ATLAS
II RZECZPOSPOLITA
1918-1939
TYFLOGRAFIA POLSKA
Fundacja Polskich Niewidomych i Słabowidzących Trakt
Warszawa 2018
Dofinansowano ze środków Muzeum Historii Polski w Warszawie w ramach programu Patriotyzm Jutra
ISBN 978-83-949098-2-6
Autorzy projektu
Józef Mendruń, Mariusz Olczyk
Zespół redakcyjny
Marek Groszkowski, Joanna Koprowska, Józef Mendruń (przewodniczacy Zespołu), Mariusz Olczyk, Marzena Pryszcz, Ryszard Sitarczuk
Opracowanie tyflokartograficzne
Mariusz Olczyk (Uniwersytet Warszawski, Wydział Geografii i Studiów Regionalnych)
Autor tekstów historycznych i konsultant map
Andrzej Dusiewicz
Opracowanie graficzne
Agnieszka Stachyra
Redakcja merytoryczna i językowa
Dorota Koprowska
Korekta
Jadwiga Mendruń
Druk map
Zakłady Graficzne S.C., ul. Olsztyńska 3, 63–400 Ostrów Wielkopolski
Druk tekstów
P.H.U. Impuls Ryszard Dziewa, ul. Powstania Styczniowego 95d/2, 20–706 Lublin
Opracowanie wersji elektronicznej w formacie HTML
Sylwester Orzeszko
Wydawca
Fundacja Polskich Niewidomych i Słabowidzących Trakt
www.trakt.org.pl
al. Bohaterów Września 9, lok. 104, 00–971 Warszawa
Fundację Polskich Niewidomych i Słabowidzących Trakt
powołało siedmiu niewidomych fundatorów 17 marca 2005 roku. Ludzie ci postanowili podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem po to, by pokazać na własnym przykładzie, że utrata wzroku nie musi równać się społecznemu wykluczeniu, nie musi być końcem aktywności zawodowej. Wokół idei pomocy osobom niewidomym i słabowidzącym Fundacja Trakt
zgromadziła wielu kompetentnych współpracowników i wolontariuszy.
Ważną formą naszej działalności są wydawnictwa. Od 2008 roku wydaliśmy następujące publikacje zwarte: Stanisław Kotowski, Przewodnik po problematyce osób niewidomych i słabowidzących (2008), Juliusz Słowacki, Wybór poezji (2009), Małgorzata Paplińska (red.), Jak przygotować niewidome dziecko do nauki brajla. Przewodnik dla rodziców i nauczycieli (2012), Małgorzata Paplińska (red.), Pismo Braille`a. Z tradycją w nowoczesność (2016), Małgorzata Paplińska, Skróty brajlowskie w tydzień. Program do samodzielnej nauki Polskich Ortograficznych Skrótów Brajlowskich I Stopnia (2016), Iza Galicka, Moje życie w Trakcie
(2019).
Fundacja wydaje też mapy barwno‑wypukłe dostosowane do możliwości percepcyjnych osób z dysfunkcją wzroku. Do tej pory opublikowaliśmy mapy Warszawy, Płocka, mapę Unii Europejskiej, Atlas Unii Europejskiej – poznajmy się.
Stworzyliśmy serię wydawniczą TYFLOGRAFIA POLSKA, w ramach której wydaliśmy:
Niniejszy Atlas II Rzeczpospolita 1918–1939 jest szóstą pozycją w tej serii.
Atlas historyczny Polski (2016) został zauważony na 28. Międzynarodowej Konferencji Kartograficznej w Waszyngtonie (lipiec 2017) i wyróżniony II miejscem w kategorii EDUCATIONAL CARTOGRAPHIC PRODUCTS.
Publikacje Fundacji są wydawane w brajlu i powiększonym drukiem. Są też zamieszczane na stronie internetowej www.trakt.org.pl oraz www.tyflomapy.pl.
Jak czytać mapy Atlasu II Rzeczpospolita 1918–1939
Europa przed I wojną światową – 1914 (Mapa 1.)
Narodziny II Rzeczypospolitej 1918–1919 (Mapa 2.)
Walka o granice II Rzeczypospolitej 1919–1922 (Mapa 3.)
Polska w Europie 1922–1936 (Mapa 4.)
Podział administracyjny II Rzeczypospolitej (Mapa 5.)
Społeczeństwo II Rzeczypospolitej (Mapa 6.)
Narodowości w II Rzeczypospolitej (Mapa 7.)
Wyznania w II Rzeczypospolitej (Mapa 8.)
Transport w II Rzeczypospolitej (Mapa 9.)
Gospodarka II Rzeczypospolitej (Mapy 10. i 11.)
Nauka i kultura w II Rzeczypospolitej (Mapa 12.)
Europa przed II wojną światową (Mapa 13.)
W 2016 roku opracowaliśmy Atlas historyczny Polski. Czytane dotykiem i uszkodzonym wzrokiem zmiany granic ziem polskich, opatrzonych komentarzem historycznym, pozwoliły – za pomocą barwnych map dotykowych – opowiedzieć historię Polski od czasów Mieszka I aż po współczesność.
W 2017 roku przedstawiliśmy kolejną publikację – Atlas Polskie Powstania Narodowe. Ukazaliśmy w nim polskie zrywy powstańcze od czasów konfederacji barskiej (1768–1772) po powstanie warszawskie (1944). W przytłaczającej większości wszystkie polskie zbrojne wystąpienia niepodległościowe zakończyły się klęską, ale miały ogromne znaczenie dla Polaków. Umacniały ducha narodowego, podtrzymywały tęsknotę za wolnością, wnosiły do Panteonu narodowego nowych bohaterów. Wielu uważa, że były konieczną ofiarą na drodze do odzyskania przez Polaków niezależnej państwowości.
Rok 2018 jest rokiem szczególnym, bowiem obchodzimy w nim setną rocznicę odzyskania przez Polskę wolności po stu dwudziestu trzech latach zaborów. Przed stu laty narodziła się niepodległa II Rzeczpospolita – państwo wielkich nadziei i oczekiwań. Narodziła się w wyniku pomyślnej dla Polaków koniunktury politycznej oraz dzięki działaniom i wysiłkowi samych Polaków. Dlatego z racji tej rocznicy przedstawiamy kolejny atlas historyczny – Atlas II Rzeczpospolita 1918–1939. Ukazaliśmy w nim okoliczności i procesy, jakie doprowadziły do narodzin i scementowania tego państwa, przedstawiliśmy jego społeczeństwo, osiągnięcia gospodarcze, naukowe i pozycję międzynarodową – zarówno na początku istnienia, jak i u kresu w 1939 roku.
Nasz Atlas nie ukazuje całej historii II Rzeczypospolitej. Skupiliśmy się na zagadnieniach, które można przejrzyście ukazać na mapach. Jednak zarówno mapy, jak i towarzyszące im opisy historyczne mogą stać się inspiracją do dalszych poszukiwań i uzupełniania swojej wiedzy. Mamy nadzieję, że publikacja stanie się zatem cenną pomocą dydaktyczną.
Andrzej Dusiewicz
Cały Atlas II Rzeczpospolita 1918–1939 znajduje się w teczce zawierającej trzynaście plansz dotykowych, broszurę w brajlu ze spisem treści i objaśnieniami skrótów brajlowskich oraz książeczkę w powiększonym druku ze specjalnie przygotowanym komentarzem historycznym.
Zanim jednak wyjmiesz interesującą Cię mapę z teczki, dokładnie zapoznaj się z jej zawartością.
Pod klapą teczki umieściliśmy legendę. Legenda zawiera objaśnienia użytych znaków na poszczególnych mapach, które, jeśli dokładnie poznasz i zapamiętasz (a nie jest ich dużo), będzie Ci łatwiej czytać.
piaskowąi kolorem czarnym. Tak właśnie zostały pokazane obszary poza granicami ziem polskich, aby wydobyć z mapy to, co jest najważniejsze. Granice państw to linia złożona z wypukłych punktów, czytelnych dotykiem i w kolorze żółtym. Granica w wersji kolorowej jest dodatkowo odcięta cienką czarną linią. Granice państw na rzekach to symbol pojawiający się tylko w wersji dotykowej. Jest to wypukła linia z wypukłymi punktami umieszczonymi co około pięć milimetrów. Stolice pokazane zostały w postaci wypukłych okręgów z wypukłą kropką w środku. W druku barwnym są to pomarańczowe koła z czarnym obrysem i również z czarną kropką w środku. Miasta oznaczone zostały sygnaturą w postaci czarnych wypukłych okręgów z białym wnętrzem. Rzeki pokazaliśmy jako ciągłą wypukłą granatową linię. Zwróć uwagę na ujścia dopływów do rzek głównych, które w wersji dotykowej są odcięte od siebie. Dzięki temu możesz łatwo zorientować się, która rzeka jest ważniejsza. Aby rozpoznać, w którym kierunku płynie wybrana rzeka, zastosowaliśmy dwa rozwiązania dotykowe. Po pierwsze źródło rzeki oznaczyliśmy wypukłą kropką i wiesz, że rzeka od tej kropki rozpoczyna swój bieg, a po drugie rozcięliśmy ramkę w miejscu, gdzie rzeka
wypływaz mapy, informując tym samym, gdzie ona zmierza, że nie kończy się na ramce. Linia brzegowa – to wypukła cienka granatowa linia. Morza – to obszary pokryte fakturą składającą się z niebieskich wypukłych poziomych linii.
Postaraj się zapamiętać sygnatury i faktury. W razie potrzeby zawsze możesz ponownie skorzystać z legendy, która na stałe jest przyklejona do teczki.
Na poszczególnych planszach znajdziesz dodatkowe legendy umieszczone u góry strony poniżej tytułu danej tyflomapy, w których objaśnione są sygnatury dotyczące tylko danej planszy.
Zwróć uwagę na jeszcze dwie faktury. Pierwsza z nich – to pionowe czarne pasy na żółtym kolorze, która na mapie numer 2 i 3 oznacza obszary plebiscytowe, druga faktura – składającą się z regularnej sieci wypukłych punktów na pomarańczowym tle, opisuje obszary przyznane Polsce po traktatach pokojowych.
Na mapach tematycznych znajdziesz faktury, które powyżej opisaliśmy, ale będą do nich przypisane inne informacje. Ważne jest, aby przed czytaniem każdej mapy, najpierw zapoznać się z legendą i zapamiętać objaśnienia poszczególnych znaków i zastosowanych faktur na danej mapie.
Jeśli już poznałeś i rozumiesz legendę, to teraz możesz wyjąć pierwszą mapę, broszurkę z objaśnieniami skrótów brajlowskich i książeczkę z komentarzem historycznym. Opisy historyczne znajdziesz też na stronie Fundacji Trakt
oraz na www.tyflomapy.pl w Internecie.
Ze względu na rozciągłość pisma brajlowskiego konieczna była zamiana pełnych nazw na skróty dwu- i trzyliterowe. Dodatkowo do niektórych skrótów brajlowskich dodano tak zwane klucze, które informują, do jakiego rodzaju znaku na mapie i obiektu w rzeczywistości odnieść należy dany skrót. Prościej mówiąc, skrót dla nazwy rzeki to punkty: trzeci i szósty. Gdy znajdziesz taki skrót zaczynający się od właśnie takiego klucza, to wiesz, że jest to rzeka. Natomiast dla morza
mamy klucz będący literą m
, po którym następuje skrót nazwy własnej. Dla województw przypisaliśmy klucz będący literą w
, po którym następuje skrót nazwy własnej – najczęściej jest to nazwa stolicy danego ówczesnego województwa.
Przygotowaliśmy pełny wykaz objaśnień skrótów brajlowskich, jakie znajdziesz na mapach. Warto go mieć pod ręką, wyszukując objaśnień do napotkanych i jeszcze niezapamiętanych skrótów. Staraliśmy się, aby skróty były intuicyjne i szybko kojarzone z nazwą własną. W wielu przypadkach wystarczy raz przeczytać objaśnienie i skrót zostanie zapamiętany, zwłaszcza tam, gdzie często się powtarza, a powtarzają się skróty dla rzek i wybranych miast.
Każda plansza ma swój opis historyczny. Został on tak opracowany, aby pokazane na mapie treści znalazły w nim swoje wyjaśnienie. Opisy jednak w wielu przypadkach zawierają coś, czego nie znajdziesz na mapie – są one dopełnieniem treści mapy, aby lepiej zrozumieć dane zagadnienie.
Znając już legendę, zawartość broszury z objaśnieniami skrótów brajlowskich i książeczkę z komentarzem historycznym, wyjmij wybraną planszę z teczki i ułóż ją tak, aby wypukły czarny trójkąt znalazł się w prawym dalszym (górnym) rogu.
Cała treść mapy znajduje się w ramce.
Zanim zaczniesz oglądać mapę, zwróć uwagę na dodatkowe informacje znajdujące się na planszy.
Tytuł mapy umieszczono w lewym dalszym (górnym) rogu i zajmuje on zazwyczaj dwa lub trzy wiersze. W ostatnim wierszu tytułu znajduje się skala liczbowa mapy.
Mapy w atlasie zostały wykonane w dwóch skalach. Mapy dla Europy, a właściwie dla dużego jej fragmentu, gdzie po środku znajduje się obszar II Rzeczypospolitej, zostały opracowane w skali 1 : 9 000 000 (jeden do dziewięciu milionów). Jest to skala dwa razy mniejsza od skali z Atlasu historycznego Polski, co pozwala nam na łatwe porównanie przedstawianych obszarów. Dla map prezentujących II Rzeczpospolitą przyjęliśmy skalę 1 : 3 000 000 (jeden do trzech milionów), co oznacza, że powiększyliśmy ją trzykrotnie w stosunku do map Europy. Skala mapy określa, jaki jest stosunek odległości na mapie do odległości w terenie. Skala 1 : 3 000 000 oznacza, że jeden centymetr na mapie odpowiada trzem milionom centymetrów, czyli, po zamianie jednostek, odpowiada trzydziestu kilometrom na powierzchni ziemi. W lewym bliższym (dolnym) rogu planszy znajdziesz podziałkę liniową, która obrazuje odległość w terenie wynoszącą sto kilometrów.
Skala wpływa między innymi na ilość informacji, jaką można pokazać na mapie i staraliśmy się starannie dobrać skalę do obszaru i ilości informacji, jaką trzeba pokazać na mapach dotykowych, aby jak najlepiej opowiedzieć wybrany temat.
W prawym bliższym (dolnym) rogu znajduje się numer planszy zgodny z kolejnością chronologiczną plansz. Pamiętaj, aby mapa po obejrzeniu wróciła do teczki na swoje miejsce. Jeśli będzie porządek w teczce, to następnym razem będzie łatwiej ją znaleźć.
Mapy w wydanych dotychczas atlasach historycznych są jednolite graficznie, więc znając tych kilkanaście znaków i faktur, z łatwością poradzisz sobie z ich czytaniem.
Nie będziemy opisywać, jak znaleźć każdy element treści mapy, bo nie chcemy zabierać Tobie przyjemności odkrywania mapy. Ale podpowiemy, jak odczytać obszary województw na mapie nr 5 II RZECZPOSPOLITA – PODZIAŁ ADMINISTRACYJNY.
Znajdź w lewym dalszym (górnym) rogu mapy tytuł i go odczytaj. Poniżej umieściliśmy legendę, w której zostały objaśnione dodatkowe znaki, jakie zostały użyte na mapie. Na pierwszym miejscu jest znak linii granicy państwa, który już znasz z legendy wspólnej dla wszystkich tyflomap. Poniżej tego znaku znajduje się linia wypukłych małych punktów umieszczona na przerywanej czarnej linii. Ta linia oznacza granice województw, czyli to, czego będziemy zaraz szukać na naszej tyflomapie. Obok linii granicznych, po prawej stronie, objaśnione są znaki dla stolicy i miast wojewódzkich. To też już znasz z legendy ogólnej.
Połóż dłonie na mapie i postaraj się wyczuć różne faktury, które się na niej znajdują.
Znając już legendę, odszukaj obszar II Rzeczypospolitej i linie oznaczające granice województw. Obszar o gładkiej fakturze otoczony liniami granicznymi to dane województwo. Teraz możesz odczytać nazwy tych województw oraz wyszukać miasta wojewódzkie wraz z ich nazwami lub skrótami brajlowskimi. Zwróć uwagę, że nie każda nazwa województwa pochodzi od nazwy miasta wojewódzkiego. Czy potrafisz wskazać takie województwa?
Życzymy przyjemnego odkrywania historii.
Przypominamy: po zakończeniu czytania schowaj planszę z powrotem do teczki, w odpowiednie miejsce według kolejności.
Maiusz Olczyk
Na przełomie XIX i XX wieku na świecie zaczęły narastać konflikty między największymi imperiami. W Europie od 1871 roku wzrosło znaczenie Niemiec, które po zjednoczeniu i powstaniu Cesarstwa Niemieckiego rozpoczęły dążenia do rozszerzenia swoich wpływów, także poza starym kontynentem. Niemcy spóźnieni w wyścigu o kolonie domagali się dla siebie terenów w Afryce. Nie wahali się użyć siły w realizacji swych dążeń, o czym może świadczyć wysłanie w 1911 roku niemieckiego okrętu wojennego do Maroka. Niemcy chcieli wywrzeć w ten sposób presję na Francuzach w kwestii podziału francuskich terenów w Afryce. Konflikt zażegnano metodami dyplomatycznymi, ale wszyscy zdawali sobie sprawę, iż było to rozwiązanie tymczasowe.
Ambicje mocarstwowe mieli także Włosi. Ich pierwsza próba zdobycia kolonii w Abisynii (Etiopii) skończyła się jednak w 1896 roku sromotną porażką w bitwie pod Aduą z wojskami króla Menelika II. Jednak w 1912 roku, wykorzystując zaangażowanie imperium osmańskiego w wojny bałkańskie, Włochom udało się opanować Libię.
Stare mocarstwa, takie jak Francja, Wielka Brytania, Austro‑Węgry czy Rosja, w zaistniałej sytuacji musiały tak prowadzić swoją politykę, aby za wszelką cenę utrzymać swoją pozycję. Dotyczyło to zarówno sfery gospodarczej (utrzymanie dynamicznego rozwoju), militarnej (posiadanie silnej armii i floty), jak i prestiżowej. Gdyby nie nadążyły w tym wyścigu, mogły podzielić los Turcji, której upadek na początku XX wieku był przesądzony.
W 1879 roku Niemcy i Austro‑Węgry zawarły układ polityczno‑militarny. Wielonarodowe państwo Habsburgów w XIX wieku systematycznie traciło na znaczeniu, ale mimo to nie wyrzekło się polityki ekspansji na Bałkanach. Jednak mieli tam groźnego konkurenta – Rosję, która uważała się za protektora wszystkich Słowian bałkańskich, przede wszystkim Serbów. Sojusz z Niemcami oznaczał pozyskanie silnego partnera, gotowego wesprzeć Austriaków w razie konfliktu z Rosją.
Niemcy z kolei szukali sprzymierzeńca, który wspomógłby ich w wojnie z Francją. W 1882 roku do dwuprzymierza niemiecko‑austriackiego dołączyły Włochy, widzące w tym układzie możliwość wzmocnienia swojej pozycji w rejonie Morza Śródziemnego, zwłaszcza kosztem Francji. W ten sposób powstał w Europie blok polityczno‑militarny zwany trójprzymierzem, a potem państwami centralnymi.
W obliczu tego zagrożenia Francja, pałająca żądzą odwetu na Niemcach za klęskę 1871 roku i chcąca odzyskać utracone wówczas tereny, skierowała swoje zainteresowanie w stronę Rosji. Gdyby w zbliżającej się wojnie można było zmusić Niemców do walki na dwa fronty, byłby to ogromny sukces dyplomacji francuskiej. W 1894 roku udało się zawrzeć Francuzom układ polityczny z Rosjanami, za którym poszło podpisanie układu wojskowego. Kolejnym sukcesem dyplomacji francuskiej było zawarcie w 1902 roku tajnego traktatu z Włochami, gwarantującego neutralność Włoch w razie konfliktu francusko‑niemieckiego.
Jednak najważniejszym wydarzeniem w budowie przez Francję antyniemieckiego bloku polityczno‑militarnego w Europie było porozumienie z Wielką Brytanią. Oba kraje dzieliło bardzo wiele: rywalizacja w koloniach, rywalizacja gospodarcza i historia, w której Brytyjczycy częściej stawali do walki przeciw Francuzom niż u ich boku. Teraz jednak, wobec dynamicznej rozbudowy niemieckiej floty wojennej, niemieckiej ekspansji kolonialnej i szukania przez Berlin sojuszników na Bliskim Wschodzie, terenie traktowanym przez Londyn jako tradycyjna strefa wpływów brytyjskich, rząd brytyjski zdecydował się zmienić odwieczną politykę. W 1904 roku oba kraje podpisały porozumienie zwane Entente cordiale – serdecznym porozumieniem. Trzy lata później, w 1907 roku, pod wpływem mediacji francuskiej zawarto układ brytyjsko‑rosyjski. Tak wyłonił się sojusz zwany trójporozumieniem lub ententą.
