach, inni wybierają kursy językowe oparte na rozlicznych metodach nauczania, takich jak na przykład metoda Callana czy Berlitza, jeszcze inni postanawiają wyjechać za granicę, aby nabywać umiejętności, zwiedzając, pracując czy po prostu spędzając czas z rodzimymi użytkownikami języka, który chcieliby opanować. Są też tacy, którzy na własną rękę uczą się w domu przy pomocy słowników, rozmówek, oglądanych filmów i seriali, aplikacji edukacyjnych czy rozmów prowadzonych przez internet z tzw. native speakerami. Wszystko zależy od charakteru, samozaparcia i ulubionej metody nabywania wiedzy, a także od wybranego języka.

Niezależnie jednak od tego, jakiego języka chcemy się nauczyć, i jaki obierzemy na to sposób, istnieje kilka pożytecznych narzędzi, które mogą wspomóc nas w doskonaleniu praktycznych umiejętności komunikacji z obcokrajowcami, a nawet zawodowej pracy z językiem. Niektóre z takich przydatnych rozwiązań często wykorzystuję podczas pisania prac studenckich oraz wykonywania tłumaczeń z języka angielskiego na język polski i odwrotnie. Postanowiłam więc krótko je opisać i podzielić się moimi doświadczeniami wynikającymi z używania tych pomocy. Wszystkie narzędzia, o których będę wspominać, to witryny lub aplikacje wymagające stałego dostępu do internetu. Szukając odpowiednich dla siebie rozwiązań, musiałam przetestować sporo proponowanych mi aplikacji, stron i słowników pod kątem ich dostępności dla osób niewidomych. Oto najlepsze, co udało mi się znaleźć.

 

Gdzie szukać słów?

Odkąd pamiętam, korzystanie ze słowników stanowiło dla mnie twardy orzech do zgryzienia. Jeszcze w gimnazjum wypożyczyłam z biblioteki szkolnej opasły tom polsko-angielskiego słownika w brajlu. Jako pełna entuzjazmu i chęci do nauki nastolatka szybko zabrałam się do jego wertowania… i jeszcze szybciej się poddałam. Było to przedsięwzięcie na tyle czasochłonne, że skończyło się zanim jeszcze na dobre się zaczęło. W późniejszych latach na nowo podjęłam temat używania słowników, tym razem w wersji elektronicznej. Oczywiście współczesna technologia pozwala na przeskanowanie większości niezdigitalizowanych pozycji i dostosowanie ich do naszych potrzeb, jednak przeglądanie słowników w takiej formie bywa uciążliwe. Istnieją też glosariusze, które można kupić na płytach lub w formie licencji na program komputerowy, jednak od kilkorga innych osób niewidomych słyszałam, że najczęściej są one niedostępne, a ich cena również może stanowić problem.

Sytuacja zmieniła się dopiero w trakcie studiów, kiedy to jeden z nauczycieli polecił mi korzystanie ze słowników online. Są to właściwie strony internetowe, lepiej lub gorzej zaprojektowane. Po otwarciu takiej strony natrafimy na pole edycji, w które należy wpisać hasło, jakie chcemy znaleźć. Po wyszukaniu interesującego nas terminu, możemy, poruszając się po nagłówkach, odnaleźć jego odpowiednik w obcym języku, a także przykłady użycia danego hasła w konkretnych zdaniach. Na początek musimy oczywiście ustalić pary językowe, jakimi się posługujemy; w moim przypadku słownik będzie przeszukiwany w kierunku polski-angielski i na odwrót. Słowniki internetowe zwykle są w stanie działać w dwóch kierunkach jednocześnie, toteż po wybraniu odpowiedniej pary języków, kierunek wyszukiwania będzie zmieniać się automatycznie w zależności od tego, jakie słowo wpiszemy w pole edycyjne. Obecnie w internecie napotkać można wiele tego typu słowników dysponujących kilkunastoma, a nawet kilkudziesięcioma językami.

