Treść strony

Podaruj nam 1,5 procent swojego podatku

 

Kolejne pożegnanie - Jerzy Ogonowski

Jeszcze niedawno żegnaliśmy Andrzeja Bartyńskiego, niewidomego poetę i znaczącego członka Polskiego Związku Niewidomych, a także wieloletniego prezesa Związku Literatów Polskich. I nie upłynęło wiele czasu, a już żegnamy kolejną bardzo zasłużoną postać z szeregów PZN – prof. dr. hab. Jerzego Płonkę, matematyka o międzynarodowej sławie, a jednocześnie osobę z wyższym wykształceniem muzycznym, wieloletniego nauczyciela matematyki, muzyki i śpiewu we wrocławskiej szkole dla niewidomych, ponadto zapalonego turystę, miłośnika Tatr i człowieka o bardzo szerokiej wiedzy i wszechstronnej kulturze.

A że przypadło mi w udziale być w szkole podstawowej jego uczniem, a jednocześnie wiedzę o osiągnięciach naukowych prof. Jerzego Płonki możemy znaleźć w Internecie, w niniejszym pożegnalnym artykule chciałbym pokreślić, że zmarły w dniu 17 września br. nauczyciel miał znaczący wpływ nie tylko na swoich uczniów, ale i na samoistną promocję możliwości niewidomych w ogóle.

Fakt, że Jerzy Płonka dla wielu ludzi był autorytetem (mimo że nie był wtedy jeszcze profesorem zwyczajnym), po raz pierwszy uświadomiłem sobie, kiedy zdawałem do liceum ogólnokształcącego. Egzaminująca mnie wówczas nauczycielka, po zapoznaniu się z moją pracą, którą jej odczytałem osobiście w brajlu, zapytała, kto mnie uczył matematyki, że mam tak dogłębną wiedzę, a w dodatku, mimo braku wzroku, jestem tak dobrze zorientowany w geometrii i stereometrii. Wtedy zacząłem sobie dopiero stopniowo uświadamiać, że nie tylko wiedzę z zakresu matematyki, ale również muzyki, śpiewu, a jeszcze w dodatku turystyki i wiedzy o górach, zawdzięczam właśnie temu nauczycielowi. We wrocławskiej szkole, która podówczas organizowała częste wyjścia na przeróżne imprezy muzyczne, tego rodzaju wycieczki były poprzedzane pogadankami Jerzego Płonki na temat kompozytorów, muzyków, śpiewaków itp. A trzeba powiedzieć, że pogadanki te były niezwykle przyciągające. Profesor mówił wyraźnie, chociaż szybko i płynnie. Jeszcze dziś, kiedy słucham wypowiedzi znanych osób, w których najwięcej czasu zajmują dziwne dodatki głosowe w postaci „eee”, „aaa”, „prawda” itp., przypominają mi się z młodości występy Płonki. Podobnie, kiedy słyszę śpiewających młodych, żal mi, że nie mam z kim sobie zaśpiewać pełną piersią i – co najważniejsze – czysto, jak w chórze prowadzonym przez mojego nauczyciela. Pamiętam takiego ucznia, który przyszedł do szkoły i śpiewał wszystko na jednym tonie, ale po kilku ćwiczeniach, które zorganizował mu Płonka, już nie było problemu. Kolega śpiewał potem w chórze szkolnym, który występował w licznych imprezach pozaszkolnych. A nie śpiewaliśmy piosenek dla dzieci, ale „Sonety Krymskie” Mickiewicza, do których muzykę napisał Moniuszko, czy różne pieśni ludowe na wysokim poziomie, a chór był czterogłosowy.

Nie tylko o muzyce pięknie nam Płonka opowiadał. Zanim grupa sprawniejszych uczniów wyruszyła na tygodniową wycieczkę w Tatry, wysłuchała kilku bogatych treściowo pogadanek o górach, samych Tatrach, o życiu górali, a także nauczyła się kilku góralskich piosenek, którymi popisywała się potem przed mieszkańcami Zakopanego, Poronina i innych miejscowości.

W okresie mego pobytu we wrocławskiej szkole dla niewidomych Płonka prowadził naukę śpiewu solowego wielu uzdolnionych uczniów, którzy występowali też na zewnątrz. Tradycje muzyczne we wrocławskiej szkole pozostały, ale kiedy Płonka odszedł, by poświęcić się pracy naukowej, to już nie ten rozmach i nie ta muzyczna kultura.

Zaangażowanie Jerzego Płonki w prowadzenie zajęć i erudycja w każdej dziedzinie i na każdy temat, zmuszają do smutnej skąd inąd refleksji, że – tak przynajmniej wynika z moich obserwacji – najwyraźniej poziom edukacji w szkołach dla niewidomych oraz zakres wiedzy zdobywanej przez niewidomych w szkołach masowych – pozostawiają wiele do życzenia. Coraz częściej spotykamy niewidomych nauczycieli, których nauczanie ogranicza się do prowadzenia nauki brajla albo – dla dodania powagi sprawie – technik brajlowskich. I wtedy marzy mi się to, co reprezentował sobą Płonka w zakresie pogadanek i wykładów z muzyki, przybliżania pojęć i zagadnień matematycznych, nauczania śpiewu grupowego i indywidualnego, zaangażowania w turystykę… Jeżeli porównamy to z prowadzonymi przez prof. Płonkę wykładami z matematyki w kraju i za granicą, to robi się jeszcze smutniej. Nie tylko dlatego, że odszedł człowiek wybitny, ale że istnieje obawa, iż nie bardzo ma kto go zastąpić w tego rodzaju działaniach.

Przeżyte przez prof. dr. hab. Jerzego Płonkę 90 lat z górą pozostawia żyjącym trwały ślad i wzór do naśladowania, nawet jeżeli tego sobie nie uświadamiają, bo czasem bywa i tak, że powielamy jakieś postawy, niekoniecznie zdając sobie sprawę, że zapożyczyliśmy je od konkretnej postaci.

Pogrzeb prof. dr. hab. Jerzego Płonki odbędzie się 23 września br. [2020], o godz. 12.00 na Cmentarzu na Klecinie przy ul. Wałbrzyskiej 26 we Wrocławiu.

Cześć jego pamięci!

Jerzy Ogonowski

Błąd: Nie znaleziono pliku licznika!Szukano w Link do folderu liczników


Artykuł publikowany w ramach projektu „TYFLOSERWIS 2018–2021 INTERNETOWY SERWIS INFORMACYJNO-PORADNICZY", dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.