W zaistniałej sytuacji wybuch wojny pozostawał kwestią czasu. Czekano tylko na iskrę, która zapali europejską beczkę prochu. Pojawiła się ona na Bałkanach, gdzie krzyżowały się interesy państw dążących do zdobycia spuścizny po padającym imperium osmańskim. Wśród krajów bałkańskich zwłaszcza Bułgaria i Serbia rościły sobie prawo do stworzenia własnych imperiów. W 1912 roku wybuchła wojna, nazwana później I wojną bałkańską, w której przeciw Turcji stanęła koalicja złożona z Bułgarii, Czarnogóry, Grecji i Serbii. Pokonana Turcja musiała oddać część terytorium. Zwycięzcy jednak szybko pokłócili się między sobą o zdobycze. Tak doszło do wybuchu II wojny bałkańskiej. Osamotniona Bułgaria stanęła w niej do walki z koalicją Serbów, Greków, Czarnogórców, Rumunów, a także Turków. Koalicja wprawdzie wojnę wygrała, ale jej wynik nie zadowolił żadnej ze stron. Wybuch kolejnej wojny był zatem kwestią czasu.
28 czerwca 1914 roku w Sarajewie został zastrzelony arcyksiążę Franciszek Ferdynand, austriacki następca tronu. Zamachu dokonali członkowie serbskiej organizacji nacjonalistycznej Czarna Ręka
, którzy sprzeciwiali się wpływom monarchii Habsburgów na Bałkanach i aneksji Bośni i Hercegowiny przez Austro‑Węgry. Zabójstwo to stało się dla Niemiec doskonałym pretekstem do rozpoczęcia wojny. Dwór wiedeński za namową Berlina wystosowały do rządu serbskiego ultimatum, które praktycznie godziło w niepodległość Serbii. Jednocześnie rozpoczęto mobilizację armii austriackiej. Kiedy Serbia odrzuciła jeden z punktów ultimatum, 28 lipca 1914 roku Austro‑Węgry wypowiedziały jej wojnę.
Społeczeństwa europejskie początkowo entuzjastycznie przyjęły wybuch wojny, jednak już pierwsze tygodnie pokazały, jak straszny i krwawy jest to konflikt. Rosnące straty na frontach, coraz większe problemy z zaopatrzeniem w walczących krajach, głód i choroby – wszystko to przyczyniało się do wzrostu nastrojów antywojennych zarówno wśród walczących żołnierzy, jak i cywilów na zapleczu frontu. W Rosji w 1917 roku doprowadziło to do rewolucji. Jesienią 1918 roku rewolucje ogarnęły Niemcy i Austro‑Węgry. Zwycięskie państwa ententy miały zbudować nowy porządek na gruzach państw swoich przeciwników.
W chwili wybuchu I wojny światowej w społeczeństwie polskim ścierały się trzy postawy. Pierwsza z nich, zdecydowanie najbardziej rozpowszechniona, to postawa lojalności wobec zaborcy. Takie nastawienie było widoczne zwłaszcza w Królestwie Polskim, zdominowanym politycznie przez Narodową Demokrację widzącą szansę na autonomię Polski tylko u boku Rosji, oraz w zaborze austriackim, w którym konserwatyści galicyjscy stali na stanowisku przekształcenia monarchii habsburskiej z dwuczłonowej (Austro‑Węgry) w trójczłonową (Austro‑Węgry‑Polska).
Stosunkowo niewielka grupa Polaków nawiązywała do tradycji walk niepodległościowych i w zbliżającej się wojnie widziała szansę na pełne odzyskanie niepodległości. Sytuacja, w której wszyscy zaborcy po raz pierwszy stanęli do walki między sobą, dawała szansę na pomyślne rozstrzygnięcie sprawy polskiej. Grupa ta skupiona była w większości wokół Józefa Piłsudskiego.
Najmniej liczną grupę stanowiła lewica internacjonalistyczna. Traktowała ona kwestię niepodległości jako całkowicie nieaktualną. Według niej najważniejszą rolę miała odegrać rewolucja. Grupę tę tworzyli głównie członkowie Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy oraz PPS‑Lewicy.
Piłsudski po stłumieniu przez władze carskie rewolucji 1905–1907 przeniósł się do Galicji. Uważał, że właśnie tam, na terenie najsłabszego z zaborców, będzie miał możliwość dalszego prowadzenia walki z Rosją. W swych koncepcjach zakładał, że w nadchodzącej wojnie państwa centralne pobiją Rosjan, a następnie same ulegną sile Francji i Wielkiej Brytanii. Taki scenariusz powinni wykorzystać Polacy.
W 1908 roku we Lwowie powstał tajny Związek Walki Czynnej (ZWC). Na jego czele stanął Kazimierz Sosnkowski, ale faktycznie związkiem kierował Piłsudski. Pod patronatem ZWC działały dwie organizacje paramilitarne: Związek Strzelecki we Lwowie i Strzelec w Krakowie. Członkowie obu organizacji uczyli się musztry, obsługi broni, taktyki walki. Mundury oraz broń zdobywano własnymi środkami przy niewielkiej pomocy władz austriackich.
Obok organizacji Piłsudskiego na terenie Galicji powstały także inne formacje paramilitarne, na przykład Polskie Drużyny Strzeleckie czy Polowe Drużyny Sokoła. Początkowo patronowała im Narodowa Demokracja, ale przed wybuchem wojny ich członkowie podporządkowali się Piłsudskiemu. Powstały także chłopskie formacje paramilitarne – Drużyny Bartoszowe.
Wszyscy trzej zaborcy zdawali sobie sprawę z tego, że działania na froncie wschodnim będą toczyć się na ziemiach polskich i od postawy ludności polskiej w dużej mierze zależeć będzie sukces działań militarnych. Dlatego już na początku wojny dowództwa obu stron wystosowały odezwy do Polaków, w których nawoływano do wspierania działań jednego bądź drugiego wojska. Jednak ani Niemcy, ani Rosjanie nie myśleli o formowaniu polskich sił zbrojnych, a tym bardziej nie chcieli składać wiążących obietnic. W odróżnieniu od Rosji i Niemiec Austriacy byli zainteresowani wykorzystaniem paramilitarnych oddziałów strzeleckich Piłsudskiego i wznieceniem antyrosyjskiego, ale kontrolowanego przez nich, polskiego powstania w Królestwie Polskim.
6 sierpnia 1914 roku Austro‑Węgry wypowiedziały wojnę Rosji. Tego samego dnia o świcie rosyjską granicę przekroczyła złożona ze strzelców Pierwsza Kompania Kadrowa. Piłsudski zakładał, że wkroczenie oddziałów strzeleckich do zaboru rosyjskiego wywoła zbrojny zryw i entuzjazm Polaków. Tak się jednak nie stało. W Kielcach – pierwszym większym mieście, do którego weszli strzelcy – żołnierzy przywitały zamknięte okiennice i wroga wręcz postawa ludności. Polacy z Królestwa traktowali Rosjan jak swoich obrońców, co było prawdziwym szokiem dla strzelców.
Wobec fiaska działań powstańczych Austriacy przekształcili ruch strzelecki w Legiony Polskie, podporządkowane lojalnemu wobec Wiednia polskiemu Naczelnemu Komitetowi Narodowemu (NKN). Na przełomie roku 1914 i 1915 powstały w sumie trzy brygady Legionów. Komendantem I Brygady został Piłsudski. Legiony wzięły udział w licznych walkach na froncie rosyjskim, na terenie Królestwa Polskiego, w Karpatach oraz na Bukowinie. Największą, najkrwawszą, ale i najsławniejszą bitwą Legionów było starcie pod Kostiuchnówką na Wołyniu w lipcu 1916 roku.
Ścisły związek Legionów z Austrią był jednak na dalszą metę dla Piłsudskiego nie do przyjęcia. Dlatego starał się, aby wpływy NKN i Austriaków w Legionach były jak najmniejsze. Nie chciał, aby legioniści przelewali krew nie za polską sprawę. Szukał też innej drogi do walki. Jeszcze w 1914 roku utworzył tajną Polską Organizację Wojskową (POW). Miała ona w konspiracji przygotowywać kadry do dalszej walki o niepodległość.
Rok 1916 był najkrwawszym w czasie Wielkiej Wojny i okazał się też przełomowy dla sprawy polskiej niepodległości. Państwa centralne zaczęły boleśnie odczuwać skutki wojny zarówno na frontach (brak żołnierzy), jak i na zapleczu. Zależało im na pozyskaniu nowych rekrutów, którzy pomogą im w jak najszybszym zakończeniu wojny. Żołnierz legionowy udowodnił swoją wartość. Należało zatem czymś przekonać Polaków, by zasilili szeregi polskich formacji. Tą zachętą stała się obietnica odbudowy państwa polskiego.
5 listopada 1916 roku cesarz niemiecki Wilhelm II i cesarz austriacki Franciszek Józef I wydali akt, w którym zapowiadali utworzenie samodzielnego państwa polskiego z dziedzicznym monarchą i konstytucją. Państwo to miało pozostawać w militarnym sojuszu z państwami centralnymi. Dokument ten miał przełomowe znaczenie, ponieważ nie były to już jedynie mgliste obietnice, ale zaprzysiężona deklaracja przywódców jednej z walczących stron. Przekreślała ona wieloletnią solidarność zaborców w sprawie polskiej, rozpoczynając okres licytacji wszystkich stron konfliktu o udział Polaków w walkach.
Odpowiedź strony rosyjskiej była natychmiastowa. Car Mikołaj II ogłosił w grudniu 1916 roku, że celem wojny dla Rosji jest także utworzenie niepodległej Polski. Deklaracja ta umożliwiła rozpoczęcie działań wobec Polaków przez pozostałe państwa ententy. Do tej pory nie chciały one zabierać głosu w tej sprawie, traktując ją jako wewnętrzną kwestię swojego rosyjskiego sojusznika. Na początku 1917 roku Francja zgodziła się na formowanie na swoim terenie wojsk polskich, a prezydent USA Woodrow Wilson oświadczył, że istnieje konieczność odbudowania państwa polskiego. Kwestia polska stała się ponownie międzynarodowym problemem.
Konsekwencją aktu 5 listopada było powołanie przez Niemcy i Austro‑Węgry polskiej Tymczasowej Rady Stanu. Miała ona pełnić funkcję rządu. W jej skład wszedł między innymi Piłsudski, który zdecydowanie opowiedział się za zahamowaniem zaciągu do Legionów. Według niego Niemcy i Austro‑Węgry wyczerpały już swoje atuty w sprawie polskiej. Rewolucja lutowa w Rosji i obalenie caratu oraz przystąpienie USA do wojny po stronie ententy oznaczało, że trwanie u boku państw centralnych nie pomagało już sprawie polskiej, a jedynie mogło wykrwawić polskie społeczeństwo. Dlatego Piłsudski kategorycznie odmówił złożenia przysięgi na wierność cesarzowi Niemiec, co uczynili również żołnierze z I i III Brygady. W efekcie Niemcy musieli rozbroić te jednostki, a ich żołnierzy internować. Piłsudski także został aresztowany i wywieziony do twierdzy w Magdeburgu. II Brygada Legionów, po złożeniu przysięgi, została przekształcona w Polski Korpus Posiłkowy i skierowana na front na Bukowinę. Tymczasowa Rada Stanu została rozwiązana. Na jej miejsce Niemcy powołali 12 września 1917 roku Radę Regencyjną. Miała ona sprawować władzę na odebranych Rosji terenach Królestwa Polskiego do czasu, gdy na jego tronie zasiądzie monarcha lub regent. W skład Rady wchodzili: arcybiskup warszawski Aleksander Kakowski, prezydent Warszawy książę Zdzisław Lubomirski oraz ziemianin Józef Ostrowski. Jedyną niezależną siłą walczącą o niepodległą Polskę w tej sytuacji stała się działająca w konspiracji POW.
Abdykacja cara Mikołaja II i rewolucja lutowa przyczyniły się do aktywizacji Polaków przebywających w Rosji. Nowy rosyjski Rząd Tymczasowy dał możliwość formowania w Rosji polskich sił zbrojnych. Zaczęły powstawać polskie korpusy, do których garnęli się nie tylko żołnierze, ale i szukająca opieki wojska polska ludność cywilna.
W listopadzie 1917 roku, po tak zwanej rewolucji październikowej, bolszewicy zdobyli całkowitą władzę w Rosji. Natychmiast wydali deklarację, gwarantującą narodom wchodzącym w skład państwa rosyjskiego prawo do samostanowienia. Był to dokument obliczony na zyskanie przychylności tych narodów w rozpoczynającej się wojnie domowej. W sierpniu 1918 roku bolszewicy anulowali traktaty rozbiorowe. Był to ważny, choć wyłącznie propagandowy gest wobec Polaków. W praktyce nie miał on znaczenia, ziemie polskie bowiem zostały i tak oddane przez bolszewików Niemcom, w podpisanym w marcu 1918 roku traktacie pokojowym w Brześciu.
W 1917 roku ożyła także sprawa polska na Zachodzie. O jej nagłośnienie zabiegał wybitny pianista Ignacy Jan Paderewski. Podczas swoich koncertów w USA i Wielkiej Brytanii już od 1915 roku systematycznie przypominał o losie Polski. Pod jego wpływem prezydent USA Woodrow Wilson najpierw w styczniu 1917 roku, a potem w słynnym w orędziu w styczniu 1918 roku zaznaczył, że jednym z punktów programu pokojowego jest powstanie państwa polskiego z dostępem do morza.
Jednak głównym orędownikiem sprawy polskiej był przywódca Narodowej Demokracji Roman Dmowski. W pierwszej fazie wojny prowadził politykę prorosyjską w Moskwie i Piotrogrodzie. W 1917 roku wyjechał na Zachód i 15 sierpnia założył w Lozannie Komitet Narodowy Polski. Wkrótce stał się on dla ententy jedynym oficjalnym przedstawicielem Polski. Pod patronatem Komitetu rozpoczęto formowanie Armii Polskiej, nazwanej od koloru mundurów Armią Błękitną. W 1918 roku na czele Armii Polskiej we Francji stanął generał Józef Haller. Pod jego dowództwem żołnierze polscy brali udział w odparciu ostatniej niemieckiej ofensywy na Paryż.
Niemiecka klęska pod Paryżem zdecydowała ostatecznie o losach wojny. Niemiecki rząd nie widział już możliwości zwycięskiego zakończenia konfliktu i zwrócił się do państw ententy z prośbą o podpisanie zawieszenia broni. Klęski na frontach stały się przyczyną niepokojów wewnętrznych: najpierw w Austro‑Węgrzech, a potem w Niemczech wybuchła rewolucja, która obaliła panujące dynastie. W tej sytuacji już 7 października 1918 roku polska Rada Regencyjna proklamowała niepodległość Polski – pierwszy taki dokument wydany przez polski ośrodek polityczny. Pięć dni później Rada przejęła kontrolę nad podległą Niemcom Polską Siłą Zbrojną, zaś na początku listopada zaczęła formowanie Wojska Polskiego.
W zaborze austriackim na Śląsku Cieszyńskim 19 października utworzono Radę Narodową Księstwa Cieszyńskiego, a 28 października w Krakowie powstała Polska Komisja Likwidacyjna, która miała przejąć władzę w Galicji z rąk ustępujących Austriaków. W komisji zasiadali przedstawiciele różnych ugrupowań politycznych. Prezesem został przywódca Polskiego Stronnictwa Ludowego Piast
Wincenty Witos.
W Wielkopolsce już w lipcu 1918 roku powstał w Poznaniu Centralny Komitet Obywatelski (CKO), który w listopadzie przekształcił się w Naczelną Radę Ludową. Tworzyli ją przede wszystkim politycy powiązani z Narodową Demokracją. Rada miała stać się jedynym organem władzy polskiej na ziemiach dawnego zaboru pruskiego.
Pierwszą próbę utworzenia ogólnopolskiego rządu podjęto w Lublinie. W nocy z 6 na 7 listopada 1918 roku ogłoszono tam powstanie Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej z Ignacym Daszyńskim na czele. W skład rządu weszli przedstawiciele Polskiej Partii Socjalistycznej, Polskiej Partii Socjalno‑Demokratycznej Galicji i Śląska Cieszyńskiego oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego Piast
i Polskiego Stronnictwa Ludowego Wyzwolenie
. Poparcia rządowi udzieliła też POW. Dnia 7 listopada 1918 roku Rząd wydał manifest, w którym zapowiedziano utworzenie Polski jako republiki parlamentarnej z szerokimi swobodami obywatelskimi i demokratycznymi, przeprowadzenie reformy rolnej oraz nacjonalizację ważnych dla państwa gałęzi przemysłu. Obiecywano również wprowadzenie pełni praw wyborczych dla kobiet, ośmiogodzinny dzień pracy i bezpłatne szkolnictwo.
10 listopada 1918 roku przyjechał zwolniony z Magdeburga Józef Piłsudski. Jeszcze tego samego dnia Rada Regencyjna zaproponowała mu przejęcie władzy, ale Piłsudski chciał się najpierw zorientować w sytuacji panującej w Warszawie i w Królestwie Polskim. Zdawał sobie sprawę, że nie może liczyć na poparcie całego społeczeństwa, w Warszawie silne były bowiem wpływy niechętnej mu Narodowej Demokracji. Jego autorytet uznawały przede wszystkim partie lewicowe, co mogło prowadzić do konfliktu z prawicą. Piłsudski nie miał także poparcia ententy, dla której był sojusznikiem Niemiec. Poważnym problemem była także niewiadoma postawa stacjonujących na ziemiach polskich oddziałów niemieckich, z których część ogarnięta była nastrojami rewolucyjnymi.
Najważniejszym atutem Piłsudskiego była POW. Były komendant I Brygady był świadom, że kwestia wojska jest najistotniejsza. Dlatego jego pierwszym krokiem było przejęcie władzy nad całym Wojskiem Polskim podległym Radzie Regencyjnej. Nastąpiło to 11 listopada, w dniu w którym w lasku Compiègne Niemcy podpisali zawieszenie broni.
Wojska było jednak mało, dlatego należało jak najszybciej sformować kolejne oddziały, zwłaszcza że od 1 listopada trwały walki z Ukraińcami o Lwów. W ciągu kilku dni zorganizowano punkty werbunkowe. Do wojska zgłaszali się byli legioniści, ochotnicy z armii rosyjskiej powracający do domów z wojny oraz członkowie POW. Wkrótce oprócz zaciągu ochotniczego zorganizowano też regularny pobór rekrutów. W styczniu 1919 roku Wojsko Polskie liczyło sto tysięcy, a w połowie 1919 roku już ponad sześćset tysięcy żołnierzy.
Mając w ręku wojsko, Piłsudski przystąpił do działania. Pierwszym celem było uzgodnienie z Niemcami trybu wycofania ich wojsk do Rzeszy. Piłsudski obiecał żołnierzom niemieckim, że będą mogli szybko wrócić do domów. Przy pomocy tych oddziałów niemieckich, w których panowała dyscyplina, POW rozpoczęła rozbrajanie zrewoltowanych formacji. Zajmowano też dworce, magazyny i budynki administracji publicznej, a niemieccy żołnierze i urzędnicy systematycznie byli ewakuowani na zachód.
Piłsudski przystąpił też do tworzenia zrębów polskiej administracji. W tej sytuacji Rada Regencyjna zdecydowała się na rozwiązanie i 14 listopada przekazała Piłsudskiemu pełnię władzy nad krajem. Dwa dni później w specjalnej nocie powiadomił on zwycięskie mocarstwa oraz państwa neutralne o powstaniu państwa polskiego. Na notę jako pierwsze odpowiedziały Niemcy. Państwa zwycięskiej koalicji początkowo zignorowały tę wiadomość, uznając za reprezentanta Polski Komitet Narodowy Polski Romana Dmowskiego. Władzę Piłsudskiego zaakceptowały dopiero na początku 1919 roku.
Po przejęciu władzy od Rady Regencyjnej trzeba było stworzyć rząd i podporządkować sobie lokalne ośrodki decyzyjne na terenie Polski. Wbrew oczekiwaniom Józef Piłsudski nie poparł rządu Daszyńskiego, uważając, że nie ma on wystarczająco szerokiego zaplecza politycznego, aby zapewnić spokój w państwie. Gdy z popierania rządu wycofała się POW, Daszyński zrezygnował. W grudniu zwierzchność Piłsudskiego uznała też Polska Komisja Likwidacyjna.
Misję utworzenia rządu Piłsudski powierzył związanemu z PPS Jędrzejowi Moraczewskiemu. W skład rządu weszły partie socjalistyczne, współpracy odmówili narodowi demokraci i ludowcy z PSL Piast
. Mimo braku szerokiego wsparcia społecznego, rząd przystąpił do działania, wydając kilkanaście ważnych postanowień. Najpierw, 21 listopada, zapowiedziano reformy społeczne, między innymi ośmiogodzinny dzień pracy, prawo do strajku czy wprowadzenie ubezpieczeń socjalnych dla robotników. Decyzje o reformie rolnej i nacjonalizacji niektórych gałęzi przemysłu pozostawiono Sejmowi Ustawodawczemu. Dzień później, 22 listopada 1918 roku, ukazał się dekret potwierdzający republikański charakter państwa oraz ogłaszający Józefa Piłsudskiego Tymczasowym Naczelnikiem Państwa do czasu powołania sejmu.
