Treść strony

Podaruj nam 1,5 procent swojego podatku

 

Niewidomy na zakupach – Radosław Nowicki

Każdy z nas musi czasem wybrać się do sklepu. Nie chodzi mi nawet o poszukiwanie ubrań, kosmetyków, rzeczy do wykończenia domu czy innych zachcianek, ale o najprostsze zakupy spożywcze, bez których nie da się obejść. Sklepów do wyboru jest sporo. Konkurencja nie śpi, proponując różne zniżki, kupony, punkty. Jak więc odnaleźć się w spożywczej codzienności? Czy duże sieci handlowe dbają także o niewidomych klientów? Czy ich aplikacje są dla nas dostępne? A może prościej zrobić zakupy, nie wychodząc z domu i korzystając z internetu? Postanowiłem to sprawdzić.

Dla osób niewidomych samodzielne robienie zakupów spożywczych to często nie lada przeprawa.  Trzeba brać pod uwagę wiele aspektów. Wśród nich są nie tylko czynniki ekonomiczne, ale także odległość danego sklepu od domu, umiejętność proszenia o pomoc czy wsparcie rodziny lub znajomych przy robieniu zakupów.

W niniejszym artykule wziąłem pod lupę kilka sklepów spożywczych, które są w mojej okolicy. Opisałem, jakie mają wady i zalety, a także porównałem dostępność i funkcjonalność ich aplikacji dla osób niewidomych. Lista nie obejmuje wszystkich sklepów w Polsce, jest też oparta na subiektywnych odczuciach, ale myślę, że taka ściągawka może być przydatna.

Tuż za rogiem

Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem dla osób z poważną dysfunkcją wzroku były i wciąż są lokalne i osiedlowe sklepiki, w których można otrzymać towar do ręki. Takich miejsc jest jednak coraz mniej, a i ceny w nich są często dużo wyższe.

Jak grzyby po deszczu wyrastają za to Żabki, w których można kupić produkty pierwszej potrzeby. Są to sklepy franczyzowe, a więc ceny w nich są również dość wysokie, ale od czasu do czasu można to przełknąć, zwłaszcza jeśli ma się Żabkę pod nosem. Ma ona niezłą aplikację, w której można zbierać przy każdych zakupach tak zwane żabsy, a następnie wymieniać je na produkty ze sklepowego asortymentu. W aplikacji znajdziemy także informacje o akcjach specjalnych, o promocjach na zakup produktów przy więcej niż jednej sztuce itd. Małe zakupy można w Żabkach zrobić, ale na gruntowne warto wybrać się do większej sieci handlowej, aby zbytnio nie przepłacać. Nawet jeśli nie ma się w domu tak zwanego oka, to z pomocą mogą przyjść inni klienci, obsługa sklepu, a nawet aplikacje.  
Inflacja szaleje. W październiku br. wynosiła już 6,8 procent, co jest najwyższym wskaźnikiem od kilkunastu lat. Żywność staje się coraz droższa. Za taką samą kwotę pieniędzy możemy kupić coraz mniej, warto więc oglądać każdą złotówkę z obu stron, tym bardziej że osoby niewidome zazwyczaj nie zaliczają się do krezusów. Jeść i pić jednak trzeba. Stąd też powinno się do zakupów podchodzić z głową. O ile nas jako niewidomych nie skuszą sztuczki handlowców, aby na wysokości oczu ustawiać najdroższe produkty, po które sięgnie konsument, o tyle warto jednak przyglądać się promocjom serwowanym przez poszczególne sklepy, aby zaoszczędzić jak najwięcej pieniędzy. Jak to jednak zrobić samodzielnie, skoro większość dużych sieci handlowych stawia na gazetki promocyjne, których osoba niewidoma zwyczajnie nie zobaczy? Z pomocą przychodzi technologia, ale, niestety, nie wszystkie sklepy dbają o niewidomych klientów, dostosowując swoje aplikacje do ich potrzeb.