Przy wyborze odpowiedniego dla nas narzędzia warto przyjrzeć się każdemu z nich pod kątem dostępności oraz wygody użytkowania danej strony, jednakże jeszcze istotniejszą rzeczą jest ilość i dokładność przykładów użycia haseł słownikowych w różnych kontekstach. Im więcej przykładów oferuje słownik, tym łatwiej możemy dopasować podane słowo do konkretnej sytuacji, w jakiej chcemy je wykorzystać. Słowniki zastrzegają, że przykłady pochodzą z zewnętrznych źródeł, nie biorą więc odpowiedzialności za ich poprawność i brzmienie. Właśnie dlatego dobrze jest sprawdzać dane hasło w kilku różnych słownikach, jeśli nie jesteśmy pewni jego znaczenia.

Mam parę ulubionych słowników, z których korzystam najczęściej; wśród nich mogę wymienić bab.la, glosbe, linguee czy translatica. Wszystkie one dostępne są pod poniższymi linkami:

https://bab.la/, https://pl.glosbe.com/, https://www.linguee.pl/, https://translatica.pl/.

Nie mogę też nie wspomnieć o niezwykle pomocnym, wykorzystywanym przeze mnie na co dzień słowniku angielsko-polskim Diki. Posiada on, niestety, mało intuicyjną stronę internetową, z którą trudno byłoby współpracować osobie niewidomej, jednakże jego ogromną zaletą jest prosta w obsłudze aplikacja na iOS (nigdy nie zetknęłam się z nią w telefonach z systemem Android, nie wiem zatem, jak rzecz się ma w tym przypadku). Za jej pomocą można sprawnie i szybko sprawdzić potrzebne nam słówko w języku angielskim bądź polskim, a także poznać powiązane z tym słówkiem zdania czy najczęściej spotykane kolokacje. Słownik Diki nie jest raczej przeznaczony do zaawansowanych działań w zakresie języka – wykonywania tłumaczeń czy pisania dłuższych tekstów. Przydaje się on przede wszystkim w sytuacjach kryzysowych, gdy musimy błyskawicznie znaleźć słowo czy zwrot, którego nam akurat zabrakło. Wygodna, dostępna od ręki aplikacja umożliwia skorzystanie z tego narzędzia nawet w trakcie rozmowy z obcokrajowcem.

Bardziej wymagający badacze języków obcych powinni zaznajomić się ze słownikami przeznaczonymi wyłącznie dla danego języka; moim ulubionym tego typu leksykonem jest angielsko-angielski słownik Oxford Advanced Learner’s Dictionary. Oczywiście nie znajdziemy w nim tłumaczenia haseł z jednego języka na drugi; takie słowniki stworzone są głównie w celu sprawdzenia, czy wybrane słowo może zostać użyte w danej sytuacji. Słownik oxfordzki przedstawia więc, rzecz jasna w języku angielskim, wszystkie definicje wyszukanego hasła, przykłady jego zastosowania w różnych kontekstach, a niekiedy też porównanie słów o podobnym znaczeniu. Dodatkowo możemy wybrać, czy chcemy korzystać z niego w brytyjskim czy amerykańskim angielskim. Okazuje się to niezmiernie pomocne przy pracy ze słownictwem, którego znaczenia nie jesteśmy do końca pewni. Wspomniany przeze mnie słownik dostępny jest pod linkiem:

https://www.oxfordlearnersdictionaries.com/

Warto też zwrócić uwagę na słowniki synonimów, przydatne szczególnie podczas tworzenia treści bogatych w szeroki zasób różnorodnego słownictwa. Przedstawiają one wszystkie wyrazy o znaczeniu identycznym bądź zbliżonym do wyszukanego określenia, często dzieląc je także na odpowiednie grupy znaczeniowe. Jeśli chodzi o tego typu narzędzia online, mogę polecić internetowy słownik synonimów języka polskiego pod adresem: https://synonim.net/. W przypadku języka angielskiego świetnym rozwiązaniem jest tezaurus pokazujący zarówno synonimy, jak i antonimy dla danego wyrazu, dostępny na stronie: https://www.thesaurus.com. Funkcję tezaurusa mamy również zaimplementowaną w programie Microsoft Word, dzięki czemu potrzebne nam synonimy są dostępne od ręki w trakcie pisania tekstów w tym właśnie edytorze.