Wybory do Sejmu Ustawodawczego zostały rozpisane na 26 stycznia 1919 roku. Do głosowania zostali uprawnieni wszyscy obywatele, zarówno kobiety, jak i mężczyźni, powyżej dwudziestego pierwszego roku życia.
Działania rządu Moraczewskiego i brak akceptacji Piłsudskiego przez ententę mocno niepokoiły zwolenników Narodowej Demokracji. W celu zdobycia władzy zdecydowani byli na każdy krok i w nocy z 4 na 5 stycznia 1919 roku przeprowadzili zamach stanu. Piłsudski udaremnił próbę puczu, ale nie ukarał zamachowców. Informacja o zamachu skompromitowała jednak środowiska narodowe, a Piłsudski, w geście dobrej woli, zdymisjonował Moraczewskiego, stanowisko premiera powierzając przybyłemu do Polski pianiście i politykowi Ignacemu Janowi Paderewskiemu. Został on także też ministrem spraw zagranicznych. Rząd ten uzyskał akceptację Komitetu Narodowego Polskiego, a niedługo potem państw alianckich. Było to niezwykle ważne, zbliżał się bowiem czas rozmów pokojowych, które miały decydować o kształcie Europy i świata. Delegacja polska z Paderewskim na czele, mającym wielki autorytet na Zachodzie, miała wynegocjować jak najkorzystniejsze warunki dla rodzącego się państwa, zwłaszcza jego granice zachodnie. Wybór Paderewskiego wyciszył napięcie wewnętrzne i umożliwił spokojne przeprowadzenie wyborów parlamentarnych. W wyborach uczestniczyło 70 proc. uprawnionych do głosowania. Wygrała je prawica skupiona w Związku Ludowo‑Narodowym, zdobywając około 36 proc. głosów, na drugim miejscu znalazło się PSL Wyzwolenie
z około 15 proc. poparciem. Około 12 proc. głosów zdobyło PSL Piast
, a 9 proc. Polska Partia Socjalistyczna. Posłów do jednoizbowego parlamentu wprowadziły też mniejszości narodowe i kilka niewielkich partii centrowych. Wybory przeprowadzono w chwili, kiedy granice Polski nie zostały jeszcze ostatecznie ustalone, dlatego po włączeniu kolejnych ziem trzeba było przeprowadzić wybory uzupełniające.
Obrady Sejmu rozpoczęły się 10 lutego 1919 roku. Na pierwszych posiedzeniach Sejm przyjął rezygnację Piłsudskiego z funkcji Tymczasowego Naczelnika Państwa i jednocześnie powierzył mu stanowisko Naczelnika Państwa. 20 lutego 1919 roku została uchwalona tak zwana mała konstytucja, zawierająca podstawowe zasady funkcjonowania państwa. Władzę ustawodawczą miał sprawować Sejm, wykonawczą zaś odpowiedzialni przed Sejmem Naczelnik Państwa i rząd. Naczelnik mógł powołać rząd jedynie w porozumieniu z Sejmem, a wydawane przez niego akty prawne musiały mieć kontrasygnatę odpowiedniego ministra. Zasady te były tymczasowe i miały obowiązywać do czasu uchwalenia pełnej konstytucji.
W styczniu 1919 roku w Paryżu rozpoczęła obrady konferencja pokojowa. Polskę reprezentował premier Ignacy Jan Paderewski oraz Roman Dmowski. Przedstawili oni postulat, aby rodzące się państwo polskie miało granice zbliżone do przedrozbiorowych, z niewielkimi korektami w kierunku zachodnim. W swoich postulatach Polacy mogli liczyć na poparcie Francji, a czasami na wsparcie prezydenta USA. Zdecydowanym przeciwnikiem wzmocnienia Polski była Wielka Brytania. W czasie trwania konferencji przedstawiciele ententy musieli brać pod uwagę wydarzenia w Polsce, takie jak powstanie wielkopolskie i walki na wschodzie kraju. Ostatecznie, na mocy traktatu podpisanego w Wersalu 28 czerwca 1919 roku, Polsce przyznano niemal całą Wielkopolskę i część Pomorza bez Gdańska (niemiecka propaganda nazwała później te ziemie korytarzem
) z niewielkim około 140‑kilometrowym dostępem do morza (ponad połowę tej granicy stanowił jednak Półwysep Helski). Na Górnym Śląsku, Warmii, Mazurach i Powiślu miały zostać przeprowadzone plebiscyty, w których ludność miała się opowiedzieć za przynależnością do Polski lub do Niemiec. Gdańsk został Wolnym Miastem pod kontrolą międzynarodową. Polska zmuszona została do podpisania tak zwanego małego traktatu wersalskiego dotyczącego ochrony praw mniejszości narodowych.
buntoddziałów generała Żeligowskiego i ich wymarsz na Wilno; 12 października 1920 – podpisanie rozejmu polsko‑bolszewickiego; 18 marca 1921 – podpisanie pokoju ryskiego; 20 marca 1921 – plebiscyt na Górnym Śląsku, wyniki są niekorzystne dla Polski; 3 maja 1921 – wybucha III powstanie śląskie; 20 października 1921 – na mocy decyzji Rady Ambasadorów Polska otrzymuje 29 proc. obszaru plebiscytowego; 20 lutego 1922 – Sejm wileński głosuje za przyłączeniem Litwy Środkowej do Polski; 20 czerwca 1922 – Wojsko Polskie wkracza na Górny Śląsk.
U progu niepodległości istniały dwie koncepcje wytyczenia granic odradzającego się państwa polskiego. Twórcą pierwszej z nich – tak zwanej koncepcji federacyjnej – był Józef Piłsudski. Naczelnik Państwa uważał, że Polska będzie miała stosunkowo niewielki wpływ na kształtowanie się jej granic zachodnich i uzyska niewiele ponad to, co uda się wynegocjować polskiej delegacji na konferencji pokojowej w Paryżu.
Inaczej sytuacja wyglądała na wschodzie. W Rosji po rewolucji październikowej wybuchła wojna domowa, a część narodów dawnego imperium, na przykład Litwini i Ukraińcy, ogłosiło pod protekcją niemiecką powstanie własnych państwowości. Wycofanie się wojsk niemieckich stawiało jednak te państwa w obliczu wielkiego, rosyjskiego niebezpieczeństwa. Polska mogła zatem wesprzeć militarnie aspiracje litewskie i ukraińskie i utworzyć federację państw połączonych sojuszem politycznym, wojskowym i gospodarczym. Centralnym ogniwem federacji miała być Polska. Tylko taki sojusz, zdaniem Piłsudskiego, dawał możliwość przeciwstawienia się ekspansji Rosji zarówno białej, jak i czerwonej.
Koncepcji federacyjnej zdecydowanie przeciwny był Roman Dmowski, przywódca polskiego ruchu narodowego. Uważał on, że Polska powinna inkorporować, czyli wcielić do swojego terytorium wszystkie tereny, na których Polacy stanowią większość mieszkańców lub stanowią na nich duży odsetek. Mniejszości narodowe na tych obszarach, w tym Litwinów, 36 Białorusinów i Ukraińców, powinno się, według Dmowskiego, spolonizować. Dmowski twierdził, że powstanie na wschodzie takich państw jak Ukraina czy Litwa jest dla Polski wyjątkowo niebezpieczne. Państwa te mogłyby, według niego, łatwo wejść w antypolski sojusz z Niemcami. Lider Narodowej Demokracji uważał Niemcy za głównego wroga odradzającej się Rzeczypospolitej.
Największym wyzwaniem dla młodego państwa polskiego było wywalczenie i utrzymanie wschodniej granicy. W walkach o nią Polacy musieli zmierzyć się z aspiracjami Ukraińców i Litwinów oraz idącymi na zachód bolszewikami.
W Małopolsce Wschodniej, zwanej przez Ukraińców Galicją Wschodnią, Polacy stanowili trzydziestoprocentową mniejszość. Jedynie w dużych miastach, przede wszystkim we Lwowie, górowali liczebnie nad Ukraińcami. Już w drugiej połowie XIX wieku w czasie zaborów, dochodziło do ostrych konfliktów pomiędzy ukraińską większością a Polakami. Polacy praktycznie zdominowali administrację w prowincji, język polski był językiem urzędowym w administracji i sądownictwie, a większość ziemi znajdowała się w rękach polskiego ziemiaństwa. W konsekwencji dochodziło do gorących sporów polsko‑ukraińskich, aktów przemocy, a nawet mordów na tle politycznym. W 1918 roku, wobec upadku Austro‑Węgier, spory te przybrały na sile, zwłaszcza że ustępujące władze austriackie wyraźnie faworyzowały stronę ukraińską. Tak było między innymi we Lwowie, co pozwoliło oddziałom ukraińskim 1 listopada 1918 roku opanować najważniejsze obiekty w mieście. Jeszcze tego samego dnia politycy ukraińscy ogłosili powstanie Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej. Ludność polska nie chciała się z tym pogodzić i chwyciła za broń. Spontanicznie powstały oddziały złożone z ochotników, w tym wielu nieletnich, i konspiratorów z Polskiej Organizacji Wojskowej. Mieszkańcom miasta udało się powstrzymywać działania wojsk ukraińskich aż do 20 listopada, kiedy to do Lwowa dotarły pierwsze regularne oddziały Wojska Polskiego. Ukraińcy zostali zmuszeni do opuszczenia Lwowa, ale walki trwały dalej, stopniowo ogarniając coraz większe tereny. W marcu 1919 roku kolejna polska ofensywa odepchnęła wojska ukraińskie na Wschód. Szala zwycięstwa przechyliła się na stronę polską w kwietniu 1919 roku, gdy na froncie polsko‑ukraińskim pojawiły się świetnie wyszkolone i wyposażone oddziały przybyłej z Francji armii Hallera. Polacy zdobywali coraz większe terytoria, dochodząc do Wołynia. Do wojny włączyła się również Rumunia, której wojska zajęły Pokucie. Armia zachodnioukraińska podjęła jeszcze próbę odzyskania straconych terenów, ale wobec przewagi wojsk polskich i obecności Rumunów musiała wycofać się za Zbrucz i podporządkować się władzom Ukraińskiej Republiki Ludowej.
Opanowanie Galicji Wschodniej nie rozwiązało jednak problemu przynależności tego terytorium. Na konferencji w Paryżu i w traktacie wersalskim zatwierdzono wprawdzie prawo Polski do tych terenów i nie uznawano prawnie istnienia Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej, ale o przynależności tego terenu ostatecznie miał zadecydować traktat ententy z Austrią. W końcu wypracowano rozwiązanie, na podstawie którego Polska miała przez dwadzieścia pięć lat administrować na terenie Galicji Wschodniej, zapewniając jej jednocześnie status autonomii terytorialnej. Po upływie dwudziestu pięciu lat o dalszych losach Galicji miał zdecydować plebiscyt. Jednak kolejne wydarzenia, a zwłaszcza wojna polsko‑bolszewicka doprowadziły do zmiany tego stanowiska. Państwa ententy w 1923 roku straciły nadzieję na odtworzenie białej
Rosji i zdecydowały się wzmocnić Polskę. Galicja została uznana przez aliancką Radę Ambasadorów za integralną część Polski. W tej sytuacji, w marcu 1923 roku, działające na emigracji w Wiedniu władze Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej rozwiązały się.
Na mocy traktatu brzeskiego z marca 1918 roku Rosja bolszewicka zerwała dotychczasowy sojusz z ententą i wycofywała się z wojny. Zgodziła się również na utratę ziem, wchodzących przed 1914 roku w skład państwa carów: Królestwa Polskiego, Litwy, Łotwy, Białorusi oraz Ukrainy. Na terenach tych zaczęły kształtować się pod opieką Cesarstwa Niemieckiego nowe państwowości, między innymi Królestwo Litwy czy Ukraińska Republika Ludowa. Jednak klęska Niemiec za zachodzie i rewolucja w cesarstwie sprawiły, że Niemcy przestały być gwarantem bytu tych państw. Bolszewicy uznali, że porozumienie pokojowe z Brześcia przestaje zatem obowiązywać. Oddziały Armii Czerwonej ruszyły z końcem 1918 roku na zachód, zajmując tereny opuszczane przez powracające do ojczyzny oddziały niemieckie.
Wkraczającym na Wileńszczyznę bolszewikom rozpaczliwy opór stawiły polskie ochotnicze oddziały samoobrony. Do pierwszych starć doszło 1 stycznia 1919 roku. Walki przerodziły się wkrótce w regularną wojnę.
Wobec nadciągającego ze wschodu niebezpieczeństwa, Józef Piłsudski zdecydował się na przeprowadzenie dwóch potężnych uderzeń. Pierwsze zostało skierowane przeciw Ukraińcom w Galicji, drugie – przeciw bolszewikom na Wileńszczyźnie. Po trzech dniach walk, 19 kwietnia, oddziały polskie opanowały Wilno. Wkrótce Polacy wyparli nieprzyjaciela także z Lidy i Nowogródka, a kontynuując działania zaczepne w następnych miesiącach zajęli Mińsk i Bobrujsk. Bolszewicy zostali odrzuceni aż za linię Dźwiny, Berezyny, Słucza i górnego Bohu. Wówczas jednak Józef Piłsudski wstrzymał ofensywę. Powodów tej decyzji było kilka.
Po pierwsze jesienią 1919 roku wojska polskie były już wyczerpane i wymagały odpoczynku. Po drugie koncepcja federacyjna Piłsudskiego nie spotkała się z zainteresowaniem Litwinów i Białorusinów. Po opanowaniu Wilna Piłsudski zaproponował Litwinom połączenie państwa litewskiego sojuszem z Polską. Litwini odrzucili jednak tę propozycję, bojąc się polskiej dominacji politycznej i gospodarczej. Podobnie uczynili Białorusini. W tej sytuacji ważniejsze od kontynuowania ofensywy było zabezpieczenie zaplecza polskich oddziałów. Trzecim powodem decyzji Piłsudskiego – prawdopodobnie najważniejszym – były sukcesy militarne, jakie odnosiły wówczas w Rosji wojska białego
generała Antona Denikina. Ich zwycięstwo mogło stanowić duże niebezpieczeństwo dla Polski, ponieważ biali
, zgadzając się na istnienie niepodległego państwa polskiego, widzieli je jedynie w granicach byłego Królestwa Polskiego. Państwo w takim kształcie nie byłoby jednak suwerenne i samodzielne. Piłsudski uznał, że w obecnej chwili czerwona
Rosja jest mniejszym zagrożeniem i należy dać jej czas na rozprawę z Denikinem.
Jesienią 1919 roku rozpoczęły się w Mikaszewiczach polsko‑bolszewickie rozmowy o zawieszeniu broni. Bolszewicy od początku traktowali je jako wybieg, który miał im umożliwić zyskanie czasu potrzebnego na pokonanie białych
oraz przygotowanie na białoruskim odcinku frontu nowej ofensywy przeciw Polsce. Rozmowy zakończyły się fiaskiem, bolszewicy nie zgodzili się bowiem, aby rozejm objął także formacje Ukraińskiej Republiki Ludowej. Mimo zerwania rozmów do wznowienia bardziej intensywnych działań na froncie nie doszło. Jedynie na początku 1920 roku wojska polskie przystąpiły do ofensywy na Dyneburg, wspierając Łotyszy w walce z bolszewikami o to miasto.
Mimo odmowy Litwinów i Białorusinów Piłsudski nie zamierzał porzucić swoich planów federacyjnych. Najważniejszym partnerem byli dla niego teraz Ukraińcy z Ukraińskiej Republiki Ludowej i ich przywódca, ataman Semen Petlura. Naczelnik państwa dzięki raportom polskiego wywiadu wiedział, że bolszewicy ruszą wiosną 1920 roku do ataku. Postanowił uprzedzić ten atak. W kwietniu 1920 roku zawarł sojusz z atamanem Petlurą, który określał zasady współpracy militarnej obu państw oraz ustalał granicę między nimi na rzece Zbrucz.
25 kwietnia wojska polsko‑ukraińskie rozpoczęły ofensywę na Ukrainie. Jej zwieńczeniem było zajęcie 7 maja 1920 roku przez wojska polskie Kijowa, co spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem w Polsce. Był to jednak sukces krótkotrwały. Mieszkańcy Ukrainy zmęczeni wojną nie poparli Petlury, a bolszewicy – pokonani, ale nie rozbici przez Polaków – przystąpili do kontrofensywy. W czerwcu 1920 roku pod Samhorodkiem polski front został przerwany przez 1. Armię Konną Siemiona Budionnego. Wojska polskie musiały rozpocząć odwrót i opuściły Kijów. W lipcu na białoruskim odcinku frontu ruszyła kolejna wielka ofensywa bolszewicka, kierowana przez Michaiła Tuchaczewskiego. Przerwała ona polskie linie nad Berezyną i zmusiła Polaków do oddania Wilna i Grodna. Próba zatrzymania bolszewików na linii Bugu także skończyła się niepowodzeniem. Wkrótce Armia Czerwona zajęła Białostocczyznę, Podlasie i północne Mazowsze. Szlak jej przemarszu znaczony był gwałtami i rabunkami na ludności cywilnej oraz mordami polskich żołnierzy. W Białymstoku komuniści ogłosili powstanie Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski, który miał sprawować władzę na terenach zdobytych przez czerwonoarmistów. W jego skład weszli między innymi Julian Marchlewski i Feliks Dzierżyński.
W obliczu zagrożenia Polacy zwrócili się z prośbą o pomoc do przedstawicieli ententy. 10 lipca 1920 roku w belgijskim mieście Spa rozpoczęła się konferencja, podczas której mocarstwa zachodnie zmusiły polskiego premiera Władysława Grabskiego do uznania wschodniej granicy Polski na tak zwanej linii Curzona. Linia ta pokrywa się mniej więcej z granicą III rozbioru Polski. Została wytyczona przez ententę jeszcze w grudniu 1919 roku jako granica pomiędzy odbudowaną Polską a Rosją carską. Swoją nazwę wzięła od nazwiska brytyjskiego ministra spraw zagranicznych lorda George’a Curzona. Początkowo nie obejmowała Małopolski Wschodniej, ponieważ ta nigdy nie należała do Rosji. Dopiero w lipcu 1920 roku przedłużono ją wzdłuż linii Bug–Sokal–Busk–Kałusz ku Karpatom. Taki przebieg linii pozostawiał Lwów w polskich rękach. Przesłany jednak bolszewikom projekt wyznaczał granicę na zachód od Lwowa, co stało się podstawą do późniejszych roszczeń sowieckich do tego miasta.
W zamian za uznanie linii Curzona państwa ententy zaoferowały pomoc w rokowaniach z bolszewikami i dostawy sprzętu wojskowego. Piłsudski jednak nie zgodził się na uznanie postanowień konferencji w Spa i zmusił Grabskiego do dymisji. Odrzucił również upokarzające warunki rozejmu, jakie oferowali stronie polskiej pewni zwycięstwa bolszewicy.
Ponieważ na pomoc z Zachodu nie można było liczyć, Piłsudski podjął nadzwyczajne środki w celu zmobilizowania społeczeństwa w obliczu nadchodzącego niebezpieczeństwa. W lipcu została utworzona Rada Obrony Państwa, w której zasiedli przedstawiciele różnych – często wrogich sobie – partii politycznych. Zdymisjonowanego Grabskiego na stanowisku premiera zastąpił znany przywódca chłopski Wincenty Witos, który ogłosił powstanie Rządu Obrony Narodowej. Aby wzmocnić armię, zdecydowano się na ogłoszenie poboru ochotników i sformowanie Armii Ochotniczej. Jej dowództwo i obronę Warszawy powierzono popularnemu w kręgach prawicowych generałowi Józefowi Hallerowi. Sam Piłsudski wyjechał do Puław, gdzie od kilkunastu dni w tajemnicy koncentrował najlepsze polskie dywizje do uderzenia na tyły nacierających bolszewików.
W połowie sierpnia wojska bolszewickie zbliżyły się do Warszawy. Armia Czerwona liczyła na łatwy sukces, ale jej uderzenia na polską stolicę oraz na Płock zostały jednak powstrzymane. 16 sierpnia ruszyła znad Wieprza polska kontrofensywa. Uderzenie było tak niespodziewane, że większość sił bolszewickich została rozbita, zmuszona do ucieczki lub przekroczenia granicy Prus Wschodnich.
Pod koniec sierpnia Polacy odzyskali również inicjatywę na froncie pomiędzy Lwowem a Zamościem, pokonując pod Komarowem siły bolszewickiej Armii Konnej. W walkach na tym odcinku po stronie polskiej walczyły również wojska Ukraińskiej Republiki Ludowej.