Lider jest jeden
Według mnie najlepszy w tym względzie jest Lidl, który ma tak naprawdę dwie aplikacje. Pierwszą z nich jest ta o nazwie sklepu. W niej są zarówno gazetki promocyjne, jak i poszczególne produkty rozpisane osobno, więc osoba niewidoma może zapoznać się z ofertą. Jedyny minus jest taki, że Voice over nie czyta niektórych dopisków w stylu: „tylko w piątek 15 października” lub „tylko przy zakupach za minimum 49 zł”. Za to bez problemu można dodać produkty do listy zakupów, aby w sklepie mieć pod ręką spis potrzebnych rzeczy. Tu również, w zakładce „Więcej”, znajduje się „Kuchnia Lidla”, gdzie znajdziemy przepisy na różne dania. Koneserzy różnych trunków mogą również bezpośrednio z aplikacji wejść do „Winnicy Lidla”, gdzie można dobrać alkohol do kolacji, znaleźć przepisy na drinki czy po prostu wzbogacić swoją wiedzę na temat różnych rodzajów wina, whisky, brandy, koniaku, bourbona czy innych procentowych napojów.

Uzupełnieniem aplikacji „Lidl” jest „Lidl Plus”, a w niej są dostępne oferty specjalne i kupony, z których z łatwością może skorzystać osoba niewidoma. Wystarczy aktywować odpowiedni kupon i zeskanować wirtualną kartę przy kasie, ale nie ma z tym większych problemów, bo wszystko jest odczytywane przez Voice over. Świetną funkcją są e-paragony, gdzie znajduje się historia zakupów. Można więc na spokojnie zapoznać się z cenami i gramaturą poszczególnych produktów, a nawet odnaleźć błędy kasjerów, które czasami się zdarzają.  

Aplikacyjne średniaki
Nad Wisłą zadomowiła się też Biedronka, która serwuje liczne promocje. Jednak ten dyskont nie przygotował jeszcze porządnej aplikacji. Ponoć prace trwają, tymczasem na razie musimy zadowolić się tą o nazwie „Twoja Biedronka”. Nie jest ona rewelacyjna, ale osoba niewidoma część ofert może w niej swobodnie przeglądać. Szczególnie te z katalogu „akcje tematyczne” i „rozrywka”. Gorzej jest z produktami z „oferty tygodnia”. Nie wiem, od czego to zależy, ale niektóre są przedstawiane w czytelnej dla nas formie, czyli Voice over odczyta nam nazwę towaru, cenę, promocję i czas jej obowiązywania, a część z nich stanowi odnośniki do strony, gdzie jest tylko grafika albo tradycyjna gazetka, z której osoba niewidoma nic już nie odczyta. Interesującą zakładką jest ta z przepisami. Jeśli brakuje nam pomysłu na posiłek, to warto z niej skorzystać w poszukiwaniu inspiracji.   

W Polsce nie ma już Tesco, ale część jego sklepów przejęła duńska firma Netto. Mimo że rozrasta się ona w naszym kraju, to niestety nie ma zbyt rozbudowanej i atrakcyjnej aplikacji. Osoba niewidoma nie może z niej w pełni skorzystać, bowiem artykuły promocyjne przedstawione są w gazetkach. Aby je dodać do listy ulubionych, trzeba dotknąć palcem danego produktu w gazetce. Dla osoby niewidomej jest to zatem niewykonalne. Jedyną ciekawą funkcją w tej aplikacji z mojego punktu widzenia jest zakładka „sprawdź cenę”. Dzięki niej przy pomocy aparatu można zeskanować kod kreskowy produktu w sklepie, aby dowiedzieć się, ile on kosztuje. To jednak zdecydowanie za mało, aby można było uznać tę aplikację za przyjazną dla niewidomych klientów.
Podobno również Carrefour planuje wyjść z naszego kraju, ale na razie jeszcze ta francuska spółka prowadzi w Polsce zarówno hipermarkety, jak i supermarkety osiedlowe Carrefour Market czy franczyzowe sklepy Carrefour Express. Jednak aplikacja o nazwie „Mój Carrefour” nie jest zbytnio przyjazna dla osób niewidomych. O ile jej interfejs jest dość przejrzysty i intuicyjny, bowiem opiera się na zakładkach u dołu ekranu, w których jest między innymi karta do skanowania przy robieniu zakupów, o tyle problem pojawia się już na początku przy wybraniu docelowego sklepu. Nie mogłem tego zrobić samodzielnie, bo przy włączonym programie Voice over aplikacja się zawieszała i wyłączała. Dopiero po jego wyłączeniu i przy pomocy osoby widzącej udało się ustalić najbliższy sklep, a dzięki temu pojawiły się w aplikacji dodatkowe kupony. Z nich już można było skorzystać z „gadaczem”, chociaż trzeba było się domyślić, gdzie jest przycisk do ich aktywacji, bowiem nie został on zaetykietowany. Niestety, problemem było również przeglądanie aktualnych promocji, bowiem były one przedstawione w formie gazetek, których osoba niewidoma nie jest w stanie przejrzeć. Tak więc tylko niektóre elementy tej aplikacji przydatne są dla osób niewidomych.