 

Jak się wyjęzyczyć?

Nauka języków obcych wiąże się naturalnie nie tylko ze zrozumieniem i praktycznym zastosowaniem poszczególnych zwrotów czy fraz, lecz także z umiejętnością przełożenia całych zdań z mowy ojczystej na obcą bądź odwrotnie. Najnowszy dorobek technologiczny okazuje się pomocny również i na tym polu. Tłumaczenie maszynowe jest stale ulepszane, a chociaż nie może zastąpić pracy ludzkiego umysłu i nie posługują się nim profesjonalni tłumacze, bywa coraz bardziej popularne wśród osób, które chcą po prostu szybko, acz skutecznie porozumieć się w nie do końca im znanym języku. Wielu z nas miało zapewne okazję korzystać z usług tłumacza Google, choćby podczas konieczności spytania obcokrajowca o drogę czy godzinę. Mój narzeczony i ja robiliśmy to niejednokrotnie w trakcie pobytu w Czechach, gdzie dosyć rzadko można spotkać ludzi mówiących po angielsku, a żadne z nas jak dotąd czeskiego nie poznało. O ile więc dysponujemy dobrym dostępem do internetu oraz zainstalowaną w telefonie aplikacją, tłumacz Google sprawdza się w podobnych wypadkach całkiem nieźle. Warto jednak wspomnieć o kilku odpowiednikach tego narzędzia.

Na początek coś dla fanów systemu iOS. Firma Apple stworzyła swój własny tłumacz, działający bardzo podobnie do tego zaproponowanego przez Google. Jest on automatycznie zainstalowany na iPhone’ach z systemem w wersji iOS 14.0 lub nowszej. Tłumacz Apple dysponuje kilkunastoma językami – oprócz typowych europejskich do wyboru jest jeszcze chiński, arabski, koreański czy japoński. Za jego pośrednictwem możemy odczytać przetłumaczone wyrażenie w obydwu językach, zachować je na przyszłość, dodając do ulubionych, a także odsłuchać wymowę. To ostatnie stanowi naprawdę dobrą zabawę – nie raz uśmiałam się szczerze, słuchając dobrze mi znanych wyrażeń dziwacznie wypowiadanych w egzotycznych językach. Aplikacja jest wręcz minimalistyczna, wyposażona tylko w kilka niezbędnych przycisków i dwie zakładki, co czyni ją jednym z najprostszych narzędzi do obsługi przez osobę niewidomą.

Innym rozwiązaniem tego rodzaju jest Reverso Context, którego można używać na dwa sposoby. Pierwszy to dosyć wygodna strona internetowa pod adresem: https://context.reverso.net/t%C5%82umaczenie/. Po wpisaniu w pole edycji interesującej nas frazy, otrzymujemy jej mechaniczne tłumaczenie, lecz także zaczerpnięte z różnych obcojęzycznych źródeł przykłady zdań bądź fragmenty tekstu, w których została ona użyta. O ile tłumaczeniu maszynowemu nie zawsze można ufać, takie właśnie przykłady pochodzą z rzeczywistych tekstów, zatem większość z nich można zwykle spokojnie zastosować w praktyce. Reverso Context posiada też własną aplikację, znacznie bardziej rozbudowaną niż tłumacz Apple’a. Za jej pomocą możemy odczytać i odsłuchać przetłumaczone frazy, skopiować je, udostępnić i dodać do ulubionych. Po zakupie wersji Premium uzyskujemy jednak dostęp do większej liczby funkcji, takich jak na przykład nauka słownictwa. Jak wszystkie pozostałe narzędzia tego rodzaju, Reverso Context także dostępne jest w wielu różnych językach.