Zwycięstwo w Bitwie Warszawskiej miało decydujące znaczenie dla losów wojny, ale nie zakończyło zmagań z bolszewikami. Pod koniec września 1920 roku wojska polskie ponownie zwycięsko starły się z Armią Czerwoną w wielkiej bitwie nad Niemnem. Zwycięstwo to pozwoliło Polakom zająć Grodno i Mińsk. W październiku obie strony, wyczerpane krwawymi zmaganiami, zawarły rozejm, a następnie rozpoczęły rokowania pokojowe. Rozmowy toczyły się w stolicy Łotwy – Rydze. W toku negocjacji polska delegacja, złożona przede wszystkim z niechętnych wobec Piłsudskiego polityków prawicowych, zgodziła się na wycofanie sił polskich z zajętego już Mińska oraz na oddanie bolszewikom wschodniej Ukrainy. Faktycznie zrealizowano w ten sposób koncepcję Dmowskiego, jednym z motywów tych działań była bowiem obawa, aby na wschodzie państwa polskiego nie przeważały zbytnio inne narodowości. Taka postawa polskiej delegacji oznaczała również definitywny upadek Ukraińskiej Republiki Ludowej. Jej oddziały walczące u boku Wojska Polskiego zostały w Polsce internowane. Dla wielu Ukraińców Polska zdradziła w ten sposób swojego sojusznika.
Traktat pokojowy podpisano ostatecznie 18 marca 1921 roku. Wytyczał on granicę pomiędzy Polską a Rosją bolszewicką na linii Dzisna–Słucz–Ostróg–Zbrucz. Podpisanie tego dokumentu uregulowało na dwadzieścia lat układ polityczny w tym regionie Europy i było ważne dla wszystkich państw, które graniczyły z państwem bolszewickim.
Traktat nie kończył jednak etapu kształtowania polskich granic na wschodzie. Piłsudski już w październiku 1920 roku zdał sobie sprawę, że jego plany utworzenia federacji są niemożliwe do wykonania. Zależało mu jednak, aby w granicach Polski znalazło się również jego ukochane Wilno. Miasto było wówczas stolicą Litwy, ale zarówno w nim, jak i wokół niego ludność polska stanowiła większość. Aby nie prowokować państw zachodnich Piłsudski wydał rozkaz generałowi Lucjanowi Żeligowskiemu, który dowodził formacjami rekrutowanymi na Wileńszczyźnie i Nowogródczyźnie, aby upozorował bunt podległych sobie oddziałów, wypowiedział Polsce posłuszeństwo i zajął Wilno. Generał rozkaz wykonał, a na zdobytych terenach ogłosił powstanie państwa o nazwie Litwa Środkowa, którym zarządzać miała powołana w Wilnie Tymczasowa Komisja Rządzącą Litwy Środkowej. Działania te wywołały protest Litwy, ale mimo podejmowanych prób nie zdołała przywrócić na Wileńszczyźnie swoich rządów. W 1922 roku zorganizowano wybory do tak zwanego Sejmu Wileńskiego, który 20 lutego 1922 roku przegłosował przyłączenie Litwy Środkowej do Polski. Decyzja ta sprawiła, że przez całe dwudziestolecie międzywojenne stosunki polsko‑litewskie były bardzo napięte i wrogie. Litwini nigdy nie pogodzili się z utratą Wilna, uważali je za swoją stolicę, a Kowno, w którym przebywały władze państwa litewskiego, traktowali jako stolicę tymczasową.
Walki o kształt zachodniej i północnej granicy Polski trwały aż cztery lata – do 1922 roku. W różnym stopniu o ich przebiegu decydowały plebiscyty, ustalenia międzynarodowych instytucji i działania zbrojne. Strona polska w działaniach tych mogła zazwyczaj liczyć na wsparcie Francji, ale jednocześnie musiała stawiać czoło niechętnej wobec Polski i Francji polityce Brytyjczyków. Obiektem zainteresowania Polaków była Wielkopolska, Pomorze, Warmia i Mazury oraz Śląsk.
Józef Piłsudski, opuszczając 10 listopada 1918 roku Berlin, obiecał Niemcom, że niepodległa Polska pod jego kierownictwem nie rozpocznie wojny z Niemcami o ziemie zaboru pruskiego, ale zastrzegł jednocześnie, że jeśli otrzyma je od zwycięskiej ententy, to nie odmówi ich przyjęcia. Piłsudski zdawał sobie sprawę z siły Niemiec i jak wiele zależy od polityki zwycięskiej ententy, dlatego też zdecydowany był nie podejmować żadnych oficjalnych kroków wobec zachodniego sąsiada. Przeciwnie – zależało mu na spokoju, aby móc zrealizować swoją koncepcję federacyjną na wschodzie.
Nie oznaczało to jednak, że potajemnie nie sprzyjał nastrojom niepodległościowym w Wielkopolsce, a nawet umiejętnie je podsycał. A w Poznańskiem wrzało. Po podpisaniu zawieszenia broni na froncie zachodnim 11 listopada 1918 roku działająca w Poznaniu Naczelna Rada Ludowa zaczęła tworzyć zręby polskiej administracji na terenie zaboru pruskiego: w Wielkopolsce, na Śląsku i Pomorzu. Już na początku grudnia 1918 roku zwołano do Poznania tak zwany Sejm Dzielnicowy, który potwierdził chęć przyłączenia ziem zaboru do odradzającej się Polski. 26 grudnia w Poznaniu zatrzymał się jadący z Gdańska do Warszawy Ignacy Jan Paderewski. Jego przyjazd wywołał falę entuzjazmu i wielkich manifestacji patriotycznych. Niemcy zareagowali zorganizowaniem kontrmanifestacji i niszczeniem polskich symboli narodowych. Następnego dnia – 27 grudnia 1918 roku – w Poznaniu doszło do wybuchu walk polsko‑niemieckich. Tak rozpoczęło się polskie powstanie, które szybko rozprzestrzeniło się na całą Wielkopolskę.
W styczniu 1919 roku Niemcy przystąpili do tłumienia powstania. Do połowy lutego trwały zacięte walki z powstańcami, którzy twardo bronili swych pozycji, ale zdawali sobie sprawę, że opór ten bez wsparcia z zewnątrz nie może trwać w nieskończoność. Na skuteczną pomoc z Polski nie można było liczyć, ponieważ prowadziła ona wówczas zaciekłe walki o Lwów. Liczono zatem na pomoc ententy. Przebywającemu w Paryżu Romanowi Dmowskiemu udało się przekonać Francuzów, aby wsparli walczących w Wielkopolsce Polaków, również we własnym interesie. Ponieważ Francji zależało na jak największym osłabieniu Niemiec, francuskie dowództwo zagroziło Niemcom, że jeśli nie wstrzymają ofensywy w Wielkopolsce, armie ententy wznowią działania wojenne na froncie zachodnim. Francuzi mogli tak uczynić, gdyż wygasał termin rozejmu podpisanego 11 listopada, a układ pokojowy nie był jeszcze podpisany. Niemcy ugięły się i 16 lutego 1919 roku w Trewirze podpisały dokument przedłużający rozejm z ententą. Objęto nim również Wielkopolskę, a wojsko powstańcze uznano za aliancką armię sojuszniczą. Wytyczono też linię demarkacyjną między Polską a Niemcami. O dalszych losach Wielkopolski miała zadecydować konferencja pokojowa.
Traktat wersalski przyznał Wielkopolskę wraz z Pomorzem Wschodnim Rzeczypospolitej. W połowie 1919 roku przystąpiono tam do organizacji polskiej administracji, a w lutym 1920 roku generał Józef Haller dokonał w Pucku symbolicznych zaślubin Polski z morzem. Polska otrzymała pas wybrzeża, liczący razem z Półwyspem Helskim 147 kilometrów. Nie było na nim jednak żadnego ważnego portu.
Zgodnie z postanowieniami traktatu wersalskiego o losach Warmii, Mazur i Powiśla miał zdecydować plebiscyt. Nad przygotowaniami do głosowania i jego przebiegiem czuwały dwie międzysojusznicze komisje z siedzibami w Olsztynie i Kwidzyniu. Plebiscyt odbył się 11 lipca 1920 roku i zakończył się klęską Polski. Za przynależnością terenów plebiscytowych do Polski głosowało tylko 3,4 proc. ludności. Mieszkańcy Warmii i Mazur woleli zagłosować za pozostaniem przy znanych sobie Prusach Wschodnich, niż należeć do państwa, które – jak się wydawało – chyliło się ku upadkowi w obliczu bolszewickiego najazdu. W tej sytuacji Rada Ambasadorów w Paryżu przyznała ogromną większość Warmii, Mazur i Pomorza Niemcom. Do Polski włączono tylko niewielkie obszary Mazur i Powiśla.
Obszarem spornym między Polakami a Niemcami były też tereny Śląska. Polska delegacja w Paryżu argumentowała, że większość ludności Śląska to Polacy, Niemcy z kolei podkreślali ścisłe związki tego regionu z państwem niemieckim. Ostatecznie w traktacie wersalskim zapisano, że na tak zwanym Górnym Śląsku odbędzie się plebiscyt, nad którego przebiegiem będzie czuwać Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa Górnego Śląska. Na wniosek strony polskiej mogły w nim wziąć udział wszystkie osoby urodzone na terenie plebiscytowym niezależnie od obecnego miejsca zamieszkania.
Obydwie strony zaczęły się przygotowywać do plebiscytu. Niemcy nie zamierzali oddać tak ważnych gospodarczo dla nich obszarów. Dochodziło do aktów terroru i represji wobec Polaków. W odpowiedzi na to Polacy 11 sierpnia 1919 roku rozpoczęli strajk generalny, który 17 sierpnia 1919 roku przekształcił się w I powstanie śląskie. Wojska niemieckie w ciągu kilku dni poradziły sobie z garstką powstańców, ale powstanie zwróciło uwagę opinii międzynarodowej. W styczniu 1920 władzę na Górnym Śląsku przejęła Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa Górnego Śląska, a nad bezpieczeństwem wewnętrznym miały czuwać oddziały włoskie, brytyjskie i francuskie. Mimo to kampania wyborcza nie przebiegała spokojnie, a latem 1920 roku stała się tak napięta, że w nocy z 17 na 18 sierpnia 1920 roku wybuchło na Górnym Śląsku kolejne, drugie już powstanie. Walki szybko się zakończyły, ale stanowiły ważny argument w sporze o dalszy los terenów plebiscytowych.
Plebiscyt na Górnym Śląsku odbył się 20 marca 1921 roku. Szacuje się, że z Niemiec przyjechało na niego niemal 200 tysięcy emigrantów, którzy urodzili się na Śląsku, ale później opuścili te tereny. Polacy sprowadzili z Polski około 10 tysięcy Ślązaków. W głosowaniu sukces odnieśli Niemcy. Niemal 708 tysięcy głosujących (około 60 proc.) opowiedziało się za pozostawieniem Śląska w granicach Niemiec. Za przynależnością do Polski głosowało 479 tysięcy osób (około 40 proc.). Na podstawie tych wyników strona niemiecka uznała, że cały obszar plebiscytowy powinien należeć do niej, Polacy zaś twierdzili, iż granice należy wytyczyć, oddając Polsce te tereny, na których Polacy wygrali głosowanie. Argumentem za takim rozwiązaniem miało być kolejne powstanie, zwłaszcza że opinia międzynarodowa sprzyjała raczej stronie niemieckiej.
Powstanie poprzedził strajk generalny, który wybuchł 2 maja 1921 roku. W nocy z 2 na 3 maja przekształcił się w walki zbrojne, nazwane później III powstaniem śląskim. Dyktatorem powstania został Wojciech Korfanty. Zanim Niemcy zdążyli zareagować, powstańcy zajęli znaczną część obszarów plebiscytowych, z wyjątkiem dużych miast, w których stacjonowały siły ententy. Wkrótce jednak Niemcy ściągnęli posiłki i uderzyli na pozycje powstańcze. Walki trwały do połowy czerwca, a wkrótce podpisano zawieszenie broni.
Obydwie strony zgodziły się, aby o losach Śląska zadecydowała Liga Narodów. W październiku 1921 roku Liga podzieliła sporny obszar: Polsce przypadło 29 proc. terytorium plebiscytowego, zamieszkiwane przez 46 proc. mieszkańców. Znajdowało się na nim aż 75 proc. kopalń i 59 proc. hut i odlewni żelaza. W maju 1922 roku Polska i Niemcy podpisały konwencję górnośląską, która wyznaczała przebieg nowej granicy i regulowała stosunki dwustronne (między innymi ochronę praw mniejszości narodowych).
W listopadzie 1918 roku w obliczu upadku Austro‑Węgier szansę na swoją niepodległość widzieli również Czesi. Jednym z obszarów, który chcieli włączyć do swojego państwa, był Śląsk Cieszyński. Zamieszkiwała go zarówno ludność czeska, jak i polska. Interesy polskie reprezentowała tutaj powstała w listopadzie Rada Narodowa Śląska Cieszyńskiego. Podpisała ona z władzami czeskimi porozumienie o strefach wpływów na Śląsku z zachowaniem kryterium etnicznego. Jednak już w styczniu 1919 roku Czesi, wykorzystując zaangażowanie wojsk polskich na wschodzie a polskiej dyplomacji na problemie Wielkopolski, naruszyli linię demarkacyjną, zagarniając prawie w całości dawne Księstwo Cieszyńskie. Strona polska została postawiona wobec faktów dokonanych i musiała podpisać porozumienie o wytyczeniu nowych granic znacznie mniej korzystnych dla ludności polskiej. W rękach czeskich znalazły się między innymi powiaty leżące za rzeką Olzą, tak zwane Zaolzie.
Ostateczny przebieg linii granicznej potwierdzić miał plebiscyt. Nigdy do niego nie doszło, ponieważ na konferencji w Spa w lipcu 1920 roku przedstawiciele ententy zmusili rząd Grabskiego do uznania wyznaczonych już granic. Polska odzyskała utracone tereny dopiero w 1938 roku, uczestnicząc wraz z Niemcami i Węgrami w likwidacji państwa czeskiego.
Po zakończeniu walk o granice odrodzone państwo polskie miało siedmiu sąsiadów. Były to: Niemcy, Wolne Miasto Gdańsk, Litwę, Łotwę, Związek Sowiecki, Rumunię i Czechosłowację. W wyniku wydarzeń z lat 1918–1922 szacowano, że zaledwie 5 proc. linii granicznej jest bezpieczna. Kolejne 20 proc. uznawano za niepewne, a aż 75 proc. za stale zagrożone.
Granica Polski z Niemcami na zachodzie i w Prusach Wschodnich na północy wynosiła łącznie 1912 kilometrów, na południu – z Czechosłowacją 984 kilometrów, a z Rumunią 349 kilometrów. Na wschodzie granica Polski z ZSRS miała długość 1412 kilometrów. Na północy granica z Litwą wynosiła 507 kilometrów i z Łotwą 113 kilometrów. Natomiast granica morska liczyła 147 kilometrów, a z Wolnym Miastem Gdańsk 121 kilometrów.
Pierwsza wojna światowa zmieniła układ granic w Europie. Zniknęły potężne cesarstwa w centrum kontynentu (Niemcy, Austro‑Węgry i Rosja), a na ich gruzach powstały nowe państwa (Finlandia, Estonia, Łotwa, Litwa, Polska, Czechosłowacja, Węgry, Austria, Królestwo Serbów, Chorwatów i Słoweńców, niemiecka Republika Weimarska i Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich). Ich pojawienie się rodziło nowe konflikty i problemy, które nie zawsze były traktowane z należytą uwagą przez zwycięskie państwa ententy.
Dla Francji i Wielkiej Brytanii gwarantem pokoju na kontynencie był traktat wersalski i traktaty z pozostałymi państwami pokonanymi w I wojnie światowej. Wszystkie te układy stworzyły porządek polityczny nazywany potocznie systemem wersalskim. Miał on gwarantować Europie pokój na wiele lat.
Marzenia te były jednak nierealne. Narzucony pokój i jego warunki wzbudzał sprzeciw wielu państw. Gardzili nim Niemcy, otwarcie nazywając go dyktatem wersalskim
, przeciwni byli mu Węgrzy, którzy nie mogli pogodzić się z faktem, że blisko dwa miliony ich rodaków znalazły się jako mniejszości w sąsiednich państwach, niechętni traktatowi byli również Bułgarzy i Turcy. Także należący do grona zwycięzców Włosi buntowali się przeciw wersalskim ustaleniom, ponieważ uważali, że otrzymali mniej niż inne zwycięskie państwa. Przeciwko traktatowi występowali również Sowieci, ponieważ w chwili jego podpisania wykluczał on ich państwo z grona krajów europejskich.
W Polsce traktat wersalski wzbudzał mieszane uczucia. Z jednej strony nie spełniał wszystkich nadziei Polaków (poza granicami kraju pozostał Gdańsk, większość Śląska, Warmia i Mazury), ale jednak gwarantował Rzeczypospolitej istnienie i zdecydowanie osłabiał Niemców – najgroźniejszego, obok Rosji Sowieckiej, sąsiada. Dlatego jednym z podstawowych założeń polskiej polityki zagranicznej u progu lat dwudziestych XX wieku było utrzymanie postanowień wersalskich. Zabezpieczona w ten sposób od strony Niemiec Polska mogła przygotować się na zagrożenie ze strony Sowietów.
Traktat ryski z marca 1921 roku usankcjonował pewien porządek w tej części Europy i gwarantował pokój pomiędzy Polską a powstałym w 1922 roku Związkiem Socjalistycznych Republik Sowieckich. Granica między obu państwami nie była jednak spokojna. Co chwila naruszały ją sowieckie oddziały dywersyjne, które próbowały wzniecać niepokoje w polskiej części Białorusi i Ukrainy. Zmusiło to stronę polską do utrzymywania w stanie podwyższonej gotowości bojowej stacjonujących na wschodzie kraju pułków kawalerii oraz powołanie do życia Korpusu Ochrony Pogranicza – formacji, która wzięła na siebie ciężar obrony wschodnich granic Rzeczypospolitej. Wzajemnych relacji polsko‑sowieckich nie ułatwiała również agenturalna i terrorystyczna działalność polskich komunistów, atakujących od wewnątrz państwo polskie, jego organy i przedstawicieli oraz uznających nad sobą zwierzchność wyłącznie Moskwy i Międzynarodówki Komunistycznej.
Aby móc bezpiecznie funkcjonować między wrogimi sobie sąsiadami, Polska musiała stworzyć system sojuszy polityczno‑militarnych. Gdyby koncepcja federacyjna Piłsudskiego została zrealizowana, takimi sojusznikami byłyby państwa nadbałtyckie, niepodległa Ukraina i Rumunia. Federacji nie udało się jednak stworzyć, wobec czego należało poszukać innych rozwiązań. Pierwszym, naturalnym krokiem w tym celu było zawarcie sojuszu polsko‑francuskiego. Francja wsparła politycznie rodzącą się Polskę już w 1919 roku, a zbrojnie zwłaszcza w czasie wojny polsko‑bolszewickiej, ale formalne podpisanie układu nastąpiło dopiero w lutym 1921 roku. Z punktu widzenia Francji układ wymierzony był głównie przeciwko Niemcom, ale znalazł się w nim zapis o postawie rządu francuskiego w obliczu wybuchu ewentualnej wojny polsko‑sowieckiej. W takim wypadku Francja miała dopilnować, aby Niemcy nie uderzyli na Polskę od tyłu. Z kolei Rzeczpospolita zobowiązywała się do wsparcia Francji w możliwej wojnie francusko‑niemieckiej.
Drugim podstawowym sojusznikiem Polski w obliczu wojny ze Związkiem Sowieckim została Rumunia, która tak jak Polska obawiała się swojego wschodniego sąsiada. Traktat z Rumunami miał charakter obronny i został podpisany w marcu 1921 roku. Przewidywał, że w razie sowieckiej agresji na jednego z sygnatariuszy układu, drugi pospieszy napadniętemu z pomocą. Znaczenie tego porozumienia wzrosło szczególnie po niemiecko‑sowieckim traktacie z Rapallo z 1922 roku oraz układzie z Locarno z 1925 roku, w którym sojusznik Polski, Francja, praktycznie przestał gwarantować nienaruszalność polsko‑niemieckiej granicy.
Jeśli chodzi o stosunki z pozostałymi sąsiadami, to jedynie Łotwa odnosiła się do Polski przychylnie. Czesi uznawali Polskę za państwo sezonowe (zresztą z wzajemnością), a konflikt o Zaolzie wykluczał możliwość porozumienia się. Było to o tyle niekorzystne, że oba zwaśnione państwa były jednocześnie sojusznikami Francji; poza tym znakomicie się uzupełniały. Czesi mieli świetnie rozwijający się przemysł zbrojeniowy, ale nieliczną armię, Polacy, odwrotnie, posiadali armię będącą pod względem liczebności jedną z największych w Europie, ale bez rozbudowanego przemysłu zbrojeniowego. Z kolejnym sąsiadem, Litwą, Polska była skłócona o status Wileńszczyzny, zaś z Wolnym Miastem Gdańsk – o wpływy niemieckie w tym mieście. Mimo tych wszystkich przeciwności rząd polski zdecydowanie opowiadał się za pokojowym charakterem polityki zagranicznej.