A może z dostawą do domu
Zazwyczaj jednak, kiedy osoba niewidoma decyduje się na wizytę w markecie, musi skorzystać z pomocy znajomych, rodziny, asystenta, innych kupujących lub pracowników sklepu, bowiem na dużej powierzchni sklepu nie jest w stanie odnaleźć produktów, które ją interesują. A co w przypadku, kiedy chciałaby być zupełnie niezależna od innych i samodzielnie zrobić zakupy? W takim przypadku z pomocą przychodzą aplikacje, w których można zamawiać produkty spożywcze do domu. O ile jednak standardem stało się już kupowanie różnych rzeczy przez internet, o tyle część osób ma opory z zamawianiem w ten sposób żywności, uważając, że otrzymają nieświeże mięso, zgniłe owoce czy popsute warzywa. Jednak obawy te są bezpodstawne, bowiem firmom z reguły zależy na zadowoleniu klienta i tym, aby do nich wracał. Produkty są więc zazwyczaj starannie wybierane, a jeśli wśród nich znajdzie się popsuty lub uszkodzony, to można go zareklamować.

Wśród sklepów oferujących dostawę do domu warto wyróżnić Frisco. Jego dostępność dla osób z dysfunkcją wzroku jest całkiem dobra, chociaż czasami natłok ofert i promocji na stronie głównej może spowodować uczucie zagubienia i zniechęcać do zrobienia zakupów. Można się jednak do tego przyzwyczaić. Z łatwością da się dodawać produkty do koszyka i przeglądać ich poszczególne kategorie. Ceny są tu zazwyczaj nieco wyższe niż w marketach, ale można liczyć na kupony promocyjne, zwłaszcza przy pierwszych zakupach. Ponadto otrzymuje się do przetestowania produkty za jeden grosz. Za zakupy można płacić w różny sposób – kartą, przelewem i blikiem. Zaletą zakupów we Frisco są także gabaryty zamówienia. Można bowiem bez problemu zrobić w ten sposób tygodniowe zakupy, zaopatrując się w płyny, proszki do prania, zgrzewki wody, ziemniaki i inne ciężkie produkty. Zostaną one dostarczone busem, którym jeżdżą kurierzy Frisco. Wadą są często terminy dostaw. Rzadko się zdarza, aby zakupy można było otrzymać z dnia na dzień. Zazwyczaj trzeba na nie czekać kilka albo nawet kilkanaście dni.

Alternatywą dla Frisco jest Glovo. To aplikacja, w której można zamówić nie tylko jedzenie, ale także produkty spożywcze, preparaty z apteki bez recepty czy jedzenie dla zwierząt. Do wyboru jest kilka domyślnie wyświetlanych marketów – przykładowo w mojej aplikacji są to Biedronka, Auchan i Stokrotka. Niestety, w Glovo nie można zaszaleć z ilością towaru, bowiem limit stanowi pojemność plecaka kuriera. Za zakupy można zapłacić gotówką, kartą albo w systemie szybkich płatności, a za ich dowóz obowiązuje opłata od kilku do kilkunastu złotych. Dostawy są realizowane zazwyczaj w ciągu godziny lub dwóch, ale można także zamówić zakupy na kolejny dzień. Niestety, sama aplikacja nie jest zbyt intuicyjna. Trzeba się jej nauczyć. Znajdziemy tu także niezaetykietowane przyciski, więc szczególnie na początku obsługa tej aplikacji może stanowić pewien problem dla osób niewidomych.