Jeśli musimy przetłumaczyć coś na piśmie, mamy od niedawna możliwość posłużenia się w tym celu jednym z najpopularniejszych czytników ekranu używanych przez osoby niewidome. Mowa tu o programie NVDA, który posiada wtyczkę służącą do szybkiego tłumaczenia tekstu w kilku językach. Wystarczy wybrać język źródłowy oraz docelowy, zaznaczyć fragment, który chcemy przetłumaczyć i wcisnąć odpowiedni skrót, a tłumaczenie maszynowe pojawi się na ekranie. Możemy też zaznaczyć opcję umożliwiającą skopiowanie tego tłumaczenia do schowka; potem wystarczy już tylko wkleić je we właściwe miejsce i gotowe. Wtyczka ta opiera się na usłudze tłumacza Google, więc wykonywane przez nią tłumaczenia należy zawsze sprawdzać, a w razie konieczności poprawiać. Najważniejszy jest jednak fakt, że dzięki temu dodatkowi możemy wykonywać proste tłumaczenia maszynowe od razu na poziomie dokumentu, w którym się aktualnie znajdujemy, bez potrzeby szukania czegoś w sieci czy wchodzenia na jakiekolwiek strony internetowe. W razie, gdyby wtyczka nam nie wystarczyła, mamy też do dyspozycji dostępny na system Windows program Qtranslate, wykonujący tłumaczenia na podobnej zasadzie. Od dodatku do NVDA różni się on tym, że może przełożyć większe partie tekstu naraz, a jego działanie opiera się na kilku różnych serwisach tłumaczeniowych, nie musimy więc polegać wyłącznie na Google. Program ten również daje możliwość odsłuchania przetłumaczonego tekstu w obydwu językach, a w przypadku pojedynczych słów, podaje ich definicje słownikowe. Możemy go pobrać choćby z takich serwisów jak Dobre Programy czy Komputer Świat.

 

Coś dla samouków

Na koniec opcja dogodna dla tych z nas, którzy wykazują się cierpliwością, wytrwałością i determinacją na tyle dużą, by całkowicie na własną rękę zająć się nauką. Istnieją bowiem aplikacje mogące zastąpić tradycyjne kursy językowe. Wśród nich wymienić można na przykład Duo Lingo. Musimy założyć na niej konto, a następnie wybrać język, którego będziemy się uczyć; istnieje możliwość przerabiania kilku kursów jednocześnie. Aplikacja oferuje nam lekcje podzielone na rozdziały i kategorie (np. nawiązywanie znajomości, jedzenie, rodzina, transport itp.]. Lekcje ułożone są w odpowiedniej kolejności, której musimy się trzymać, jednak tylko od nas zależy, ile rozdziałów przerobimy w danym czasie. Lekcje zawierają ćwiczenia z zakresu gramatyki, słownictwa, słuchania i wielu innych. Wraz z dokonywanym postępem, odblokowujemy kolejne poziomy nauczania. Jeśli na dłużej zaprzestaniemy nauki, aplikacja będzie wysyłać przypomnienia o tym, że powinniśmy zabrać się do pracy. Duo Lingo przeznaczone jest głównie dla osób, które nie mają problemu z systematycznością i motywowaniem samych siebie do działania. Jeśli zaś należymy do grona ludzi, których najbardziej mobilizuje praca w grupie oraz sprawdzający zadania domowe nauczyciel, ta metoda raczej nie stanie się naszą ulubioną.

Zdaję sobie sprawę, że nie wyczerpałam tematu dostępnych dla osób niewidomych narzędzi pomocnych przy nauce języków obcych. Do wyboru mamy mnóstwo nowoczesnych opcji, począwszy od tych opisanych w niniejszym artykule, poprzez filmy instruktażowe i kursy online aż po kanały na YouTube z ciekawostkami językowymi. Wiele z nich łączy w sobie edukację i rozrywkę. Każdy może wybrać z tego coś dla siebie, wystarczy tylko pasja do języków i odrobina zapału do nauki.

Kinga Łaniak

Błąd: Nie znaleziono pliku licznika!Szukano w Link do folderu liczników


Artykuł publikowany w ramach projektu „TYFLOSERWIS 2021–2024 INTERNETOWY SERWIS INFORMACYJNO-PORADNICZY", dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.