Traktat podpisany w Locarno w 1925 roku, zwany paktem reńskim, okazał się jedną z najboleśniejszych porażek polskiej polityki zagranicznej w dwudziestoleciu międzywojennym. Układ ten gwarantował nienaruszalność granicy niemiecko‑francuskiej i niemiecko‑belgijskiej, ale nie chronił już w ten sam sposób granic Niemiec z Polską i Czechosłowacją. Dawało to rządowi w Berlinie prawne możliwości rewizji granic z tymi państwami i otwierało drogę do prowadzenia wobec nich ostrzejszej polityki. W 1926 roku czekał Polaków kolejny cios – Niemcy zostały przyjęte do Ligi Narodów, a następnie do Rady Ligi, i to na miejsce, o które polska dyplomacja bezskutecznie zabiegała już od początku lat dwudziestych.
Po zamachu majowym w 1926 roku głównym kreatorem polskiej polityki zagranicznej został marszałek Józef Piłsudski. Doskonale zdawał sobie sprawę, że sojusz polsko‑francuski z każdym rokiem słabnie. Francja, zabezpieczając granicę z Niemcami fortyfikacjami na Linii Maginota, przyjęła postawę obronną i niechętnie widziała swój udział w wojnie zaczepnej. W tej sytuacji, według Piłsudskiego, bezpieczeństwo Polski zależało od poprawnych stosunków z obydwoma wielkimi sąsiadami – Niemcami i Związkiem Sowieckim. Należało zatem tak pokierować polską polityką, aby utrzymać równowagę między obu sąsiadami, nie zbliżając się zbytnio do żadnego z nich. Zadanie to miał wykonać wskazany przez Piłsudskiego na ministra spraw zagranicznych August Zaleski, a po jego dymisji w 1932 roku – Józef Beck.
Pierwsze próby zbliżenia z Sowietami miały miejsce już w 1926 roku. Trzy lata później, w 1929 roku, podpisano tak zwany protokół moskiewski, zwany też protokołem Litwinowa, od nazwiska ówczesnego sowieckiego komisarza (ministra) spraw zagranicznych. Sygnatariusze dokumentu: Polska, Związek Sowiecki, Łotwa, Estonia, Rumunia, a później także Litwa, Turcja i Persja, wyrzekli się używania siły w sporach terytorialnych. Protokół ten miał gwarantować nienaruszalność granic na wschodzie Europy.
Kolejnym krokiem były rozpoczęte w 1931 roku negocjacje z Sowietami w sprawie paktu o nieagresji. Dokument podpisano w 1932 roku. Miał obowiązywać trzy lata, ale już w chwili podpisania obie strony dawały sobie możliwość przedłużenia go na kolejne dziesięć lat. Polska i Związek Sowiecki potwierdzały w pakcie, że wyrzekają się stosowania siły w rozwiązywaniu wzajemnych sporów oraz potwierdzały ważność zapisów traktatu ryskiego z 1921 roku. Pakt o nieagresji ze Związkiem Sowieckim rozpoczął okres pewnego ocieplenia w stosunkach polsko‑sowieckich i wzmocnił wizerunek Polski w Europie. Jego przedłużenie w 1934 roku na dziesięć lat wydawało się zabezpieczać pokój w tej części Europy.
W relacjach polsko‑niemieckich duże znaczenie miało dojście do władzy Adolfa Hitlera. W Warszawie przyjęto ten fakt z mieszanymi odczuciami: z jednej strony wydarzenie to zrywało dotychczasową współpracę niemiecko‑sowiecką zapisaną w układzie z Rapallo (co było korzystne dla Polski), ale z drugiej strony rodziło obawy przed niemieckimi próbami rewizji traktatu wersalskiego. Właśnie z powodu tych obaw Polska wystosowała w 1933 roku do Paryża tajną notę, w której proponowała Francji prewencyjne uderzenie na Niemcy, zanim te urosną w siłę. Francja propozycji jednak nie przyjęła. W tej sytuacji Polska i Niemcy zdecydowały się uregulować wzajemne stosunki, podpisując w 1934 roku deklarację o niestosowaniu przemocy. Dla Polski dokument ten był realizacją polityki zachowania równowagi między sąsiadami, ale Hitler widział w nim szansę na dalsze zbliżenie i wciągnięcie Polski do swoich planów antysowieckich. Piłsudski jednak zdecydowanie odrzucił te propozycje.
Odradzające się państwo musiało jak najszybciej stworzyć podstawy systemu administracyjnego. System odziedziczony po zaborcach był niemożliwy do automatycznego zaadaptowania. Najłatwiej było utrzymać system powiatów, we wszystkich trzech zaborach był bowiem podobny (w zaborze austriackim powiaty zwano dystryktami, w rosyjskim ujezdami, a w niemieckim kreisami). Brakowało organu pośredniego, łączącego władze powiatowe i centralne. Zdecydowano się zatem na stworzenie systemu województw, uwzględniając przy ich tworzeniu granice administracyjne odziedziczone po zaborcy rosyjskim (gubernie).
2 sierpnia 1919 roku została wydana tak zwana ustawa tymczasowa, przekształcająca dawne gubernie Królestwa Polskiego w województwa. Z dziesięciu guberni utworzono sześć województw: białostockie, kieleckie, lubelskie, łódzkie, warszawskie i osobne województwo obejmujące tylko miasto stołeczne Warszawę. Województwa te nazwano województwami centralnymi.
Otrzymane na mocy traktatu wersalskiego ziemie niemieckie skupiono w dwóch województwach – poznańskim i pomorskim (12 sierpnia 1919 roku). Po uregulowaniu kwestii Śląska, z ziem przyznanych Polsce na Górnym Śląsku i Śląsku Cieszyńskim utworzono autonomiczne województwo śląskie. Wraz z poznańskim i pomorskim zaliczane było do tak zwanych województw zachodnich.
Mianem województw południowych określano cztery województwa powstałe na dawnych ziemiach austriackich. Utworzono je na mocy ustawy z 3 grudnia 1920 roku. Były to województwa: krakowskie, lwowskie, stanisławowskie i tarnopolskie.
Koniec wojny polsko‑bolszewickiej umożliwił utworzenie województw na ziemiach leżących za Bugiem, tak zwanych województw wschodnich. Na mocy ustawy z 4 lutego 1921 roku powstały wówczas województwa: wołyńskie, poleskie i nowogródzkie. Ostatnim z nich była Litwa Środkowa, przyłączona do Polski w 1922 roku. Nazywana początkowo Ziemią Wileńską (na prawach wojewódzkich), na mocy ustawy z 22 grudnia 1925 roku stała się pełnoprawnym województwem wileńskim.
Podział na województwa został usankcjonowany przez artykuł 65. konstytucji z 17 marca 1921 roku, który określał, że: Dla celów administracyjnych Państwo Polskie podzielone będzie w drodze ustawodawczej na województwa, powiaty i gminy miejskie i wiejskie, które będą równocześnie jednostkami samorządu terytorialnego
.
Łącznie powstało 16 województw oraz jedno województwo obejmujące Warszawę. Każde z nich dzieliło się na powiaty, których w 1925 roku było łącznie 281. Powiaty dzieliły się na gminy. Liczba powiatów w czasie istnienia II Rzeczypospolitej ulegała zmianie, zwłaszcza po 1932 roku, kiedy to doszło do likwidacji małych powiatów i przekształcenia niektórych miast w powiaty grodzkie. Ostatnia korekta podziału administracyjnego nastąpiła w 1938 roku, po przyłączeniu Zaolzia, Spiszu i Orawy.
Wiedza o społeczeństwie II Rzeczypospolitej pochodzi przede wszystkim z dwóch źródeł: spisu powszechnego z 1921 roku i spisu powszechnego z 1931 roku. Pierwsze z tych źródeł jest, niestety, niepełne. Spis nie obejmował jeszcze całego kraju, ponieważ Śląsk i Wileńszczyzna znajdowały się wówczas poza granicami państwa polskiego. Spis zbojkotowali także mieszkający w Polsce Ukraińcy, co również odbiło się na jego wynikach. Aby więcej dowiedzieć się o społeczeństwie polskim, należało również sięgnąć do innych materiałów, między innymi rosyjskich, austriackich i niemieckich.
Nie bez znaczenia był też brak doświadczenia u polskich statystyków, co wpływało na przyjętą metodykę badań. Dopiero drugi spis powszechny przeprowadzony w grudniu 1931 roku przyniósł pełniejszy obraz społeczeństwa II Rzeczypospolitej. Kolejny spis planowany na 1941 rok nie doszedł już do skutku.
W 1922 roku, po włączeniu Śląska i Wileńszczyzny, Polskę zamieszkiwało ponad 27 milionów mieszkańców. Stawiało to Polskę na szóstym miejscu w Europie pod względem liczby ludności. Kraj nie był jednak równomiernie zaludniony – w województwach wschodnich mieszkańców było mniej niż w części centralnej i zachodniej. Najniższy wskaźnik zaludnienia miało województwo poleskie, w którym na kilometr kwadratowy przypadało 21 osób, najwyższy był w województwie śląskim – 266 osób na kilometr kwadratowy. Do województw o najmniejszej gęstości zaludnienia w 1921 roku należały także: wileńskie, nowogródzkie, białostockie i wołyńskie. Najbardziej zaludnione były natomiast województwa: łódzkie, krakowskie, lwowskie i kieleckie.
Średnia gęstość zaludnienia w całym kraju wynosiła w 1921 roku 70 osób na kilometr kwadratowy, co było wysokim wskaźnikiem jak na Europę. Przed wybuchem II wojny światowej wskaźnik ten jeszcze wzrósł i wynosił 90 osób na kilometr kwadratowy.
W 1921 roku ponad 75 proc. mieszkańców Polski, czyli 20 milionów 250 tysięcy osób, mieszkało na wsi. Było to widoczne zwłaszcza w Polsce wschodniej, gdzie poza Lwowem i Wilnem nie było większych miast ani ośrodków przemysłowych. W efekcie ludność wiejska w tych województwach miała znacznie mniejsze szanse na zmianę swojego dotychczasowego sposobu życia. Mimo to w 1931 roku w spisie powszechnym odnotowano trzyprocentowy spadek w liczbie ludności mieszkającej na wsi, choć liczbowo nastąpił przyrost do 23 milionów 124 tysięcy.
W ciągu dekady wzrosła liczba mieszkańców miast, zwłaszcza robotników. Według spisu z 30 listopada 1921 roku ludność miejska wynosiła 6 milionów 608 tysięcy.
Natomiast zgodnie z danymi ze spisu z 9 grudnia 1931 roku ludność miast zwiększyła się do 8 milionów 792 tysięcy i stanowiła już ponad 27 proc. ludności kraju.
Mimo że na wsi mieszkało ponad 75 proc. obywateli polskich, chłopi stanowili blisko 55 proc. ogółu mieszkańców. Drugą co do wielkości grupą społeczną byli robotnicy (około 27,5 proc.), a po nich drobne mieszczaństwo, czyli rzemieślnicy oraz właściciele małych i średnich przedsiębiorstw (11 proc.), następnie inteligencja (przedstawiciele wolnych zawodów, kadra oficerska, nauczyciele, urzędnicy – łącznie około 5 proc.), więksi przedsiębiorcy (1 proc.) i ziemiaństwo (0,5 proc.).
Wśród chłopów panowało wyraźne zróżnicowanie majątkowe, co w znacznym stopniu było pozostałością po zaborach i reformach uwłaszczeniowych przeprowadzonych przez zaborców w XIX wieku. Największe i najbogatsze gospodarstwa znajdowały się na ziemiach dawnego zaboru pruskiego, czyli tam, gdzie proces uwłaszczenia przebiegł najwcześniej. Chłopi wielkopolscy prowadzili intensywną gospodarkę rolną, uzyskiwali znaczne plony z hektara, a zarobione środki często przeznaczali na inwestycje. Na przeciwnym biegunie znajdowały się województwa wschodnie, zwłaszcza dawna Galicja, gdzie dominowały gospodarstwa małe lub bardzo małe, o niewielkiej powierzchni. Żyjące na nich rodziny z najwyższym wysiłkiem zaspokajały swoje potrzeby.
Pozostałe 25 proc. obywateli polskich zamieszkiwało miasta, z czego połowa żyła w ośrodkach liczących powyżej 66 pięćdziesięciu tysięcy mieszkańców. Takich miast było zaledwie dwadzieścia dwa. Do największych zaliczały się: Warszawa (około 1,3 miliona mieszkańców), Łódź (ponad 670 tysięcy), Lwów (ponad 300 tysięcy), Poznań (około 270 tysięcy), Kraków (260 tysięcy) i Wilno (około 209 tysięcy). Małych miast i miasteczek było około sześciuset.
Struktura narodowościowa Polski na początku lat dwudziestych XX wieku jest dość trudna do rzetelnego ukazania. Brak źródeł, brak wykształcenia świadomości narodowej, zwyczajne fałszerstwa zawyżające liczbę Polaków i migracje znacząco wpłynęły na znane nam badania demograficzne. Bez wątpienia nowo powstała Polska była państwem wielonarodowościowym, zamieszkiwanym przez ludność polską, ukraińską, białoruską, niemiecką, żydowską oraz kilka innych mniejszych narodowości takich jak: Czesi, Litwini, Ormianie, Romowie, Rosjanie, Słowacy, Tatarzy, Karaimi oraz grupy etniczne posługujące się językiem zbliżonym do ruskiego (ukraińskiego), czyli Bojkowie, Łemkowie i Huculi.
Na podstawie spisu z 1921 roku udział Polaków w ogólnej liczbie mieszkańców II RP wynosił 69,2 proc., Rusini (Ukraińcy) stanowili 14,3 proc., a Żydzi 7,8 proc. Mniejszość białoruska i niemiecka stanowiły po 3,9 proc. społeczeństwa, a inne narodowości 0,9 proc.
Mniejszości narodowe stanowiły w Polsce blisko 30 proc. obywateli, co w porównaniu do innych wielonarodowych państw Europy Środkowo‑Wschodniej było wskaźnikiem bardzo wysokim. Sytuacja polityczna i prawna mniejszości w rodzącym się państwie była skomplikowana. Z jednej strony status mniejszości i ich prawa gwarantowały postanowienia tak zwanego małego traktatu wersalskiego, do podpisania którego Polska została zobligowana przez państwa ententy w czerwcu 1919 roku. W artykule 2. tego traktatu Rzeczpospolita zobowiązywała się do ochrony życia i wolności wszystkich swoim mieszkańców, bez względu na różnice urodzenia, narodowość, rasę czy religię. Z drugiej strony, jako spuścizna po zaborcach, na ziemiach polskich funkcjonowały różne systemy prawne, które ograniczały prawa niektórych mniejszości (na przykład Żydów na terenie dawnego zaboru rosyjskiego). Dopiero konstytucja z marca 1921 roku uporządkowała ten stan, gwarantując wszystkim obywatelom Rzeczypospolitej te same prawa i swobody, ale i nakładając te same obowiązki. Stanowiła ona między innymi, że:
Obywatel polski nie może być równocześnie obywatelem innego państwa[…] (Art. 87);
Pierwszym obowiązkiem obywatela jest wierność dla Rzeczypospolitej Polskiej(Art. 89);
Każdy obywatel ma obowiązek szanowania i przestrzegania Konstytucji Państwa i innych obowiązujących ustaw i rozporządzeń władz państwowych i samorządowych(Art. 90);
Wszyscy obywatele są obowiązani do służby wojskowej[…] (Art. 91);
Obywatele mają obowiązek wychowania swoich dzieci na prawych obywateli Ojczyzny[…] (Art. 94);
Rzeczpospolita Polska zapewnia na swoim obszarze zupełną ochronę życia, wolności i mienia wszystkim bez różnicy pochodzenia, narodowości, języka, rasy lub religji[…] (Art. 95);
Wszyscy obywatele są równi wobec prawa[…] (Art. 96).
Polacy stanowili zdecydowaną większość w zachodnich i centralnych województwach Rzeczypospolitej, natomiast w województwach wschodnich byli zdecydowaną mniejszością, przede wszystkim na wsi. Województwa wschodnie zdominowane były przez ludność ukraińską (w województwie wołyńskim 68 proc., w stanisławowskim 69 proc., a w tarnopolskim 46 proc.) i białoruską (w województwie białostockim 12 proc., wileńskim 22,7 proc. i nowogródzkim 39 proc.). Znaczny odsetek w tych województwach, zwłaszcza w miastach i miasteczkach, stanowili również Żydzi. W województwie poleskim zdecydowaną większością byli mieszkańcy określający się mianem tutejsi
i deklarujący w spisach język tutejszy
, chłopski
bądź po prostu normalny
, co najlepiej ilustruje wspomniany brak wykształcenia świadomości narodowej.
Mniejszość niemiecka zamieszkiwała głównie tereny dawnego Cesarstwa Niemieckiego i Austro‑Węgier. Warto zaznaczyć, że (w porównaniu do spisu z 1921 roku) spis z 1931 roku wykazał znaczny ubytek tej ludności z 3,9 proc. do 2,3 proc. Wiązało się to z dość liczną emigracją do Niemiec, zwłaszcza po 1922 roku.
Według danych ze spisu z 1931 roku Polacy stanowili zdecydowaną większość społeczeństwa – 68,9 proc., Ukraińcy 13,9 proc. ludności, Żydzi 8,6 proc. ludności, 3,2 proc. były to inne narodowości, a 3,1 proc. – Białorusini.
Mimo równouprawnienia narodowości i gwarancji konstytucyjnych dochodziło do wielu konfliktów na tle narodowościowym. Najbardziej ostre miały miejsce na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej, co związane było z prowadzoną przez Polskę politykę polonizacji tych regionów. Sprzeciw Ukraińców budziła również polska kolonizacja na Wołyniu. W 1925 roku powołano do życia Ukraińskie Zjednoczenie Narodowo‑Demokratyczne (UNDO), którego celem początkowo było zbudowanie niezależnej Ukrainy. Z czasem UNDO zmieniło swój program i zdecydowało się współpracować z Polakami w zamian za utworzenie autonomicznego regionu ukraińskiego w granicach II Rzeczypospolitej.
Jednak nie wszyscy Ukraińcy popierali UNDO. W 1929 roku powstała Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Jej celem była terrorystyczna walka zbrojna z państwem polskim. Ofiarami zamachów bojówek OUN byli politycy, urzędnicy administracji państwowej, policjanci, właściciele majątków ziemskich na Ukrainie, a także Ukraińcy, którzy współpracowali z Polakami. W odwecie za działalność OUN władze polskie wysłały wielu jej członków do obozu odosobnienia w Berezie Kartuskiej. W latach trzydziestych na Ukrainie przeprowadzono też akcje odwetowe z wykorzystaniem wojska, policji czy sił Korpusu Ochrony Pogranicza.
Konflikty nie ominęły również ludności żydowskiej. W Polsce mieszkało blisko trzy miliony Żydów, co oznaczało, że w II RP istniała druga co do wielkości po USA diaspora żydowska na świecie. Żydzi skupili się głównie w miastach środkowej i wschodniej Polski, stanowiąc nawet do 30 proc. ich mieszkańców. Posługiwali się językiem jidysz i polskim. Zajmowali się przede wszystkim rzemiosłem i handlem, ale również wielu z nich znalazło zatrudnienie w tak zwanych wolnych zawodach. Wśród adwokatów Żydzi stanowili 50 proc., a wśród lekarzy ponad 55 proc. Byli najlepiej wykształconą narodowością w Polsce. Statystycznie było wśród nich więcej osób z wyższym wykształceniem niż wśród Polaków czy Niemców, co wzbudzało zawiść, a przynajmniej zazdrość wielu Polaków.
Większość Żydów wyróżniała się strojem, obyczajami i wyznawaną religią. Żydowska społeczność prowadziła ożywioną własną działalność kulturalną i polityczną – ukazywała się prasa żydowska i filmy w języku jidysz, działały żydowskie partie polityczne, szkoły i uczelnie. Jednak tylko nieliczni Żydzi dążyli do asymilacji: uważali się za Polaków, ale wyznania mojżeszowego.
Znaczna część Polaków odnosiła się do Żydów z niechęcią. Uczucia te podsycali działacze i sympatycy prawicowych ugrupowań politycznych, głównie narodowej demokracji. Wrogość wobec Żydów przybierała różne formy. Wzywano do bojkotu żydowskich sprzedawców i rzemieślników, utrudniano ortodoksyjnym Żydom korzystanie z miejsc publicznych i blokowano przejawy działalności politycznej. Na uniwersytetach zmuszono żydowskich studentów do zajmowania określonych miejsc podczas wykładów (tak zwane getto ławkowe). Zdarzały się także akty agresji fizycznej (pogromy), podczas których dochodziło do zabójstw, pobić i niszczenia mienia żydowskiego. Największe tego typu wydarzenia miały miejsce we Lwowie (1918), a potem między innymi w Myślenicach, Przytyku i w Mińsku Mazowieckim (1936).
Druga Rzeczpospolita była krajem wielowyznaniowym, w którym mieszkali rzymscy katolicy, grekokatolicy (unici), prawosławni, ewangelicy i osoby wyznania mojżeszowego, a w województwach północno‑wschodnich także nieliczni muzułmanie.