Coraz większą popularnością cieszy się także Everli, które umożliwia zamówienie zakupów do domu z kilku sieci sklepów (np. Biedronka, Lidl, Auchan, Carrefour). Obecnie usługa ta jest już dostępna w kilkudziesięciu miastach w Polsce. Przed zrobieniem zakupów trzeba więc sprawdzić, czy dany adres jest w jej zasięgu. Jeśli tak, to można wziąć się za kompletowanie koszyka. Łatwiej to zrobić przez aplikację, bowiem strona internetowa nie jest zbyt przyjazna dla osób z dysfunkcją wzroku. W Everli zakupy skompletuje tak zwany szoper. Podczas składania zamówienia można zaznaczyć, by skontaktował się on z nami telefonicznie w przypadku, kiedy nie ma danego towaru w sklepie i skonsultował z nami zakup produktu innej marki, można też wskazać, że nie jest się zainteresowanym zamiennikami. Niestety, trzeba przyznać, że ceny widniejące w platformie Everli różnią się często od tych z konkretnych sklepów, co generuje dodatkowe koszty. Za zakupy w tej aplikacji można zapłacić kartą lub blikiem. W przeciwieństwie do Glovo ich gabaryty mogą być większe, bowiem zostaną dowiezione samochodem, za co pobrana zostanie opłata od kilku do kilkunastu złotych. Minimalna wartość koszyka musi wynosić 40 zł, ale dodatkowo za zakup poniżej 100 zł zostanie doliczona kolejna opłata, tym razem w wysokości 6 zł. Nie jest to więc najtańsza forma robienia zakupów, ale na pewno jej wyróżnikiem jest samodzielność.  

Idealna aplikacja

Bez wątpienia wybór metody zrobienia zakupów zależy od indywidualnych preferencji osoby niewidomej. Niektórzy klienci z dysfunkcją wzroku postawią bowiem na nowoczesność, oszczędność czasu i samodzielność, zamawiając produkty spożywcze przy pomocy smartfona lub komputera i odbierając je od kuriera przy drzwiach swojego mieszkania. Inni będą woleli wyjść z domu i zrobić zakupy w osiedlowym sklepiku lub pobliskiej Żabce, a jeszcze inni skorzystają z pomocy tak zwanego oka, aby udać się na żywnościowe polowanie do wielkopowierzchniowych sklepów, przy okazji korzystając z kuponów i promocji. Tak naprawdę każda z tych metod jest dobra, bo przecież chodzi o to, by zakupy się udały. Ale dla tych z nas, którzy korzystają z nowoczesnych technologii ważne jest, by aplikacje poszczególnych sklepów były dostępne dla niewidomych. Gdyby producent wziął przedstawienie promocyjnych produktów z aplikacji Lidla, system e-paragonów z Lidla Plus, czytnik cen z Netto, przepisy kucharskie z Twojej Biedronki, promocje i zniżki z Mojego Carrefoura, dostawę pod drzwi z Frisco, jej szybkość z Glovo i elastyczność w podejściu do klienta z Everli, wówczas powstałaby aplikacja idealna. Na razie jest to tylko klasyczne, życzeniowe marzenie, ale może w przyszłości się taka pojawi. Wszak technologiczny świat wciąż się rozwija, więc zapewne tylko kwestią czasu jest to, aby osoby niewidome otrzymały kolejne narzędzie wspierające w codziennym samodzielnym życiu.

Radosław Nowicki

Błąd: Nie znaleziono pliku licznika!Szukano w Link do folderu liczników


Artykuł publikowany w ramach projektu „TYFLOSERWIS 2021–2024 INTERNETOWY SERWIS INFORMACYJNO-PORADNICZY", dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.