Według spisu z 1921 roku katolicy stanowili 63,8 proc., grekokatolicy 11,2 proc., prawosławni 10,5 proc., żydzi 10,5 proc., ewangelicy 3,7 proc., a inni 0,3 proc. W spisie z 1931 roku było podobnie: katolicy stanowili 63,7 proc., z tą jednak różnicą, że wzrósł odsetek prawosławnych do 11,8 proc., w związku z tym na trzecim miejscu znaleźli się grekokatolicy (10,4 proc.), potem żydzi (9,8 proc.), ewangelicy (2,6 proc.) i pozostali (0,6 proc.).
Konstytucja z 1921 roku zawierała zapisy, iż:
Wszystkim obywatelom poręcza się wolność sumienia i wyznania. Żaden obywatel nie może być z powodu swego wyznania i przekonań religijnych ograniczony w prawach, przysługujących innym obywatelom[…] (Art. 111);
Wyznanie rzymsko‑katolickie, będące religją przeważającej większości narodu, zajmuje w Państwie naczelne stanowisko wśród równouprawnionych wyznań(Art. 114);
Kościoły mniejszości religijnych i inne prawnie uznane związki religijne rządzą się same własnemi ustawami, których uznania Państwo nie odmówi, o ile nie zawierają postanowień, sprzecznych z prawem(Art. 115).
Uprzywilejowany status religii katolickiej potwierdził konkordat zawarty między Polską a Watykanem w lutym 1925 roku. Kościół otrzymał w nim duże przywileje: swobodę działalności duchownej, przywileje duchowieństwa i prawo do nauczania religii w szkołach. W zamian państwo polskie uzyskało akceptację Stolicy Apostolskiej dla granic diecezji dostosowanych do granic II Rzeczypospolitej. Na terenie Polski miało odtąd istnieć pięć metropolii: gnieźnieńsko‑poznańska, krakowska, warszawska, lwowska i wileńska. Ustalono również, że nominacje biskupie będą konsultowane z rządem polskim.
Polacy byli przede wszystkim katolikami lub, w zdecydowanie mniejszym stopniu, ewangelikami (protestantami). Ukraińcy byli podzieleni – część z nich była wyznania unickiego, część – zwłaszcza na Wołyniu – wyznania prawosławnego. W większości prawosławni byli również Białorusini i tak zwani tutejsi
w województwie poleskim. Wśród Niemców przeważali protestanci, zaś Żydzi wyznawali judaizm, a nieliczni, chcący się zasymilować, przyjmowali wiarę katolicką lub protestancką. Muzułmanami byli przede wszystkim Tatarzy litewscy.
Państwo pozwalało na swobodny kult wszystkich uznanych wyznań, co czasami prowadziło do konieczności rozstrzygania wielu problemów, na przykład w wojsku. Ponieważ katolicy, protestanci, unici i prawosławni świętowali w niedzielę, żydzi w sobotę, a muzułmanie w piątek, należało wprowadzić takie rozwiązanie, które uwzględniałoby prawa wszystkich rekrutów. Ostatecznie wydano rozkaz, aby dniem świętym była niedziela.
W ramach odbudowy kraju po zniszczeniach wojennych i integracji ziem polskich jednym z najważniejszych zadań było zbudowanie jednolitej infrastruktury kolejowej i drogowej.
Najlepiej była rozwinięta sieć kolejowa w byłym zaborze pruskim. Najdłuższe linie na sto kilometrów kwadratowych posiadały województwa śląskie (18,5 kilometra) i pomorskie (11,14 kilometra) oraz poznańskie (10,1 kilometra).
Dużo gorsza sytuacja była na ziemiach byłego zaboru austriackiego. Ale najgorzej było we wschodnich województwach Polski, czyli ziemiach byłego zaboru rosyjskiego. Najkrótsze linie kolejowe miało województwo poleskie (zaledwie 2,9 kilometra) i nowogródzkie (jedynie 3,1 kilometra) na sto kilometrów kwadratowych. Na ziemiach wschodnich istniał dodatkowo inny rozstaw torów. Odziedziczony po zaborcach układ torów uwzględniał też stan granic z 1914 roku, co oznaczało, iż mogło nie istnieć bezpośrednie połączenie kolejowe między dwoma dużymi miejscowościami oddalonymi od siebie o kilkanaście czy kilkadziesiąt kilometrów, jeśli przed wojną leżały one w różnych zaborach.
Budowa sieci nowych połączeń kolejowych i odbudowa linii zniszczonych przez wojnę była tylko częścią problemów. Wraz z nowymi liniami musiała powstawać pozostała infrastruktura – mosty, wiadukty, dworce kolejowe. Konieczna była też rozbudowa taboru kolejowego.
Pierwsze działania nad rozbudową linii kolejowych podjęto na Wybrzeżu. Wiązało się to z rozpoczęciem prac nad budową portu w Gdyni. Pierwszą linią kolejową wybudowaną w Polsce była linia Kokoszki–Gdynia o długości 23,2 kilometra. Łączyła ona Gdynię z granicą Wolnego Miasta Gdańska (dzisiaj Kokoszki stanowią najbardziej wysuniętą na zachód część tego miasta). W pierwszych dziesięciu latach niepodległego bytu Polski wybudowano w sumie 644 kilometry linii kolejowych.
Najważniejszą inwestycją kolejową była tak zwana magistrala węglowa. Łączyła ona port w Gdyni ze Śląskiem (z pominięciem Gdańska). Jej budowę rozpoczęto w czasie polsko‑niemieckiej wojny celnej w 1926 roku i kontynuowano przez następne siedem lat. Budowa była możliwa dzięki zaangażowaniu kapitału francuskiego. Długość linii wynosiła 552 kilometry, z czego 458 kilometrów zostało zbudowane od podstaw. Magistralą kursowały przede wszystkim pociągi towarowe, przewożące węgiel do portu gdyńskiego.
W Polsce średnia długość linii kolejowych na sto kilometrów kwadratowych wynosiła 5,2 kilometrów. Dla porównania najbardziej rozbudowaną sieć w Europie na sto kilometrów kwadratowych miała Belgia (16,4 kilometra) i Niemcy (11,6 kilometra), następnie Wielka Brytania, Czechosłowacja, Węgry, Francja i Szwajcaria. Polska plasowała się na ósmym miejscu.
Na mocy postanowień traktatu wersalskiego Polska otrzymała 147 kilometrów granicy morskiej (razem z Helem). Na całym wybrzeżu nie było jednak ani jednego portu, który mógłby przyjmować większe statki handlowe. Siłą rzeczy cały transport morski dla Polski musiał odbywać się przez Gdańsk, co uzależniało Polskę od tego miasta i pośrednio od Niemiec. Jak bardzo było to niebezpieczne, pokazała wojna polsko‑bolszewicka, podczas której w Gdańsku nie rozładowywano statków z materiałami wojennymi dla Polski. Utworzenie w konsekwencji polskiej Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte, jako bazy przeładunkowej sprzętu wojskowego dla Polski, było jedynie częściowym rozwiązaniem problemu. Dlatego stosunkowo szybko zapadła decyzja o budowie w wiosce rybackiej Gdynia portu pełnomorskiego. Jednym z inicjatorów budowy był minister Eugeniusz Kwiatkowski.
Prace ruszyły już w 1921 roku i w ciągu kilku lat doprowadziły do powstania trzech portów: towarowego, pasażerskiego i wojennego. Mała wioska, jaką była w 1921 roku Gdynia, przekształciła się w nowoczesne miasto portowe, które szybko stało się najnowocześniejszym portem Morza Bałtyckiego, zdecydowanie wyprzedzając Gdańsk w ilości przeładowywanych towarów, a zwłaszcza węgla, który docierał do Gdyni ze Śląska dzięki uruchomieniu magistrali węglowej.
Rozwój portu w Gdyni i jego znaczenie ilustrują dane z lat 1923–1934. W 1923 roku port przyjął zaledwie sześć statków, a trzy lata później już sześćset trzydzieści. Ruch statków w porcie gdyńskim zwiększał się w szybkim tempie, o czym świadczy fakt, że w 1934 roku, czyli jedenaście lat po jego uruchomieniu, port obsłużył aż 9 tysięcy 189 statków.
U progu niepodległości na ziemiach polskich było stosunkowo mało pojazdów zmechanizowanych. Większość z nich należała do wojska, zwłaszcza do przybyłej z Francji w 1919 roku armii generała Hallera. Pod koniec 1919 roku zaczęły przybywać do Polski samochody zakupione z amerykańskiego demobilu we Francji, co przyczyniło się do rozwoju motoryzacji cywilnej. Nie było jednak wystarczającej sieci dróg bitych, po których mogły poruszać się samochody, nie istniały ujednolicone przepisy drogowe, co sprawiało, że na przykład na ziemiach byłego zaboru austriackiego obowiązywał ruch lewostronny. Nie istniało też cywilne zaplecze warsztatowe.
Mimo braków i niewielkiego znaczenia motoryzacji już 1921 roku ustawowo określono przepisy dla ruchów pojazdów po drogach publicznych, a 6 lipca 1922 roku Ministerstwo Robót Publicznych, któremu podlegały sprawy motoryzacji, wydało rozporządzenie o ruchu samochodów i innych pojazdów mechanicznych po drogach publicznych. W 1921 roku Polska przystąpiła do Międzynarodowej konwencji o ruchu samochodowym, zaś w 1927 roku władze przystąpiły do ustawiania przy drogach międzynarodowych znaków i sygnałów drogowych.
Jednocześnie rozwijał się przemysł samochodowy. Pierwszym polskim zakładem były oddziedziczone po Niemcach Centralne Warsztaty Samochodowe w Warszawie. W 1924 roku pojazdy mechaniczne zaczęto produkować w podwarszawskiej fabryce Ursus
, a w 1928 roku na rynek polski wkroczył koncern General Motors Corporation z zamiarem produkcji w Polsce samochodów na potrzeby całej Europy Środkowo‑Wschodniej.
Według danych Małego Rocznika Statystycznego Polski w 1939 roku liczba samochodów na dziesięć tysięcy mieszkańców była najniższa w województwie tarnopolskim i wołyńskim, gdzie przypadały tylko dwa samochody. Z kolei najwięcej samochodów na dziesięć tysięcy mieszkańców można było spotkać w województwie śląskim – już 37 pojazdów, natomiast w Warszawie przypadały aż 83 auta.
W porównaniu z innymi państwami Polska wypadała bardzo biednie. Zgodnie z danymi z 1938 roku i według tego samego przelicznika (na dziesięć tysięcy mieszkańców) w USA było 2 tysiące 288 samochodów, w Europie najwyższy przelicznik samochodów był we Francji (523) i Wielkiej Brytanii (511). Więcej samochodów niż w Polsce było też w Czechosłowacji (69), a nawet w Rumunii (13). W Polsce było zaledwie dziesięć samochodów na dziesięć tysięcy mieszkańców.
Aby jednak transport drogowy mógł się rozwijać, konieczna jest sieć dróg, a z tym po okresie zaborów był duży problem. Tradycyjnie najlepsza sytuacja była na ziemiach uzyskanych od Niemiec, ale na ziemiach pozostałych dwóch zaborów było zdecydowanie gorzej, na przykład w byłym Królestwie Polskim przypadało 67 metrów dróg bitych na jeden kilometr kwadratowy, na Wołyniu 17, na Polesiu 4, zaś w Galicji 206 metrów. Tymczasem w Niemczech wskaźnik ten wynosił 530 metrów, we Francji 1114, we Włoszech 400, a w Wielkiej Brytanii 764 metry.
W grudniu 1920 roku Sejm uchwalił Ustawę o budowie i utrzymaniu dróg publicznych w Rzeczypospolitej. Wprowadziła ona podział dróg publicznych na cztery kategorie: państwowe, wojewódzkie, powiatowe i gminne. W 1923 roku opracowano plan rozbudowy dróg. Zakładał on wybudowanie w ciągu dwudziestu lat 60 tysięcy kilometrów dróg bitych i brukowanych, przebudowę mostów drewnianych na mosty stałe oraz powiększenie gęstości dróg.
Za budowę dróg odpowiadało Ministerstwo Robót Publicznych, a od 1932 roku Ministerstwo Komunikacji. W pierwszych latach wielu sukcesów jednak nie odniesiono, ponieważ w Polsce brakowało po prostu fachowców. Do 1928 roku państwo zbudowało około 300 kilometrów dróg, a samorządy blisko 2 tysiące 800 kilometrów. Dopiero po tej dacie zwiększyły się kwoty zarówno rządowe, jak i samorządowe na rozbudowę dróg. Do końca 1937 roku wykonano 1018 kilometrów dróg z kostki kamiennej, 189 kilometrów dróg betonowych, 446 kilometrów dróg z klinkieru i 951 kilometrów dróg o nawierzchni bitumicznej. W sumie przed wybuchem II wojny światowej w Polsce było 63 tysiące 169 kilometrów dróg o utwardzonej nawierzchni. Mimo to Polska pozostawała w końcówce państw europejskich, jeśli chodzi o rozwój dróg i motoryzacji. Nie było w tym złej woli rządzących. Państwo polskie było zbyt ubogie, aby dorównać innym.
Rozwój komunikacji lotniczej w Polsce był zdecydowanie bardziej dynamiczny niż w innych krajach europejskich. Podczas gdy większość krajów eksperymentowało dopiero w tej dziedzinie, w Rzeczypospolitej już w 1922 roku otworzono dwie regularne trasy pasażerskie: Warszawa–Lwów i Warszawa–Gdańsk. W 1923 roku otwarto połączenie Warszawa–Kraków, w 1925 roku Warszawa–Poznań, a w 1926 roku do sieci połączeń lotniczych włączono Łódź. Systematycznie rozwijały się również połączenia międzynarodowe.
Pierwsze połączenia lotnicze realizowały Polskie Linie Lotnicze AEROLOT i AERO. Niestety, Polska nie dysponowała zakładami, które mogłyby dostarczyć polskie samoloty pasażerskie, dlatego obie linie wykorzystywały samoloty produkowane za granicą, głównie z Niemiec (Junkers), Holandii (Fokker), a potem amerykańskie (Douglas i Lockheed). Od 1 stycznia 1929 roku w miejsce dotychczasowych firm pojawiło się nowe przedsiębiorstwo – Linie Lotnicze LOT sp. z o.o. W 1939 roku polska flota powietrzna liczyła 26 samolotów, a główne lotniska znajdowały się w: Warszawie, Krakowie, Lwowie, Poznaniu, Bydgoszczy, Lidzie, Toruniu i Wilnie.
Po 1922 roku w granicach Polski znalazły się tereny znacznie różniące się od siebie pod względem gospodarczym. Różnice te wynikały przede wszystkim ze statusu, jakie ziemie polskie miały w poszczególnych państwach zaborczych. W najlepszej stanie były ziemie uzyskane od Niemiec. Niemcy traktowali Wielkopolskę i Pomorze jako swój spichlerz, dlatego tereny te były bardzo dobrze rozwinięte rolniczo. Duże znaczenie miał również Śląsk, który – o czym trzeba pamiętać – należał do Prus już od połowy XVIII wieku (nie był terenem uzyskanym w wyniku rozbiorów Polski) i był trzecim, po Zagłębiu Ruhry i Zagłębiu Saary, okręgiem przemysłowym byłego Cesarstwa Niemieckiego. Niezwykle ważne jest to, że terenów tych nie dotknęły zniszczenia wywołane I wojną światową.
Należące do Rosji ziemie Królestwa Polskiego były najbardziej wysuniętymi na zachód obszarami państwa carów, dlatego też miały ułatwiony dostęp do kapitałów zachodnich. Stosunkowo dobrze funkcjonowały więc tutaj ważne dla Rosji okręgi przemysłowe: warszawski (przemysł metalowy i maszynowy), łódzki i białostocki (włókiennictwo) oraz dąbrowski (przemysł ciężki i górnictwo węgla kamiennego). Większość mieszkańców Królestwa utrzymywała się jednak z pracy na roli, podobnie jak przeważająca większość mieszkańców na ziemiach leżących na wschód od Bugu. Wszystkie te obszary niezwykle ucierpiały w czasie I wojny światowej. Najpierw Rosjanie wywieźli w głąb Rosji wiele fabryk wraz z wykwalifikowanymi robotnikami i ich rodzinami, potem, po przejściu frontu, rabunkowa gospodarka okupanta niemieckiego i austriackiego mocno pogorszyła sytuację, a w 1920 roku najazd bolszewicki po raz kolejny przyniósł spustoszenie i zniszczenia.
Ziemie byłego zaboru austriackiego także ucierpiały w wyniku wojny, zwłaszcza część Małopolski Wschodniej. Przed wybuchem wojny ziemie te nie były zbyt rozwinięte gospodarczo. Dominowało rolnictwo, czasami bardzo prymitywne i mało wydajne. Spore znaczenie dla cesarsko‑królewskiej monarchii Habsburgów miały jednak działające tu kopalnie soli i kopalnie ropy naftowej.
Po 1922 roku najważniejszym problemem było odbudowanie zniszczonego gospodarczo kraju i zintegrowanie wszystkich trzech zaborów. A różnice między nimi były istotne: odmienne waluty, różne systemy prawne i administracyjne, brak jednolitej infrastruktury kolejowej i drogowej i inne. U progu niepodległości wartość produkcji przemysłowej na ziemiach polskich osiągała poziom zaledwie 30 proc. produkcji sprzed wojny.
Wprowadzenie w 1919 roku marki polskiej miało być pierwszym krokiem do uporządkowania sytuacji finansowej rodzącego się państwa. Nowa waluta nie zawsze przyjmowana była z wiarą w jej siłę i stabilność. Państwo nie miało wystarczających dochodów, aby móc opłacić wszystkie swoje wydatki, zwłaszcza w czasie trwającej wojny. Systematycznie rosła dziura budżetowa, którą starano się uzupełnić pożyczkami zagranicznymi, zaciąganymi przeważnie na niekorzystnych warunkach. Banki zachodnie nie traktowały bowiem młodego państwa jak wiarygodnego partnera i liczyły się z jego rychłym upadkiem. W tej sytuacji rząd zmuszony był pokrywać niedobory budżetowe, drukując pieniądze. Prowadziło to do inflacji, która w swej początkowej fazie przyniosła pozytywne skutki. Polskie towary stały się bardziej konkurencyjne na rynkach międzynarodowych, co przełożyło się na wzrost eksportu. Wobec systematycznego spadku wartości marki społeczeństwo nie było zainteresowane gromadzeniem oszczędności, a wydawaniem. Prowadziło to do wzrostu popytu i rozwoju rynku wewnętrznego. Coraz tańsze koszty pracy wpływały ponadto na spadek bezrobocia.
Z czasem jednak inflacja stawała się coraz bardziej dynamiczna i około 1923 roku przerodziła się w hiperinflację. Ceny rosły w zastraszającym tempie, eksport stawał się nieopłacalny, a rynek wewnętrzny zanikał, gdyż zubożałe i zarabiające coraz mniej społeczeństwo nie mogło pozwolić sobie na zakupy. Wzrost inflacji i zjawisko hiperinflacji ilustruje kurs marki polskiej w stosunku do dolara. W 1918 roku wynosił 9, rok później 110, a 590 w 1920 roku. W 1921 roku jeden dolar kosztował już 2 tysiące 922 marki polskie, a w 1922 roku nawet 17 tysięcy 800 marek polskich. W grudniu 1923 roku za dolara trzeba było zapłacić aż 6 milionów 375 tysięcy marek polskich.
W grudniu 1923 roku prezydent Stanisław Wojciechowski powołał pozaparlamentarny rząd fachowców, którego celem było zrównoważenie budżetu i wprowadzenie nowej, stabilnej waluty. Na czele rządu stanął Władysław Grabski. Nowy gabinet uzyskał poparcie parlamentu i otrzymał nadzwyczajne uprawnienia (na przykład możliwość wydawania dekretów z mocą ustawy), co ustabilizowało kurs marki polskiej względem dolara. Dzięki tym posunięciom zrównoważono budżet. Na początku 1924 roku utworzono Bank Polski, który wymienił markę na złotego. Wartość jednego złotego polskiego ustalono na 1,8 miliona marek i 5,18 dolara. Nowa waluta musiała mieć ustawowe pokrycie w 30 procentach w rezerwach kruszcowo‑walutowych Banku Polskiego. Dzięki wysiłkowi całego społeczeństwa, przede wszystkim zaś kapitału prywatnego, sytuacja powoli wracała do normy.
Poprawa sytuacji nie trwała jednak długo. Stabilna i mocna waluta powodowała, że polskie towary przestały być konkurencyjne za granicą i spadł na nie popyt. Więcej importowano, a mniej eksportowano, co prowadziło do ujemnego bilansu w handlu zagranicznym. Ratunkiem było podniesienie ceł. Zbiegło się to z wygaśnięciem umowy na bezcłowy wwóz do Niemiec polskiego węgla. Niemcy zabronili sprowadzania polskiego węgla, czym rozpoczęli wojnę celną z Polską. Obie strony konfliktu zaczęły podnosić cła na towary przeciwnika i zakazały importu określonych towarów. Polska strona początkowo odczuła jej skutki bardzo boleśnie. Ponownie zwiększył się deficyt budżetowy i konieczne było odejście od drastycznego pilnowania kursu złotego. Wróciła inflacja, choć na dużo mniejszą skalę. Ostatecznie jednak wojna celna przyniosła też pewne korzyści. Polska gospodarka musiała bowiem uwolnić się od silnych związków gospodarczych z Niemcami, poszukać nowych rynków zbytu, przede wszystkim dla węgla. Zaowocowało to przyspieszeniem rozbudowy portu w Gdyni i budową magistrali węglowej.
Lata 1926–1930 to czas stosunkowo dobrej koniunktury dla polskiej gospodarki, co wiązało się między innymi z przezwyciężeniem przez gospodarkę światową skutków wywołanych wojną i ogólnoświatowym rozwojem gospodarczym. Jednocześnie zmieniła się polityka polskiego rządu, który zdecydował się na wprowadzenie etatyzmu, czyli zwiększonej ingerencji państwa w życie gospodarcze. Dzięki pożyczkom ponownie ustabilizowano kurs waluty, dbając, aby jego wysokość wspierała konkurencyjność polskich towarów w Europie. Państwo przejęło rolę inwestora w gospodarce, przyczyniając się do rozbudowy przedsiębiorstw o charakterze strategicznym, na przykład zbrojeniowym. Do inwestowania w Polsce zachęcano również kapitał zagraniczny.
Mimo bezspornych sukcesów gospodarczych rządu, rozwój gospodarczy kraju nie przebiegał równomiernie. Pogłębiały się różnice wynikające jeszcze z czasów zaborów. Ziemie województw zachodnich i części centralnych miały dobrze rozwinięty przemysł i wysokorozwinięte, intensywne rolnictwo, co sprawiało, że były bogatsze. Z czasem zaczęto je nazywać Polską A. W pozostałych województwach dominowało tradycyjne, bardzo rozdrobnione i czasami wręcz prymitywne rolnictwo. Wyjątkiem były tereny wokół Białegostoku, na których rozwijał się przemysł włókienniczy oraz wokół Jasła, Krosna, Borysławia i Drohobycza, gdzie istniały ośrodki górnictwa naftowego. Województwa te były ubogie i zacofane. Przylgnęła do nich nazwa Polska B. Te regiony kraju miały do zaoferowania niemal wyłącznie produkty rolnicze, podczas gdy z Polski A pochodziło ponad 90 proc. produkcji przemysłowej (w tym, na przykład, niemal 100 proc. produkcji energii elektrycznej i ponad 80 proc. produkcji żelaza i nawozów sztucznych).
Dobra koniunktura w gospodarce światowej skończyła się gwałtownie w październiku 1929 roku. Rozpoczął się wówczas tak zwany wielki kryzys ekonomiczny, który dotknął właściwie wszystkie państwa na świecie, a kraje rolnicze (jak Polska) odczuły go wyjątkowo boleśnie. Pierwszym aktem kryzysu było wycofanie się z Polski kapitału zagranicznego i żądanie przez niego wcześniejszych spłat kredytów. Wstrzymano inwestycje, ograniczono produkcję, a niektóre zakłady zamknięto. Doprowadziło to do wzrostu bezrobocia, co przełożyło się na kryzys rynku wewnętrznego. Społeczeństwo ubożało i nie mogło pozwolić sobie na duże wydatki z budżetów domowych. Ceny produktów przemysłowych utrzymywały się na wysokim poziomie, co czyniło je niedostępnymi dla coraz większej grupy osób. Jednocześnie drastycznie spadały ceny żywności. Uderzało to w chłopów, ich dochody bowiem także malały. Próby zwiększenia dochodów poprzez wzrost ilości towarów rolnych tylko pogłębiały kryzys. Rolnicy musieli wyprzedawać całe zapasy, aby się utrzymać. Na terenach wschodnich i południowo‑wschodnich województw Rzeczypospolitej, gdzie dominowały małe lub bardzo małe gospodarstwa, pojawił się głód.
W 1929 roku bezrobotnych poza rolnictwem było siedemdziesiąt tysięcy osób. Po 1929 roku bezrobocie rosło lawinowo. W 1930 roku było już dwieście czterdzieści tysięcy bezrobotnych, w 1931 roku – pięćset dwadzieścia tysięcy. W roku 1933 bez pracy było siedemset osiemdziesiąt tysięcy osób. Od 1934 roku bezrobocie zaczęło spadać i w 1936 roku wynosiło sześćset dwadzieścia tysięcy.
Aby ratować załamujący się budżet państwa, rząd zdecydowanie ograniczył wydatki państwa na pensje urzędników, opiekę socjalną, kulturę i oświatę. Za wszelką cenę starano się nie dopuścić spadku wartości złotówki. Zdecydowano się zatem na prowadzenie polityki deflacji, czyli wycofywania z rynku nadmiaru pieniędzy. Dzięki tym działaniom ceny wprawdzie nie rosły a złoty zachował swoją wartość, ale pozbawione dochodów społeczeństwo ubożało, pauperyzowało się coraz bardziej. Kurczył się rynek wewnętrzny, producenci nie mogli znaleźć nabywców na swe artykuły, ograniczali więc produkcję i zatrudnienie, co prowadziło do dalszego wzrostu bezrobocia. Należało szukać innych rozwiązań.
W 1932 roku zdecydowano się sięgnąć po wzorce z USA, gdzie przezwyciężono kryzys poprzez interwencjonizm państwowy i kontrolowaną inflację. Także w Polsce postanowiono obniżyć ceny, umorzyć zaległości podatkowe oraz zlikwidować zadłużenie chłopów. Aby ograniczyć bezrobocie, zorganizowano roboty publiczne finansowane z państwowego Funduszu Pracy. Rząd wykupił udziały bankrutujących przedsiębiorstw, czym uratował je przed upadkiem i mogły one dalej zatrudniać pracowników.
Polska była zbyt ubogim krajem, by działania te można było prowadzić na dużą skalę. Przyniosły jednak efekt, między innymi dzięki poprawie światowej koniunktury na polskie zboże, i stopniowo od 1935 roku kraj zaczął przezwyciężać kryzys i stabilizować gospodarkę. Wzrastał popyt wewnętrzny i powoli malało bezrobocie. Duże znaczenie miały w tym zakresie działania podjęte przez ministra Eugeniusza Kwiatkowskiego, który w czerwcu 1936 roku przedstawił założenia czteroletniego planu inwestycyjnego. Plan zakładał walkę z bezrobociem, wzrost eksportu i inwestycje w przemysł zbrojeniowy.
Sztandarowym projektem planu było wybudowanie w widłach Wisły i Sanu Centralnego Okręgu Przemysłowego (COP). Wybór miejsca podyktowany był względami strategicznymi (z dala od zagrożonych granic wschodniej i zachodniej) oraz społecznymi (wielu bezrobotnych w regionie). COP miały tworzyć zakłady przemysłu chemicznego, zbrojeniowego i elektrownie, a ich budowa miała być finansowana z funduszy państwowych. W ramach inwestycji w ciągu trzech lat powstały między innymi zakłady przemysłu zbrojeniowego w Radomiu i Sanoku, elektrownia w Rożnowie, zakłady przemysłu metalowego w Stalowej Woli, fabryki lotnicze w Mielcu oraz chemiczne w Dębicy, Chorzowie i Mościcach pod Tarnowem. Ta ostatnia – Państwowa Fabryka Związków Azotowych – była jedną z najnowocześniejszych fabryk chemicznych w Europie.
Wszystkie te działania pozwoliły w 1938 roku osiągnąć polskiej gospodarce podobny stan, jaki był na ziemiach polskich pod zaborami w 1913 roku. Jeśli przyjmiemy, że w 1913 roku wskaźnik produkcji na ziemiach polskich wynosił 100 proc., to w porównaniu z nim produkcja przemysłowa w Polsce w 1923 roku wynosiła prawie 67 proc., a w 1929 roku wzrosła do 80,7 proc. W latach kryzysu światowego wskaźnik drastycznie spadł, osiągając wartość 50,5 proc. w 1932 roku Z zapaści udało się wyjść dopiero przed wybuchem II wojny światowej. Wskaźnik produkcji przemysłowej osiągnął wówczas wartość 94,5 proc
W grudniu 1938 roku wicepremier Kwiatkowski ogłosił sukces swojego planu, który na początku 1939 roku był już wykonany znacznie przed czasem i przygotował założenia kolejnego, tym razem piętnastoletniego planu rozbudowy Rzeczypospolitej. Miał on składać się z pięciu faz podzielonych na trzyletnie odcinki. W pierwszej fazie zakładano intensywną rozbudowę sił zbrojnych, w drugiej fazie planowano rozbudować infrastrukturę komunikacyjną, w trzeciej – inwestycje miały poprawić stan rolnictwa i oświaty, w czwartej – chciano zintensyfikować procesy urbanizacyjne i industrializacyjne, a w fazie ostatniej (1951–1954) miały zostać przeprowadzone działania na rzecz ograniczenia różnic pomiędzy Polską A i Polską B.
Założenia planu były niezwykle ambitne, ale i bardzo trudne do wykonania. Zdawano sobie sprawę, że przedstawione hasła, w obliczu nadchodzącej wojny, miały jednak istotny wydźwięk propagandowy.
Jednym z ważniejszych zadań u progu niepodległości było zorganizowanie polskiego systemu oświatowego. W każdym z trzech zaborów funkcjonował inny system oświatowy. Najlepszy był w zaborze niemieckim, gdzie już od początku XIX wieku wprowadzono powszechny obowiązek szkolny. Gorzej było w byłym zaborze austriackim, gdzie ani władze państwowe, ani przedstawiciele ziemiaństwa przez długi czas nie przywiązywały wagi do edukacji wśród chłopów. Wprowadzenie obowiązku szkolnego w 1873 roku nieznacznie poprawiło sytuację i wskaźnik analfabetyzmu był tam dość wysoki. Zdecydowanie najgorzej sytuacja wyglądała jednak na ziemiach dawnego zaboru rosyjskiego, zwłaszcza na wschód od Bugu, gdzie analfabeci stanowili blisko 50 proc. populacji męskiej, na przykład w województwach wołyńskim i poleskim. Wśród kobiet wskaźnik ten był jeszcze wyższy i dochodził do 70 proc.
Dla porównania w województwie śląskim analfabeci w wieku powyżej dziesięciu lat stanowili zaledwie 1,5 proc., w województwie poznańskim około 7 proc., krakowskim około 13 proc., warszawskim około 21 proc., kieleckim 25 proc., wileńskim 29 proc., a stanisławowskim 36 proc.
Aby zlikwidować zjawisko analfabetyzmu 7 lutego 1919 roku wydano dekret o obowiązku szkolnym dzieci w wieku do siedmiu do czternastu lat. Edukacja miała odbywać się w szkole powszechnej finansowanej przez państwo. Było to jednak rozwiązanie tymczasowe, choć przetrwało prawie trzynaście lat.
W 1932 roku minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego Janusz Jędrzejewicz przeprowadził reformę systemu szkolnego w Polsce. Utrzymywała ona siedmioletnią szkołę powszechną, z tym że do siódmej klasy trafiali uczniowie, którzy nie zamierzali lub nie mogli kontynuować nauki. Pozostali uczniowie po ukończeniu sześciu klas zdawali egzaminy do czteroletniego gimnazjum. Drugi etap edukacji kończyły egzaminy zwane małą maturą. Udane egzaminy pozwalały kontynuować naukę w dwuletnim liceum i zakończyć je pełnym egzaminem maturalnym. Pozwoliło to w znacznym stopniu ograniczyć analfabetyzm. W 1939 roku tylko około 15 proc. obywateli nie potrafiło czytać i pisać, ale dotyczyło do w głównej mierze osób starszych. Niemal całkowicie udało się natomiast zlikwidować analfabetyzm wśród dzieci i młodzieży.
Reforma jędrzejewiczowska zakładała, że państwo będzie finansować edukację jedynie w szkołach powszechnych. Ubogi kraj nie mógł sobie pozwolić na finansowanie pozostałych typów szkół. Ciężar ten musieli brać na siebie rodzice i opiekunowie uczniów, co dla bardzo dużej rzeszy obywateli (zwłaszcza na wsi) było ciężarem ponad siły. Dlatego bardzo wielu uczniów kończyło edukację na poziomie siódmej klasy szkoły powszechnej.
Posiadanie pełnej matury otwierało przed młodym człowiekiem szansę kontynuowania nauki na studiach. Nauka była odpłatna – poza wpisowym i czesnym studenci musieli opłacać zajęcia w pracowniach, seminaria i egzaminy. Studia trwały od czterech do sześciu lat w zależności od profilu studiów.
Szkoły wyższe dzieliły się na państwowe (było ich dziewiętnaście) i niepaństwowe (było ich jedenaście). Kilka lat przed wybuchem wojny przystąpiono do tworzenia nowego typu szkół wyższych, które jednak nie miały statusu akademickiego. Powstało ich dziewięć.
Pełnię praw akademickich posiadały wszystkie uniwersytety w Rzeczypospolitej. Były to: Uniwersytet Jagielloński, Uniwersytet im. Stefana Batorego w Wilnie, Uniwersytet im. Jana Kazimierza we Lwowie, Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz prywatny Katolicki Uniwersytet Lubelski. Oprócz nich jeszcze trzynaście uczelni miało takie same prawa. Były wśród nich między innymi: Politechnika Warszawska, Politechnika Lwowska, Akademia Handlowa w Poznaniu, Akademia Handlowa w Krakowie, Akademia Wychowania Fizycznego w Warszawie, Akademia Medycyny Weterynaryjnej we Lwowie, Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, Akademia Górnicza w Krakowie, Wolna Wszechnica Polska w Warszawie, Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie, Wyższa Szkoła Handlowa w Warszawie, Akademia Handlu Zagranicznego we Lwowie oraz Akademia Nauk Politycznych w Wilnie.
Pełny obraz szkolnictwa wyższego w Polsce uzupełniały ponadto szkoły wojskowe, teologiczne i seminaria.
Kultura dwudziestolecia to przede wszystkim nauka z przodującymi ośrodkami naukowymi w Warszawie i Lwowie. To tu ukształtowała się oryginalna lwowsko‑warszawska szkoła filozoficzna. Działali w niej tak znani myśliciele jak Tadeusz Kotarbiński i Władysław Tatarkiewicz. Wśród antropologów międzynarodową sławę zdobył profesor uniwersytetów w Londynie i Yale Bronisław Malinowski.
Ogromne sukcesy święciła, nie tylko w Polsce, ale również w Europie i na świecie, polska szkoła matematyczna i powstała nieco później lwowska szkoła matematyczna. Związani z nią byli tacy matematycy jak Wacław Sierpiński, Stefan Banach czy Hugo Steinhaus. Polscy matematycy złamali najbardziej skomplikowany wówczas szyfr wojskowy – niemiecką Enigmę. Dokonał tego zespół w składzie Marian Rejewski, Jerzy Różycki, Henryk Zygalski.
W latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku nauki przyrodnicze i medyczne stały już na świecie na bardzo wysokim poziomie. Badania prowadzono w wyspecjalizowanych ośrodkach wyposażonych w nowoczesny sprzęt. Młodego państwa polskiego nie było jednak stać na utrzymywanie kosztownych instytutów badawczych. Cierpiała na tym nauka. Zapóźnienia w stosunku do świata nie mogły zniwelować takie inicjatywy, jak założenie w Warszawie w 1932 roku z inicjatywy Marii Skłodowskiej‑Curie Instytutu Radowego, któremu najwybitniejsza polska badaczka podarowała 1 gram radu (warty wtedy około pół miliona dolarów).
Mimo to polscy biolodzy i lekarze wnosili swój wkład w rozwój światowej medycyny. Rudolf Weigl stworzył dzięki zakażonym wszom skuteczną szczepionkę przeciwko durowi brzusznemu (tyfusowi). Ludwik Hirszfeld zasłynął pracami nad ustalaniem grup krwi i nad konfliktem serologicznym.
Do najsłynniejszych polskich pisarzy dwudziestolecia międzywojennego należeli Władysław Stanisław Reymont i Stefan Żeromski. Obydwaj zdobyli rozgłos i uznanie jeszcze przed wybuchem I wojny światowej. W 1924 roku Reymont został uhonorowany Nagrodą Nobla za powieść Chłopi, powstałą w latach 1904–1909. Do najsłynniejszych powieści Stefana Żeromskiego należały Ludzie bezdomni (1900), Popioły (1902) i Przedwiośnie (1924), w której nakreślona została słynna wizja szklanych domów, będąca marzeniem o idealnej Polsce.
Do czołowych twórców prozy polskiej zaliczali się także Juliusz Kaden‑Bandrowski (Generał Barcz), Maria Dąbrowska (Noce i dnie), Zofia Nałkowska (Granica), Maria Kuncewiczowa (Cudzoziemka), Pola Gojawiczyńska (Dziewczęta z Nowolipek), Jarosław Iwaszkiewicz (Młyn nad Utratą), Michał Choromański (Zazdrość i medycyna), Zofia Kossak‑Szczucka (czterotomowa powieść Krzyżowcy) i Jan Parandowski (popularyzacja wiedzy o antyku). Ogromną popularnością cieszyli się także twórcy literatury popularnej, na przykład Tadeusz Dołęga‑Mostowicz (Kariera Nikodema Dyzmy, Znachor).
W życiu kulturalnym Polski dwudziestolecia międzywojennego ważne miejsce zajmowała poezja. W 1919 roku wokół czasopisma Skamander
ukształtowała się grupa poetycka o tej samej nazwie. Należeli do niej Julian Tuwim, Kazimierz Wierzyński, Jan Lechoń, Jarosław Iwaszkiewicz, Antoni Słonimski. Skamandryci nie stworzyli żadnego programu artystycznego, stawiali na różnorodność tematyki i stylów. Uważali natomiast, że poezja powinna odpowiadać na wyznania teraźniejszości, poeta powinien być wzorem obywatela biorącego czynny udział w życiu kraju, a wiersze powinny być napisane prostym, jasnym językiem, tak aby mogły oddziaływać na wielu odbiorców.
Ważne miejsce w dorobku literackim Polski dwudziestolecia międzywojennego zdobyli sobie także poeci awangardowi, skupieni w grupie zwanej awangardą krakowską (Tadeusz Peiper, Julian Przyboś). Ich program głosił 3xM: Miasto. Masa. Maszyna
. Twórcy awangardowi byli zafascynowani techniką, wizją społeczeństwa masowego oraz możliwościami, jakie dawała nowoczesna cywilizacja.
Futuryzm, który postulował zerwanie ze starą, zniedołężniałą
kulturą i stworzenie w jej miejsce zupełnie nowej, nowoczesnej, w odrodzonej Polsce trafił na podatny grunt. Futuryści (Bruno Jasieński, Stanisław Młodożeniec, Anatol Stern) zafascynowani nowoczesnością, odrzucali klasyczne formy poetyckie, bawili się konwencją, słowem.
W Polsce rozwijał się również katastrofizm, który pojawił się jako reakcja na okropieństwa Wielkiej Wojny. Katastrofiści uważali, że cywilizacja zmierza ku nieuchronnej zagładzie, podobnie jak naczelne wartości cywilizacji, na przykład człowieczeństwo. Najważniejszym polskim twórcą reprezentującym ten kierunek był Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy).
W dwudziestoleciu tworzyli również inni wybitni twórcy, przede wszystkim poeci Konstanty Ildefons Gałczyński, Leopold Staff czy tłumacz i krytyk literacki Tadeusz Żeleński (Boy).
Polskie malarstwo i rzeźba rozwijały się w dwudziestoleciu międzywojennym w wielu kierunkach. Najwybitniejszymi malarzami tego okresu byli Tadeusz Makowski (tworzący przede wszystkim w Paryżu), Jan Cybis, Józef Czapski i Stanisław Ignacy Witkiewicz. Wśród rzeźbiarzy wyróżniali się Xawery Dunikowski i Wacław Szymanowski.
Najbardziej znanymi polskimi muzykami byli kompozytor i pianista Ignacy Jan Paderewski oraz kompozytor Karol Szymanowski. Do najwybitniejszych dzieł tego ostatniego należą opera Król Roger i balet Harnasie, w którym na szeroką skalę wykorzystane zostały góralskie motywy ludowe.
Znakomicie rozwijała się scena teatralna, na której nowatorskimi inscenizacjami wybijali się Leon Schiller i Wilam Horzyca. W 1926 roku było już czterdzieści siedem teatrów stałych, drugie tyle objazdowych, osiem oper i operetek i kilkanaście teatrzyków rewiowych.
W dwudziestoleciu międzywojennym bardzo dynamicznie rozwijała się kultura masowa. Konsekwentne likwidowanie analfabetyzmu i tworzenie społeczeństwa obywatelskiego zaowocowało wzrostem czytelnictwa prasy. W 1937 roku ukazywało się blisko dwa tysiące siedemset tytułów 99 prasowych (w tym sto trzydzieści w języku jidysz i po hebrajsku, sto dwadzieścia pięć po ukraińsku i sto pięć po niemiecku). Największą popularnością cieszyły się przeznaczone na szeroki rynek tanie tytuły takich koncernów prasowych jak Ilustrowany Kurier Codzienny
i związany z obozem sanacyjnym Dom Prasy SA
.
Popularność zdobyło sobie także radio. Pierwsza próbna audycja została wyemitowana w 1925 roku, a nadawanie regularnego programu rozpoczęło się w kwietniu 1926 roku po wzniesieniu masztu radiowego w podwarszawskim Raszynie. Z Polskim Radiem związanych było wielu wybitnych artystów, między innymi Jan Parandowski, Jarosław Iwaszkiewicz, Maria Dąbrowska, Władysław Szpilman czy Stefan Jaracz.
Popularnością cieszyło się także kino. W 1924 roku istniało w Polsce około czterystu sal kinowych, a w 1939 – już ponad osiemset. Oprócz filmów zagranicznych wyświetlano w nich też produkcje polskiej kinematografii, przede wszystkim lekkie komedie i melodramaty, w których grała plejada polskich aktorów: Jadwiga Smosarska, Tola Mankiewiczówna, Mieczysława Ćwiklińska, Eugeniusz Bodo, Aleksander Żabczyński i Adolf Dymsza.
W ostatnich latach przed wybuchem II wojny światowej podjęto w Polsce próbę uruchomienia telewizji. W sierpniu 1939 roku wyemitowano nawet pierwszą próbną audycję, ale dalsze prace przerwał wybuch wojny.
Traktat wersalski ustanowił nowy porządek w Europie, ale był to ład o bardzo kruchych podstawach. Wiele krajów, zwłaszcza Niemcy, Węgry, Włochy czy Związek Sowiecki, początkowo otwarcie mówiło o konieczności jego skorygowania. Z czasem jednak hasła te podnoszono coraz ciszej, a systemy demokratyczne wprowadzone w większości krajów wydawały się stabilizować. Wiązało się to między innymi z wejściem Europy w połowie lat dwudziestych w okres dobrej koniunktury gospodarczej. Przyniosła ona poprawę jakości życia i przyczyniła się do stopniowego zaniku traumy wywołanej wojną.
Niespodziewany kryzys gospodarczy, który wybuchł w październiku 1929 roku, pokazał jednak, jak bardzo niestabilny jest europejski spokój. Zła sytuacja gospodarcza prowadziła do radykalizacji nastrojów społecznych. Brak poczucia pewności i perspektyw sprawiał, że w wielu krajach coraz większym uznaniem zaczynały cieszyć się ugrupowania skrajnie narodowe lub lewicowe, które głosiły populistyczne hasła, precyzyjnie wskazywały wrogów zaistniałej złej sytuacji oraz oferowały pozornie łatwe rozwiązania. Młode demokracje nie były w stanie przeciwstawić się tym ruchom i wiele europejskich społeczeństw, mniej lub bardziej dobrowolnie, skierowało się w stronę rozwiązań autorytarnych. Dotyczyło to Hiszpanii i Portugalii, ale zwłaszcza krajów Europy Środkowo‑Wschodniej, gdzie różne formy rządów autorytarnych rozwinęły się w Turcji, Grecji, Bułgarii, Rumunii, Jugosławii, na Węgrzech, w Polsce, na Litwie, Łotwie, w Estonii i Finlandii. W części z nich zachowano pozory demokratycznych rozwiązań, ale faktycznie władza spoczęła w rękach osób mających samodzielnie duży wpływ na życie kraju.
W trzech krajach doszło do wykształcenia się dyktatur totalitarnych. Były to: faszystowskie Włochy od 1922 roku, komunistyczny Związek Sowiecki od 1917 roku i nazistowskie Niemcy od 1933 roku.
Najłagodniejsza forma dyktatury totalitarnej panowała we Włoszech. Od 1922 roku, po tak zwanym marszu na Rzym, władzę w państwie sprawowała Narodowa Partia Faszystowska kierowana przez Benito Mussoliniego. Faszyści nie obalili jednak króla, który formalnie pozostawał głową państwa, a Mussolini oficjalnie sprawował urząd premiera.
Działalność innych partii została we Włoszech zakazana, ale faszyści nie rozbudowali formacji policyjnych, które prześladowałyby masowo przeciwników reżimu. Pod kontrolą partii pozostawała armia, środki przekazu, dbano również o wychowanie młodzieży w duchu wierności partii i państwu. Zachowano własność prywatną, choć poddano ją kontroli państwowej. Rząd zawarł również konkordat z Watykanem, co wzmocniło dyktaturę w oczach zwykłych obywateli. Sukcesy gospodarcze Włoch oraz polityka zagraniczna, mająca na celu zbudowanie włoskiego imperium w basenie Morza Śródziemnego, także przyczyniały się do poparcia, jakim Mussolini cieszył się wśród Włochów.
Inaczej sprawa wyglądała z komunistycznym Związkiem Sowieckim. Przejęcie władzy przez Lenina i komunistów w wyniku zamachu stanu w listopadzie 1917 roku doprowadziło do krwawej wojny domowej. Bolszewicy wyszli z niej zwycięsko, ale państwo było zrujnowane. W efekcie na kilka lat odstąpili od wprowadzania zasad komunistycznych. Sytuacja zmieniła się wraz z dojściem do władzy Józefa Stalina. W wyniku brutalnej walki wewnątrz partii zdobył urząd I sekretarza i przystąpił do budowy państwa całkowicie opartego na ideologii komunistycznej. Łamiąc zbrojnie opór chłopów, zlikwidowano prywatną własność rolną, rozbudowano ciężki przemysł, a państwo decydowało o tym, co i jak ma on wytwarzać. Społeczeństwo poddano masowej indoktrynacji i kontroli policji politycznej NKWD, a każdego podejrzanego o niechęć do partii i jej działań spotykały surowe represje. Setki tysięcy osób zamordowano, miliony trafiły do więzień lub obozów pracy na Syberii, zwłaszcza w latach 1934–1939, w okresie tak zwanej wielkiej czystki. Represje nie ominęły też partii i armii, która w połowie lat trzydziestych dysponowała większą liczbą czołgów niż wszystkie państwa świata razem wzięte oraz miała w swoim składzie formacje nieznane w innych państwach, na przykład wojska spadochronowe. Armia szkolona była wyłącznie do walki zaczepnej, ponieważ partia komunistyczna nigdy nie wyzbyła się planów zaniesienia rewolucji na cały świat. Oficjalnie jednak propaganda sowiecka głośno mówiła o potrzebie utrzymania pokoju.
W 1933 roku zaczął kształtować się trzeci w Europie system totalitarny – nazizm. Jego twórcą był Adolf Hitler, przywódca Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników. W styczniu 1933 roku, w wyniku wygranych wyborów parlamentarnych w Niemczech, objął urząd kanclerza. Hitler zdobył popularność w latach dwudziestych, głosząc hasła będące mieszanką idei socjalistycznych i nacjonalistycznych. Swoje poglądy wyraził w książce Mein Kampf (Moja walka). Twierdził w niej, iż najważniejszą rasą na ziemi są Aryjczycy, którzy jako jedyni zdolni są do rządzenia i tworzenia kultury. Szczególną pozycję wśród Aryjczyków zajmowali według Hitlera Niemcy. Uważał ich za naród panów, przeznaczony do rządzenia całą rzeszą podludzi. Do tej kategorii zaliczał między innymi Słowian. Zdaniem Hitlera najgorszą rasą byli Żydzi.
Na fali wielkiego kryzysu ekonomicznego, który niezwykle mocno ugodził w Niemcy, partia Hitlera zdobywała coraz większą popularność. Dawała ludziom proste odpowiedzi, wskazywała, że wszystkiemu winni są Żydzi, komuniści i narzucone Niemcom postanowienia traktatu wersalskiego. W efekcie w listopadzie 1932 roku NSDAP zdobyła 37 proc. głosów i stała się najsilniejszą partią w niemieckim parlamencie, co sprawiło, że w styczniu 1933 roku prezydent Hindenburg przekazał Hitlerowi misję sformowania gabinetu.
Od tego momentu Niemcy systematycznie zmierzali w stronę zbudowania systemu totalitarnego. NSDAP doprowadziła do delegalizacji partii opozycyjnych (w pierwszej kolejności komunistycznej) i ograniczenia swobód demokratycznych. Wrogów partii kierowano do więzień i obozów koncentracyjnych. Żydów, na mocy tak zwanych ustaw norymberskich, uznano za obywateli drugiej kategorii. Prześladowano ich, a wielu zmuszono do opuszczenia kraju. Społeczeństwo poddano kontroli policji politycznej i ustawicznej indoktrynacji, ale dzięki podwyższeniu standardów opieki socjalnej oraz likwidacji bezrobocia (poprzez system robót publicznych i wznowienie zbrojeń) Niemcy z coraz większym entuzjazmem stali po stronie nazistów. Hitler traktowany był jako mąż opatrznościowy. W 1934 roku połączył w swoim ręku kompetencje prezydenta i kanclerza, ogłaszając się wodzem narodu – Führerem.
Hitler od samego początku jawnie wypowiadał się przeciw traktatowi wersalskiemu, w tym ograniczeniom wojskowym. Pod jego rządami Niemcy przystąpiły do systematycznej remilitaryzacji, czyli odbudowy sił zbrojnych Wehrmachtu. Przy milczącej obojętności państw zachodnich przywrócono w Niemczech powszechny obowiązek służby wojskowej, rozpoczęto rozbudowę sił powietrznych, broni pancernej i marynarki wojennej. Skala tych zbrojeń zdecydowanie przewyższała niemieckie potrzeby obronne.
W marcu 1936 roku Hitler rozkazał Wehrmachtowi wkroczyć do Nadrenii. Ta część Niemiec na mocy traktatu wersalskiego miała być całkowicie zdemilitaryzowana. Jej zajęcie przez wojska niemieckie było pierwszym krokiem ku II wojnie światowej. Jawne pogwałcenie zapisów traktatu wersalskiego nie spowodowało jednak reakcji ze strony międzynarodowej opinii publicznej.
Jednym z powodów, dla których mocarstwa zachodnie nie zareagowały na remilitaryzację Nadrenii, były wydarzenia w Hiszpanii. W wyborach wiosną 1936 roku zwyciężył tam Front Ludowy, skupiający centro‑lewicowe siły republikanów, socjalistów i komunistów. Sukces Frontu doprowadził do buntu wojska, który wsparła znaczna część duchowieństwa, monarchiści i faszystowska partia Falanga. Na czele puczu stanął generał Francisco Franco. Udało mu się opanować południe Hiszpanii, ale u bram Madrytu jego pochód został zatrzymany. Hitler, a wkrótce także Mussolini, wsparli siły buntowników. Dla niemieckich i włoskich oddziałów walki w Hiszpanii stały się znakomitym poligonem doświadczalnym dla nowych typów samolotów i czołgów. Oddziały republikańskie otrzymały wsparcie ze strony Związku Sowieckiego i Meksyku, ale było ono nieporównywalnie mniejsze.
Europejskie mocarstwa demokratyczne, Francja i Wielka Brytania, ogłosiły zasadę nieingerowania w sprawy Hiszpanii. W konsekwencji wojska republikańskie mimo bohaterskiej postawy uległy siłom nacjonalistyczno‑faszystowskim i w 1939 roku hiszpańska wojna domowa zakończyła się zwycięstwem Franco. W państwie zapanowała dyktatura, która trwała aż do 1975 roku.
Walki w Hiszpanii zbliżyły Niemców i Włochów. W październiku 1936 roku oba państwa zawarły traktat o przyjaźni, nazwany potem osią Berlin–Rzym. Niemcy uznały Morze Śródziemne za wyłączną strefę wpływów Włoch, a te z kolei zobowiązały się do popierania niemieckiej polityki międzynarodowej. W późniejszym czasie, już podczas II wojny światowej, do układu przystąpiła Japonia, a po niej inne państwa związane wówczas sojuszem z Niemcami: Węgry, Rumunia, Słowacja i Bułgaria. W listopadzie 1936 roku Niemcy i Japonia zawarły tak zwany pakt antykominternowski. Jego celem miała być walka ze Związkiem Sowieckim i wpływami komunistycznymi na świecie.
Hitler zachęcony sukcesami i biernością państw europejskich kolejne kroki skierował przeciw Austrii. Głosił, że wszyscy Niemcy powinni mieszkać w jednym państwie. Był to dla niego następny element budowania wielkiej Rzeszy. 12 marca 1938 roku Wehrmacht wkroczył do Austrii entuzjastycznie witany przez jej mieszkańców. Wkrótce podpisano dokument o połączeniu obu państw, a zaraz potem w plebiscycie Austriacy opowiedzieli się za przyłączeniem ich państwa do Niemiec. Demokracje zachodnie i tym razem nie zareagowały na kolejne pogwałcenie przez Niemcy zapisów traktatu wersalskiego. Zajęcie Austrii, tak zwany Anschluss, było pierwszą bezkrwawą aneksją terytorialną III Rzeszy.
Kolejnym celem Hitlera stała się Czechosłowacja. W latach trzydziestych XX wieku państwo to było związane sojuszami polityczno‑wojskowymi z Francją (1924) i ZSRR (1935). Miało dobrze rozbudowany przemysł i nowocześnie wyposażoną choć nieliczną armię. W kwietniu 1938 roku sztab niemiecki zaczął opracowywać plan ataku na Czechosłowację. Pretekstem do ataku miały być prześladowania Niemców, którzy po rozpadzie Austro‑Węgier znaleźli się w granicach Czechosłowacji. Zamieszkiwali oni głównie Sudety i niejednokrotnie domagali się przyłączenia tego regionu do Rzeszy. Czechosłowacka armia i policja skutecznie pacyfikowały te wystąpienia.
Hitler, uważając się za obrońcę wszystkich Niemców, zażądał przeprowadzenia plebiscytu w Sudetach. W razie niespełnienia żądań groził wojną, jednak Czechosłowacja, ufna w swoją siłę i pewna pomocy sojuszników, zdecydowanie odrzuciła niemieckie roszczenia. Jednak Wielka Brytania nie była gotowa do wojny, a Francja nie chciała wywiązywać się z zobowiązań. Pomocy gotów był udzielić Stalin, ale Czechosłowacja nie miała wspólnej granicy z ZSRS, co wykluczało interwencję sił sowieckich. W tej sytuacji z propozycją mediacji mocarstw europejskich wyszedł Benito Mussolini.
W dniach 29–30 września 1938 roku odbyła się w Monachium konferencja, która miała zadecydować o pokoju w Europie i dalszym losie Czechosłowacji. Francję reprezentował premier Edouard Daladier, Wielką Brytanię premier Neville Chamberlain, Włochy Benito Mussolini, a III Rzeszę Adolf Hitler. Przedstawicieli Czechosłowacji nie zaproszono do rozmów, a jedynie poinformowano na koniec, że mocarstwa, w imię ratowania pokoju, zgodziły się na żądania Hitlera. Do Rzeszy włączono całe Sudety, na terenie których znajdowało się 40 proc. zakładów czeskiego przemysłu zbrojeniowego. Sytuację wykorzystała także Polska, zajmując Zaolzie.
Okrojone państwo czechosłowackie przetrwało zaledwie kilka miesięcy. W połowie marca 1939 roku na żądanie Niemiec niepodległość ogłosiła Słowacja, a prezydent Czechosłowacji Emil Hácha został zmuszony do zgody na przekształcenie resztek swojego państwa w całkowicie zależny od Niemiec Protektorat Czech i Moraw.
Kolejnym celem Niemiec stała się Litwa. Hitler zażądał od jej władz zwrócenia Kłajpedy, miasta z większością niemiecką, zajętego przez Litwinów w 1923 roku. Rząd w Kownie pozbawiony wsparcia mocarstw zachodnich musiał ulec. W kwietniu 1939 roku agresywne kroki w Europie podjęli również Włosi, anektując Albanię.
Zajmując Czechosłowację, Hitler zapewnił sobie dogodne warunki do zbrojnej rozprawy z Polską. Powodem do wojny miał być Gdańsk oraz tak zwany korytarz pomorski, oddzielający Prusy Wschodnie od reszty niemieckiego państwa. Jednak tym razem działania Niemiec skłoniły rządy Wielkiej Brytanii i Francji do podjęcia bardziej zdecydowanych kroków. 31 marca brytyjski premier Neville Chamberlain udzielił Polsce jednostronnych gwarancji na wypadek agresji, co potwierdził 6 kwietnia protokół polsko‑brytyjski. Pod naciskiem Brytyjczyków gwarancji Polsce udzielili również Francuzi.
Hitler na wieść o zbliżeniu polsko‑brytyjskim zareagował podpisaniem 11 kwietnia dyrektywy do akcji o kryptonimie Fall Weiss (Plan Biały), w której znalazły się założenia ataku na Polskę, a 28 kwietnia w czasie przemówienia w niemieckim parlamencie wypowiedział polsko‑niemiecką deklarację o niestosowaniu przemocy. Armia niemiecka rozpoczęła przygotowania do wojny. Atak na Polskę miał nastąpić 26 sierpnia.
Rząd polski zdawał sobie sprawę, że w nadchodzącej wojnie zwycięstwo będzie zależało od postawy zachodnich sojuszników Polski. Choć oficjalna propaganda zapewniała polskie społeczeństwo o gotowości do wojny, to jednak polskie dowództwo zdawało sobie sprawę, że Niemcy dysponują zbyt dużą przewagą. W maju 1939 roku ustalono z dowództwem francuskim, że Wojsko Polskie musi przez 14 dni samodzielnie wytrzymać napór niemiecki, co pozwoli Francji na mobilizację i atak na Niemcy po tym terminie.
W obliczu nadciągającego konfliktu ważne było, jaką postawę przyjmie Związek Sowiecki. Francuzi i Brytyjczycy byli gotowi zawrzeć sojusz ze Stalinem, gdyby ten zdecydował się użyć swoich wojsk do obrony Polski. Problem polegał jednak na tym, że ani Paryż, ani Londyn nie miał zbyt wiele do zaoferowania Sowietom, a co więcej – sami Polacy zdecydowanie nie zgodzili się na sowiecką pomoc z obawy o własną suwerenność. Dla demokracji zachodnich nie do przyjęcia było również żądanie Moskwy, aby wojska sowieckie miały prawo wkroczyć do krajów bałtyckich, nawet jeśli te nie zostaną wciągnięte do wojny.
Fiasko rozmów Sowietów z państwami zachodnimi wykorzystał Hitler. 23 sierpnia w Moskwie niemiecki minister spraw zagranicznych Joachim von Ribbentrop zaoferował Stalinowi pakt o nieagresji w zamian za deklarację, że wojska sowieckie nie staną do walki w obronie Polski. Jeszcze tej samej nocy na Kremlu Ribbentrop oraz Wiaczesław Mołotow, premier i minister spraw zagranicznych Związku Sowieckiego, podpisali układ. Obie strony deklarowały w nim powstrzymanie się od aktów wzajemnej agresji, gwarantowały wzajemną neutralność w razie konfliktu z państwem trzecim oraz nieprzystępowanie do układów sojuszniczych wymierzonych w drugą ze stron układu. Ponadto w tajnym protokole Niemcy i Sowieci ustalili granicę podziału Polski po jej podboju oraz podzielili się wpływami w krajach nadbałtyckich i w Rumunii. Dokument niemiecko‑sowiecki został nazwany od nazwisk jego sygnatariuszy paktem Ribbentrop‑Mołotow.
Sojusz z Sowietami dawał Hitlerowi gwarancje, że atak na Polskę będzie szybki i zakończy się sukcesem. W ostatniej chwili, na kilka godzin przed wybuchem wojny, decyzja o ataku została jednak wstrzymana, ponieważ 25 sierpnia niespodziewanie Polska i Wielka Brytania zawarły wojskowy układ sojuszniczy. Wywołało to zaskoczenie w Berlinie. Hitler zdał sobie sprawę, że w tej sytuacji szybka lokalna wojna, na jaką liczył, może przerodzić się w konflikt z Wielką Brytanią, a zapewne i z Francją. Jednocześnie do kwatery Hitlera dotarła wiadomość, że sprzymierzone z Niemcami Włochy nie są jeszcze gotowe do wojny.
Ostatecznie Hitler postanowił zaryzykować. Nowy termin do ataku na Polskę wyznaczono na 1 września 1939 roku, na godzinę 4:45. Nad granicą polską miał wówczas gotowych do natarcia blisko milion osiemset tysięcy żołnierzy (w tym pięćdziesiąt tysięcy sprzymierzonych z Niemcami Słowaków), dwa tysiące osiemset czołgów, dziesięć tysięcy dział oraz ponad dwa tysiące samolotów. Sowieci byli gotowi użyć blisko sześćset tysięcy żołnierzy, wspieranych przez pięć tysięcy czołgów, pięć tysięcy dział i trzy tysiące samolotów. Polska nie miała możliwości skutecznej samodzielnej obrony wobec takiej przewagi agresorów. Milion polskich żołnierzy miał bowiem do swojej dyspozycji tylko osiemset czołgów, czterysta samolotów różnych typów oraz prawie cztery tysiące trzysta dział.